Kamil Lemieszewski. Aktor, kaskader, filmowiec


Czas czytania 20 minut

Kamil Atylla Lemieszewski, znany również jako Kamil Lemie, to aktor, kaskader, model, konferansjer, animator kultury, a także edukator sztuki cyrkowej. Mieszka w Warszawie i Londynie. Zagrał w wielu hollywoodzkich filmach, był Merlinem wykuwającym Excalibur, pilotem X-Winga w Gwiezdnych Wojnach. Poznał Chewbaccę i Lady Targaryen. Zagrał u boku Peaky Blindersów, Willa Smitha, był asystentem Angeliny Jolie i Toma Cruise'a. Odegrał wiele ról. Wziął udział w wielkim eksperymencie społecznym „Big Brother” i do tego go wygrał. Dwa lata temu wyprodukował pełnometrażowy film hollywoodzki. Nie zatrzymuje się, poznaje nowe umiejętności. Kamil to człowiek, który w każdym miejscu potrafi odnaleźć szansę na nowe znajomości, nowe projekty, może dlatego poznaliśmy go podczas zawodów triathlonowych Ironman w Warszawie.

Mieszkam w różnych miejscach – ostatnio się śmieję, że w samochodzie, ale na ogół w Warszawie i Londynie. Dużo podróżuję. Zwiedzam i odwiedzam wiele miejsc. Mieszkam w zamkach, pałacach, czasem w namiocie, a czasem i w moim samochodzie na trasie odsypiam zmęczenie podróży. Takie życie artysty, aktora, filmowca.

Z wykształcenia jestem absolwentem medycyny oraz antropologii i kaskaderki wraz ze szkołą aktorską, ale po obronie dyplomu medycznego poszedłem do cyrku. Prowadziłem przez 10 lat teatr cyrkowy, w którym reżyserowałem występy i występowałem jako cyrkowiec, tancerz ognia, żongler...

Wykształcenie dało mi wiedzę i świadomość umysłu oraz ciała, a także szersze spektrum na kultury, zachowania ludzi wynikające z przekonań i wierzeń. Dzięki temu lepiej mi się rozmawia z ludźmi o różnym pochodzeniu i z innych kultur, światów. Każdy żyje w innym matrixie – ma inne wzorce oraz kręgosłupy moralne wynikające z kultury i pochodzenia. Czasem posiadanie wiedzy boli w konfrontacji z twardą polityką, ale to cena oświecenia i świadomości.



Z zawodu jestem animatorem kultury, modelem, aktorem i konferansjerem. Często sam wykonuję czynności kaskaderskie. Ostatnio rozwinąłem się w kierunku zawodu filmowca i scenarzysty – piszę scenariusze i realizuję swoje wizje na ruchome obrazki. Kiedyś realizowałem i reżyserowałem spektakle, ale zawsze dążyłem do filmu, który daje szersze spektrum opowiedzenia swoich fantazji.
Po okresie prowadzenia prywatnego Inkubatora Sztuki Nasiadownia „Stara Szwalnia” w Łodzi i bycia kuratorem wielu wystaw oraz projektów artystycznych w mojej Galerii Sztuki stwierdziłem, że skupię się na aktorstwie i produkcji filmowej.

Mój zawód jest dla mnie moim hobby oraz spełnieniem; uzupełnieniem oraz łącznikiem wielu zamiłowań, w których mogę się realizować i spełniać, a także rozwijać.

W tym zawodzie nauczyłem się, że wszystko jest możliwe – wystarczy samodyscyplina i wytrwałość w dążeniu do celu, niepoddawanie się pod wpływem wielu porażek, ponieważ finalny sukces słodzi gorycz tej trudnej drogi.

Moi klienci to przeróżni ludzie, z wielu kręgów zawodowych. Dzięki nim daję upust finezji oraz fantazji. Dla jednych tańczę, dla innych opowiadam i rozbawiam jako komik. Tworzę również teledyski i produkuję ich scenariusze. Często są dla mnie inspiracją i motorem do nauczenia się wielu nowych umiejętności. Podnoszą poprzeczkę. A może ja sam to robię przy ich pomocy?

Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na sport oraz biurokrację. Wypełniam wiele kwestionariuszy, nagrywam materiały do castingów na różne role z nadzieją, aż wreszcie „zaskoczy”. A kiedy już się uda, to często i gęsto całe dnie zajmuje mi podróż, transport do miejsca pracy, gdzie rozładowuję samochód i wracam do schematu – pakuję i rozpakowuję walizki, przygotowuję sprzęt, kostiumy, elektronikę...

Praca jest dla mnie moim hobby, tlenem. Uwielbiam pracować, działać, poznawać nowych ludzi i pracować z profesjonalistami, inspirować się wzajemnie oraz nakręcać na nowe, ambitniejsze projekty.

Początki swojej pracy wspominam… To było dawno, dawno temu. A poza tym to zależy, o którym zawodzie mówimy. Zacząłem pracować już jako 4-letnie dziecko, pomagając rodzicom sprzedawać na rynku różne produkty za czasów komuny, a także gruszki i śliwki oraz kwiaty z ogródka  Dziadka i Babci. Pamiętam, że ścinałem kwiaty i zbierałem owoce do koszyka, a później rozstawiałem stoisko, wagę na ulicy pomiędzy straganami i przekupkami, gdzie od rana do wieczora w wakacje sprzedawałem dobra z ogrodu. Wiele lat później, kiedy miałem ok. 20 lat, po stu paru nieudanych castingach wreszcie dostałem główną rolę w reklamie przeznaczonej do emisji w kilkunastu krajach. Myślałem, że otworzyły się drzwi do wielkiej kariery – byłem na billboardach, naklejkach, okładkach magazynów i w kinach oraz telewizorach, ale agencja modelingowa nie zapłaciła mi należnej kwoty i szybko się zamknęła, co było garścią dziegciu, ale nie zatrzymało mnie w rozwoju w branży. Nauczyło mnie to totalnego braku zaufania do każdego w tej branży artystycznej.

Z pewnością nie jest to praca dla delikatnych i leniwych ludzi. Wymaga silnego charakteru, bystrości, sprytu, wielu treningów każdego dnia, odporności psychicznej na mobbing... Często trzeba wstawać przed wschodem słońca, kłaść się na chwilę spać o podobnej porze i przy tym pięknie wyglądać. Warunki pracy są ekstremalne – tutaj nie ma miejsca na wybrzydzanie, bo szybko możesz zostać zastąpiony(-a).

Moja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie, który wykonuję, to być silnym i wytrwałym, rozwijać swoje talenty, chodzić na imprezy, na których bywają ludzie z branży, bo praca w tym fachu polega w 99% na znajomościach i układach. Talent to jedno, ale chemia pomiędzy ludźmi to główna sprawa. Tutaj ludzie żyją ze sobą jak w związku/rodzinie. Częściej przebywasz na planie z nimi niż ze swoją żoną, partnerką. Dlatego ważne jest, aby umieć się odnaleźć w towarzystwie.

Moje najważniejsze narzędzie pracy to ja sam. Ja i moje ciało jesteśmy twórcą i wykonawcą, a czasem też i producentem wielu projektów. Ważnymi narzędziami są także moja komórka i samochód. Komunikacja interpersonalna oraz logistyczna to bardzo ważna sprawa.

Gdybym nie robił tego, co teraz, to pewnie robiłbym to samo, ale inaczej. Mógłbym być także rolnikiem – i to całkiem dobrym w tej dziedzinie biznesmenem. Albo politykiem – kocham teatr i komedię, więc świetnie bym się nadawał do robienia kabaretu w telewizji oraz na scenie sejmowej.

Zdjęcie Kamil SiekierkaDzień pracy zaczynam bardzo wcześnie, czyli kiedy się obudzę. Zanim wstanę z łóżka, sprawdzam listy i wiadomości, żeby móc sobie zaplanować dzień, który wstępnie był zaplanowany dzień wcześniej.
Często zanim wstanę, mija parę godzin odpisywania na wiadomości, planowania albo spisywania pomysłów na nowe projekty.

Najtrudniejsze w mojej pracy – stabilność finansowa i zaufanie ludziom. Często jest tak jak w piosence Kazika. Najpierw coś, a później długo, długo nic... A później wiele projektów naraz. To trochę tak jak w rolnictwie. Trzeba zasiać, pielęgnować, opiekować się i czekać czynnie, a później żniwa, jeśli jest urodzaj.

