Czy domy kultury to relikty przeszłości? Oczywiście, że nie. Dowodem na to jest działalność ośrodka kulturalnego stworzonego przez Panią Annę Michalak-Pawłowską. W tym domu kultury codziennie spotyka się ponad trzystu młodych ludzi, by realizować swe pasje i spełniać marzenia.

Jaki cel przyświecał Pani, gdy tworzyła Pani Dorożkarnię, i czym tak naprawdę jest ośrodek?

Dorożkarnia powstała 11 lat temu. To właśnie wtedy dziecięcy teatr muzyczny Pantera wędrował po różnych instytucjach w Warszawie, szukając dla siebie miejsca. Wiedziałam, czego nie mamy, więc łatwo było mi opisać wymarzony projekt, który złożyliśmy wspólnie z radnymi i społecznością Siekierek do władz miasta, dzielnie negocjując z nimi warunki. I udało się! To jest jedyny (innego nie znamy) ośrodek , który założono specjalnie dla dzieci i młodzieży, dla którego specjalnie zbudowano siedzibę i który powstał z organizacji pozarządowej! Najważniejsze pytanie, jakie wówczas sobie zadawaliśmy brzmiało: czym Dorożkarnia będzie się różniła od innych ośrodków kultury? A czym jest? Już sama nazwa nas określa: Ośrodek Działań Artystycznych dla Dzieci i Młodzieży. Uważam , że nie da się zorganizować dobrej placówki, zajmującej się edukacją artystyczną „dla każdego”. Dlatego nasz ośrodek jest specjalistyczny. To miejsce tylko dla młodych ludzi (od przedszkolaka do studenta). Dorosły może znaleźć się u nas tylko na widowni.

Jak na rynku kultury stworzyć i utrzymać dom kultury? Czy jest na to jakaś recepta?

Dom kultury powinien mieć wyrazisty profil. Nasz to nie tylko grupy zajęciowe, ale również grupy przyjaciół. Mamy swoje święta, „Wigilię taneczną”, „Urodziny Dorożkarni”, podczas których prezentują się wszystkie działające u nas grupy artystyczne. Zapewne wyróżniamy się na rynku warszawskim, bo dojeżdżają do nas młodzi ludzie z całego miasta i spoza jego obrzeży. Chyba ważne jest to, że my z założenia nie wychowujemy kandydatów do szkół artystycznych, ale naszą ambicją jest wychowywanie kulturalnych, ciekawych świata ludzi.

Mamy taką receptę, że lansujemy świat amatorski, w różnorodny sposób kreujemy pozytywny wizerunek młodego człowieka. Jednym z moich projektów jest „Dziecięca Stolica” — wielka impreza, podczas której jednego dnia prezentujemy na warszawskiej Starówce ponad dwa tysiące nastoletnich artystów. Chcemy, aby ten jeden dzień w roku był w kalendarzu ważną datą, bo wtedy uwaga społeczeństwa skupia się na tym, co ciekawego dzieci mają do przedstawienia. Zapraszamy młodych twórców ze wszystkich zakątków Warszawy, od niedawna także Polski, a od roku również z innych europejskich stolic. Często przyjeżdżają zespoły z miejsc, w których pracowania plastyczna znajduje się w obskurnej piwnicy, a tańczy się w niedogrzanej sali gimnastycznej. Chciałam wyciągnąć treść z nieładnego, niemedialnego opakowania, pokazać w scenerii Starego Miasta to, co jest najciekawsze w świecie młodego człowieka, ale też świadomie lansować pozytywne wzorce młodych ludzi. Nie zgadzam się ze zjawiskiem bardzo powszechnego wskazywania tego, co młodzi ludzie zrobili złego. Reakcją na to jest właśnie „Dziecięca Stolica” służąca między innymi temu, by mówić o tym, co młodzi ludzie zrobili dobrego.


Dorożkarnia realizuje wiele projektów ogólnopolskich prezentujących młodzież z całej Polski: 
— „Zderzenia teatralne” (spotkania teatrów amatorskich), 
— festiwal tańca SPONTAN (na scenie Teatru Roma prezentujemy prawie półtora tysiąca młodych tancerzy z całego kraju),
— konkursy plastyczne dotyczące aniołów i szopek ogłaszane w okresie bożonarodzeniowym,
— festiwal piosenki TEN TON (w ostatniej edycji wydaliśmy płytę z piosenkami J. Cygana, również w wersji edukacyjnej, jako materiał do pracy w szkole).

