Temat dziecka podejmowany w obecnym numerze Purpose, magazynu o kulturze i biznesie jest szczególnym wyzwaniem. Dziecko, sztuka i biznes to dość karkołomne połączenie, ale jak się wydaje, we współczesnym świecie wszystko jest możliwe.

Skądinąd wiemy, że dzieci stają się obecnie jedną z ważniejszych grup konsumentów i, co może ważniejsze, jak wykazują badania, wpływają coraz bardziej na decyzje dorosłych. Czy te zależności można także odnaleźć na rynku sztuki tego do końca nie wiemy, ale patrząc na jej rozwój można i do takich konstatacji dochodzić. Świadczą o tym chociażby nowe dziedziny sztuk plastycznych o niezbyt „dorosłym” rodowodzie. Co prawda wśród dorosłej krytyki jest wobec nich spory opór, ale czy tego chcemy czy nie, zarówno graffiti, jak i komiks stają się pełnoprawnymi uczestnikami tego co określamy mianem sztuki.


Chłopiec wyjmujący cierń, Chłopiec duszący gęś

Jak związek sztuki i dziecka wyglądał w przeszłości? Wydaje się, że w tym względzie sprawa była jasna gdzieś do XX wieku. Sztuka była domeną dorosłych, a dziecko pojawiało się jedynie jako motyw. Wynikało to z klasycznej teorii piękna i sztuki, które opierały się na zasadach w dużej mierze racjonalistycznych. Rozumność zaś jest domeną dorosłości, stąd oczywistym było, że tylko dojrzały człowiek (choć dojrzałość można osiągnąć w różnym wieku) może tworzyć dzieła i wypowiadać się na temat sztuki. Dziecko mogło jedynie w ramach swojego rozwoju jako jednostki ludzki uczestniczyć w życiu sztuki jako jej bierny odbiorca.


Madonna z Krużlowej, Ghirlandajo

Trzeba zresztą powiedzieć, że nawet motyw „dziecięcy” nie cieszył się przez wiele wieków specjalnym zainteresowaniem. Niedojrzałe ciało młodego człowieka nie pasowało np. do idealistycznego podejścia sztuki greckiej. Toteż w starożytności znajdziemy bardzo znikomą ilość przedstawień, w których uczestnikiem jest dziecko, a jeszcze mniej takich, gdzie jest ono tematem głównym. Do dzieł pierwszego rodzaju należy choćby rzeźba Praksytelesa Hermes z małym Dionizosem, w której pokazano, kto wie czy nie po raz pierwszy, ciepły stosunek między dorosłym człowiekiem i dzieckiem. Samodzielny temat pokazujący dziecko pojawia się w okresie hellenistycznym Starożytnej Grecji. Chłopiec wyjmujący cierń z nogi czy Chłopiec duszący gęś to dzieła, w których głównym bohaterem jest młody człowiek.


Donatello, Balkon śpiewaczy w katedrze we Florencji

Trudności z pojawianiem się dzieci wynikały nie tylko z teorii piękna, ale także były spowodowane zadaniami sztuki, w których problemy dorosłych zdecydowanie dominowały. Trzeba tu też wspomnieć o tym, że pozycja dziecka w świecie była bardzo niska. Nie liczono się ani z jego zdaniem, ani problemami, ani nawet z jego prawami. Dlatego trudno się dziwić, że związki sztuk plastycznych i dziecka pojawiły się tak naprawdę w wieku XX. To właśnie dopiero wtedy dziecko staje się pełnoprawnym członkiem społeczności ludzkiej i traktowane jest z szacunkiem i powagą. Nie znaczy to, że w przeszłości tak nie było, ale nie było to usankcjonowane prawnie i może dlatego nie funkcjonowało tak powszechnie w świadomości społecznej.


Velazquez, Książę Baltazar Carlos na koniu, Velazquez, Las Meninas

Zanim jednak spróbujemy pokazać rolę dziecka w sztuce współczesnej, powróćmy na chwilę jeszcze do przeszłości. Prześledźmy króciutko jak zmieniał się wizerunek dziecka w malarstwie od średniowiecza do wieku XIX. W sztuce średniowiecza motyw dziecięcy związany jest, jak cała sztuka, z przedstawieniami religijnymi. Najczęściej jest ukazywany Chrystus jako dziecię na kolanach Marii, przedstawiano także dzieciątko Jezus w scenie Bożego Narodzenia. W okresie renesansu wraz z rozwojem portretu pojawiają się w nim także dzieci. Jest także liczna grupa przedstawień o motywach mitologicznych, w których pojawiają się putta, fauny i inne stworzenia o dziecięcym charakterze. W następnych wiekach wizerunki dzieci pojawiały się coraz częściej i powszechniej. W portretach nie towarzyszyły już dorosłym, ale stawały się głównymi bohaterami, czasem nawet w sposób tak przewrotny jak w Las Meninas Diego Velazqueza, gdzie główną bohaterką mimo dorosłego otoczenia jest młoda księżniczka (infantka). Przedstawienia dzieci bardzo często są pełne ciepła i współczucia, jak choćby w obrazach Barholome Estebana Murillo. Tak dzieje się aż do końca XIX wieku.


Murillo, Młody żebrak

Początek wieku XX przyniósł ogromne zmiany w pojmowaniu sztuki. Rola naśladownictwa rzeczywistości, które było do tej pory podstawowym jej wyznacznikiem zostało poddane w wątpliwość. Wielu artystów zaczęło poszukiwać inspiracji poza obszarami dotychczasowej tradycji artystycznej. Zaczęto spoglądać także na świat wyobraźni dziecka, który do tej pory był wygnany poza granice sztuki. Chcąc poszerzyć dotychczasowe granice sztuki i wyjść poza koncepcję obrazu jako „okna  na świat” zaczęto eksplorować wszystkie obszary, które dotychczas w pojęciu sztuki się nie mieściły. Dziecko z jego nie skażoną racjonalizmem wyobraźnią stało się jednym z ważnych punktów odniesienia. Jednym z pierwszych, który w naiwności dziecka widział zaletę nie wadę był Paul Klee. Postrzeganie rzeczywistości obrazu przez dziecko jako „pola magii”, na którym wszystko się może zdarzyć było w dużej mierze zgodne z potrzebami nowej sztuki. Także stosunek dzieci do przestrzeni i przedmiotu był bliski intuicjom Klee, który twierdził, że optyczne odzwierciedlanie rzeczywistości w sztuce nie wypełnia potrzeb człowieka XX wieku. Od tego czasu wielu artystów współczesnych korzysta z „dziecięcych” inspiracji, by wspomnieć jeszcze twórcę „art brut” Jean Dubuffeta. W jego buncie przeciw profesjonalizacji sztuki sprzymierzeńcem była m.in. naiwność dziecięcej wyobraźni, która nie słucha się nakazów rozumu i zasad ustalonych przez specjalistów.


Klee, Złota rybka

Jednak związki między sztukami plastycznymi a wyobraźnią dziecka trudne są do zaakceptowania przez szeroką publiczność. Ona nadal czeka przede wszystkim na kunszt i umiejętność odzwierciedlania rzeczywistości. Dlatego nadal stając wobec współczesnego dzieła sztuki dziecięco naiwnie konstatują: przecież dziecko by to namalowało


Klee, Park koło Lucerny, Dubuffet, Widok Paryża