Aktualny numer „Purpose” poświęcamy konfrontacji Łodzi z Nowym Jorkiem. Pomysł zrodził się po moim pobycie w Stanach Zjednoczonych i obserwacjach związanych z „Wielkim Jabłkiem”.

Jako mieszkańcowi Łodzi rzuciły mi się w oczy podobieństwa tych miast, choć jestem świadomy oczywistych różnic. Mam tu na myśli paralele między Manhattanem a śródmieściem Łodzi. Pierwsza rzecz to układ ulic, oparty na regularnej siatce, z ogromnym znaczeniem centralnej Piątej Alei, podobnie jak w Łodzi ulicy Piotrkowskiej. Manhattan, podobnie jak łódzkie śródmieście, ma charakter linearny, nie posiada jednego centrum, w którym stałyby najważniejsze gmachy. Kolejnym zbieżnym punktem jest zabudowa miejska. Pochodzi ona w głównie z XIX i XX wieku, w obu miastach znajdziemy historyzujące kamienice, budynki o charakterze nowoczesnym i te współczesne. Przy tym widoczny jest oczywiście ogromny rozstrzał w stylu i skali budowli Łodzi i Nowego Jorku.

artur_zagula

Artur Zaguła w Nowym Jorku


Podobieństwo tkwi jednak nie tylko w charakterze zabudowy ulic, ale także w stanie utrzymania budynków. Mimo ogromnej różnicy w zamożności miast w obydwu można znaleźć obok siebie pięknie odrestaurowany i bogato dekorowany budynek oraz stary magazyn, którego nikt nigdy nie remontował. Inne podobne wrażenie to poczucie, jakby ciągły „remont” miasta miał się nigdy nie skończyć. Oczywiście w Łodzi wygląda to znacznie gorzej, ale i w Nowym Jorku w wielu miejscach znajdujemy rozkopane ulice czy zasłonięte parkanami i reklamami remontowane bądź budowane gmachy.

Kolejną wspólną cechą jest chaos przestrzenny i wizualny dotyczący w szczególności reklam i oznaczeń. W obydwu miastach wygląda to tak, jakby nikt nad tym nie panował, a wszystko zależało od swobodnie działających na rynku podmiotów. Być może wynika to z liberalizmu gospodarczego, który w Nowym Jorku ma charakter programowy, a w Łodzi jest wynikiem dopiero kształtującego się systemu.

Warto też wspomnieć o podobnej historii miast, które kształtowały swoje bogactwo dzięki napływowi kapitału i siły roboczej z różnych stron świata. Oczywiście dzisiejsza Łódź nijak ma się do wielokulturowego Nowego Jorku, gdzie w metrze częściej słychać języki narodowych mniejszości niż angielski. Poczucie wielokulturowości źródeł bogactwa Łodzi przedwojennej nadal jednak mocno kształtuje tożsamość wielu obywateli naszego miasta.

Zachęcając do przeczytania tego numeru, chciałbym wspomnieć, że Nowy Jork już od dłuższego czasu używa kultury jako strategii rozwoju, podczas gdy u nas taka polityka miejska dopiero nabiera kształtu. Może więc warto przyjrzeć się przedsiębiorczości nowojorczyków w tym zakresie i wyciągnąć wnioski na potrzeby naszego miasta.

Wszystkie zdjęcia Nowego Jorku zawarte w tym numerze są autorstwa Artura Zaguły.

Ilustracja na okładce: Tomasz Kaczkowski