Sprzedawanie muzyki to poważne zajęcie. Na osobach i firmach, które podjęły się tego zadania spoczywa wielka odpowiedzialność - za rozwój kariery i życia zawodowego artystów, kreowanie gustów słuchaczy, a także stan współczesnej kultury. Są jednak projekty, w których odpowiedzialność za sukces spada na artystę, a proces jego oceny jest zdemokratyzowany - głos oddaje się słuchaczom. Takim projektem jest portal MegaTotal.pl, w którym ocenie poddaje się między innymi zespół ASK.

Muzyka to dobra inwestycja? Dlaczego akurat ten obszar twórczości, a nie malarstwo czy design?

Kiedy tworzyliśmy MegaTotal, nie podchodziliśmy doń od strony czysto finansowej. Kolejność nie była więc taka: zróbmy interes i zastanówmy się, na czym wyjdziemy najlepiej. Wielu spośród nas miało do czynienia z branżą muzyczną w ten czy inny sposób: grając w zespołach, zajmując się managementem czy wreszcie będąc „smakoszami” muzyki szukającymi naprawdę wartościowych dźwięków. Byliśmy więc świadomi aktualnej sytuacji artysty, który chciałby ze swoją twórczością odnieść sukces co w obecnych warunkach bez poparcia któregoś z koncernów jest niemal niemożliwe. Mieliśmy też doświadczenia menadżera, który próbując wypromować swój zespół niezależnie od układów, musiał stosować karkołomne sztuczki. No i rzecz jasna, słuchając radia, śledząc wydawnictwa i szperając po sieci, mieliśmy świadomość, jak trudno jest znaleźć coś świeżego, co nie jest kolejną kalką wyeksploatowanych na rynku muzycznych szablonów. Do tego wszystkiego dołożyła się gorąca wówczas dyskusja o piractwie muzycznym, konieczności znalezienia optymalnego modelu płatności za muzykę i jej bezpiecznej dystrybucji. Wszystkie te czynniki w którymś momencie zgrały się w naszych głowach, zaiskrzyło i powstał pomysł na serwis oparty na zasadzie całkowitej dobrowolności, gdzie każdy zespół będzie mógł zaprezentować swoją muzykę oraz będzie mógł ją sprzedać, a każdy fan będzie mógł jej posłuchać, a jeśli mu się spodoba to będzie mógł ją ściągnąć i zapłacić tyle, ile uważa.

Co w tym nowego? Na innych serwisach, jeśli każdy może opublikować swoją muzykę, to nie może jej tam sprzedawać. Z kolei na jeszcze innych, na których sprzedawane są utwory, nie każdy artysta może je tam umieścić. I nie da się ich kupić za cenę, którą ustala kupujący. W sferze płatności wykorzystaliśmy tu psychologiczny mechanizm leżący w naszej narodowej naturze — jeśli nam się coś każe, to staniemy na głowie, żeby tego nie zrobić. A zakazy obchodzimy z jeszcze większym zaangażowaniem. My poszliśmy inną drogą — jeśli chcesz, to zapłać. Masz taką możliwość. Ile? Tyle, ile uważasz. Masz wolną rękę. Jasne, że mieliśmy obawy, iż większość osób będzie kupować utwory po 1 gr. Okazało się jednak, że zasada „wolnej ręki” i paragiełdowa idea pozwalająca zarobić na muzyce były strzałem w dziesiątkę. Dowodami na to są przypadki, gdy ktoś kupował jeden utwór za 10 złotych i więcej (bo uznał, że tyle jest wart) oraz płyta Nell, która wyjdzie w marcu, a sfinansowana została przez fanów na MegaTotal.pl

Czy MegaTotal to projekt biznesowy, czy społeczny?

