Sergio Lopez Figueroa

Wywiad z Sergio Lopezem Figueroą – założycielem i dyrektorem organizacji Big Bang Lab, która zrzesza międzynarodową społeczność młodych osób współpracujących z zawodowymi muzykami, kompozytorami, filmowcami. W ramach działalności organizacji powstało wiele projektów, które miały na celu przekazanie wiedzy kulturalnej, artystycznej i historycznej poprzez aktywne uczestnictwo społeczeństwa w ich realizacji. Wywiad porusza kwestię turystyki kreatywnej i biznesowej. Sergio Lopez Figueroa mówi, jak według niego wygląda obecna sytuacja tych dwóch rodzajów turystyki na świecie, czy turystyka kreatywna staje się biznesowa i jakie są prognozy na ich wzajemne przenikanie się w przyszłości.

Jesteś założycielem organizacji Big Bang Lab zrzeszającej międzynarodową społeczność młodych osób współpracujących z zawodowymi muzykami, kompozytorami i filmowcami. Opowiedz o misji i projektach, które realizujecie w ramach tego przedsięwzięcia.

Wierzymy, że w krajach rozwijających się, nawet w społecznościach bardzo ubogich, są ludzie z natury kreatywni i pomysłowi, jednak zupełnie nieświadomi swoich możliwości. Istnieje tam bowiem tylko jeden przyjęty model edukacji, w którym kreatywność to jedynie dodatkowa umiejętność, która z pewnością sama w sobie nie gwarantuje przetrwania. Wierzymy także w to, że przedsiebiorczość jest nie tyle postawą, ale dużą realną szansą na rozwiązanie problemu biedy. Jest on niezwykle kompleksowy w czasach, w których m.in. duże koncerny międzynarodowe są w równym stopniu odpowiedzialne za utrzymywanie się istniejącego poziomu ubóstwa na świecie.
Sadząc po sukcesie mikrokredytów, możemy śmiało powiedzieć, że osoby indywidualne mogą prowadzić swoje małe firmy w obszarach, w których społeczeństwo, rząd czy rynek nie sa w stanie działać. Kiedy będzie możliwe zdefiniowanie i uszeregowanie tych nowych umiejętności, powstanie nowa gałąź przedsiebiorczości i nauki. Dopóki nie uświadomimy sobie, jak ważna jest rola kreatywności m.in. w edukacji, żadne zmiany systemowe nie będą możliwe. My, aby wypełnić tę lukę, robimy, co w naszej mocy, żeby ułatwić ludziom komunikację kulturową i łączyć poszczególne społeczności, zachowując tym osobliwą madrość, wiedzę i dziedzictwo każdej z nich. Chcemy dawać szansę na poznanie innych kultur, tworząc w ten sposób wizję nowego modelu przyszłości.
Wprowadzamy w życie alternatywne sposoby nauki, rozpoczynając w ten sposób konstruktywny dialog między pokoleniami oraz wymianę wiedzy między ludźmi. Wykorzystujemy filmy archiwalne i inne wartościowe materiały oraz angażujemy ludzi do współprodukcji muzyki oraz projektów filmowych, przywracając im życie. W naszym projekcie chodzi o dawanie możliwości poprzez udostępnienie nowych form współpracy między społecznościami, tworząc tym samym nową jakość. Zmieniamy starsze, lecz niezwykle wartościowe rzeczy i uzyskujemy nowy, otwarty rynek dający możliwość zaistnienia młodym talentom. Naszym celem finalnym jest współpraca ze społecznościami i indywidualnymi osobami, które zaczną wprowadzać rozpoczęte przez nas istotne zmiany i w następstwie sami przejmą kontrolę nad tym procesem.
Jesteśmy współtwórcami edukacyjnej platformy Unseen Voices dostępnej w formie DVD, która zawiera materiały archiwalne, np. z muzeów i archiwów w Londynie. Dzięki tej platformie uczniowie liceów mogli w twórczy sposób uczyć się historii i przy okazji rozwijać swoją kreatywność, dobierając odpowiednią muzykę do filmów archiwalnych. Planujemy także pokazy na żywo, ktore mamy nadzieję przyciągną szerszą publiczność. Poprzez ten projekt odnaleźliśmy historię Alice Summers – pianistki, która ocalała z Holokaustu. Kiedy dotarliśmy do jej biografii, pani Summers skończyła 104 lata. Byliśmy finalistami Medea Awards w 2008 roku. Organizujemy też warsztaty Balloon Orchestra przeznaczone dla firm. Ich celem jest poprawa współpracy i relacji między przełożonymi a ich podwładnymi. Związany z miejską przyszłością i kreatywnymi społecznościami projekt Delhi City Symphony stał się modelem wielokrotnego partnerstwa oraz narodzin koncepcji kulturalnej społecznej odpowiedzialności. Współpracujemy także z organizacjami wspierającymi publiczne inicjatywy. Czerpiemy wiedzę i inspirację przy tworzeniu produkcji wideo i audio od zwykłych ludzi. Metodą crowdsourcingu współpracujemy wraz z zespołami, organizacjami w celu przywrócenia dialogu i zapewnienia ludziom możliwości wypowiedzenia się i wyrażenia swoich obaw dotyczących miejsca, w którym mieszkają.

