Żyjemy w dobie globalizacji, a zarazem coraz większej decentralizacji kultury. Od lat 80. widać wyraźnie, że nie ma jednego dominującego ośrodka, który by decydował o kierunku rozwoju światowej sztuki. W przeszłości bywało z tym różnie, więc warto krótko prześledzić historię najbardziej wpływowych centrów kultury.

Jeśli sięgnie się do czasów starożytnych, można wskazywać stolicę Egiptu, dominację Aten czy ogromne znaczenie Rzymu, jednak potem doszło do zmniejszenia cywilizacyjnego znaczenia miast i znaczącego rozproszenia centrów kultury. Przez kilkaset lat kultura europejska rozwijała się głównie w klasztorach i na dworach królewskich i książęcych. Dopiero w późnym średniowieczu doszło do odrodzenia ośrodków miejskich.

W okresie renesansu europejską kulturę pchnęły na nowe tory miasta włoskie. W XV wieku nowe idee wprowadzali artyści pochodzący z Florencji. W końcu tego wieku swoją siłę zbudował dwór papieski z siedzibą w Rzymie, by po Sacco di Roma oddać pierwszeństwo Wenecji. W początkach baroku Rzym odzyskał swoje znaczenie i aż do końca wieku XVIII był ważnym i wpływowym ośrodkiem sztuki europejskiej. To tam przyjeżdżali artyści, by się uczyć, studiować starożytną kulturę i robić karierę artystyczną. Powoli jednak zyskiwały też prestiż siedziby wielkich dworów europejskich (Paryż, Madryt, Wiedeń, Berlin czy Londyn). Widać przy tym było ogromną zależność między rozwojem cywilizacyjnym, znaczeniem politycznym i gospodarczym a rozwojem kultury. Paryż powoli, ale skutecznie budował swoją kulturalną pozycję, Madryt zyskał, a potem stracił na znaczeniu, zaś Londyn, jako nieco oddalony od kontynentu, choć miał silną pozycję, to jednocześnie niewielki wpływ na innych.

Druga połowa wieku XVIII otworzyła nową kartę w rozwoju zachodniej cywilizacji i kultury — było nią powstanie Stanów Zjednoczonych i ich szybki rozwój. Przez następne stulecie Amerykanie budowali swój prestiż gospodarczy i polityczny, natomiast kulturowo byli nadal pod przemożnym wpływem Europy. W tym czasie niewątpliwą stolicą sztuki stał się Paryż, który zdominował i wyznaczał trendy w europejskiej sztuce, szczególnie w malarstwie. Tam odbywały się oficjalne Salony i miały miejsce pierwsze ruchy awangardowe. Chociaż z czasem inne centra coraz silniej budowały swoją tożsamość kulturową, to aż do drugiej wojny światowej, by zrobić „prawdziwą” karierę artystyczną, trzeba było udać się do Paryża. Był on mekką szczególnie malarzy, czego dowodem chociażby to, że w latach 20. grupa polskich studentów krakowskiej ASP wybrała się do Paryża, aby dopełnić swoje wykształcenie.

Po drugiej wojnie światowej Europa straciła swoją pozycję globalnego przewodnika w obszarze kultury. Rolę ośrodka wyznaczającego nowe trendy przejął Nowy Jork. Po raz pierwszy amerykańscy artyści nie dość, że nie musieli przyjeżdżać do Europy po sławę, to jeszcze sami wpływali na to, co działo się w świecie sztuki. Oczywiście proces ten wiązał się także z wyraźną dominacją Ameryki w światowej gospodarce i polityce. Obecnie jednak świat stał się wielobiegunowy — Stany Zjednoczone są potężną siłą, której kroku chce dotrzymywać Unia Europejska, z mocarstwowych ambicji nie rezygnuje Rosja, wzrastają nowe potęgi azjatyckie, obok Japonii i Korei nowymi siłami stają się Chiny i Indie. Również w zakresie kultury następuje decentralizacja — Nowy Jork przestał być jedynym ośrodkiem wyznaczającym trendy, do głosu zaczęła dochodzić także dotychczasowa prowincja. Widać to choćby po tegorocznych sukcesach pawilonów polskich na EXPO w Saragossie oraz na Biennale Architektury w Wenecji.
Europejczycy już dość wcześnie zauważyli, że kultura staje się obecnie znakomitym „towarem” eksportowym i reklamą, daje także możliwość prawdziwej integracji. Z tego powodu już w 1985 roku z inicjatywy greckiej minister kultury — Meliny Mercouri — Rada Europejska zaproponowała tworzenie Europejskich Miast Kultury. Pierwszym z nich zostały Ateny, które w 1985 roku dzięki wsparciu funduszy europejskich mogły realizować projekty kulturalne i odbudowywać w ten sposób markę greckiej kultury. Od tego czasu wiele miast europejskich skorzystało z dofinansowania, co pozwoliło im dzielić się swoimi kulturalnymi projektami. W 1999 roku przemianowano tę inicjatywę na Europejską Stolicę Kultury, a od 2005 roku zmieniono procedury związane z przyznawaniem tego tytułu. Od tego czasu corocznie typowane są dwa państwa unijne, w których odbywa się konkurs wyłaniający spośród wielu kandydatur ostatecznego zwycięzcę. W 2016 roku tytuł Europejskiej Stolicy Kultury przypadnie miastom z Hiszpanii i Polski. Procedury konkursowe już się rozpoczęły, a w naszym kraju do tego miana pretenduje siedem miast — Gdańsk, Lublin, Łódź, Poznań, Szczecin, Toruń i Warszawa.

Miejmy nadzieję, że każde z uczestniczących miast nie wykorzysta swojej kandydatury jedynie propagandowo. Najważniejsza bowiem wydaje się aktywizacja środowisk kulturalnych i gruntowne przewartościowanie rozumienia kultury w dzisiejszym świecie. Chodzi o to, byśmy zrozumieli, że instytucje kultury to nie pożeracze budżetowych środków, ale ośrodki generujące nową energię rozwoju. Pamiętajmy, że w konkursie na Europejską Stolicę Kultury nie ma przegranych, są nimi tylko ci, którzy zbyt przywiązują wagę do samego tytułu.


ilustracja: Tomasz Kaczkowski