Inspiracji szukam w każdej sytuacji – w uśmiechu, płaczu, sporcie, biegającym po meblach kocie, w podróżach i opowieściach, książkach, wschodach i zachodach słońca... Zacząłem ponownie jeździć na rowerze i aktualnie zamierzam przejechać dookoła Bałtyku – właśnie niedługo to zrealizuję. Miała to być koleżeńska przejażdżka dwóch 40-latków, a stworzył się piękny projekt medialny, z którego powstanie film podróżniczy przy dobrych wiatrach, ale… jeszcze dużo do ogarnięcia [uśmiech]

Konkurencja to dla mnie motor do działania. „Zło nigdy nie śpi, zawsze czuwa”. Konkurencja jest dla mnie także inspiracją i motywatorem do tego, żeby nie zasypywać gruszek w popiele i cały czas działać. Często bywało też tak, że konkurencja stawała się moim partnerem biznesowym czy głównym klientem. To ważna umiejętność, by przekabacić wroga na alianta.
 
Nigdy nie zdobędę się na to, aby… Hmm... Dzięki Jamesowi Bondowi i życiu nauczyłem się, żeby „nigdy nie mówić nigdy.” Życie zaskakuje jak Chuck Norris, więc lepiej mieć oczy dookoła głowy i czasem unikać sytuacji, niż się w nią wplątywać. Nie użyję przemocy przeciw innym, chyba że będę w sytuacji zagrożenia. Nie toleruję pedofilii i wykorzystywania słabszych. Jest jeszcze wiele tematów, których klauzula sumienia mi nie zezwoli.

Pierwsze zarobione pieniądze wydałem na... Oj! Tego nie pamiętam, ale chyba na komiksy, żeby się uczyć angielskiego. Zacząłem zarabiać już w wieku 4–5 lat, sprzedając na rynku warzywa i kwiaty.

Zdjęcie Kamil SiekierkaNajwiększy sukces jeszcze przyjdzie. Udało mi się dwa razy wrócić do życia po reanimacjach i wielu miesiącach leczenia. Odzyskałem umiejętność chodzenia po uszkodzeniu kręgosłupa. Zagrałem w hollywoodzkich filmach jako Merlin (wykułem Excalibur), pilot X-Winga w Gwiezdnych Wojnach. Poznałem Chewbaccę i Lady Targaryen. Byłem również sprzedawcą dinozaurów. Odegrałem wiele ról. Wziąłem nawet udział w wielkim eksperymencie społecznym „Big Brother” i do tego go wygrałem. Zagrałem u boku Peaky Blindersów, Willa Smitha, byłem asystentem Angeliny Jolie i Toma Cruise'a. Wyprodukowałem pełnometrażowy film hollywoodzki 2 lata temu. To wszystko nie jest jednak moim największym sukcesem. Sądzę, że ten jeszcze nadejdzie i w dalekiej przyszłości będę mógł podsumować ten bilans zrealizowanych celów i wykonanych projektów. Aktualnie – jak już wspomniałem – mam w planach objechać na rowerze Morze Bałtyckie. Będzie to piękna przygoda i megatrudne zadanie, ale uwielbiam jazdę na rowerze i survival.

Największa porażka to rezygnacja ze swoich celów i ambicji; odpuszczenie, „bo tak ludzie Ci mówili”. Każda porażka jest nauką na przyszłość i przyczynkiem do refleksji przed podjęciem kolejnych decyzji.

Nie wyobrażam sobie życia bez podróżowania i przygód. Życie to dla mnie poznawanie nowego i rozwijanie horyzontów. Moja praca i pasje sprawiają, że życie ma pełną tęczę barw. Trzeba wiele doświadczać zarówno tego dobrego, jak i trudniejszego, żeby docenić to, co daje ci radość, i dążyć do spełnienia.

Jako dziecko marzyłem o grze w filmach hollywoodzkich i produkowaniu swoich filmów, oglądając Jackie Chana, Chucka Norrisa, Eddiego Murphy’ego, Louisa de Funèsa czy Chaplina. Sami tworzyli swoje produkcje i byli samowystarczalni, dając przy tym pracę wielu ludziom. Stanowią wielkie inspiracje dla tych, którzy chcą coś w życiu osiągnąć.

