O tym, czy muzyka łagodzi obyczaje i czy warto angażować się w pracę na rzecz młodych ludzi, mówi Piotr Turek, przewodniczący Stowarzyszenia "Spoko Dzieciak", które skupia wiele "pozytywnych osób w mało pozytywnym, szeroko rozumianym show businessie".

Skąd pomysł na inicjatywę Spoko Dzieciak?

Spoko Dzieciak to naturalna kolej rzeczy w życiu moim i kilku moich kolegów, w szczególności Numera Raz, DJ’a Zero. Jakiś czas temu, zawodowo, przez prawie 3 lata zajmowałem się działaniami charytatywnymi dla firmy Microsoft. Gdy spotkałem Numera i Zero, rozpoczęliśmy współpracę, która polegała na tym, że zajmowałem się ich wizerunkiem, umawiałem na wywiady, itd. W trakcie naszych rozmów, okazało się, że Panowie mają ogromną świadomość tego, że to co mówią w trakcie wywiadów, odbierane jest i analizowane przez coraz to większą ilość osób. Postanowiliśmy wspólnie wykorzystać tą szansę, na przekazywanie określonego, pozytywnego i mobilizującego do działania przekazu. Tak zrodził się Spoko Dzieciak.

Kto jest zaangażowany w działania na rzecz stowarzyszenia? Jak ta praca wygląda?

Ja nadzoruję całokształt. Numer Raz, DJ Zero i Kfiat są ekipą warsztatową – jeżdżą po całej Polsce, uczą produkcji muzycznej, rymowania, break-dance. Prowadzą również zajęcia w każdą niedzielę w studio wytwórni Lubię Wąchać Winyl w Warszawie. Kfiat prowadzi własną sekcję break-dance. Kuba Perzyna prowadzi sekcję deskorolki – oni się na tym znają, więc ja dostaję od nich wytyczne. Nie ma sensu, abym wtrącał się w ich sprawy – oni znają się na tym najlepiej. Jest z nami również Maciek Gałecki, który pracuje w poważnej kancelarii prawnej, a prywatnie służy nam swoją wiedzą prawniczą, dzięki czemu Spoko Dzieciak sprawnie funkcjonuje od niedawna jako stowarzyszenie. Jest Wiśniowy, który zapewnił możliwość nagrywania albumu, wybranych talentów, realizację warsztatów w studio. Są też dziennikarze, tacy jak Monika Dąbrowska (Radiostacja, MTV), Piotr Tarasewicz (Cgm.pl), którzy zapewniają nam rozgłos. Jest DJ Abdool w roli skarbnika. Mam nadzieję, że reszta się nie obrazi, ale nie będę wymieniał każdej osoby, która pomaga. Spoko Dzieciak, to szereg znamienitych muzyków, którzy wspierają nasz program. Spoko Dzieciak to zbiór pozytywnych osób, w mało pozytywnym, szeroko rozumianym show-business’sie.

Czy tworzenie takich inicjatyw jak Spoko Dzieciak ma sens? Jaki jest odbiór wśród dzieci, czy spotykacie się z dużym zainteresowaniem?

Spoko Dzieciak to program na rzecz poszukiwania i wspierania utalentowanych dzieciaków. Za granicą, podobny program, realizowany jest przez olbrzymią ilość instytucji państwowych, komercyjnych, prywatnych. W końcu, człowiek utalentowany to skarb. W Polsce czujemy się trochę jak pionierzy, nie mniej jednak liczymy na to, że siła medialna Spoko Dzieciaka, przełoży się na to, że inni zaczną kopiować nasze działania. Zainteresowanie dzieciaków jest ogromne i wprost proporcjonalne do wystąpień medialnych Numera. Po takich wydarzeniach, jak artykuł w Gazecie Wyborczej, program „Reakcja” w TVP1, czy „Kuba Wojewódzki” w Polsacie, dzieciaki zasypują naszą skrzynkę mailową tonami próbek swych dokonań. Systematycznie przychodzi też poczta tradycyjna.

Czy działania SD mogą wpływać na pobudzanie przedsiębiorczości wśród młodych osób chcących zajmować się muzyką?

Może i faktycznie pobudza. Zgłaszają się do nas osoby aktywne z całej Polski. Ludzie, którzy organizują coś w swoich miastach lub też wiedzą jak to zrobić – mają pomysł, jak ściągnąć Spoko Dzieciaka do miejscowości. My udzielamy im potrzebnej pomocy i wspólnie udaje nam się działać nie tylko w Warszawie, ale na terenie całego kraju.

