Rozmiar galerii nie wyznacza granic jej aktywności. O tym, że mała galeria też może odnieść sukces na światowym rynku sztuki użytkowej opowie Saskia Copper z Vivid Design w Rotterdamie. Targi dizajnu też nie muszą odbywać się w przeznaczonej do tego specjalnie przestrzeni. 100% Design odbywają się od siedmiu lat, o potrzebie zmiany miejsca pokazów mówi kuratorka Marnon Heuvels z Puur Design Producties.

Rozmowa z Saskią Copper, dyrektorką galerii VIVID Design, która razem z Aadem Krollem stworzyła w Rotterdamie forum dla niderlandzkiego wzornictwa o międzynarodowym znaczeniu.

Od dziewięciu lat prowadzicie galerię poświęconą w całości sztuce użytkowej. Vivid Design funkcjonuje w kulturalnym centrum Rotterdamu, miasta energetycznego, największego portu Europy. Wziąwszy pod uwagę niewielką przestrzeń lokalu, międzynarodowa aktywność wydaje się w Waszym wykonaniu wprost zdumiewająca.

Jesteśmy właściwie przyzwyczajeni do niewielkich przestrzeni! Zaczęliśmy 12 lat temu w innym miejscu, gdzie mieliśmy jeszcze mniejszy metraż. Wszystko bierze swój początek na Akademii Willema de Kooninga, gdzie poznałam męża na wydziale wzornictwa. Od razu zajęliśmy się wystawiennictwem — na początku w naszym mieszkaniu, które też funkcjonowało jako galeria i przez które przewijało się mnóstwo ludzi związanych z projektowaniem. Kiedy po paru latach okazało się, że chcemy tę pasję rozwinąć, zdecydowaliśmy się na otwarcie prawdziwej galerii we wschodniej części miasta, przy Oostplein. Szybko okazało się, że potrzebujemy więcej miejsca i po 2 latach przenieśliśmy się na William Bothlaan, w kulturalne serce miasta. Kiedy tam zaczęliśmy działać, Witte de With właśnie stawała się coraz bardziej popularną ulicą. Dziś to dzielnica, która żyje młodą sztuką, modą, w której liczne kawiarnie sąsiadują z fryzjerami.

To bardzo korzystna lokalizacja, tuż obok rozciąga się Museumpark. Podziemie pozwoliło nam na nadanie mu nowych funkcji, zaadaptowaliśmy je na magazyn i biuro. Zrealizowaliśmy ten pomysł cztery lata temu. Organizujemy sześć wystaw współczesnego wzornictwa rocznie, a zgodnie z zamierzeniem upowszechniamy też klasykę dizajnu. To miejsce wciąż się rozwija, dlatego poważnie rozważamy kolejną zmianę adresu. Oprócz wystawiennictwa i sprzedaży prowadzimy też portalu Designws.com. Jesteśmy również aktywni na targach.

Prezentujecie produkty na prestiżowych targach meblowych. Ile razy w roku wyjeżdżacie?

Od początku istnienia jesteśmy aktywni na Salone del Mobile w Mediolanie. Wyjeżdżamy trzy razy w roku, żeby uczestniczyć na pokazach. Ostatnio też jesteśmy obecni w Miami Beach i Bazylei. Brakuje nam czasu, żeby robić więcej prezentacji, ale czasem udaje się nam jechać do Paryża, Londynu czy Tokio. Od początku istnienia 100% Design w Rotterdamie również tam prezentujemy rezultaty naszej współpracy z projektantami. W zeszłym roku zainicjowaliśmy Dutch Design Port w ramach New York Design Week. W październiku tego roku zamierzamy też wystawiać się w Turynie, który jest w tym roku światową stolicą dizajnu. Planów mamy więc sporo, pracy też nie mniej. Przygotowania jednej wystawy i targów trwają czasem miesiącami, szykujemy się więc do tego wszystkiego przez okrągły rok. Wszystko powinno być dobrze zaplanowane — tylko to daje gwarancję powodzenia.

Jakie korzyści dają targi?

Korzyści jest wiele. Obecność w Bazylei może przynieść wysoką pozycję w rankingach galerii poświęconych wzornictwu i dodać prestiżu, a tym samym pomóc w sprzedaży. Tam nikogo nie dziwi, że można wydać np. 8 tysięcy euro za krzesło Richarda Huttena. W Mediolanie można bardziej obserwować wiodące tendencje, zapoznać się ze świeżym wzornictwem. To również kontakty i niesamowite czasem doznania estetyczne. Właśnie dzięki targom jest okazja do wymiany doświadczeń, a nawet poglądów. Dzięki targom Ambiente we Frankfurcie zainicjowaliśmy świetną współpracę z Jaimem Hayonem, znanym hiszpańskim projektantem.

Współpracujecie z tak znanymi architektami i artystami w dziedzinie wzornictwa, jak Hella Jongerius, Richard Hutten, Jaime Hayon, Jurgen Bey. Jak nawiązują się te imponujące kontakty?

