Pojęcie "recyklingu" stało się ostatnimi czasy niezwykle popularne. Jednocześnie słowo to zaczęło zwiększać zakres swojego oddziaływania, nabierać nowych znaczeń. Recykling stał się w pewnym sensie symbolem czasów, choć często bywa ujmowany w nieco innym znaczeniu, niż to, które posiadał u zarania swojej semantycznej kariery. Słowo to stało się modne, odnoszone nie tyle do szeroko pojętej ekologii, ile do wszelkich zjawisk wykorzystujących to, co byłe, minione, zużyte, wyeksploatowane, umarłe, odrzucone, przeszłe, a co można w ten lub inny sposób włączyć w obieg poczynań bieżących. Ba! Myślę, że główne tezy obiegowego oblicza tzw. "postmodernizmu" można ze spokojem odnieść do interesującego nas pojęcia. Jeśli bowiem - jak mawiał mędrzec Ben Akiba - "wszystko już było", to to, co jest, musi być w jakimś sensie permanentnie "recyklingowane", przystosowywane do bieżących potrzeb...

Pojęcie "recyklingu" odnosi się oczywiście przede wszystkim do atrybutów codzienności, do tych wszystkich przedmiotów, które stanowią o żywiole dnia codziennego, gdzie tempo produkcji nieustannie próbuje dogonić tempo zużycia. Mam na myśli morze foliowych torebek, aluminiowych puszek, kolorowych czasopism, gazet i tych wszystkich beznadziejnie niepotrzebnych ulotek reklamowych, którymi wysłannicy hipermaketów próbują uszczelniać nasze drzwi. Recykling coraz częściej odnosi się również do wielu względnie nowych przedmiotów codziennego użytku. Coraz więcej produktów posiada tą cudowną zdolność do zmartwychwstania - można je przemielić, przetopić, uzupełnić i ponownie oddać w ręce klienta. W obliczu rozwoju mody na plastikowy tryb życia, kiedy większość rzeczy produkowana jest z myślą o jednorazowym użyciu, taka cecha przedmiotów jest niezbędna.


ilustracja: Tomasz Kaczkowski

Recykling dotyczy wszystkich dziedzin życia - ostatnio np. coraz częstsze stało się przywracanie do życia starych budynków. Sam mieszkam w miejscu, które lada miesiąc ma stać się symbolem czasów - mowa o kompleksie pofabrycznym Poznańskiego, który zamienia się w nowoczesne centrum handlowo-rozrywkowe. To zdrowa tendencja, zwiedzałem podbne miejsca np. w Berlinie (Kultrurbrauerait - stary browar przerobiony na sieć sklepów i kino). Podstawą architektonicznego recyklingu są piękne, stare przestrzenie o których świat zapomniał, a które moża w twórczy sposób przystosować do dzisiejszych potrzeb. Jestem zwolennikiem takich inicjatyw i proszę o więcej. Takie odnowione, wskrzeszone stare budynki mają w sobie o wiele więcej gracji i ducha, niż jakakolwiek współcześnie zaprojektowana budowla, której za kilkadziesiąt lat z pewnością nikt recyklingować nie będzie chciał. Po prostu wymieni się ją na nową, równie funkcjonalną.

Myślę, że recykling - w znaczeniu szerszym, niż to narzucone przez ekologów - zrobi jeszcze większą karierę. Czy tego chcemy, czy nie, żyjemy w epoce sampli, coverów, remiksów, klonów i plastikowych jednorazówek. Pół biedy, jeżeli odzysk jest podstawą do stworzenia czegoś nowego. Wydaje mi się jednak, że próby wskrzeszania sprawdzonych pomysłów z przeszłości są raczej wyrazem jałowości naszych (pop-)kulturowych elit. Nawet stwierdzenie, że "wszystko już było" nie ma w sobie gracji wypowiedzi Mistrza Akiby i jest raczej ponurą konstatacją przemęczonego pracownika agencji reklamowej. Mimo wszystko proszę nie przestawać wskrzeszać tego, co udowodniło w przeszłości swoją wartość.