Masz czas na podróże prywatne, które nie są związane z Twoją pracą i projektami? Jak one wyglądają? Jakie miejsca wybierasz?

Z natury jestem typem podróżnika, który kocha muzykę. Urodziłem się na Wyspach Kanaryjskich i zawsze intrygowało mnie to, co jest za horyzontem tej wspaniałej otwartej przestrzeni, jaką jest ocean. Wola podróżowania zawsze była gdzieś w głębi mnie. Nie chodzi mi tu o trekking czy inne tego typu sporty. W wieku 22 lat porzuciłem szansę na „bezpieczną”, stałą posadę i wyruszyłem na letni kurs do Sienny we Włoszech. Potem studiowałem kompozycję w Bolonii. W tym czasie grałem na okarynie w zespole ludowym oraz podróżowałem po Ameryce Południowej. Bardzo lubię słuchać opowieści o ludziach. Wciąż pamiętam moją wizytę w małym lokalu w Buenos Aires. Spotkałem tam kobietę, która śpiewała piosenkę po tym, jak zmarł gitarzysta z jej zespołu. Oryginalnie utwór śpiewa hiszpańska wokalistka, za którą nie przepadam, ale kiedy śpiewała ją ta kobieta w Buenos Aires, odebrałem to zupełnie inaczej. Piosenka była tak prawdziwa, że wszystkie bariery czasu i miejsca zostały zatarte. Lubię podróżować także dlatego, że mogę się wtedy zjednoczyć z dziką, nieskażoną naturą. Kocham Brazylię za to, że jest niezwykle rozmaita i bujna, byłem tam już wiele razy. Bardzo podoba mi się brak jakiejkolwiek hierarchii i podziałów między np. współczesnymi artystami reprezentującymi sztukę klasyczną a tymi, którzy zajmują się muzyką popularną, które istnieją u nas w Europie. Między innymi dlatego ich ministrem kultury jest artysta-muzyk.
W tym samym czasie zgłębiałem zupełnie inne kultury, np. indyjską, gdzie mogłem uczyć się i doświadczać tradycji, praktycznie obcować z kulturą. To stanowi element podróżowania w moich projektach. Od poprzedniego roku aktywnie uczestniczę w wielu konferencjach. Możesz to uważać za formę turystyki kulturalnej i zarazem pracę. Myślę, że kiedy kochasz to, co robisz, nie ma rozgraniczenia na pracę i pasję. W rezultacie moja mama ciągle uważa, że założyłem Big Bang Lab, ponieważ uwielbiam podróżować. Mieszkając w Londynie, nie muszę nawet daleko wyjeżdżać, żeby doświadczyć zjawiska wielokulturowości.


Projekt Dehli City Symphony. Fot. z archiwum Big Bang Lab

 
Czym według Ciebie jest turystyka kreatywna?

