fabrystrefa

 

Znamy się z Wami nie od dziś, więc obserwujemy Was z dużym zainteresowaniem i kibicujemy Waszym przedsięwzięciom. Od niedawna macie mową siedzibę. Adres ten sam, ale coś się jednak zmieniło?

Michał Justyna: Nowa przestrzeń jest spora, bo to ponad 600 m2, ale na szczęście jest podzielona na cztery pomieszczenia. Co, nie ukrywam, niezmiernie nas cieszy. W tak dużej i funkcjonalnej przestrzeni mamy osobne pomieszczenia dla różnych typów wydarzeń i działalności, dzięki czemu mamy klarowny podział funkcji w przestrzeni. To z pewnością ułatwi nam dalszą działalność, ale najważniejszą zmianą jest to, że mamy w końcu biuro do przyjmowania petentów [uśmiech].

Błażej Filanowski: Zmieniliśmy jedynie lokal, zresztą na znacznie lepszy. Cel mamy dalej ten sam. Tworzyć miejsce z bogatym interdyscyplinarnym programem. Prezentować sztukę, muzykę, akcje artystyczne i architekturę, a co za tym idzie — integrować środowiska twórcze i pobudzać do dyskusji oraz działań na rzecz miasta. 

Planujecie również zmianę portalu Fabrykanca.pl. Kiedy możemy spodziewać się nowej odsłony i co ona ze sobą niesie?

Paweł Justyna: Prace nad nową odsłoną portalu trwają i mają przynieść szereg zmian. Przede wszystkim musimy ukierunkować się w końcu na web 2.0. Chcemy dać większe możliwości użytkownikom serwisu — rozbudować bazę zarówno historycznych obiektów, jak i tych nowych, które mają powstawać. W nowej odsłonie, która najprawdopodobniej będzie miała premierę w 3 lata po premierze portalu, zostanie rozbudowany także dział multimediów. Ma on posłużyć do przywrócenia i rozbudowy cyfrowego archiwum, które kiedyś funkcjonowało pod adresem www.galeria.fabrykancka.info pod nazwą „Łódzka przestrzeń”. Zobaczymy, jak na te zmiany zareagują użytkownicy i czy wpłynie to na rozwój serwisu przy ich współudziale. Może uda się wspólnie coś zbudować albo też odbudować.

fabrykancka
 

Skupiliście się mocno na muzyce, w nowym miejscu macie studio nagrań, salę prób, scenę — wszystko, co muzykowi potrzebne jest do tworzenia. Jakie jest zainteresowanie muzyków Waszą ofertą?


P.J.: Skupiliśmy się mocno na muzyce, ponieważ chcemy pokazywać, jak wiele dobrej muzyki tworzonej przez młodych ludzi powstaje w naszym kraju. Chcielibyśmy stworzyć odpowiednie warunki do jej rozwoju i promocji, stąd właśnie sala prób, fabrySCENA i mające powstać w najbliższym czasie studio nagraniowe. Wydawać by się mogło, że za niedługi czas będziemy mieli wszystko, co potrzebne do rozwoju i promocji sceny niezależnej w naszym mieście, jednak czas pokaże, czy taka formuła się sprawdzi. Polska i chyba zwłaszcza Łódź jest niestety do dziś bardzo odporna na rodzimą scenę niezależną, ale powoli się to zmienia i miejmy nadzieję, że idzie w dobrym kierunku.

Powróćmy do samej inicjatywy. Wasza nazwa wskazuje, że architektura fabryczna jest Wam szczególnie bliska. Dlaczego?

P.J.: Architektura fabryczna to Łódź, a Łódź to nasze miasto. Właśnie to przyczyniło się do wybrania takiej, a nie innej nazwy stowarzyszenia. Powoli uświadamiam sobie, że duży wpływ na moje osobiste przywiązanie do fabryk bez wątpienia miało to, że pierwsze 6 lat życia spędziłem w jednym z dwóch pierwszych domów Karola Steinerta przy ul. Piotrkowskiej 274. Stały się one podwaliną do budowy jego imperium fabrycznego. Ten niedoceniany dziś i pomijany drukarz, który w 1830 roku przybył do Łodzi wraz z ojcem Gottlobem, został później fabrykantem, a zaczynał przecież od pracy u Ludwika Geyera. Właśnie takie historie są fascynujące, a jednocześnie martwi fakt, że wielu ludzi zapomina o nich, lekceważy dziedzictwo tego miasta i skutecznie uniemożliwia rewitalizację naszej tożsamości.

