Gadżety mają swoich zwolenników i przeciwników, jednak mimo różnych opinii ich wykorzystanie jako materiałów promocyjnych nie maleje. O zdanie na ich temat zapytaliśmy osobę na co dzień stykającą się z wzornictwem i designem, która uczestniczy w licznych konferencjach i spotkaniach. To właśnie podczas nich uczestnikom wręczane są pakiety materiałów promocyjnych – gadżetów. Jaką funkcję spełniają gadżety? Jak powinny wyglądać i działać? - rozmowa z redaktor naczelną magazynu 2+3d w Polsce, Czesławą Frejlich.

Czym dla Pani jest gadżet?

Przyznam, że nie znam słownikowej definicji gadżetu. Dla mnie to rzecz, wyrób, wytworzony nie po to, by spełniać jakąś użyteczną funkcję, ale aby bawić. Gadżet jest z gruntu niepotrzebny.

Czy istnieją więc cechy, które powinien mieć dobry gadżet?

Nie wiem, czy gadżety mogą być dobre. Pierwsze gadżety, które przychodzą mi do głowy, to wyroby sprzedawane na straganach podczas odpustów. To różnego rodzaju przedmioty, które żyją krótko, a następnie są wyrzucane. Gadżety z założenia mają w sobie tę niedobrą cechę, że po krótkim czasie stają się odpadami. Chyba, że są drogie, jak porcelanowe figurki, które stawia się w gablotce za szybą i trzeba odkurzać. Doceniam tę funkcję – ozdobną czy informującą o statusie społecznym właściciela – pod warunkiem, że po wyrzuceniu przedmiot nie będzie obciążał środowiska i jego wyrzucenie nie będzie wiązało się z wyrzutami sumienia.

Kiedy dostaję gadżety, to kładę je do szuflady, a w końcu i tak wyrzucam. Właściwie więc nie wiem, dlaczego je przyjmuję. Przecież kosztowały ileś energii i pieniędzy, co sprawia, że robi mi się smutno. Oczywiście, bywają też gadżety użyteczne, jak kubki czy długopisy, ale w gruncie rzeczy ich tandetność sprawia, że nie są to przedmioty pożądane. Może jestem inna niż wszyscy, ale buntuję się przeciwko takim obiektom.

Jakiś czas temu byłam w jury konkursu na gadżet w jednej z państwowych instytucji i choć wybrane projekty wydawały się użyteczne, to zostały wykonane jak najtaniej (przetarg). Przez to ich żywot będzie krótki, więc sprawa ich jakości zaczyna być podejrzana. Każdy zleceniodawca chce po prostu, żeby gadżet był jak najtańszy, bo to pozwala promować firmę na możliwie dużą skalę.

Co w takim razie sądzi Pani o pomyśle angażowania młodych, mało znanych lub jeszcze nieznanych projektantów i rękodzielników w tworzenie gadżetów reklamowych promujących np. projekty unijne?

Wolałabym, żeby młodzi prowadzili działania bardziej pożyteczne. Można ich oczywiście angażować do projektowania gadżetów i pewnie jest dla nich szansa na ciekawe propozycje projektowe. Wolałabym jednak, żeby ich energia została spożytkowana na sprawy ważne, które wołają o pomstę do nieba i które można, a nawet trzeba, lepiej rozwiązać. Dla przykładu, w tej chwili siedzę na dworcu w Poznaniu, patrzę przez okno i widzę ludzi siedzących na ławkach, które są dramatem estetycznym, funkcjonalnym i wykonawczym. Przestrzeń publiczna w Polsce jest całkowicie zaniedbana, nikt na ten aspekt nie zwraca uwagi. Przyzwyczailiśmy się do bylejakości projektowej i wykonawczej. Konkursy i debata publiczna mogłyby coś zmienić. Zamiast nich organizowane są dla młodych kolejne konkursy na gadżety. Zastanawiam się, dlaczego organizatorzy konkursów zawzięli się właśnie na nie. Bo tak jest najprościej i najtaniej? A może dlatego, że mogą być byle jakie i nie trzeba za nie brać żadnej odpowiedzialności?

Czy podobną opinię ma Pani o gadżetach wybranych na czas polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej?

Kojarzę tylko bączki. Kiedy w mediach pojawiło się hasło ‘gadżet’, uznałam sprawę za nieważną. Bączek to bączek. Może dzieci się chwilę nim pobawią, jeśli nie zniszczy się przy pierwszej próbie jego użycia. Pozostałych propozycji nie znam.

Jestem przeciwko gadżetom, ponieważ dookoła widzę zbyt dużo przykrych spraw, które można załatwić poprzez mądre projektowanie. Nasza wrażliwość mogłaby być więc ukierunkowana na problemy, które nam doskwierają. Jeśli już musi dotyczyć gadżetów, to może mogłyby być one bardziej przemyślane, zamiast byle jakie i do wyrzucenia.
 