Turystyka kreatywna jest bardzo dobrym kierunkiem dla turystyki ogólnie. Powinniśmy jednak zwrócić uwagę na to, jak powinno zmienić się postrzeganie przez społeczności lokalne własnej kultury, która jednocześnie miałaby zaspokoić potrzeby przybywających na dany obszar turystów.
Powinniśmy więcej inwestować w kreowanie i pielęgnację lokalnych talentów i dbać o to, aby przekazywać tradycje w taki sposób, aby zainteresować nimi młode pokolenie. Być może nie wszyscy zgodzą się ze mną, ale uważam, że turystyka kulturowa ostatecznie powinna zostać zwolniona z podatków. Byłoby wspaniale, gdyby ludzie zdali sobie sprawę z ważności lokalnej globalizacji gdziekolwiek są. Kultura nie jest w całości zindustrializowana jak opery, festiwale itd. Co np. ze sztuką uliczną?

Wiemy, że przede wszystkim jesteś niezwykle utalentowanym kompozytorem, jednak już od dawna aktywnie interesujesz się również przedsiębiorczością w kulturze. Czujesz się bardziej biznesmenem czy artystą?

Najprostszą odpowiedzią na to pytanie jest stwierdzenie, że prowadzę własny biznes jako przedsiębiorca z zapleczem artystycznym i każdego dnia uczę się czegoś nowego. Wiedziałem, że będę musiał iść na kompromis i na wiele lat odłożyć bycie kompozytorem. To jest wybór bardzo osobisty, ale w każdej chwili można to zmienić. Artyści mają dziś naprawdę wiele do zaoferowania w biznesie i z pewnością mogą wiele zdziałać, wykorzystując swoją kreatywność na różnych płaszczyznach, także biznesowej. Przecież od wieków wielu artystów wiedziało, czego oczekuje od nich widownia i rynek. Widzę duży rozwój przedsiębiorczości społecznej w Wielkiej Brytanii. Problemem jednak jest tu brak odpowiednich szkoleń w szkołach z zakresu prowadzenia działalności gospodarczej!

Z naszej perspektywy Twoja działalność przypomina trochę prowadzenie dobrze prosperującej firmy międzynarodowej. Tworzysz w głowie jakąś koncepcję kolejnego projektu, a następnie pozyskujesz fundusze i zatrudniasz osoby, które pomagają przy realizacji. Wyruszasz do kraju docelowego, aby ten projekt zrealizować, a po zakończeniu wracasz z powrotem do kraju, w którym mieszkasz. Czy nie jest to turystyka biznesowa?

Nie, nie jest to turystyka biznesowa. Projekty międzynarodowe mają szansę powodzenia tylko wtedy, kiedy partnerstwo jest równe. Nasza praca ma sens dlatego, że od początku każdego projektu mamy na uwadze odbiorców finalnych. Naszym celem nie jest bycie dużą korporacją, ale skuteczna współpraca zarówno z międzynarodowymi kluczowymi sieciami społeczności lokalnych, jak i małymi podmiotami, które efektywnie współpracują z partnerami lokalnymi. Na przykład konsultujemy się z wieloma organizacjami w Londynie, aby razem coś zmienić. Wiemy, jak ważna jest współpraca, obopólne korzyści i wspólne dobro (jedno z głównych założeń koncepcji kulturalnej społecznej odpowiedzialności). To ważniejsze niż robienie lokalnych interesów biznesowych.
Budowanie zaufania to długi proces, dlatego nasza praca nie trwa od początku projektu do końca, dbamy o ciągłość relacji. Początkowo pracujemy z organizacjami, z którymi jesteśmy w stanie osiągnąć długoterminowe wspólne cele, i robimy to krok po kroku, obserwując wspólne korzyści. Nie przemieszczamy się całą grupą po świecie w celach reklamowych, ponieważ nie ma to większego sensu. W projekcie Global City Symphony postępujemy według powyższego modelu i oczywiście robimy dobry użytek z mediów społecznych gdziekolwiek jest to możliwe.


