Rusza VI Ogólnopolski Festiwal Sztuki Małego Dziecka w Łodzi, już teraz można wziąć udział w konkursach m.in. esej na temat twórczości małego dziecka, konkursie plastycznym, scenicznym. Przewidziane są również warsztaty dla nauczycieli "Teatr Lalek". O idei Festiwalu opowiada Agnieszka Kucharska - pomysłodawczyni projektu.

Skąd pomysł na Festiwal Sztuki Małego Dziecka?

Projekt narodził się z mojej kilkuletniej współpracy jako nauczycielki z Pracownią Działań Twórczych Akademii Sztuk Pięknych im Wł. Strzemińskiego w Łodzi. Początkowo polegała ona na prowadzeniu na terenie przedszkola zajęć otwartych dla studentów ASP. Później również dzieci mogły odwiedzać budynek Akademii, gdzie zwiedzały pracownie rzeźby i malarstwa oraz brały udział w warsztatach przygotowanych przez studentów.

Wspólne, kilkuletnie działania oraz bliższe i częstsze kontakty zaowocowały pomysłem, który narodził się w przedszkolu. Pomysłem działania skierowanego do większej liczby dzieci. Pierwotne grono autorek projektu (M. Grabowska, A. Kucharska oraz I. Strzałkowska) wiedziało od początku, że musi to być coś więcej niż tylko konkurs plastyczny. Chciałyśmy, aby było to Łódzkie Biennale Sztuki Dziecka, podobne do poznańskiej imprezy, jednak forma biennale ograniczałaby projekt do dwuletniego okresu realizacji, a przecież dzieci w przedszkolu szybko dorastają.

Od słowa do słowa powstał zarys projektu edukacyjnego, w gronie autorek znalazły się jeszcze B. Marcinkowska oraz L. Frydzińska, obie reprezentujące ASP, dołączyła też L. Urbańska-Kidoń, którą udało się przekonać do projektu, a razem z nią tak szacowną instytucję, jak Muzeum Sztuki w Łodzi. Z roku na rok impreza ta zdobywała nie tylko coraz większe grono uczestników, ale też poszerzała się jej oferta skierowana zarówno do dzieci, jak i pedagogów zajmujących się ich twórczym rozwojem. Działo się tak dzięki wzbogacanej rok rocznie ofercie i poszerzonemu gronu organizatorów, do którego udało nam się później dołączyć Akademię Muzyczną w Łodzi, Teatr Lalki i Aktora „PINOKIO”, a także szkołę oraz przedszkole, w którym obecnie pracuję. Do grona współorganizatorów weszły również dwie organizacje — Polski Komitet InSEA oraz ZHP.

W tym roku festiwal odbył się po raz piąty — czy z tyluletnim doświadczeniem lepiej się pracuje przy takim przedsięwzięciu, czy nadal borykacie się Państwo z jakimiś problemami?

Z perspektywy kilku lat pracy nad projektem mam wrażenie, że problemów zamiast ubywać przybywa. Pracuje nam się łatwiej, ponieważ każdy już wie, co i jak ma przygotować. A trudniej, bo impreza stale się rozrasta, trwa prawie cały rok, i choć wszystkie osoby, które ją przygotowują, są pasjonatami, to ogromnie zajętymi. Trudno jest zdobywać sponsorów, środki na nagrody i borykać się z bezdusznością niektórych urzędników. Ale jest też całe mnóstwo ludzi, który pomagają bezinteresownie, którzy interesują się tym, co robimy. No i te uśmiechnięte i radosne buziaki dzieciaków, które przewijają się przez festiwalowe warsztaty, przegląd, koncert laureatów czy wreszcie wystawę to duża nagroda dla ogromu pracy i czasu poświęconego tej imprezie.

Jak dzieci reagują na zajęcia podczas festiwalu? Czy są zainteresowane udziałem w konkursach, warsztatach, wystąpieniach?

Pasja, z jaką dziecko tworzy swoje dzieło nie jest udawana, jest szczera, prawdziwa i zawiera całą prawdę o jakości jego rozwoju. Ta naturalna potrzeba tworzenia umiejętnie wykorzystana przynosi zadziwiające efekty, o których można przekonać się, obserwując proponowane przez nas warsztaty festiwalowe dla dzieci i ich opiekunów. Dzieciaki już od kilku lat chętnie przychodzą na te zajęcia, a tempo, w jakim zapisują się na nie pedagodzy, mówi o niesłabnącym powadzeniu.
Inną sprawą jest udział w konkursach. Każdego człowieka uskrzydlają sukcesy — także dla maluchów mają one ogromne znaczenie. Odczuwanie radości z twórczych poszukiwań, wiara we własne siły to tylko malutkie przykłady tego, co kryje się za słowem ‘laureat’.
Dlatego największą naszą bolączką jest to, że nie możemy nagrodzić wszystkich maluchów biorących udział w festiwalowych zmaganiach. Trudno jest znaleźć środki, aby przyznać ponad tysiąc nagród w konkursie plastycznym lub zorganizować koncert, na którym wystąpi ponad 300 małych artystów jednocześnie. Choć liczba przyznawanych nagród i tak graniczy tu z cudem.

