Film może być produktem kultury wysokiej bądź masowej. Oczywiście bardziej interesujący dla inwestujących w produkcję filmową jest produkt trafiający do szerokiego grona odbiorców, czyli masowy, dzięki któremu zwrot zainwestowanych pieniędzy oraz zysk są bardziej pewne. Europejski rynek dzięki wysokim budżetom i skutecznej reklamie produkuje przygotowane w amerykańskich wytwórniach filmowych skierowane do masowego odbiorcy . Są to przedsięwzięcia z prostym uniwersalnym przekazem, który trafia do wszystkich bez względu na szerokość geograficzną.

W Europie powstaje coraz więcej filmów, jednak wiele z nich, mimo że reprezentuje wysoki poziom artystyczny, nie jest w stanie trafić do szerszej widowni. Przyczyny są prozaiczne, a jedną z nich jest brak środków na tłumaczenie napisów bądź przygotowanie dubbingu. Tylko ten jeden fakt przyczynia się do ograniczenia dystrybucji produktu w wielu krajach, wśród szerokiego grona widzów, co wiąże się z dużym prawdopodobieństwem niezwrócenia się inwestycji. To, że w Stanach Zjednoczonych zjawisko przemysłu filmowego funkcjonuje, jest pewne. Pytaniem jest, czy w Europie produkcję filmów należy rozpatrywać w kategoriach przemysłu czy też twórczości?

W ubiegłym roku na starym kontynencie wyprodukowano 862 filmy. Statystyki pokazują, że coraz więcej ludzi spędza czas w kinach, ale kino europejskie ma zaledwie 27% udziału w rynku.

W ubiegłym roku na starym kontynencie wyprodukowano 862 filmy. Statystyki pokazują, że coraz więcej ludzi spędza czas w kinach, ale kino europejskie ma zaledwie 27% udziału w rynku. Z pomocą przychodzi unijny program „MEDIA”, wspierający rozwój europejskiej kinematografii. Parlament Europejski w październiku ubiegłego roku na potrzeby tego programu zatwierdził 755 milionów euro z budżetu Unii Europejskiej na lata 2007–2013. Kwota ta przeznaczona jest głównie na wsparcie działań przed wyprodukowaniem filmu i po nim, a sam budżet podzielony jest na pięć obszarów:
1. Szkolenia (techniki tworzenia scenariuszy, zarządzanie gospodarcze i finansowe, technologie cyfrowe) (7%).
2. Rozwój (finansowanie pojedynczych projektów, katalogów, nowych talentów, koprodukcji i innych przedsięwzięć) (20%).
3. Dystrybucja (dystrybutorzy, agenci sprzedaży, nadawcy, właściciele kin, zakłady cyfryzacji) (55%).
4. Promocja (dostęp do rynku, festiwale, wspólne imprezy, dziedzictwo filmowe) (9%).
5. Działania horyzontalne (ułatwiające małym i średnim przedsiębiorstwom dostęp do finansowania oraz promujące obecność europejskich filmów w platformach cyfrowych) (5%) oraz projekty pilotażowe (popularyzowanie nowych technologii, np. w dziedzinie realizacji, produkcji i dystrybucji filmu) (4%).

Czy jednak rzeczywiście z tych środków skorzystają podmioty, które tego faktycznie potrzebują, czy może korporacje coraz chętniej inwestujące w europejski przemysł filmowy. W Parlamencie Europejskim przez Stephena Lamborurne’a została złożona petycja nr 0119/2005, w której autor skarży się na brytyjski przemysł filmowy, który jego zdaniem w dużej mierze kontrolowany jest przez małą grupę amerykańskich wytwórni filmowych, wykorzystujących możliwość finansowania produkcji w oparciu o środki publiczne. W Czechach i na Słowacji powstaje coraz więcej amerykańskich filmów . Jak donoszą media, grupa Trilateral Entertainment, skupiająca amerykańskich producentów, była zainteresowana zakupem czeskiej wytwórni filmowej Barrandov Studios. Poprzedni właściciel studia informował, że poza tą grupą kupnem studia byli zainteresowani trzej inni inwestorzy. Na sprzedaż wystawiona została również bułgarska wytwórnia Boyana Film, której kupnem zainteresowany jest między innymi Kodak.

Czy filmowy interes mogą zrobić tylko najwięksi gracze przemysłu filmowego? Oczywiście, że nie. Czy zarobić na twórczości i produkcji filmowej mogą wszyscy zaangażowani w powstanie filmu? Oczywiście, że tak. Należy jednak pamiętać, że nie każdy efekt twórczości może zostać produktem kultury oraz że nie każdy produkt kultury może odnieść sukces rynkowy.