Czym jest teatr lalki i czy jest adresowany wyłącznie do dzieci? Czy publiczność dziecięca jest bardziej wymagająca od tej dorosłej? O swoich placówkach kulturalnych opowiadają Robert Skolmowski - Dyrektor Naczelny i Artystyczny Wrocławskiego Teatru Lalek, oraz prof. Waldemar Wilhelm - Dyrektor Naczelny i Artystyczny Teatru Lalki i Aktora "Pinokio" w Łodzi.

Czy teatr lalek jest adresowany wyłącznie do dzieci?

Robert Skolmowski, Wrocławski Teatr Lalek: Ależ skąd! Jest to szkodliwy stereotyp, który ma swoje korzenie w potocznym rozumieniu słowa ‘lalka’ jako ’zabawka’, a więc dla dzieci. Lalki teatralne nie są zabawkami! Lalka jest dla aktora takim samym środkiem wyrazu, jak jego ciało. Aktor dramatyczny ma do dyspozycji jedne środki wyrazu, aktor pantomimy inne, a jeszcze inne lalkarz. Oczywiście animacja lalki jest dla aktora nieporównywalnie trudniejsza niż praca z własnym ciałem. Ale aktor to aktor. A teatr — co zawsze powtarzam — nie dzieli się na lalkowy i nielalkowy, tylko na dobry albo zły.
Jest jednak jeszcze inny powód, dla którego nasz teatr — Wrocławski Teatr Lalek — nie jest teatrem wyłącznie dla dzieci! Paradoksalnie, to właśnie my, jak żaden inny teatr we Wrocławiu, dbamy o dorosłych widzów! I nie chodzi tu o to, że jak inni mamy w repertuarze spektakle dla dorosłych, bo to nie sztuka zagrać przedstawienie dla dorosłego, na które przyjdzie sam, a dziecko będzie musiał zostawić w domu. Do naszego teatru rodzic może przyjść z dzieckiem, sam pójść na przedstawienie dla dorosłych czy — w przyszłości — na film w DKF-ie, a dziecko z czystym sumieniem zostawić pod opieką naszych aktorów i psychologów na spektaklu dla dzieci czy warsztatach. W żadnym teatrze nie jest to możliwe, a u nas tak! To nie jest teatr dziecięcy, to teatr dla całych rodzin.

Waldemar Wilhelm, Teatru Lalki i Aktora „Pinokio” w Łodzi: Nasz Teatr jest ukierunkowany na dzieci. Chociaż w repertuarze pojawiają się przedstawienia dla młodzieży i dorosłych, np. „Miniatury” Tomasza Brzezińskiego, w których autor używa języka metafor, świat sceniczny kreowany jest przy użyciu najprostszych przedmiotów. Czy spektakle: Lekarz mimo woli” Moliera czy „Opowieść wigilijna” Dickensa. Teatr dla dzieci winna charakteryzować fabuła prosta w przekazie etycznym, klarowność przesłania i „szlachetność”. Należy proponować wzorce osobowe i wartości świata dobra — uporządkowane i zrozumiałe.
Realizując spektakl dla dzieci, a potem prezentując go widowni, trzeba uwzględnić wiek odbiorcy, stopień jego rozwoju, a także to, że widownia w dużej aglomeracji miejskiej jest inna niż widownia poza nią. Ponadto każda widownia reaguje inaczej i w innych momentach spektaklu. Tu przewidywania dorosłych mogą się nie sprawdzać. Problem w tym, kto spektakl w Teatrze Lalek ocenia. Przecież to nie dziecko decyduje, co będzie oglądać, tylko dorośli — rodzice albo nauczyciele. Następuje tu podważenie idei teatru jako wolnego wyboru. Trudno, by tym, że przysłowiowy wilk goni zająca, emocjonował się człowiek 50-letni. Możliwe są tu więc pewne nadużycia.

Jakie preferencje mają widzowie — dzieci, młodzież, dorośli?

