Wywiad tygodnia
Grzegorz Samson. Motion designer, animator, ilustrator
2025-01-27
Czas czytania 15 minut
Grzegorz Samson jest motion designerem, animatorem i ilustratorem, a miał być elektronikiem. Uwielbia swoją pracę, choć jednocześnie trochę się martwi tym, jak będzie wykorzystywana w przyszłości AI w jego zawodzie. Ma jednak ukryty plan B i być może w przyszłości będzie... konstruował skrzypce. Jest orędownikiem zorganiozowania i uczciwości. Marzy o pracy jako ilustrator dla New Yorkera.
Wywiad Tygodnia PURPOSE sponsoruje PRObeing model – narzędzie do zrównoważonego zarządzania karierą twórczą
Mieszkam w Gdańsku, choć pochodzę z Wejherowa.
Z wykształcenia jestem projektantem graficznym. Ukończyłem Wydział Sztuki Nowych Mediów na Polsko-Japońskiej Wyższej Szkole Technik Komputerowych w Gdańsku.
Wykształcenie dało mi... niezwykle dużo! Chociaż mogłoby więcej [uśmiech]. Każdy absolwent będzie miał uwagi do swojego czasu na uczelni. Jednak przed studiami byłem kompletnie zielony. Pochodzę z robotniczej rodziny i artystyczno-projektowy kierunek był zupełnie innym światem. Nie wiedziałem wcześniej co można wyrazić za pomocą wizualnych środków, że wszystko powinno z czegoś wynikać. Uważam też, że projektowanie graficzne jest bardzo dobrym fundamentem dla innych dziedzin, takich jak ilustracja czy motion design.
Z zawodu jestem motion designerem, animatorem i ilustratorem.
Mój zawód jest dla mnie… tym co chciałbym wykonywać nadal, ale nie wiem co przyniesie przyszłość. I nie mam tutaj na myśli jakiś własnych chęci przygód ale rozwój technologii AI. Motion design to dla mnie świetne, i też dobrze płatne zajęcie na 8 godzin w ciągu dnia. Chciałbym jeszcze więcej wnieść jako ilustrator nie tylko do moich animacji ale i plakatów, murali, okładek. Oczywiście często mam tego dosyć, bo wykonuję nudne zlecenia, ale mimo to nie chciałbym robić niczego innego.
W tym zawodzie nauczyłem się, że nie można być za bardzo wszystkiego pewnym, ponieważ kompletnie nie przewidziałem do czego będzie wykorzystywana sztuczna inteligencja. A byłem pewny swojego fachu, i że będę zabezpieczony na przyszłość. Przepraszam, że to jest dosyć negatywna nauka, ale obecnie trochę mnie to martwi. Zacząłem bardzo praktycznie patrzeć na mój zawód. Ale nadal uwielbiam się rozwijać w swoich umiejętnościach graficznych i patrzeć jaki postęp zrobiłem od początku kariery. Każdy nowy showreel, czyli taka składanka najlepszych animacyjnych prac jest coraz lepszy i coraz lepiej animuję poklatkowo, czyli ręczne rysowanie każdej kolejnej klatki (w motion designie de facto określamy punkt startowy i końcowy animacji, a wszystko pomiędzy uzupełnia komputer, oczywiście dzięki wskazówkom twórcy).
Moi klienci to... twórcy aplikacji (albo ich działy marketingu), którzy potrzebują tzw. explainerów, żeby pokazać przyszłym klientom, jak działa ich produkt np. UXPin, Climease, Appsembler, TeamGate, RevDeBug. Producenci konferencji potrzebujący fajnej oprawy animacyjnej ich eventów takich jak: Product Camp, Oper8IT, IT Manager of Tomorrow, E-commerce Berlin Expo. Zaprzyjaźnione studio brandingowe we3studio oraz ich klienci. Art directorzy, dzięki m mogłem pracować min. dla Answear.com. Wspieram także animacyjne Onkobieg oraz organizatora Fundację Sarcoma. W moim portfolio również są deweloperzy mieszkań np. Moderna Holding (Scala, Antracyt), Toscom (Bernardyńska), Sovo Development (Ogrodowa 12). Pomogłem również kilkukrotnie studiu animacji Pigeon z Krakowa.
Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na… Głównie na pracę, ponieważ 8h to jest bardzo dużo. Już nie pracuję po godzinach tak jak w przeszłości – bardzo cenię sobie balans work-life. Bardzo lubię też spędzać czas z moją dziewczyną, jeśli jest to możliwe. W ciągu dnia jeszcze znajduję czas na film/serial oraz na książkę chociaż bardzo często odpływam myślami. Kiedy już odpowiedziałem na to pytanie doszedłem do wniosku, że może powinienem powiedzieć, że najwięcej czasu zajmuje mi myślenie. Naprawdę nie ma chwili kiedy bym nie myślał i nie rozumiem jak ktoś ma taki relaks, że o niczym nie myśli.
Praca jest dla mnie... ważną częścią życia. Tak jak wspomniałem coraz bardziej praktycznie patrzę na swoją pracę – w dodatku prowadząc działalność gospodarczą. Mam takie szczęście, że lubię ją i mogę wyrażać to co chcę powiedzieć przez ilustrację, ożywiać postaci w animacji interpretować ruchomo to co marketing chce przekazać.
Początki swojej pracy wspominam… Miałem ogromne szczęście, że moją pierwszą pracą była praca jako motion designer! Była to lokalna telewizja z rodzinnego miasta i projektowałem tam czołówki programów. Generalnie był to świetnie spędzony czas zwłaszcza dzięki super ekipie [uśmiech].
Z pewnością nie jest to praca dla... ludzi, którzy nie kumają twórczości wizualnej. Jest wielu ludzi, którzy np. oglądają filmy, ale tylko na płytkim poziomie. Jeśli nie jest dla kogoś ciekawe dlaczego kadr jest zakomponowany w ten, a nie inny sposób, to ciężko mu będzie zobrazować, zinterpretować treści. W animacji nie wszystko musi być powiedziane, można to pokazać. Osobiście nie wiem, jak sobie radzą niezorganizowani ludzie, choć to pewnie w twórczych zawodach jest częste. Animacja jest skomplikowaną dziedziną ze względu na to, że mamy aż 24 obrazy na sekundę, razy długość trwania wideo. Trzeba wszystko dokładnie zaplanować i rozłożyć na etapy produkcji.
Moja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie, który wykonuję to... Właśnie zorganizowanie. Dzielę każdą animację na kilka etapów. Najpierw storyboard, czyli chronologiczny zbiór kluczowych kadrów. Następnie stworzenie styleframe’ów (gotowych ilustracji kadrów żeby pokazać jaką formę będzie miała animacja) na postawie storyboardów. Potem animatic albo tzw. stillomatic żeby móc zobaczyć jak te kadry będą się zachowywały na linii czasu. Kolejny etap nazywam Primary Motion, ponieważ animuję jedynie najważniejsze elementy dla animacji. A na koniec powstaje finalna animacja z drugorzędnymi animacjami, takich jak poruszanie drzew w tle. Bardzo skrupulatnie trzymam się harmonogramu pracy. Trzeba być bardzo solidnym, a to gwarantuje powrót klienta.
Moje najważniejsze narzędzie pracy to... komputer. Dzięki niemu mamy nowe możliwości i znaczne przyspieszenie pracy w porównaniu do pracy animatorów z czasów np. klasycznych filmów Disney’a. Choć bardzo lubię rysować kolejne klatki animacji. Również dlatego, bo motion design jest ograniczony. W motion designie generalnie animujemy statyczny element. Jeśli chodzi o aplikacje to jest Illustrator, After Effects, Animate. A do ilustracji w stylu kropkowanym wykorzystuję ołówek, pióro, skaner oraz Photoshopa.
