Czy teatr to tylko aktor, scena i publiczność? Czy do teatru przychodzimy przede wszystkim po to, by obejrzeć sztukę, czy też możemy oczekiwać tam czegoś więcej? O Kawiarni Literackiej w Teatrze Nowym w Łodzi opowiada jej opiekun - Pan Zdzisław Jaskuła.

Teatr Nowy w Łodzi stworzył nowe miejsce, jakim jest Kawiarnia Literacka. Jest Pan jej opiekunem artystycznym. Skąd pomysł na tego typu kawiarnię w teatrze? I czy to rzeczywiście dobre miejsce na takie przedsięwzięcie?

Sądzę, że dzisiaj takie instytucje, jak teatry, galerie czy muzea, nie mogą się ograniczać wyłącznie do swojej podstawowej działalności. Jeśli chcą związać widza ze sobą jako Miejscem, muszą poszerzać ofertę. Literatura stanowi naturalny kontekst teatru, sztuki wielotworzywowej, ale jednak ciągle mocno opartej na słowie, toteż kawiarnia literacka wydaje się jak najbardziej na miejscu.

Na premierowym spotkaniu zostały zaprezentowane wiersze dwóch poetów — Rafała Wojaczka i Witolda Wirpszy. Z czego wynika taki wybór?

Ściśle biorąc, inauguracja kawiarni była poświęcona śląskiej miejscowości Mikołów i działającemu tam Instytutowi Mikołowskiemu — ważnej, ogólnopolskiej, promieniującej dobrą energią placówce propagandy literatury. To właśnie z zainteresowań tego Instytutu wziął się pomysł zaprezentowania Wojaczka i Wirpszy. Wojaczka, bo Instytut mieści się w jego rodzinnym mieszkaniu i duch zbuntowanego poety nad nim się unosi. Wirpszy, bo ten prawie zapomniany twórca lingwistyczny został na powrót odkryty przez mikołowian i przywrócony świadomości społecznej. Zresztą już widać, że poezja Wirpszy wywiera silny wpływ na nowe roczniki poetyckie. To jego prawdziwy renesans. Chciałem więc zwrócić uwagę także łodzian na ten fenomen.

Przy tym projekcie współpracują Państwo z Małą Literą — łódzką księgarnio-kawiarnią. Na czym polega ta współpraca?

Mała Litera ma znakomite doświadczenia w upowszechnianiu czytelnictwa i literatury. Z tych doświadczeń chcemy skorzystać. No, a poza tym Mała Litera jest księgarnią — trudno sobie wyobrazić kawiarnię literacką bez książki. W przyszłości chcemy mieć stałe stoisko książkowe Małej Litery.

Jakie następne spotkanie Państwo planują i kiedy? Czy będą to spotkania cykliczne?

Spotkania będą odbywać się systematycznie, acz jeszcze na razie ze zmienną regularnością. Na przykład teraz, na przełomie października i listopada, nastąpi zgoła niezwykłe zagęszczenie rozmaitych imprez. Wszystkie zapowiadają się nader interesująco, np. ta z twórcami zjawiska liberatury (29 października). Albo spotkanie zatytułowane „Rosji nie ma!”(3 listopada), podczas którego tytułowej tezy dowodzić będą szkocki autor Daniel Kalder i nasz znakomity pisarz Andrzej Stasiuk. Z kolei 27 października inaugurujemy cykl czytań dramatów. To coraz popularniejsza na świecie i w Polsce forma poznawania współczesnej dramaturgii. Na dobry początek idzie sztuka „Insalata mista” austriackiego pisarza Wolfganga Bauera, wywodzącego się z teatru absurdu. Czytanie przygotowuje od strony reżyserskiej Piotr Bikont, reżyser po łódzkiej filmówce, jednak szerszej publiczności znany bardziej jako znawca kuchni. „Insalata mista” to „sałatka mieszana”, więc Bikont jest tu jednak jak najbardziej na miejscu.

A czy kawiarnia stanie się miejscem promocji młodych twórców? I czy współpraca z Państwem pozwoli młodemu poecie, artyście czy aktorowi stawiać pierwsze kroki w karierze?

Oczywiście. Przykładem choćby cykl „Dykcja Łódzka” prezentujący łódzkie środowisko młodoliterackie. Na początek poeci, bo tak się stało, że ta jesień zapowiada się u nas jako okres wielu książkowych debiutów poetyckich. W dniu 24 października zaprezentujemy dwójkę utalentowanych debiutantów — Monikę Mosiewicz i Michała Murowanieckiego.

Kawiarnia ma zostać przebudowana, tak by można było do niej wchodzić nie przez teatr. Czy dzięki temu stanie się komercyjnym przedsięwzięciem Teatru Nowego? I czy będzie można do niej przyjść nie tylko na spotkanie z literaturą, ale także po prostu wypić kawę i poczytać książkę?

Istotnie, teraz kawiarnia czynna jest tylko podczas imprez. Mamy nadzieję, że uda się ją przekształcić w stałe, otwarte dla wszystkich miejsce, takie, w którym można będzie właśnie wypić kawę czy lampkę wina, poczytać, nie tylko książki, ale też niskonakładową, trudno dostępną, a arcyciekawą w Polsce prasę literacką. Czasem też posłuchać jakiegoś koncertu, zobaczyć wystawę, projekcję, instalację, działanie interdyscyplinarne, multimedialne…

Pomysł na kawiarnię sprawia, że Teatr Nowy może być postrzegany jako instytucja przedsiębiorcza w kulturze. A czym ‘przedsiębiorczość w kulturze’ jest dla Pana?

Na ogół to pojęcie kojarzy się z administrowaniem kulturą, marketingiem, rynkiem usług kulturalnych itp. Chciałbym jednak zwrócić uwagę także na inne znaczenia słowa ’przedsiębiorczość’, związane właśnie z pomysłowością, zmyślnością, inteligencją, twórczym podejściem. Takiej właśnie przedsiębiorczości bardzo potrzeba naszym instytucjom i ośrodkom kulturalnym, które zbyt często popadają w rutynę, a schematyzm jest przecież z istoty wrogiem wszelkiej twórczości. Mam nadzieję, że w Teatrze Nowym tej choroby unikniemy.