Jedno nie wyklucza drugiego. A w zasadzie oba nierozerwalnie się łączą. Nie ma projektów czysto społecznych, bo nawet przy najbardziej szczytnej idei i najczystszych intencjach trzeba mieć środki na finansowanie działalności, a pozyskanie tych środków to już sfera biznesowa. MegaTotal jest więc projektem społecznym o tyle, że nieodpłatnie daje społeczności pewne narzędzia, dzięki którym jej członkowie mogą osiągać swoje cele, ale jest też przedsięwzięciem biznesowym, bo użytkownicy serwisu — zarówno artyści, jak i ich fani — zarabiają tu konkretne pieniądze, a my jako jego twórcy mamy wpływy z reklam.

Jakie jest zainteresowanie portalem?

W serwisie zarejestrowanych jest ponad 500 artystów i codziennie przybywa kilku nowych, co miesiąc odwiedza go 200 tysięcy internautów, została wydana pierwsza, a kolejne zbliżają się do sumy MegaTotal. Statystyki oglądalności MegaTotal.pl przewyższają obecnie takie serwisy muzyczne, jak Mtv.pl, Viva-tv.pl, Cgm.pl. Jeśli dodać, że są to wyniki osiągnięte po pół roku działalności, bez wsparcia telewizji czy kampanii reklamowych, a jedyną formą promocji i reklamy była metoda „un unemu”, czyli poczta pantoflowa, to na pytanie można odpowiedzieć tylko jednym słowem: OGROMNE!

Dlaczego MegaTotal uwalnia muzykę spod wpływów wytwórni fonograficznych? Czy nie sądzicie, że wartościowaniem produktu kultury, jakim jest muzyka, powinni zajmować się „fachowcy”?

Wierzymy w ludzi i wierzymy ludziom. Nic bardziej wiarygodnie nie weryfikuje muzyki niż ludzie, którzy chcą jej słuchać lub nie. Tak zawsze było i jest na Zachodzie, gdzie od początku był to wolny rynek. Nasza branża opanowana za dawnych czasów przez dwa czy trzy państwowe wydawnictwa, państwowe rozgłośnie radiowe i państwowe instytucje weryfikacji (czytaj: represji) była chora i ta choroba po zniknięciu opiekuńczych ramion niestety nie ustąpiła. Pojawili się fachowcy — „specjaliści od śpiewu i mas”, a efekt jest taki, że podobnie jak wtedy jesteśmy faszerowani tym, co wpycha nam w uszy kilka koncernów. Istnieją rzecz jasna nurty płynące z dala od głównego strumienia homogenizowanej papki, ale jest ich ciągle za mało. MegaTotal ma być kolejną furtką, dzięki której słuchacze mogą wybrać między duetem przystojnego piosenkarza z atrakcyjną modelką, śpiewającymi 250. wersję znanego przeboju, a nieznaną i być może interesującą muzyką zespołu, który ma do powiedzenia coś istotnego.

Jakie korzyści dla twórcy i odbiorcy niesie ominięcie pośredników?

Wolność i prawdę. Pośrednicy to filtry, które dobierają zespoły pod kątem potencjału rynkowego, modelują je na potrzeby wybranej grupy docelowej i wypluwają przemacerowany produkt, który ma za zadanie przynieść maksimum zysku. To tak, jakby pójść do kina na film przyrodniczy, by obcować z przyrodą. Film może być doskonały, zdjęcia mogą być perfekcyjne, a dźwięk idealny. Ale to, co zobaczymy, będzie tylko tym, co chcą pokazać nam jego twórcy. Wybrane i najprawdopodobniej „ulepszone”. W żaden sposób nie zastąpi to spaceru po lesie.

Kolejną sprawą jest bezpośrednie zaangażowanie fanów. Umożliwiając im bezpośredni kontakt z artystą, dając wpływ na jego karierę oraz otwierając perspektywy zysków, MegaTotal sprawia, że bardzo często angażują się w jego promocję. Efektem jest to, że gdy zespół uzbiera pieniądze i wyda płytę, to stoi za nim rzesza wiernych fanów, którzy mają tę satysfakcję, iż przyczynili się do jej powstania. Odwrotnie niż w przypadku koncernów, które najpierw wydają płytę, a później ją promują.