Gdybym nie robił tego, co teraz, to pewnie... Moim pierwszym zawodem z technikum jest elektronik, ale w połowie szkoły zorientowałem się, że nie chcę tego robić, chociaż dobrze mi szło. Chciałbym pisać scenariusze, ale zrezygnowałem z tego z racji ograniczeń poznawczych, tak bym to nazwał. Często nie rozumiem emocjonalnych działań ludzi i ciężko mi było wymyślić wiarygodne zachowania postaci, ale może przy współpracy udałoby mi się to przezwyciężyć. Ostatnio w rozmowie wspomniałem, że fajnie by było produkować skrzypce. Jest to bardzo dobry, elitarny fach raczej odporny na AI. Tylko problem jest taki, że pewnie się trzeba dobrze urodzić żeby go móc wykonywać [uśmiech].
Dzień pracy zaczynam o... 8:00, jak w zegarku. Mam bardzo precyzyjnie zorganizowany dzień pracy łącznie z przerwami.
Najtrudniejsze w mojej pracy jest chyba zdobywanie nowych klientów. Brakuje mi niestety rozpoznawalności, a trochę szkoda mi czasu na pilnowanie Instagrama.
Inspiracji szukam... wszędzie. Nigdy nie wiadomo, co mnie zainspiruje. Generalnie, grafikiem jest się 24h na dobę, bo mamy oczy i z nich korzystamy. Lubię się inspirować filmami, choć jest to trudne do przeniesienia. Do researchu zawsze korzystam z moich modboardów z Behance’a, Instagrama i Vimeo. Zawsze patrzę co nowego wypuściły studia animacji takie jak Illo, Buck, Pigeon, Ordinary Folk, Giant Ant.
Konkurencja to dla mnie... Nie znam swoich konkurentów animacyjnych [uśmiech]. Na pewno nie mogę konkurować ze studiami animacji, bo im więcej ludzi, tym szybciej jest zrobiona praca. Daje to też bardzo dużo możliwości. Natomiast zazdroszczę ilustratorom, którzy sporo sprzedają plakatów na targach i są obecni w gazetach albo tworzą plakaty filmowe.
Nigdy nie zdobędę się na to, aby kogoś oszukać. Ja jestem bardzo uczciwy i w kontaktach z klientami bardzo tego pilnuję i wierzę, że oni też mnie nie oszukają.
Pierwsze zarobione pieniądze wydałem na... Nie mam pojęcia. Podejrzewam, że to nie był ważny zakup, w ogóle go nie zapamiętałem. Generalnie mam problem z wydawaniem pieniędzy, które nie są na życie. Zazwyczaj inwestuję je na przyszłość albo gorsze czasy.
Największy sukces... Prywatnie to moja dziewczyna, która także jest pierwszą [uśmiech]. A zawodowo to wyróżnienie w konkursie Timecode Akcja Animacja 2020.
Największa porażka... Prywatnie to kilka tysięcy złotych na spółce giełdowej, a zawodowo to przestrzelenie wynagrodzenia dla światowego klienta.
Nie wyobrażam sobie życia bez... ołówka, rysika – jakieś formy, za pomocą której można tworzyć ilustracje, czy animacje. A może szerzej, bez wzroku.
Jako dziecko marzyłem... Miałem wiele pomysłów, ale na pewno coś związanego z klockami Lego. Czy może to była praca zawodowa w przyszłości, czy może ciągła zabawa, albo jakieś nowe zestawy, albo świat z klocków tego nie wiem [uśmiech].
Po pracy to czas odpoczynku – ile można pracować? Rozrywki – bez niej życie byłoby nudne. Nauki – bo w końcu czytam też dlatego żeby się czegoś dowiedzieć o świecie i ludziach.
