Twoje nazwisko zrobiło się znane po nagrodzie na Międzynarodowym Festiwalu Reklamy w Cannes. Co ta nagroda tak naprawdę ci dała?

Niestety więcej zabrała, niż dała. Praca nad www.pdk.pl wymagała ogromnego wysiłku kilku osób. W chwili sukcesu szef Maxa Webera złamał wszystkie zasady, na jakich zbudował zespół, i praktycznie nikt oprócz niego nie poczuł satysfakcji z wykonanej pracy. Mimo złożonych obietnic wspólnego wyjazdu do Cannes, wybrał się tam sam, a artykuły, które pojawiały się w prasie najczęściej przedstawiały go w roli jedynego wykonawcy projektu. Jeśli miałbym wybierać, wolałbym nie zdobyć CyberLwa i nie przerywać tej fali, na której wtedy byliśmy. Wówczas, po roku zrobilibyśmy pewnie coś jeszcze lepszego.

To był więc powód Twojego odejścia z firmy Max Weber?

Nadużyto naszego zaufania, a ja przestałem ufać autorytetom i wierzyć w obietnice.

Jak wygląda Twoja praca w obecnej firmie — Odeon?

Pracę zacząłem od przygotowania koncepcji oraz wykonania wraz z firmą Mind Chili serwisu internetowego firmy (www.odeon.com.pl). Odświeżyłem tym samym jej wizerunek. Obecnie zajmuję się głównie stroną konceptualną na potrzeby reklamy i krótkich form. Opcjonalnie wykonuję elementy 3d i animacje, ale w tej dziedzinie jeszcze długa droga przede mną. Odeon daje dużo wolności i wyjątkowo humanitarnie traktuje pracowników. Projekty są coraz ciekawsze, przychodzą nowi ludzie. Z tym, co robimy można zapoznać się na naszym webie.

Jesteś bardzo młody, a masz już duże doświadczenie i znaczące dokonania. Powiedz, jak wyglądała Twoja ścieżka zawodowa.

W 2002 r. dostałem komputer i zacząłem zajmować się Flashem i webem. Wciągnął mnie w to kolega z liceum, Wojtek Stopiński. Rzeczy, które wtedy powstawały na świecie rzucały na kolana swoją kreatywnością. Były bardzo inspirujące. W wakacje’2003 dostałem propozycję z Maxa Webera, którą przyjąłem jako pierwszą regularną pracę. Zimą 2004 r., po półtora roku trafiłem pod skrzydła Odeonu. Co ciekawe, najbardziej przekonała ich do mnie króciutka animacja, którą zrobiłem jeszcze w tym pierwszym okresie.

Zajmowałeś się projektowaniem i realizacją stron www. Dlaczego zrezygnowałeś z tego na rzecz animacji i 3D/2D?

W projektowaniu na potrzeby netu brakowało mi narracji. Niewiele projektów dawało na tyle wolną rękę, aby móc się w stu procentach realizować — jednym z nich był oczywiście www.pdk.pl, ale to był ewenement na skalę światową. Trzeci wymiar i animacja same w sobie nie są może niczym niezwykłym, ale dają więcej nowych możliwości. W pewnym momencie różne techniki zaczynają się zazębiać i wzajemnie nakręcać, dając ciekawsze efekty.

Co możesz poradzić innym młodym projektantom, którzy chcą się zająć webdesignem?

Po pierwsze, przeglądanie dużej liczby projektów z różnych dziedzin, z całego świata. Po drugie, pracowanie przy odłączonym kablu internetowym. Dobry projekt można robić tydzień, bardzo dobry projekt można robić miesiąc — po drodze zrobi się parę niezłych, które należy z bólem serca umieścić w koszu. Rozwój to ciągła praca — nudne to, żmudne i więcej przy tym frustracji niż satysfakcji, ale warto. Po pracy — relaks, bo wszystko, co zaniedbane, się psuje.

Pracujesz w firmie. A czy poza nią zajmujesz się realizacją własnych projektów? I jeśli tak, to jakich?

Tak, pracuję nad prywatnymi projektami. Za wolno, za mało i ze zbyt małym przekonaniem, ale pracuję. Jak coś wreszcie skończę, to będę najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.

A Twoje inne zainteresowania?

Żona, koty, piłka nożna, gry planszowe i cygańskie disco.