Po pracy to czas na przygotowywanie kolejnej podróży i pracy, ćwiczenia, utrzymanie ciała w świetnej formie, delektowanie się dobrym jedzeniem, wspominaniem przygód i słuchaniem muzyki, która wprawia w dobry nastrój. Poza tym to czas na czytanie książek oraz oglądanie filmów, przy których budują się emocje i inspiracje do tworzenia nowego. Po pracy przychodzi pora na rozmowy z ludźmi i dzielenie się wiedzą.

To, co lubię robić najbardziej to, jedzenie, seks i podróże. Lubię patrzeć na uśmiech na twarzach ludzi oraz tańczyć – nawet przy dźwiękach natury. Po pobycie w ulu miejskich ulic uwielbiam znikać na wsi wśród piania kogutów i ćwierkania wróbelków; w miejscu, gdzie woda płynie w strumieniach, dając życiodajną energię do kolejnych poznań i doznań. Uwielbiam skoro świt wybiec w góry, lasy, na plażę i tak biec dziesiątki kilometrów, by wskoczyć do jeziora, rzeki, morza, a później zdyszany po powrocie śniadaniować, by za parę chwil iść do pracy. To daje mi energię do życia i pracy. W taki sposób można przeżywać każdego dnia kilka dni w jednym dniu. Czasem oczywiście pojawia się potrzeba na dni łóżkowe – wtedy nie wychodzi się z pościeli godzinami, ale tutaj też czynnie przeżywa się przygody na różne sposoby...



Jestem dumny ze swoich dokonań; z inspirowania innych do czynnego życia; z tego, że udało mi się zagrać w wielu filmach, a nawet i stworzyć wiele swoich; z możliwości przeżywania życia, biorąc z niego pełnymi garściami i dzieląc się tymi doświadczeniami z drugą połówką oraz innymi. W życiu należy razem przeżywać przygody i doświadczać jego darów.

Najważniejsza decyzja w moim życiu to żyć i cieszyć się życiem. Bardzo ważny był także wyjazd z Polski i praca w filmie w UK oraz produkcjach hollywoodzkich. Odizolowałem się od programowania poprzez media w Polsce i oczyściłem umysł od tego skłócania ludzi. Warto czasem postawić wszystko na jedną kartę i spalić mosty za sobą, aby mieć więcej siły na podążanie do przodu.

Największym szaleństwem w moim życiu było wiele sytuacji, które dał mi los, a także sam sprowokowałem. Zdecydowałem się studiować kilka kierunków równocześnie i w trakcie nich pracowałem jako szatniarz, a później barman – po nocach, bez snu. Wyjechałem do Mongolii bez pieniędzy. Zarabiałem, dołączając do tamtejszej trupy cyrkowej, by żyć w stepie przez kolejne miesiące, ucząc się jazdy na dzikich koniach. W życiu podejmowałem się wielu szalonych działań i prac, np. pokazów kaskaderskich jako żywa pochodnia czy skoków z dachów albo z wysokości 15 m do wody – co więcej, musiałem się tego nauczyć dzień wcześniej. Dużo można by o tym opowiadać, ale mam nadzieję, że będzie i taka okazja.

Najważniejsze słowa, jakie usłyszałem to „kochaj życie” i „podaj dalej”. Pomagaj ludziom i poproś ich, żeby w zamian za to oni pomogli trzem kolejnym osobom – wtedy świat będzie piękniejszy i ludzie będą dla siebie milsi. Z tym związane są kolejne historie, które zmieniły zarówno moje życie, jak i innych. Kolejnymi ważnymi słowami są: „Trzeba mieć cukierków garść, aby być kochanym” oraz „W życiu trzeba być trochę egoistą”, żeby nie weszli ci na głowę i aby być szanowanym.



Chciałbym się jeszcze nauczyć wielu rzeczy oraz umiejętności. Przywołam w tym miejscu kolejne cytaty: „Tylko głupi nie wie, że jest głupi” oraz „Wiem, że nic nie wiem”. Każdego dnia uczymy się czegoś nowego. Każda nowa umiejętność pomaga w przeżywaniu życia jeszcze lepiej i weselej. Mam w planach zrobienie licencji na pilota samolotów, patent na sternika, by samemu móc odkrywać zbadane i niezbadane tereny. Każda z umiejętności, takich jak jazda na motorze czy obsługa motorówek, pozwoliła mi zagrać różne role w filmach i reklamach. M.in. u boku Jamesa Bonda ścigałem się po morzu na planie filmowym, a później walczyliśmy o życie.