To co lubię robić najbardziej to... Ze wszystkich aktywności to jest oglądanie filmów i seriali. Uwielbiam tę formę sztuki wizualnej, odkrywanie nowych punktów widzenia, dowiadywanie się nowych rzeczy o ludziach, o ich psychice, przesuwania granic, odkrywania nowych światów. Jestem wielkim orędownikiem i obrońcą polskiego kina, od wielu lat uczestniczę w Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Jestem dumny z moich animacji dla TeamGate z tygryskiem, jako główny bohater. To była moja pierwsza tak duża, samodzielna produkcja. Pierwsza posiadała fabułę, pierwszy raz zrobiłem wyścig samochodowy, pierwszy raz nadałem postaci tak wiele emocji. Zrobiłem go dwa lata temu i dzisiaj zrobiłby go jeszcze lepiej. Choć ma w sobie niedociągnięcia spowodowane tym, że robiłem go sam i nie mogłem się tym zajmować w nieskończoność. Są tam powtórzone ujęcia oraz zbyt mało dzieje się w tle. W głowie mam obraz jaki powinien być ten spot. Jeśli chodzi o ilustracje to jestem dumny z zestawu ilustracji dla Ogrodowej 12, gdzie zwykłe czynności/udogodnienia podniosłem do rangi sztuki i każdy bohater jest w pozie baletowej.
Najważniejsza decyzja w moim życiu to... Do tej pory nie miałem jakiś wielkich decyzji na koncie, ale chyba biorąc pod uwagę konsekwencje to wyprowadzka z domu rodzinnego.
Największym szaleństwem w moim życiu było... Nie zaliczam się do ludzi robiących szalone rzeczy [uśmiech]. Jestem bardzo zachowawczy i jeśli coś może pójść nie tak, to tego nie robię. Jest coś czego ostatecznie nie zrobiłem, ale było by to szalone dla mnie. Chciałem lecieć w 2020 roku do Tokio na igrzyska, samemu i nigdy wcześniej nie byłem za granicą, ale pandemia na szczęście zrobiła swoje i uniknąłem tego całego stresu, bo niewątpliwie byłbym zestresowany nie wiedząc jeszcze, że jestem w spektrum autyzu.
Najważniejsze słowa jakie usłyszałem... Chyba pierwsze „kocham cię” od dziewczyny. Może to banalne, ale dużo znaczą dla mnie te słowa.
Chciałbym się jeszcze nauczyć… Może nauczę się produkować skrzypce. To oczywiście żart [uśmiech]. Na pewno chciałbym się nauczyć jeszcze lepiej animować poklatkowo. Dodawać ruchy kamery, animować skomplikowane i długie sekwencje. Pewnie będę musiał się dostosować do nowych czasów w branży kreatywnej.
Mój kraj to dla mnie... Polska. Do niedawna w ogóle nie byłem za granicą, więc nie znałem czegoś innego. To jest dobre miejsce dla mnie, jest tu dużo do zrobienia pod względem grafiki. Poza tym, lepiej zarabiać w dolarach a wydawać złotówki. Mam takie szczęście, że mam również klientów z zagranicy. Natomiast byłem w Barcelonie i to jest super cudowne miejsce jeśli miałbym wybierać [uśmiech]. Właśnie chyba bardziej człowieka określa miasto, w którym żyje niż kraj. W dzisiejszych czasach w 20h godzin można zmienić miejsce zamieszkania na całym świecie.
Kultura jest dla mnie... bardzo istotna. To właśnie ona nas określa i jestem bardzo zadowolony, że również swoją działalnością dokładam swoją cegiełkę. Może większość mojej pracy jest komercyjna, to bardzo sobie cenię możliwość wypowiadania się poprzez ilustrację, a coraz bardziej poprzez animację.
Mój cel... Mam wiele celów, ale pierwszym z nich jest pojawienie się w którymś z polskich czasopism z własną ilustracją, a szczytem jest jak zawsze New Yorker. Moim celem jest także zaprojektowane plakatu filmowego. A jeśli chodzi o animację to miałem marzenie żeby stworzyć film krótkometrażowy, ale z czasem zacząłem powoli z niego rezygnować ponieważ nie mam ludzi, którzy by mi pomogli – no i póki co nie mam pomysłu na fabułę. Celem zawsze będą coraz więksi klienci.
Wysłuchała Maja Ruszkowska-Mazerant
Zobacz więcej na grzegorzsamson.pl