Marcin Paprocki i Mariusz Brzozowski to niepowtarzalny duet polskich, młodych i odważnych projektantów. Stworzyli markę Paprocki&Brzozowski, coraz bardziej rozpoznawalną w Polsce. Już niedługo wchodzą na rynek zagraniczny. Dla nas mówią o swojej pracy, modzie oraz przyszłości.

Powiedzcie, jak długo działacie i jak to wszystko się zaczęło?

Poznaliśmy się na studiach. Studiowaliśmy na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Jeden z nas [Mariusz] na wydziale tkaniny i ubioru, drugi [Marcin] - na wydziale grafiki i malarstwa. Zaczęliśmy eksperymentować z modą, braliśmy udział w konkursach. I z czasem, po pierwszych małych sukcesach, postanowiliśmy poważniej zająć się tą dziedziną. Pracujemy w duecie już od 7 lat. Projektujemy przede wszystkim dla kobiet. One nas najbardziej inspirują. Uwielbiamy kobiety z charyzmą i silną osobowością, piękne i wyraźne na scenie i w życiu.
Do tej pory mieliśmy okazję współpracować z Korą, między innymi do teledysku "Nim zakwitnie tysiąc róż", z Kayah - ubieraliśmy ją do Opola. Współpracowaliśmy też z Reni Jusis, Agatą Buzek, Moniką Kuszyńską z Varius Manx, Magdą Mołek i Pauliną Chylewską.
Zawsze staramy się, aby nasze projekty były tajemnicze i zmysłowe. W swoich kolekcjach zawsze mamy dużo sukienek, bluzek i żakietów. Zawsze też pojawiają się płaszcze. Lubimy zaskakujące łączenia tkanin, kontrasty. Ulubionymi przez nas kolorami są biel i czerń oraz wszystkie odcienie szarości. Od dwóch sezonów projektujemy też własne dodatki. Buty, torby i paski. Jesteśmy z tego bardzo dumni.

 

Jak wygląda Wasz dzień pracy?

Nasz dzień pracy trwa 24 godziny... Naprawdę. Od kiedy mamy butik, nasz terminarz jest bardzo napięty. Marcin oprócz tego od 2,5 roku prowadzi dział mody w "Wysokich Obcasach" - dodatku "Gazety Wyborczej". Póki co, bardzo lubimy niekończącą się pracę. Bez ciągłej kreatywnej pracy nie można mówić o jakimkolwiek rozwoju. Czasami zastanawiamy się, czy już jesteśmy pracoholikami, czy jeszcze nie.

Czy moda jest wyznacznikiem naszej kultury? Jaka jest polska moda?

Moda jest sztuką. To banał, ale nie należy o tym zapominać. Sylwetka człowieka jest jak białe płótno, które można zamalować ubraniem. Wszystko, co nas otacza, dotyczy mody, szeroko pojętego designu. Łyżeczka od kawy, stołek, reklama na bilboardzie. Wszystko może być jakieś - albo stylowe, albo nie.
Nie chodzi o naiwnie rozumianą modę sezonową, która jest komercyjną papką i przemija tak szybko, jak się pojawia, ale o rzeczy ponadczasowe, o rzeczy, które mają styl. Jakość samą w sobie. Tak, jak dzieła sztuki. Polska moda bywa różna. Wiadomo, jak jest. Nie wszyscy potrafią zauważyć różnicę między oryginalną "Bitwą pod Grunwaldem" a reprodukcją tego samego obrazu na desce pilśniowej w kiosku ruchu. Zawsze mieliśmy ambicje, aby nasze ubrania, oprócz funkcji praktycznej, dostarczały odbiorcy-użytkownikowi dodatkowych wrażeń. W pierwszej kolekcji zastosowaliśmy przewrotny zabieg - użyliśmy atłasu lewą stroną, tzn. strona błyszcząca dotykała skóry, a matowa była na zewnątrz. Z innych pomysłów warto także wspomnieć o naszych pierwszych, szkolnych projektach, w których wykorzystywaliśmy czarno-białe nadruki, przedstawiające nagie fragmenty ciała, na przykład piersi na bluzce. Zastanawiające było, czy kobieta po założeniu takiego ubrania czuje się nadal ubrana, czy już rozebrana.

Jak to jest z innymi projektantami na polskim rynku? Przyjaźnicie się, czy konkurujecie ze sobą? Tyle słyszy się teraz o niezdrowej konkurencji w Warszawie.

Znamy wielu projektantów. Spotykamy się na tych samych imprezach, uczestniczymy w tych samych pokazach. Tak jak w życiu, z jednymi się lubimy bardziej, z innymi mniej. My jesteśmy otwartymi osobami, które nie stawiają sobie za cel rywalizowania. Każdy robi swoje, w zupełnie innej estetyce. Jesteśmy dumni i usatysfakcjonowani, kiedy zalicza się nas do grona polskich projektantów. Mamy na koncie wiele nagród świadczących o tym, że to, co robimy ma sens. Najważniejszą jest dla nas tytuł "Najlepszego Polskiego Projektanta", przyznany przez "Elle" w 2004 r. Wiemy już, że w tym roku otrzymamy nagrodę "Osobowość w Modzie i w Sztuce" we Wrocławiu. Swego czasu zdobyliśmy też Złotą Nitkę - nagrodę specjalną od Międzynarodowych Targów Łódzkich, nagrodę Stowarzyszenia Promocji Młodych Europejskich Talentów.