A poza wolnością, prawdą i satysfakcją chodzi rzecz jasna także o pieniądze. Jeśli płytę udaje się wydać w taki sposób, to odchodzi znaczna część ogromnych kosztów promocji i dystrybucji, bo to zadanie biorą na siebie zespoły i fani. No i rzecz jasna nie trzeba opłacać całej rzeszy fachowców od wizerunku, marketingu itp.

Ilu muzyków prezentuje się w tej chwili w MegaTotalu?

Na MegaTotal.pl jest zarejestrowanych obecnie ponad 480 wykonawców, którzy w prawie 600 albumach udostępniają niemal 3000 utworów. To ponad 160 godzin muzyki, której nie usłyszysz w radiu. Przekrój gatunkowy jest najszerszy, jaki można sobie wyobrazić: pop, rock, hip-hop, piosenki religijne, death metal, techno, wesele, industrial itd. Codziennie rejestrują się nowi wykonawcy, którzy z miejsca zyskują słuchaczy. Wyodrębniła się bowiem spora grupa fanów, którzy na bieżąco śledzą, co pojawia się w serwisie i przesłuchują każdego nowego wykonawcę. Efekty takiej postawy widać potem na forum, gdzie prowadzone są dyskusje, i w dziale recenzji. A czyż nie tego oczekują artyści?

A pierwsze sukcesy? Pierwsza płyta?

Pierwszym sukcesem był pierwszy zarejestrowany zespół, który nam zaufał i udostępnił swoją muzykę na MegaTotal.pl. Był to łódzki Hecadoth. Kolejne sukcesy to rzecz jasna pierwszy fan, który jako pierwszy z własnej woli zapłacił za muzykę i kolejni uczestnicy projektu, którzy przyczynili się między innymi do najnowszego — wydania płyty przez śląską grupę Nell. Płyta została nagrana w styczniu, a na rynku ukaże się po świętach Wielkiej Nocy. Zgodnie z przyjętymi zasadami na okładce płyty pokazanych zostanie dziesięciu fanów, którzy wspomogli jej wydanie największymi sumami pieniędzy.

Czy w ramach współpracy z MegaTotal.pl muzyk otrzymuje coś jeszcze — poza oczywiście rzeczą najważniejszą: wydaniem płyty — np. promocję, dystrybucję, kontakty?

Najważniejszą rzeczą, jaką wykonawca dostaje dzięki współpracy z Megatotal.pl jest uznanie i wierność fanów. Gdyby nie oni, do powstania płyty by nie doszło. Podczas samego procesu produkcji płyty służymy rzecz jasna wsparciem, zarówno kontaktami, jak i możliwością skorzystania z niższych stawek — począwszy od studia nagraniowego i realizatora, po tłoczenie, druk okładek i promocję. Promocja jednej wydanej przez MegaTotal płyty to bowiem reklama samego serwisu i wsparcie dla kolejnych artystów.

Zanim stworzyliście taki serwis musieliście badać rynek muzyczny. Jaki on jest? Czym różni się rynek w Polsce od tego w Europie Zachodniej czy Stanach?

Różnica między naszym rynkiem a tym, co dzieje się na zachód od Odry jest oczywista. Tam rynek jest. U nas mówi się, że jest. My mamy pozorowaną walkę kilku wielkich koncernów, które podzieliły się tortem, zaś między nimi lawiruje kilkanaście, może kilkadziesiąt pomniejszych, niszowych wydawnictw. Na Zachodzie tymczasem mainstream ze szczytów list przebojów to tylko jedna z części tortu. Fani mają dużo większe możliwości wyboru. Ogromne sukcesy wytwórni niezależnych — jak choćby Factory, Mute, Beggars Banquet, 4AD, Touch and Go, Ninja Tune czy Earache — nie mogłyby mieć miejsca u nas, gdzie kiedyś rynek sterowany był przez państwo, a teraz jest przez „grupę trzymająca muzykę”. Stąd im więcej strumyków tak, jak MegaTotal drążących skałę, tym większa szansa, że u nas też „jeszcze będzie normalnie”.