Ważnym ogniwem naszej działalności są niewątpliwie liczne projekty międzynarodowe. Na tym polu bardzo cenimy sobie współpracę z młodzieżą ze wschodu Europy (w szczególności z Białorusi i Ukrainy). Jej doświadczenia i często niezwykły poziom artystyczny bardzo pozytywnie wpływają na naszą młodzież podczas wspólnej pracy na warsztatach. Każdego roku jej efektem są interesujące filmy, przepiękne widowiska teatralne, taneczne i wokalne realizowane przez naszą młodzież wspólnie z przyjaciółmi z Niemiec, Anglii, Włoch, Ukrainy i Białorusi. W naszych najbliższych planach jest powiększenie tego kręgu o przedstawicieli z innych zakątków świata. Jesteśmy w tych dążeniach coraz bardziej skuteczni, ponieważ Dorożkarnia jako jedyny ośrodek z Warszawy i jeden z nielicznych w Polsce stanowi ważne już ogniwo dwóch międzynarodowych sieci instytucji kultury.

A jak finansujecie Państwo swoją działalność?

Dorożkarnia jest miejską instytucją kultury, więc jest finansowana przez samorząd Warszawy. Dodatkowo uczestniczymy w konkursach na granty Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Narodowego Centrum Kultury. Uczestniczymy też w wielu projektach, które są współfinansowane z UE. Dodatkowo realizujemy sporo przedsięwzięć w kooperacji z różnymi instytucjami. Jeśli chodzi o opłaty za zajęcia, to przynależność do grup dziecięcych jest z zasady odpłatna (traktujemy to jako działalność usługową), a grupy młodzieżowe działają w formie stypendiów. U nas nie ma biletów!!! Wychodzimy z założenia, że młodzież zwykle nie ma pieniędzy, więc wszystkie nasze imprezy są dla nich dostępne, bo niebiletowane. Niestety, mimo wielu wysiłków nie udało nam się zdobyć sponsora. Nawet nasza działalność fonograficzna (realizujemy we własnym studiu nagrań dwie płyty rocznie) nie przekonała prywatnych firm do sponsoringu na rzecz ruchu amatorskiego. W mieście, w którym działają Teatr Narodowy i Opera Narodowa oraz słynne galerie, dom kultury — mimo dużej atrakcyjności (np. materiały reklamowe Dziecięcej Stolicy to ok. 50 tys. ulotek, plakatów i reklam w mediach) — nie ma szans przebić się w walce o sponsora.

Dzieci to bardzo wymagający klient. W jaki sposób przygotować ofertę, która je zainteresuje i przyciągnie?

Po pierwsze metodyka. Zakładamy trzyetapową pracę z dziećmi: „ZABAWA, WIEDZA, ODPOWIEDZIALNOŚĆ”.
— Pierwszy etap —zabawa — dotyczy pracy z przedszkolakami, uczymy ich poprzez zabawę różnymi formami sztuki. Nasze studia artystyczne: Puchatki i Paszczaki to miejsca, w których na zajęciach plastycznych uczymy ich koncentracji. Z kolei na zajęciach teatralnych i tanecznych ratujemy resztki ich wyobraźni.
— Drugi etap — wiedza — to zajęcia warsztatowe, w trakcie których młodzi ludzie uczą się uczyć, czyli poznają tajniki sztuki. Gdy wychodzą z pierwszego etapu, potrafią już wybrać takie zajęcia, które ich szczególnie interesują. I wtedy poznają brutalną prawdę, że praca twórcza to ciężka praca. Tak więc oprócz cotygodniowych systematycznych zajęć w ciągu roku szkolnego, także podczas wakacji, kiedy inni odpoczywają, nasza młodzież wyjeżdża na warsztaty doskonalące umiejętności pracy na scenie. Tu ma też możliwość twórczych spotkań z kolegami z innych krajów, wzajemnego przekazywania swoich doświadczeń artystycznych i kulturowych. I tu nas młodzież zaskakuje, bo np. olbrzymie powodzenie mają warsztaty białoruskiego ludowego tańca, które prowadzi Oleg Saprończyk, ich starszy jedynie o kilka lat kolega.
— Trzeci etap — odpowiedzialność — skierowany jest do licealistów i studentów, którzy mogą w Dorożkarni zrealizować autorskie projekty, a nawet prowadzić zespoły. Tak właśnie działa Grupa Tańca Nowoczesnego EXCEED, prowadzona przez naszych absolwentów. Często w ten sposób powstają kolejne stowarzyszenia. Gdy młodzi twórcy dorastają do decyzji o jego utworzeniu, zawsze staramy się pomóc im merytorycznie i organizacyjnie.