Co najbardziej przyciąga młodzież do Waszego stowarzyszenia, możliwość i chęć samorealizacji, czy nazwiska firmujące projekt?

Myślę, że najbardziej przyciąga dzieciaki chęć robienia czegokolwiek, wybicia się, zaistnienia, zrobienia kariery. Nie sądzę, że nazwiska są najważniejsze. Dla dzieciaków liczy się to, że w końcu jest prawdziwa organizacja, w której są ludzie znający się na tym co robią. Warto wysyłać do nas swoje demówki, gdyż my to faktycznie słuchamy. Jeśli widzimy talent, staramy się jakoś pomóc. Nawet jeśli nie jesteśmy w stanie pomóc finansowo, robimy i tak dużo. W każdym razie, więcej niż niejedna instytucja wydająca olbrzymie pieniądze na coś, co ma przypominać pomoc.

Czy dzieciaki widzą w muzyce swoją przyszłość również tą zawodową?

Jasne. Dzieciaki nie analizują takich spraw jak kariera, sława, czy choćby nagranie własnego albumu, w kategorii czegoś na co trzeba zapracować, co wymaga wielu poświęceń. Dla nich jest to po prostu cel sam w sobie.


Czy uważacie, że to co robicie można nazwać animacją kulturalną? Jeżeli tak to dlaczego?

Zostawiam nazewnictwo innym. My robimy swoje i tyle.

Czy współpracujecie ze sponsorami? Jak wygląda wasza współpraca z władzami samorządowymi?

Rozpoczęliśmy współpracę ze sponsorami, jednak nie jest to ogólnie prosta sprawa. Aby zdobyć zaufanie firm, które mogą zainwestować w dany cel duże pieniądze, trzeba mieć już efekty, sukcesy. Dlatego też, prawie rok działaliśmy za swoje. Trzeba było się wykazać, udowodnić, że zamierzamy iść konkretną drogą i że wiemy co robimy. Co do władz samorządowych to jest raz lepiej raz gorzej. Ogólnie, często współpracujemy z Domami Kultury, czasem z Urzędami Miasta. Dla nas to naturalni partnerzy. Niestety system w Polsce jest tak skonstruowany, że często z przeróżnych powodów, ta współpraca jest jednak utrudniona, lub nie dochodzi do skutku. Nie ma sensu się w to teraz zagłębiać, jednak fakty pozostają faktami – mamy jeszcze dużo do zrobienia, zanim stworzymy w Polsce warunki do funkcjonowania chociażby Młodzieżowych Domów Kultury w europejskim tego słowa znaczeniu.

Jak SD wpływa na zmiany na osiedlach, czy można zauważyć zmiany w zachowaniu młodych ludzi, czy to odciąga ich od bezczynności?

Chciałbym aby tak było, jednak tego nie da się aż tak łatwo zaobserwować. Obserwują to natomiast szefowie placówek z którymi mieliśmy okazję współpracować. Dajemy dzieciakom zapał i nadzieję, myślę że to dobrze.

Jaką rolę odgrywa studio nagrań wytwórni Lubię Wąchać Winyl, czy dzięki tej współpracy SD ma większe możliwości?

Oczywiście, LWW dało nam schronienie, realne miejsce do działań, nagrań, warsztatów, pracy wolontariuszy, itd.

A osoby takie jak Michał Witak – Numer Raz?

Numer jest naszym rzecznikiem prasowym – osobą, która pomogła Spoko Dzieciakowi stać się marką. Poza tym, nie znam wielu muzyków, którzy poświęcają tyle czasu i energii na działania na rzecz innych, nie pobierając za to honorarium.

Czy „muzyka łagodzi obyczaje”?

Zapewne. Z drugiej strony muzyka, w szczególności hip-hop, jest również podwaliną buntu. Często staje się motorem zapalnym do aktów wandalizmu, czy przemocy. Spoko Dzieciak jest hip-hopowcem oldschoolowym, rastamanem i funkowcem w jednym. Jesteśmy za pokojem, cenimy miłość, wolność i progres.

Jakie macie plany na 2006 rok, jak można wziąć udział w waszych projektach?

Z pewnością będziemy kontynuować warsztaty w Warszawie i na wyjazdach. Mam też nadzieję, że w końcu zbierzemy wystarczającą ilość zdolnych dzieciaków, aby stworzyć album SD. O wszystkim informujemy na http://www.spokodzieciak.org.


http://www.spokodzieciak.org – sprawdzajcie ten adres, aby nie przegapić wizyty SD w danej miejscowości.