Artur Zaguła

To niejednoznaczne sformułowanie zostało użyte w sposób zamierzony. Może ono z jednej strony oznaczać problem istnienia i funkcjonowania kultury w czasach kryzysu gospodarczego, a z drugiej odnosić się do stanu samej kultury, będącej pochodną szerszego zjawiska, jakim jest kryzys cywilizacyjny. Może także opisywać strukturalny kryzys kultury. W artykule chciałbym zająć się głównie pierwszym aspektem tego zagadnienia, ale dwa następne są także z nim związane.

Na kryzys można patrzeć w różny sposób. Dla jednych jest to dopust Boży, a nie nieuchronna konsekwencja popełnionych błędów, dlatego odbierają go z lękiem. Tak myślący ludzie chcą jedynie utrzymać status quo, zachować jak najwięcej z okresu prosperity. Inni traktują kryzys jako impuls do działania na rzecz zreformowania zawodzącego ustroju gospodarczego lub społecznego. Kryzys może zachęcać do nowych rozwiązań w poszczególnych dziedzinach gospodarki i działalności ludzkiej. Jak piszą autorzy raportu „Kultura w kryzysie, czy kryzys w kulturze”: „Sytuacja kryzysu gospodarczego może stać się okazją do zrewidowania zachowawczych postaw i usuwania słabości tkwiących w sektorze kultury”.

W czasach dobrej koniunktury gospodarczej kultura, podobnie jak inne dziedziny życia, rozwija się swobodnie i „bezstresowo”. Ma to swoje dobre strony, ale równocześnie nie daje bodźców do zmiany. W dobrych czasach raczej nie zwraca się uwagi na racjonalizację środków, które ma się do dyspozycji. Szybki wzrost gospodarczy sprawia, że dopływ gotówki pozwala nie przejmować się nadmiernymi kosztami. Z tego powodu instytucje kultury bardzo często niewspółmiernie do potrzeb konsumują wszystkie dostępne zasoby finansowe. Groźbą jest także możliwość przeinwestowania. Często bywa, że w czasach nadmiaru gotówki przygotowywane i realizowane są inwestycje (np. budowa nowego gmachu) bez refleksji, jak wpłynie to na późniejsze losy danej instytucji. Utrzymanie całej placówki wzrasta niewspółmiernie do jej rzeczywistej merytorycznej działalności. Z tego powodu należy ostrożnie gospodarować środkami i inwestować je głównie w aktywność merytoryczną i edukacyjną.

Zagrożenia są obecne także w samej kulturze. Na ogół w okresie prosperity gospodarczej dominują działania komercyjne, mainstreamowe, a rozrywka jest głównym punktem odniesienia. Pod uwagę muszą być brane oczekiwania szerokiej publiczności, która dzięki większym możliwościom finansowym „konsumuje” wydarzenia kulturalne. Pojawiają się także śmiałe eksperymenty, czasem przekraczające zdrowy rozsądek. Te skrajne zachowania są wynikiem komercjalizacji kultury i nieliczenia się z kosztami.

Kryzys staje się więc momentem „stanięcia w prawdzie”. Twórcy i uczestnicy kultury muszą odpowiedzieć na ważne pytania, a nie zajmować się jedynie zabawianiem publiczności. Ograniczenie środków przeznaczonych na kulturę zmusza także do zastanowienia się nad budżetem instytucji i jej strukturą. Jest dobrym momentem do obiżenia niepotrzebnych wydatków. Nie może się to jednak dziać kosztem działalności merytorycznej. Kryzys przywraca rozsądek i powoduje, że powracamy do kwestii najważniejszych. Warto więc kryzys gospodarczy wykorzystać do naprawy rzeczywistości. Pamiętajmy jednak, że niektórzy w kryzysie będą widzieć jedynie zło i ograniczenie. Autorzy wspomnianego wcześniej raportu piszą: „Mniejsze dotacje na działalność kulturalną mogą uruchomić mechanizm obronny, którego naczelną cechą będzie ograniczanie działalności programowej tak, aby moc przetrwać najtrudniejszy okres. Wszelkie działania zmierzające do racjonalizacji wydatków, w tym redukcja etatów, mogą być odbierane jako zamach na wolność artystyczną oraz »dobijanie leżącego«”.

Obecny kryzys jest, jak się zdaje, dobrym momentem do pewnego przewartościowania w różnych dziedzinach ludzkiej działalności, także w kulturze. Zamiast biadolić powinniśmy zastanowić się nad nowymi możliwościami i środkami, które pozwolą nie tylko na przetrwanie, ale także na rozwój. Nowe formy aktywności, ale także powrót do sprawdzonych i skutecznych sposobów, a przede wszystkim skupienie się na jakości kulturalnych wydarzeń pozwolą przywrócić wiarę w sens ludzkich działań. Nadzieję na to, że jest to możliwe, dają nam takie podejmowane próby, jak wspomniany już raport przygotowany na zlecenie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego czy konferencja „Sztuka w czasach kryzysu, perspektywy francusko-brytyjskie”, która odbyła się w grudniu zeszłego roku na Uniwersytecie Cergy-Pontois i była przygotowana przy współudziale ENCATC (European Network of Cultural Administration Training Centers).

Artur Zaguła