B.F.: Fabryki tworzą naszą tożsamość. Były one spiritus movens całego miasta, które przecież jest „dzieckiem” rewolucji przemysłowej. Można zaryzykować nawet stwierdzenie, że to nie fabryki powstawały w Łodzi, ale Łódź powstawała w fabrykach. Kiedy gościmy w FabrySTREFIE zagranicznych artystów, zawsze zachwyca ich poprzemysłowe dziedzictwo i związana z nim wspaniała architektura. W pełni obiektywnie potrafią docenić jej walory, mimo wielu zaniedbań i braku konserwacji.  

fabrykancka
 

Czy w Łodzi zauważacie więcej inicjatyw, które mają na celu rewitalizację obiektów, a nie ich unicestwienie? I po co właściwie nam rewitalizacja?


B.F.: Historyczne fabryki to nieodnawialne „zasoby naturalne” łódzkiej architektury. Szacunek dla niej wymaga nieco większego wkładu czasu i środków, ale ostatecznie wysiłek ten ogromnie opłaca się zarówno inwestorowi, jak i całemu miastu. Potencjał, który kryje przemysłowa architektura, jest ogromny. Zmusza on architektów do tworzenia unikalnych projektów. Najlepszym przykładem jest Hotel Andels, który został zauważony i doceniony na całym świecie. Dawna tkalnia jest prawdziwą wizytówką miasta, ale co ważniejsze — została doskonale przystosowana do nowej funkcji. Nadchodzące i trwające rewitalizacje zabytków, takich jak Księży Młyn, Fabryka Ramischa i EC1, to szansa na kolejne znaczące sukcesy w dziedzinie rewitalizacji. Niezwykle istotne jest jednak, aby nie stały się one samotnymi wyspami w „morzu bloczków”. Z tego powodu od początku naszej działalności apelujemy o ochronę całej historycznej zabudowy, nawet tej niewpisanej do rejestru zabytków.

P.J.: Inicjatyw jest wiele, tylko chyba forma niewłaściwa i zdecydowanie brakuje wsparcia osób mających doświadczenie w tym zakresie.

FabrySTREFA mieście się w halach pofabrycznych i samo to pokazuje Was jako nie tylko teoretyków, ale i praktyków. Jak wygląda techniczna strona remontu takiego miejsca?

M.J.: Remont w sumie się jeszcze nie skończył, ale i tak zaszedł nam za skórę. Ponieważ jest to budynek, który ma „na karku” ponad 110 lat , to wiele wydało by się błahostek doprowadzało nas do szewskiej pasji. Chociażby rozszczelnienie lufcików w oknach, nad czym spędziliśmy ze szlifierką godziny, niestety bez powodzenia. Można by wymienić sporo tego typu „czasoumilaczy”.

P.J.: Przede wszystkim ważne jest, aby zachować charakter i klimat — to my mieliśmy się dostosować do miejsca, a nie odwrotnie. Prace, które wykonaliśmy i będziemy jeszcze wykonywać, mają ułatwić nam korzystanie z tej przestrzeni i dać pełną swobodę działań, które prowadzimy.

B.F.: Nasze pomieszczenia były w dobrym stanie technicznym. To, co musieliśmy zrobić, to dostosować je do nowych funkcji. Jest jednak kilka czynników, które determinują taki remont. Przede wszystkim z racji tego, że jest to obiekt zabytkowy, nie mogliśmy (i nie chcieliśmy) bardzo ingerować. Inna sprawa to podejście do samego remontu. My postawiliśmy na surowość i prostotę, nie chcieliśmy nadmiernie „ugrzecznić” tej przestrzeni.  

fabrykancka
 

Orange Property Group. Nie mogę nie wspomnieć tej nazwy, bo ta firma to Wasz dobry duch. Gdyby nie OPG, na pewno FabrySTREFA by nie istniała. Jak wygląda Wasza współpraca?


B.F.: Warto zaznaczyć, że odwiedzające nas osoby są z reguły są przekonane, iż lokal otrzymaliśmy od miasta. Reagują zaskoczeniem, kiedy wyjaśniamy, że udostępnia go nam Orange Property Group, a naszą działalność od początku prowadzimy bez wsparcia Urzędu Miasta Łodzi. Wszyscy odbierają to bardzo pozytywnie i z dużym optymizmem. Pocieszające jest, że są w naszym mieście deweloperzy, którzy chcą wspierać działania na polu kultury i inwestują w rewitalizację zabytkowych obiektów.

P.J.: To do dziś wydaje nam się trochę nieprawdopodobne, że tak młode stowarzyszenie dostało taką szansę. Staramy się jak najlepiej wykorzystać i dzielić się nią z innymi. Orange Property Group jako firma deweloperska podobnie jak my dba o tożsamość tego miasta, choć w naszych warunkach nie jest to łatwe i wymaga dużej cierpliwości.
Rozmawiała: Maja Ruszkowska-Mazerant