 

Innowacyjny pomysł, wykorzystanie praw fizyki, trochę chemii i biologii wystarczyło, aby stworzyć Flogos. Co to takiego? To jednocześnie biodegradowalne piankowe logo w wybranym kształcie i wytwarzająca je maszyna. Flogosy są wykorzystywane do działań marketingowych zarówno przez największe, jak i mniejsze firmy, a także instytucje i osoby prywatne. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z wynalazcami i producentami Flogosów, którzy opowiedzą o idei oraz pochodzeniu swojego pomysłu.

Jak powstał pomysł na pianowe logo?

Doktor Brian Glover zmywał naczynia, a kiedy klasnął rękami, powstały unoszące się w powietrzu bąbelki. W takiej właśnie sytuacji zrodził się pomysł na dryfujące w powietrzu bąbelki w kształcie postaci, zwierząt, liter, logo i innych.

Czy piana Flogos jest ekologiczna?

Tak. Jest wytworzona z biodegradowalnych surfaktantów, czyli tego samego składnika, który znajduje się w mydle do rąk, jednak w łagodniejszej formie.

Pianka Flogos ma już ponad 3 lata. Czy zawsze stosowano ją zgodnie z Państwa początkowym zamysłem? Jakie było dotychczas jej najdziwniejsze przeznaczenie lub stworzone z niej logo?

Najdziwniejsze było chyba logo mające kształt ludzkiego ciała, ofiary zabójstwa, które dryfowało na niebie podczas Comic-Con w San Diego – największych targów książek komediowych i sztuki popularnej na świecie. Mieliśmy również klienta, który zamówił Flogosy w kształcie samolotu – ludzie myśleli, że to prawdziwe samoloty.

Czy macie jakieś informacje o wynikach akcji promocyjnych z wykorzystaniem Flogosów?

Tak, nasi dystrybutorzy opowiadają nam, że ich klienci są zadowoleni z dużej frekwencji podczas imprez z użyciem Flogosów. Ludzie przychodzą na imprezy, bo widzieli piankę w powietrzu i są ciekawi, skąd się bierze. Inni dystrybutorzy mówią, że klienci lubią wykorzystywać zdjęcia i filmy powstałe w czasie takich imprez, np. z dziećmi próbującymi złapać „chmurki”. Wykorzystują te materiały na swoich stronach internetowych i innych materiałach promocyjnych. Dotarły do nas informacje, że wydarzenia otrzymywały lepsze recenzje oraz że sprzedaż w miejscach z unoszącymi się Flogosami jest większa – począwszy od t-shirtów, na jedzeniu skończywszy.



 

Czy nazwalibyście Państwo Flogos™ gadżetem?


Nie, jest to innowacyjne i unikalne narzędzie marketingowe, które wywołuje sensację i gromadzi tłumy obserwatorów, gdziekolwiek się pojawia. Gadżety zwykle mają bardzo krótki żywot, podczas gdy Flogos™ przez prawie 4 lata nieustannie wywołuje ekscytację, a my jeszcze nie wykorzystaliśmy w pełni jego potencjału na rynku. W tym miesiącu wprowadziliśmy jego nową wersję – Flogos™ lite – która spowoduje wzrost liczby firm i osób używających go w różnych branżach, od firm reklamowych, dealerów samochodów, radiostacji, przez amatorskie i profesjonalne drużyny sportowe na prywatnych imprezach, po wydarzenia.

Mają Państwo dystrybutorów w więcej niż 10 krajach i regionach. Czy zainteresowanie Flogosami wciąż rośnie?

Mamy dystrybutorów w ponad 20 krajach i tak, zainteresowanie cały czas rośnie. Szukamy coraz więcej dystrybutorów i pośredników, którzy sprzedają maszynę do tworzenia Flogosów. Bycie jej dystrybutorem to wspaniały sposób na odróżnienie się od konkurencji. Flogos™ lite można zarówno wypożyczyć, jak i kupić, jednak zakup opłaca się bardziej.

Dlaczego Państwa zdaniem Flogosy zyskały taką popularność?

Ponieważ jest to prosty i bardzo unikalny pomysł, który przyciąga uwagę i budzi zainteresowanie. Ludzie mogą stać godzinami, obserwując kształty unoszące się do nieba. Każdemu z nas przypomina to dzieciństwo, kiedy fascynowały nas proste, codzienne rzeczy. Imprezy, podczas których używane są Flogosy, przyciągają również więcej mediów – telewizję, prasę, a nawet radio. Czy nie jest to świetny pomysł na podniesienie rozpoznawalności marki?

Z Czesławą Frejlich, redaktor naczelną magazynu 2+3d oraz producentem Flogos rozmawiała Agnieszka Furmańczyk


Innowacyjny pomysł, wykorzystanie praw fizyki, trochę chemii i biologii wystarczyło, aby stworzyć Flogos. Co to takiego? To jednocześnie biodegradowalne piankowe logo w wybranym kształcie i wytwarzająca je maszyna. Flogosy są wykorzystywane do działań marketingowych zarówno przez największe, jak i mniejsze firmy, a także instytucje i osoby prywatne. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z wynalazcami i producentami Flogosów, którzy opowiedzą o idei oraz pochodzeniu swojego pomysłu.