Na co dzień w Dorożkarni spotyka się ponad trzystu młodych ludzi na zajęciach teatralnych, tanecznych, wokalnych, filmowych, plastycznych, ceramicznych itd. W weekendy prowadzimy warsztaty dla tych osób, którzy nie mogą się zobowiązać do uczestnictwa w zajęciach cotygodniowych. Staramy się, by nasza oferta charakteryzowała się tym, że młody człowiek jest w niej podmiotem. Zasadę tę stosujemy zarówno w stosunku do młodego twórcy i uczestnika naszych grup, jak i do tzw. biernych uczestników „dorożkarniowego” życia — widzów, odbiorców i gości. Dlatego też wykazujemy szczególną dbałość o to, aby propozycje wspólnego przebywania w Dorożkarni były wyjątkowe. Wymaga to niezwykłej czujności wobec aktualnych potrzeb kulturalnych młodego człowieka. Stąd wzięły się np. ostatnio z powodzeniem realizowane warsztaty tańca afrykańskiego czy break dance, które cieszą się niezwykłym powodzeniem. Niecodzienną dodatkową formą pracy jest projekt pedagoga ulicy, który realizujemy na Siekierkach. Dzięki pomocy specjalistów dzieci ze środowisk zaniedbanych mają szansę na prawidłowy rozwój swoich umiejętności w różnych dziedzinach, twórczy udział w powstawaniu nowych, pozytywnych zjawisk kulturowych w swoich środowiskach i uzupełnianie ewentualnych zaległości edukacyjnych. To bardzo ważny dla nas element wpływania na życie społeczne młodych ludzi. Nieskromnie mogę powiedzieć, że mamy na tym polu sporo, może mało spektakularnych, ale niezwykle ważnych osiągnięć.

Najważniejszym zasobem w działalności domu kultury są ludzie. Jak skompletować zespół takiej instytucji?

Istotnie tak jest, że idee i podjęte zadania nie mogłyby nigdy w takim stopniu zostać zrealizowane, gdyby nie pasja, świadomość zawodowa i rozumienie swoistej misji zespołu instruktorów i pedagogów. Miałam to niezwykłe szczęście spotykać na swojej drodze zawodowej wspaniałych artystów, których wyjątkowość polega m.in. na tym, że w swoich działaniach nie są ukierunkowani na siebie, lecz na innych, i którzy jednocześnie są wspaniałymi pedagogami. Jeśli dodam, że ich ideały są często bardzo zbieżne z moimi, to sytuacja staje się na tyle jasna, że nikogo nie dziwi ich obecność w Dorożkarni. Pragnę jednak zaznaczyć, że moim największym sukcesem zawodowym w tym względzie jest niewątpliwie obecność w tym zespole młodych ludzi, którzy wychowali się w prowadzonych przeze mnie wcześniej zespołach, także już w Dorożkarni. To wielka satysfakcja, czasami granicząca ze wzruszeniem. Sadzę, że gwarancją powstania skutecznego zespołu realizatorów jest jego profesjonalizm połączony z poczuciem misji. Do tego trzeba jeszcze dodać szczyptę osobistego zadowolenia ze wspólnej pracy, a sukces będzie murowany. Nam ta recepta się sprawdza, a trudy tej pracy nagradzane są małymi i dużymi osiągnięciami. Największym jest to, że dopracowaliśmy się już swoistej marki i mamy coraz mniej miejsca z uwagi na ciągle rosnącą liczbę stałych bywalców. Jeśli dodam, że przy okazji udało się zdobyć prestiżowe nagrody na festiwalach we Włoszech, Austrii, odbyć interesującą podróż artystyczną po Japonii, to może to jeszcze bardziej uwiarygodnić moja tezę.

Czy w działalności kulturalnej trzeba być przedsiębiorczym? I jeżeli tak, to w jaki sposób przedsiębiorczość ta powinna się objawiać?

Zdecydowanie tak! Takie są czasy, że posiadane atuty związane z predyspozycjami artystycznymi, pedagogicznymi bez wsparcia znajomości rynku i uwarunkowań społecznych nie mają szans przebicia, są narażone na niedostrzeżenie, a tym samym są mało skuteczne, jeśli mówimy o działaniu z ich wykorzystaniem na rzecz innych.