Robert Skolmowski, Wrocławski Teatr Lalek: Pewnie myśli Pani, jak wiele osób, że publiczność dziecięca jest mniej wymagająca niż ta dorosła? Nic podobnego. W  gruncie rzeczy i dzieci, i ich rodzice chcą jednego — dobrego teatru, niebanalnych, poruszających spektakli, z których coś się zabiera do domu. Preferencje odnośnie do treści są już kwestią indywidualną. Na naszych przedstawieniach o wrocławskich krasnoludkach czy bohaterach wrocławskich legend świetnie się bawią i dzieci, i dorośli.
Inny przykład — podczas wielkiego fredrowskiego święta gościły u nas zarówno dzieci, młodzież, jak i dorośli. I co?  Dzieci były zachwycone happeningiem związanym z pomnikiem Fredry, młodzież obejrzała sobie rękopis „Zemsty”, po raz pierwszy wystawiony dla publiczności, dorośli poczytali skandalizującą „Piczomirę”, a potem wszyscy razem poszli na spektakl Jerzego Radziwiłowicza. Preferencje różne? Być może tak, ale wszyscy uczestniczą w jednym wydarzeniu i dobrze się bawią.

Waldemar Wilhelm, Teatru Lalki i Aktora „Pinokio” w Łodzi: Dziecko na różnych etapach rozwoju odbiera różne sfery przedstawienia, zresztą nie ma człowieka, który odebrałby wszystko to, co w spektaklu jest zakodowane. Dziś rywalizujemy z mediami. Jednocześnie zmieniła się percepcja młodego widza, wrażliwość na słowo — dziś jest ono dla młodego odbiorcy po prostu nudne. Nie sposób tego nie uwzględniać w dramaturgii, problematyce i sposobie przekazu. Na przykład trudno aktualnie znaleźć w teatrze sztukę trzyaktową, a jeszcze 15 lat temu to była prawie norma. Teraz ma się przede wszystkim dużo dziać. Przedstawienie musi się składać z minimum 10 obrazów. Kładziemy duży nacisk na  jakość — dobrą literaturę, ciekawą estetycznie plastykę, dobrą muzykę i rzetelne, wiarygodne aktorstwo.

W jaki sposób dobierają Państwo repertuar?  Na co zwracają największą uwagę?

Robert Skolmowski, Wrocławski Teatr Lalek: Staramy się pamiętać, że mamy obowiązek łączyć naszą działalność artystyczną z edukacyjną. To przecież właśnie nasz Teatr musi nauczyć dzieci miłości i szacunku nie tylko dla teatru, ale dla kultury i sztuki. To właśnie my wychowujemy kolejne pokolenia odbiorców kultury wysokiej, które później będą odwiedzać inne placówki teatralne. Za bardzo aktywną działalność edukacyjną zostaliśmy już docenieni i wyróżnieni patronatem Ministerstwa Kultury i Sztuki. Co bardzo ważne, w ubiegłym sezonie udało nam się radykalnie zmienić obraz widowni. W tej chwili dużą część naszych widzów stanowią już nie tylko dzieci, ale uczniowie gimnazjów i liceów, a w przyszłym sezonie przewidujemy zwiększenie udziału tej młodzieży w widowni do 25%.

Waldemar Wilhelm, Teatru Lalki i Aktora „Pinokio” w Łodzi: Często zapominamy o obrzędowym rodowodzie teatru, także teatru lalkowego. Dzięki temu pochodzeniu jest szansa ujawnienia się jego metafizyki, tajemnicy zawartej w spektaklu. To jego autentyczne korzenie. I pytanie nieustannie nas nurtujące: jak zaciekawić, zafascynować, jak porwać? W przypadku „Pinokia” to jest jego różnorodność i bogactwo repertuarowe, a przez to rozmaitość sposobów robienia teatru, wielość konwencji teatralnych. Przez tę „różność” uświadamiamy naszemu widzowi, że świat, który Go otacza, też jest różnorodny i takim trzeba go zaakceptować. Upatrujemy w tym podejściu dydaktyczny aspekt naszych działań. Uczymy akceptacji i tolerancji. Naszym marzeniem jest, aby Nasz Widz w przyszłości potrafił przeciwstawić się światu „zła”, z którym zostanie skonfrontowany.
Jesteśmy przeciwni natrętnemu dydaktyzmowi — przesłanie musi być dyskretnie wpisane w poetykę spektaklu, musi być atrakcyjne. Jeśli takie jest rzeczywiście, przestaje być prymitywnym, naiwnym dydaktyzmem.
Naszym obowiązkiem jest również zapoznać młodego widza (i nie znudzić go) z kanonem literatury i przygotować świadomego odbiorcę sztuki w przyszłości. Staramy się to robić, kładąc akcent na słowo. Nie tylko pod względem zawartych w nim myśli, ale też jakości ich brzmienia. Chcemy, by teatr był wzorcem zachowań w percepcji „sztuki teatru”.

