Jacek Frąś jest nie tylko artystą komiksowym ale również malarzem. Jego pełnowymiarowy komiks "Glinno" jest połączeniem obu tych umiejętności, co w komiksie jest dość nietypowe. Jacek jest również perkusistą łódzkiego zespołu Cool Kids of Death. Jego twórczość dostępna jest w dziale "Prezentacja".

Dlaczego zająłeś się komiksem?

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie w sposób jednoznaczny, bo komiksem pasjonowałem i zajmowałem się od dziecka i nie pamiętam, żebym któregoś dnia stwierdził, że odtąd zajmuję się nim jakoś szczególnie. To jest dla mnie coś tak naturalnego i trwającego już tyle lat, że nie zastanawiam się nad pytaniem: dlaczego. Tak po prostu jest. Komiks łączy w sobie grafikę, plastykę i możliwość opowiadania historii na wzór książek i filmów, mam więc szerokie pole do działania i to mi najbardziej odpowiada.

Ile komiksów już za Tobą?

Jeden pełnowymiarowy album „Glinno" i wiele krótszych historii. Mam za sobą współpracę z największymi gazetami w naszym kraju, sporo komiksowych pasków i kilka nagród za różne nowele komiksowe. Do tego niezliczona liczbę prac z okresu dzieciństwa, a potem szkoły i studiów.

Kto jest Twoim ulubionym bohaterem w Twoich własnych komiksach?

Nie mam jednego i ulubionego bohatera, jest ich wielu. Najczęściej są to bohaterowie mający wiele wspólnego ze mną lub z moimi znajomymi, przez co czasem miewam nawet ostre wymówki.

A z komiksów konkurencji?

Koziołek Matołek oraz Wicek i Wacek.

Którego z twórców komiksów cenisz najbardziej? I dlaczego?

Cenię artystów z wyobraźnią, od których uczyłem się i których podpatrywałem. Nie lubię komiksów sztywnych i ściśle zamykających się w jakiejś konwencji. Cenię dobry warsztat, luz i humor. Wymienię Billa Sienkiewicza, Nicolasa De Crecy, a z Polaków Krzysztofa Gawronkiewicza. Ich prace często nie są typowymi, szablonowymi komiksami powielającymi coś, co już było powielone sto razy. Dużą wagę przykładają do warstwy graficznej, w którą naprawdę można głęboko wnikać. W każdym razie ich komiksy mam u siebie na półce.

Czym aktualnie się zajmujesz?

Właśnie skończyłem komiks we współpracy z rosyjskim scenarzystą ukrywającym się pod pseudonimem Hihus. Założeniem naszej historii było to, że musi ona rozgrywać się w Łodzi i tym samym Łódź promować, ale oprócz tego mieliśmy pełną dowolność w pracy. Album z tym komiksem będzie wydany w październiku i znajdą się w nim jeszcze trzy inne opowieści powstałe w koprodukcji polsko-rosyjskiej.

Praca w tym zawodzie jest łatwa, czy trudna? Na jakie trudności natrafiasz najczęściej?

Praca jest łatwa, jeśli robisz coś, co sprawia ci przyjemność — możesz się jednocześnie rozwijać i mieć z tego pieniądze. To oczywiście wymarzony układ, który czasami się zdarza i doskonale się sprawdza. Podstawowe trudności to wciąż mała popularność komiksu w Polsce i słabo działający rynek. Trudno mówić u nas o zawodowych komiksiarzach.

Jak wyglądała Twoja współpraca z wydawnictwem Kultura Gniewu?

Kultura Gniewu jest wydawcą „Glinna" — komiksu, którego stworzenie zabrało mi sporo czasu i sił. Album został wydany bardzo ładnie, w twardej oprawie, na dobrym papierze i z doskonałą robotą dtp, co w Polsce nie jest wcale częste. Tym samym spełniło się moje dziecięce marzenie o wydaniu „prawdziwego" komiksu. W tej chwili Kultura Gniewu bardzo rozwija się prężnie, wydaje bardzo dobre komiksy — polskie i zagraniczne. Cieszę się, że mogę z nimi współpracować i polecam to wydawnictwo każdemu.

Niedawno zostałeś ojcem, czy to coś zmieniło w Twoim postrzeganiu rzeczywistości, w Twojej twórczości?

Hm, na pewno się zmieniło, ale nie wiem dokładnie, co, albo raczej, co się nie zmieniło. Teraz często przypominają mi się i grzmią jak dzwon w mojej głowie słowa mamy: „Zobaczysz, jak będziesz miał swoje dzieci!". W tej chwili mój dzidziuś śpi, a ja rozkoszuję się spokojem.

Zapraszamy na stronę artysty: http://www.jacekfras.com