Plakat warsztatów o muzyce do kina niemego. Fot. z archiwum Big Bang Lab.

 
Udało Ci się w dużym stopniu pogodzić działalność artystyczną z biznesem. Turystyka w celach kreatywnych przenika się w przypadku realizowanych przez Ciebie projektów z turystyką biznesową – zgadzasz się z tym?

Jeśli chodzi o przenikanie się kulturowej czy kreatywnej przedsiębiorczości, to wcześniej czy później będziesz podejmował jakieś artystyczne działania i to właśnie jest częścią naszego modelu biznesowego. Teraz oferta artystycznej praktyki, a następnie jej zmiana na wartościową propozycję zarządzania biznesem jest umiejętnością. Jest wiele strategii, aby osiągnąć ten cel, a sztuka i kultura to łączniki, które pomagają humanizować sposób, w jaki patrzymy na komunikację, przywództwo i zarządzanie w biznesie. Nie widzę jednak naszych projektów w turystyce kreatywnej, dlatego nie mogę w pełni odpowiedzieć na to pytanie – chyba że na płaszczyźnie osobistej, jako branie udziału w konferencjach biznesowych czy kulturalnych i oferowanie kreatywnych usług jak nasze projekty. To nie jest turystyka tylko praca!

Jakie są perspektywy dla takiego połączenia we współczesnym świecie?

Dopóki turystyka kreatywna będzie ograniczać się do turystyki w celach konsumpcyjnych, a kultura będzie miała głównie przynosić dochody tak jak biznes, nie widzę kombinacji tych dwóch elementów.
 
Sądząc po sukcesach projektów Bing Bang Lab, takie działania cieszą się dużą popularnością. Dlaczego?

Nie my powinniśmy odpowiadać na to pytanie. Myślę, że punktem wyjścia jest tu chęć ludzi do zmiany myślenia o kulturze i jej wartościach, dostrzeżenie jej wielowarstwowości. Dzięki projektom innowacyjnym, kreatywnym i zarazem będących dla ludzi formą dobrej zabawy można to osiągnąć. Porównałbym nasze projekty do ciasta, które mimo zewnętrznej prostoty ma bardzo bogatą zawartość.

W jaki sposób mogą skorzystać z kreatywnej turystyki biznesowej wszystkie uczestniczące w niej jednostki – miasta, organizatorzy, turyści?

Myślę, że wszyscy są w stanie skorzystać z turystyki kreatywnej tylko wtedy, kiedy liczy się dla nich wspólne dobro, a kieruje nimi chęć stworzenia czegoś unikalnego. Poza tym ważne jest, aby wszystkie strony dbały od początku o dobre relacje i umacniały wspólne więzi. Turyści kreatywni chcą doświadczyć czegoś nowego, zagłębić się w nowe realia i poznać daną kulturę od podszewki, aktywnie uczestnicząc w życiu nowej społeczności. Organizatorzy to osoby wtajemniczone w życie danej społeczności, których zadaniem jest ułatwienie turystom poznania ich rejonu. Miasto powinno inwestować w projekty podkreślające jego indywidualność, włączając w ten proces mieszkańców. Taki scenariusz to bardzo dobry początek dla osiągnięcia wspólnych korzyści przez wszystkie strony. Widziałem przykłady bezdomnych ludzi lub artystów, którzy organizowali turystyczne wycieczki po miastach bądź ich obrzeżach i była to świetna społeczna inicjatywa. Taka metoda to sposób na zaprezentowanie naszego miasta w najbardziej autentyczny sposób. Dumni mieszkańcy oprowadzają przyjezdnych turystów, pokazując im wyjątkowe miejsca, a działy marketingu w mieście przestają być potrzebne.


Sergio Lopez Figueroa, Fot. z archiwum Big Bang Lab

 

www.bigbang-lab.com
www.sharedvoices.net
www.vimeo.com/bigbanglab

Big Bang Lab
Cultural Action for Social Change

Z Sergio Lopezem Figueroą rozmawiała Magda Figzał