Co wyróżnia Państwa teatr od innych tego typu placówek? Czy poza pracą nad przedstawieniami teatr zajmuje się innymi działaniami? Na przykład edukacyjnymi?

Robert Skolmowski, Wrocławski Teatr Lalek: Jak przed chwilą wspomniałem, edukacja jest bardzo ważną częścią naszej działalności i o tej misji pamiętamy nie tylko podczas ustalania repertuaru, ale także planując inną naszą działalność. Z tego  też powodu funkcjonuje u nas Dziecięca Akademia Artystyczna, dlatego też wymyśliliśmy cykl „Sztuka Czytania”, poświęcony wielkim postaciom polskiej literatury — Mickiewiczowi, Fredrze, a w kwietniu Słowackiemu. I wreszcie, co bardzo istotne, współpracujemy z Wydziałem Zdrowia i Wydziałem Edukacji Urzędu Miejskiego Wrocławia! Ta współpraca zaowocowała wieloma akcjami, dzięki którym dzieci i młodzież z najbiedniejszych rodzin, placówek opiekuńczych czy szpitali mogła, i nadal może, za darmo oglądać nasze spektakle i brać udział w warsztatach artystycznych czy półkoloniach. Najistotniejszą ideą Wrocławskiego Teatru Lalek jest bowiem, najogólniej mówiąc, docieranie ze spektaklami wszędzie tam, gdzie czekają na niego dzieci. To dlatego wymyśliliśmy Bajkobus, który gra przedstawienia plenerowe w przestrzeniach miejskich Wrocławia.

Waldemar Wilhelm, Teatru Lalki i Aktora „Pinokio” w Łodzi: Próbujemy znaleźć własną drogę, bo dziś dla dzieci grają nawet teatry dramatyczne, muzyczne, operowe i inne. Stawiam na zabawę konwencjami, dlatego zapraszam różnych reżyserów. Robimy też wiele, by przyciągać widzów do teatru i ich do niego przyzwyczajać. Od początku mojej pracy w Teatrze Pinokio pracowałem z bardzo dobrymi scenografami. Zawsze też pracowałem nad właściwym rozłożeniem akcentów w warstwie słownej, w geście, muzyce, w fabule, ponieważ nie każdego musi fascynować plastyka, natomiast każdy powinien w spektaklu znaleźć dla siebie jakieś źródło emocji.
Teatr Pinokio prowadzi szeroką działalność edukacyjną. Współpracujemy z około 140 organizacjami pozarządowymi z Łodzi i województwa łódzkiego. Organizujemy konkursy literackie i plastyczne, warsztaty dla pedagogów, lekcje teatralne, jesteśmy współorganizatorami Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Małego Dziecka, od kilku lat uczestniczymy też w akcji „Cała Polska czyta dzieciom”. Od 1993 roku organizujemy, cieszącą się ogromną popularnością, wakacyjną wystawę lalek, której kuratorką od samego początku jest scenograf naszego Teatru — Elżbieta Iwona Dietrych.

A czy w Pana ocenie w Polsce jest miejsce na rozwój prywatnego teatru lalek?

Robert Skolmowski, Wrocławski Teatr Lalek: Oczywiście, wszędzie jest miejsce na wszystko!

Waldemar Wilhelm, Teatru Lalki i Aktora „Pinokio” w Łodzi: Wystarczy spojrzeć na Białystok, gdzie na początku lat 90. powstał pierwszy prywatny Teatr ¾ Zusno, założony przez Krzysztofa Raua. Obecnie w Polsce działają znakomite prywatne teatry — Kompania Doomsday w Białymstoku czy Wierszalin w Supraślu — grające nie tylko dla dzieci. W Łodzi jest podobnie, tyle że na razie są to jednak teatry wyłącznie dla dzieci — mamy Teatr Piccolo, Teatr MER, Baśniową Kawiarenkę. To wszystko to tylko dowód na to, że teatr lalek jest potrzebny i świetnie sobie radzi.