Wracając do Warszawy. Mieszkacie w niej od niedawna. Czy tylko w Warszawie można się rozwijać? Na czym polega magia stolicy? Jak Was przyjęła?

Magia Warszawy nie polega na niczym innym, jak na tym, że to po prostu stolica. Oczywiste jest to, że środowisko modowe skupiło się tutaj, gdzie jest najwięcej redakcji pism mody, i gdzie odbywa się najwięcej imprez modowych. Mieszkamy w Warszawie od 3 lat i faktycznie intensywniej zauważamy to wszystko, będąc na miejscu. Kiedy jest się bliżej epicentrum, łatwiej o nie zahaczyć. To oczywiste. Ale to nie jedyna reguła. Naszym zdaniem można realizować swoje pasje niezależnie od tego, gdzie się mieszka. Nie ma co narzekać na miasto, w którym się jest. Nikt nie powiedział, że tylko w Warszawie można robić modę czy sztukę. To byłoby śmieszne stwierdzenie. Ograniczające.

Moda jest Waszym zawodem, zarabiacie na niej. Powiedzcie, czy łatwo jest prowadzić własny biznes?

Tak zwany własny biznes prowadzimy z dwójką naszych menedżerów. Patrycja i Szymon pomagają nam dopinać wszystkie ważne sprawy. Umawiają nas na spotkania, negocjują warunki. Przede wszystkim orientują się we wszystkich papierkowych sprawach i umowach, na które my raczej nie mamy czasu. Od niedawna nasze rzeczy można kupić w nowym autorskim butiku przy ul. Kruczej 17 w Warszawie. Ten sklep otworzyliśmy dwa miesiące temu (poprzedni znajdował się przy Mokotowskiej 73). Oprócz robienia zakupów można tam spotkać się ze znajomymi oraz napić kawy Lavazza w części kawiarnianej. Naszym partnerem w działaniach artystycznych od kilku miesięcy jest właśnie firma Lavazza. Wszystkie nasze poczynania można śledzić na stronie internetowej http://www.paprockibrzozowski.com

Czy możecie powiedzieć, co trzeba zrobić, aby zorganizować własny pokaz, zrobić stylizację, zaistnieć?

Trzeba przede wszystkim mieć dobrego sponsora... [śmiech] Oczywiście najważniejszy jest pomysł na kolekcję i na całą reżyserię pokazu. Warto mieć jakąś koncepcję, ogólne wyobrażenie o tym, jak się chce zaprezentować ubrania. Oczywiście do tego, żeby móc te koncepcje wdrożyć w życie, przydają się pieniądze. To nie jest łatwe.

Młodzi projektanci mają teraz wiele możliwości. Rynek generalnie się otworzył na młodych artystów. Jest zainteresowanie młodą modą. Na początek można zorganizować coś na zasadzie showroomu, w którym będzie można pokazać kilka modeli z kolekcji. Spróbować zaprosić tam osoby zajmujące się modą, stylistów i dziennikarzy z kolorowych pism. Trzeba chcieć i konsekwentnie dążyć do celu. My, jeszcze studiując, zaistnieliśmy właśnie dzięki publikacjom w kolorowych gazetach. Wypożyczaliśmy ubrania z bieżących minikolekcji do sesji zdjęciowych w "Elle", w "Twoim Stylu", "Cosmopolitan", "Urodzie". Jakoś tak wszystko się samo rozkręciło.

Jakie są Wasze najbliższe plany? I marzenia?

Aktualnie pracujemy nad naszą nową kolekcją, którą zamierzamy pokazać na początku maja. Oprócz tego cały czas myślimy o butiku, w którym chcielibyśmy wiosną organizowaćcykliczne, comiesięczne imprezy z Lavazzą. W kwietniu będziemy prezentować także kilka projektów we Wrocławiu. Bardzo chcielibyśmy zaistnieć poza Polską. Aktualnie prowadzimy rozmowy z kilkoma butikami na zachodzie, w których moglibyśmy sprzedawać swoje rzeczy. To nie jest łatwe, ale wierzymy, że jeśli się czegoś bardzo chce, to się to uda. Zbudowanie rozpoznawalnej marki to strasznie trudna sprawa w Warszawie, a co dopiero na świecie. Naszym wielkim marzeniem jest pokazanie kolekcji w ramach tygodnia mody w Paryżu.

Paprocki&Brzozowski
ul. Krucza 17, Warszawa
http://www.paprockibrzozowski.com
designers@parpockibrzozowski.com