Czego oczekuje polski muzyk? Czy jest przedsiębiorczy? A może korzysta z usług menadżera i poświęca się tylko twórczości?

Polski muzyk, jak każdy inny na całym świecie, oczekuje sukcesu [uśmiech]. Każdy jednak ten sukces pojmuje inaczej. Są wykonawcy nastawieni na kasę — nie sposób ich za to winić, bo to zawód, jak każdy inny — ale są też tacy, którzy mają poczucie misji. Czy są przedsiębiorczy? Ci, z którymi mamy styczność poprzez MegaTotal.pl, są. Sam fakt pojawienia się w serwisie o tym świadczy [uśmiech]. Wiele zespołów ma konta i profile we wszystkich możliwych serwisach, gdzie zespoły mogą się w jakiś sposób promować. I żadnego z nich, również u nas, nie traktują, jak głównego sposobu na znalezienie słuchaczy. Internet jest dla nich jedną wielką szansą i starają się wykorzystać wszystkie jego atuty. A my staramy się im pomóc tak, jak to potrafimy najlepiej. Ponieważ, jak twierdził Frank Zappa, MUSIC IS THE BEST [uśmiech].

Zapraszamy na stronę: http://www.megatotal.pl

Rozmowa z wokalistką zespołu ASK, Ulą Połeć.

Od kiedy istnieje ASK, kto tworzy zespół i jak można Was scharakteryzować muzykę którą gracie?

ASK istnieje od 2006 r. i tworzą go Ula Połeć — wokal, Sebastian Fagasiński — gitara, Piotrek Szambelan — gitara, Maciek Derfel — bas i Sławek Witkowski — perkusja. Wcześniej w tym samym składzie graliśmy jako punk rockowe 150 Watts, ale po kilku latach nasza muzyka zaczęła się tak zmieniać i odbiegać stylistyką od poprzednich utworów, że postanowiliśmy stworzyć nowy projekt muzyczny. Właściwie przygotowywaliśmy wówczas materiał na drugą płytę 150 Watts, ale zmieniliśmy plany i tak powstało ASK.
Muzyka ASK to rockowe, energiczne, czasami lekko melancholijne piosenki, które można by pewnie zaszufladkować gdzieś między indie a rockiem alternatywnym. Eksperymentujemy, szukamy, nie trzymamy się standardów i stylów. Nie lubimy się określać — to nas ogranicza.

Wasza twórczość wpisuje się w nurt muzyki alternatywnej. Czy dlatego również szukacie alternatywnych form zaistnienia na rynku?

Nie prowadzimy żadnej rozdmuchanej akcji promocyjnej, sami wydaliśmy płytę i udostępniliśmy cały album on line. Nie zarabiamy na naszej muzyce. Byłoby super, ale na razie nie widzimy takiej możliwości. Gramy dla przyjemności grania. Sprawia nam dodatkową, ogromną frajdę, gdy komuś nasza muzyka się spodoba. Jeszcze jako 150 Watts mieliśmy pewne złudzenia, szukaliśmy wytwórni, która chciałaby nas wydać, ale chyba pojawiliśmy się w złym czasie lub miejscu, bo spotkaliśmy się z kompletnym brakiem zrozumienia producentów. Zresztą, wystarczy włączyć jakieś popularne radio czy telewizję...

Co zespołom takim, jak ASK może dać projekt MegaTotal.pl?

Nie ma zespołów takich, jak ASK [uśmiech]. Na MegaTotal jesteśmy głównie po to, żeby się zaprezentować i dotrzeć do ludzi. Nie wiążemy wielkich nadziei z tym projektem, ale pomysł nam się podoba. Na MySpace i MegaTotal widać, jak dużo mamy w kraju dobrych zespołów. Dobrze, że mogą się tak promować.

Macie już inwestorów. Jak zachęcilibyście do inwestowania w Waszą płytę fanów?

Tak, mamy kilku inwestorów [uśmiech]. Myślę, że muzyka mówi sama za siebie. Jeśli komuś się podoba i chce w nią zainwestować, to fajnie.