Czy mamy zdolne dzieci? Jak Pani scharakteryzowałaby dzisiejsze maluchy?

Ależ oczywiście, potencjał, jaki w nich drzemie jest ogromny, ale trzeba pomóc im go w sobie odkryć. Nie wystarczy dać dziecku kredki i oczekiwać, że nauczy się rysować. Należy pokazać mu świat z jego dynamiką i pięknem. Twórczość nie jest czynnością powtarzalną, nie można zatem karać dziecka ciągle jednakowym tworzywem, sposobem czy narzędziem. Trzeba zaopatrzyć je w ogromną paletę możliwości, by później umiało dokonać wyboru.

Oglądając wraz z innymi autorkami projektu prace, jakie wpływają na konkurs plastyczny, zaobserwowałyśmy różnicę w rysunkach nadsyłanych przez dzieci w wieku przedszkolnym, a tymi starszymi ze szkół. Przedszkolaki są o wiele lepsze!!! Kolorystyka, rozmach, pomysłowość, wyobraźnia — to wszystko cechuje ich dzieła. Jaki z tego wniosek? Odkryte zdolności dziecka trzeba ciągle kształtować, aby mogło się ono rozwijać. Tego chyba brakuje dzisiejszej szkole.

A rodzice — czy dbają o rozwój artystyczny swoich dzieci? I jeśli tak, w jaki sposób?

W rysunkach i pracach twórczych dzieci zaklęty jest ich dynamiczny rozwój. Kochający rodzice zbierają pieczołowicie dzieła swoich latorośli, uważni psychologowie i pedagodzy z tych prac potrafią wyczytać ich problemy, troski i radości. Myślę, że wielu rodziców ma świadomość, że trzeba rozwijać w dziecku jego talenty. By je dostrzec muszą oni je tylko bacznie obserwować, a nie wtłaczać we własne wyobrażenia o artystach. Samo prowadzanie maluchów na taniec, plastykę czy kółko teatralne nie wystarczy, jeśli dziecko tego nie polubi i nie zacznie pasjonować się tym, co robi. Jako wychowawcy balansujemy w takich momentach na linie między rozwojem a stagnacją twórczego potencjału.

Prowadzi Pani również przedszkole. Czy może nam Pani poradzić, w jaki sposób powinniśmy pobudzać dzieci do rozwoju artystycznego, zainteresować je kulturą?

Najlepszą metodą jest tu danie dzieciom różnorodnych możliwości, wspólne z nimi poszukiwanie i odkrywanie świata. Autentyczna troska i miłość wystarczy, aby dziecko wyrosło na wartościowego człowieka. A co zrobić, aby wyrosło na twórcę? To samo, tylko razy dwa. Powszechnie wiadomo, że dzieci z największym potencjałem twórczym trudno dostosowują się do ram ogólnie przyjętych norm postępowania, tu potrzeba dużo więcej wiary, cierpliwości, wytrwałości. Przede wszystkim jednak pomysłowości samego wychowawcy w zapewnianiu dziecku ciekawych, interesujących zabaw i zajęć rozwijających aktywność intelektualną i twórczą małego człowieka.

W moim przedszkolu staramy się przybliżyć dzieciom kulturę poprzez bezpośrednie obcowanie z nią. Dzieci chodzą więc do muzeów, teatru czy na wystawy lub koncerty, by tam w sposób aktywny odkrywać sztukę. Później w przedszkolu starają się te doświadczenia utrwalać, tworząc swe dzieła w najrozmaitszych technikach plastycznych, czy ucząc się pokazywać swoje emocje w czasie zabaw muzycznych lub wprawek dramowych. Staramy się też, aby każde z tych doświadczeń miało rangę sukcesu i niosło ze sobą radość z tego, co się stworzyło.

Dlaczego zajęła się Pani pracą z dziećmi?

Od najmłodszych lat praca z dziećmi sprawiała mi ogromną frajdę i przyjemność. Zanim zostałam nauczycielem byłam drużynową harcerską. I to dzięki tym doświadczeniom wybrałam studia pedagogiczne. Praca z dziećmi i młodzieżą jest ogromnie wymagająca, ale też i rozwijająca. Dostarcza dużo satysfakcji i radości z możliwości obserwowania, jak rośnie i rozwija się młody człowiek.

Z moim zespołem chciałybyśmy zrealizować w przedszkolu międzynarodowy projekt, do którego poszukujemy partnerów. A jeśli pomyśleć o festiwalu, marzy mi się jakaś stabilizacja finansowa tego projektu, więc znów konieczność pozyskania środków i ubiegania się o granty.

Informacje na temat Festiwalu dostępne są na stronie:
http://www.pm97.edu.lodz.pl/festiwal.htm