Kilkanaście lat temu Stany Zjednoczone kojarzyły się z chłonnym rynkiem pod znakiem rozwoju i możliwości. Parę lat później spadek kursu dolara spowodował, że zarobki nie były już tak korzystne w przeliczeniu na możliwości, które zapewniał polski rynek pracy i nasza rozwijająca się gospodarka. Dochodzące do tego wysokie koszty przelotu sprawiały, że wyjazdy stały się mniej opłacalne dla pracowników niewykwalifikowanych. Opłacalne były one natomiast zwłaszcza dla osób wykształconych w przemysłach związanych z nowymi technologiami. Największe zapotrzebowanie dotyczyło wykwalifikowanych specjalistów — informatyków i lekarzy.

Przez wiele lat utrzymywał się również trend wakacyjnych pobytów dla studentów połączonych z pracą, w ramach takich programów, jak Work & Travel czy Camp America. Chociaż zyski finansowe po odjęciu kosztów przelotu nie były bardzo atrakcyjne, to nabyte doświadczenie w często bardzo zaawansowanych technologicznie instytucjach i możliwość utrwalenia języka stanowiły element wyróżniający studenta spośród innych osób ubiegających się o to samo stanowisko.

Praca w Stanach Zjednoczonych dawała też możliwość pracy w międzynarodowym środowisku oraz poznania gospodarek i kultur innych państw. Takie doświadczenie było i jest wysoko cenione zwłaszcza w koncernach międzynarodowych lub firmach, których działalność opiera się na współpracy z międzynarodowymi partnerami bądź klientami.

Obecnie minimalna pensja w Stanach Zjednoczonych wynosi 7,25 dolarów za godzinę, czyli znacznie więcej niż średnia krajowa w Polsce. Wysokie koszty utrzymania i ogólna sytuacja na rynku pracy jest tam jednak znacznie gorsza niż w naszym kraju (stopa bezrobocia utrzymuje się na poziomie ok. 10%), co skutecznie zmniejsza chęć wyjazdów zarobkowych za ocean. Chociaż ostatnie notowania pokazują, że okres szybkiego spadku gospodarczego na rynku amerykańskim należy już do przeszłości i recesja technicznie dobiega końca, to ciągle jeszcze pracodawcy amerykańscy, obawiając się o stan gospodarki, nie decydują się na trwałe zwiększanie zatrudnienia.

Obecnie w Stanach bez pracy pozostaje 15,4 mln osób. Dla porównania, na początku recesji bez pracy pozostawało 7,5 mln Amerykanów, co dawało 4,9% bezrobocia. Duży wpływ na amerykański rynek pracy mają działania administracji państwowej, która obecnie rozważa podjęcie dodatkowych kroków w celu jego ożywienia. Analitycy przewidują, że najszybciej będzie rozwijał się przemysł związany z dobrami konsumpcyjnymi. Ta branża da z pewnością pracę osobom wykwalifikowanym. W sytuacji ciągle jeszcze dużego bezrobocia sytuacja nie prędko więc wróci do stanu sprzed recesji, kiedy osoby niewykwalifikowane łatwo mogły znaleźć pracę w zawodach niewymagających doświadczenia i specjalistycznych umiejętności.