Skakałem ze spadochronem. Biegałem z karabinem laserowym i strzelałem do Hana Solo oraz Chewbakki, uciekałem przed dinozaurami w Jurassic World 2. Jeździłem na dachu samochodu po płycie lotniska w La Manchy, popijając sobie herbatę ze srebrnej zastawy. Tańczyłem jako striptizer w serialu „Pierwsza miłość”. Nawet umiejętność baristy pozwoliła mi być osobistym kawiarzem Toma Cruise’a i Angeliny Jolie na planach filmowych hollywoodzkich produkcji. Rozwijam się w wielu dziedzinach. Nawet profesjonalne gotowanie i krojenie warzyw dało mi rolę w różnych reklamach. Także moje umiejętności cyrkowe, takie jak żonglowanie czy plucie ogniem, otworzyły mi drzwi w karierze i zagrałem dzięki temu w Peaky Blinders. Kiedyś na castingu reżyser poprosił mnie, żebym żonglował talerzami i z odległości wrzucał je do zmywarki. Nigdy wcześniej tego nie robiłem, ale spróbowałem i się udało. Dostałem rolę, a później kolejną i wyjechałem do Izraela na plan filmowy.


Mój kraj to dla mnie dziedzictwo narodowe oraz rodzina i przyjaciele. Kolebka Europy, kręgosłup moralny oraz dekalog rycerski, o którym wielu z nas nie pamięta. Historie naszych rodzin to nasz fundament, o który należy dbać i go celebrować. To wiele cudownych i barwnych opowieści, bohaterowie narodowi, nasi przodkowie, którzy dla naszej przyszłości poświęcali swoje życia i całe majątki. Dopóki pamiętamy i przekazujemy to kolejnym pokoleniom, nasz kraj będzie istniał. Kiedy przestaniemy, to zniknie. To nie tylko piękne bezkresne pola, góry, wody, ale też ludzie, moda, natura i nauka, technika, język, gramatyka oraz styl. To wszystko razem pokazuje, jak jesteśmy starym Narodem wśród wszystkich krajów i kultur. Wiele inspiracji oraz emocji.

Kultura jest dla mnie inspiracją. W niej mamy zawarte nie tylko wzorce do naśladowania, lecz także przestrogi. Jest to bardzo szerokie pojęcie – możemy płynąć i rozmawiać o nim godzinami. Emocje, styl życia i sposób na życie. Proza, obrazy, moda, jedzenie, kuchnia, rzeźby, meble, architektura... Tutaj mamy wszystko. Przez 40 lat swojego krótkiego życia doznawałem w głowie kulturalnych zawirowań oraz porażek, ale przyczyniły się one do lepszego życia.

Mój cel jest moją życiową drogą. Jak śpiewa Lech Janerka: „ta droga jest bez końca, pozornie bez znaczenia, ale mniemam, że mam powody, by drogi swej nie zmieniać”. Również Pan Kleks woła nam do serc: „Ahoj ku nowej przygodzie!”.



Teraz moim celem jest przejechanie na rowerze dookoła Bałtyku – ile się da – w ciągu 21 dni. Tą wyprawą z Dziekanem i Mr. Oakiem chcemy pokazać 30- i 40-latkom, że można żyć i przeżywać przygody. Pomimo różnych dolegliwości zdrowotnych i losowych warto chwytać wiatr w żagle i wyjść z domu czy zabrać się za pióro i pisać. Będziemy nocowali jesiennymi nocami w namiotach w lesie, na brzegu morza, jezior – tam, gdzie nas noc zastanie. A później z przyjemnością opowiemy o tej podróży i pokażemy zdjęcia oraz filmy z tej przygody, przygotowując się do kolejnej.

 

Wysłuchała Maja Ruszkowska Mazerant

Zdjęcia: dzięki uprzejmości Kamila.

Poznaj Kamila Lemieszewskiego – zobacz stronę www.

Kontakt z Kamilem można nawiązać bezpośrednio przez stronę lub profil na Instagramie.