To nie dzieje się samo i na pewno nie od razu, ale jesteśmy bardzo otwarci i gdyby nie to, pewnie nie udałoby się nam osiągnąć tego, czym teraz możemy się pochwalić. Moment, w którym się uaktywniliśmy też był sprzyjający. Vivid była pierwszą galerią w Rotterdamie poświęconą wyłącznie dizajnowi, nastawioną na wystawiennictwo i sprzedaż. Pomagają oczywiście targi i wysokie notowania. Najpierw odwiedziła nas Hella Jongerius, która ma obecnie wysoką pozycję, projektuje głównie dla Vitry czy Droog Design. Później zaczęła się niezwykła współpraca z takimi autorami, jak Norman Trapman, Ed Annink, Richard Hutten i Joris Laarman. Szukamy też młodych talentów podczas październikowego Dutch Design Week. Jedną wystawę w roku poświęcamy też klasyce dizajnu, jak dla przykładu retrospektywy Joe Colombo czy Ettore Sottsassa. Bardzo ważnym momentem była nasza wystawa Jaime'a Hayona. On współpracuje teraz tylko z nami, a przecież jego nazwisko jest znane w tej branży chyba wszystkim. Oprócz tego cenimy sobie współpracę z innymi firmami, jak Axxon, która zajmuje się podłogami ze sztucznej żywicy i sponsoruje nam co jakiś czas nowy kolor posadzki. Obecnie jest to żywy błękit, na początku była ona fioletowa, potem żółta, biała, zielona, a przez tydzień nawet srebrna! Zmiany to część naszego wizerunku.


Wywiad z Marnon Heuvels, współorganizatorką 100% Design w Rotterdamie.

Targi w Rotterdamie są obecnie jednymi z najważniejszych pokazów meblowych, które prezentują też innowacyjne produkty pochodzące z Holandii, jak magazyn Frame czy portal Designws.com. Natknąłem się też na słowackie forum młodego wzornictwa Crealer oraz showroom Chair Baltic z Rygi. Jak wyglądało 100% Design na początku i jak się rozwijało do chwili obecnej?

Działamy od 2002 roku. Pierwsze dwie edycje miały miejsce w historycznym miejscu odpraw pasażerskich linii Holland-Amerika, Cruise Terminal Rotterdam obok ocalałego hotelu New York. Wcześniej były to targi poświęcone wiodącemu dizjanowi w Holandii. W pierwszym roku mieliśmy 45 wystawców i 2800 gości. 100% Design skupia się teraz na najlepszych produktach wnętrzarskich tej części Europy. Podczas tegorocznego pokazu po raz pierwszy uruchomiliśmy program Outsite, dotyczący mebli i sprzętów zewnętrznych, jak dmuchane sofy Blofield czy mobilne kabiny prysznicowe Zero-Z. Dbając o różnorodność, staramy się pokazywać też młodych projektantów, m.in. studentów z akademii w Maastricht.

Jak wyglądają przygotowania i ile osób jest w nie zaangażowanych?

Trwa to około dziesięciu miesięcy. Pracuję razem z Evelien de Leeuw, tworzymy wspólnie Puur Design Producties BV, same robimy prawie wszystko! Oczywiście pomagają nam też graficy oraz projektanci przestrzeni wystawowych i mnóstwo firm, które pracują z nami przed samymi targami. Same showroomy są dokładnie zaplanowane i uczestnicy muszą tam tylko rozłożyć swoje rzeczy. Inne możliwe miejsca na prezentację wybranych produktów wiążą się z przestrzeganiem zasad użyteczności budynku, więc nie ma miejsca na bałagan i dlatego wszystko wygląda najlepiej, jak to możliwe.

A dlaczego targi odbywają się właśnie fabryce Van Nelle?

Wybraliśmy ten niezwykły budynek ze względu na jego bogatą historię i wysoką renomę wśród modernistycznych przykładów architektury użytkowej. 100% Design kojarzy się już teraz wyłącznie z tym miejscem i bardzo nam pasuje idea wskrzeszania architektury przez współczesność. Nie chcemy mieć regularnego budynku targowego, jak Jaarbeurs w Utrechcie czy Rai w Amsterdamie. Nasza wcześniejsza lokalizacja w imponującym Cruise Terminal Rotterdam, w otoczeniu współczesnych budynków Renzo Piano i Normana Fostera, była również korzystna, ale sam budynek CTR okazał się w końcu za mały po 2 latach, co stanowi logistyczny problem.

Czy odwiedzacie inne targi? Które z nich wydają się najbardziej znaczące?

Tak, jeździmy do innych miast parę razy w roku. Najważniejszym dla nas są Salone del Mobile w Mediolanie, IMM w Kolonii oraz Biennale w Kortrijk, w Belgii. Gościmy też na targach konsumenckich Woonbeurs w Amsterdamie oraz na 100% Design w Londynie.

Many thanks to Saskia Copper, Marnon Heuvels and Federica Quaglia.