Ryszard Mańczak. Projektant form przemysłowych


Czas czytania 14 minut

Ryszard Mańczak, studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu na Katedrze Architektury Wnętrz i Wzornictwa Przemysłowego w Pracowni Designu Inspirującego prof. Hałasa oraz Pracowni Bioniki w projektowaniu u prof. Dreszera. Już w czasie studiów realizował projekty dla rodzinnej firmy jubilerskiej, zdobywając srebrnego niedźwiedzia na międzynarodowych targach jubilerskich w Berlinie.

Pracuje w zespołach projektowych, współpracuje z przemysłem, wykonawcami i projektantami, koordynuje i wdraża systemy informacji wizualnej i kierunkowej, wykonuje projekty graficzne, logotypy, aranżuje formy i przestrzeń, zajmuje się szeroko pojętym designem, rysunkiem, szkicami i grafiką. Organizuje wystawy, jest asystentem na planie reżyserskim, aranżuje stoiska targowe, a także współpracuje z agencjami reklamowymi.

ADESIGN AWARD 2021 WINNER Multifunkcyjne Pufy TANGO, Ryszard Mańczak

Mieszkam w… Dzięki mojej mamie, która pochodziła ze Śląska, nie do końca jestem poznaniakiem. Dzięki czemu poczułem zapach i smak gór z okolic Żywca i Bielska Białej, ale pyry z gzikiem bardziej przypadły do gustu moim rodzicom.

Z wykształcenia jestem magistrem sztuki. Można powiedzieć, że studiowałem trzy dekady. Zacząłem studia na Państwowej Wyższj Szkole Sztuk Plastycznych, która zmieniła nazwę na Akademię sztuk Pięknych, żeby obecnie przekształcić się w Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu. 

Wykształcenie dało mi możliwość bezpośredniego kontaktu ze sztuką, rysunkiem, malarstwem, rzeźbą, ceramiką, bioniką oraz designem. Dzięki tym doświadczeniom mogłem chłonąć na nowo rzeczywistość, interpretować i dostrzegać wiele nowych wyzwań, które rodziły się w tym czasie, w naszej przestrzeni publicznej.

Z zawodu jestem projektantem form przemysłowych z zakresu designu inspirującego, począwszy od projektowania systemów komunikacji kierunkowej, wizualnej, mebli czy przedmiotów użytkowych. Dzięki temu mam duże możliwości kreacji rzeczywistości, przedmiotów, które nas otaczają, poprzez nadanie im formy, funkcji i przeznaczenia. Mam możliwość decydować o tym, jak nasze otoczenie będzie się rozwijać przez najbliższe lata, a może dekady.

Mój zawód jest dla mnie wyzwaniem, które kształtuje i rozwija moją świadomość, jest dla mnie drogą do osiągnięcia najlepszych efektów, dzięki stosowaniu ekologicznych rozwiązań i materiałów. 

W tym zawodzie nauczyłem się, że... „Im mniej, tym więcej”.


 
Moi klienci to... galerie handlowe, takie jak Stary Browar 50/50; korporacje Autostrada Wielkopolska czy LECH Browary Wielkopolskie – gdzie projektowałem systemy informacji wizualnej, wyznaczałem też Środek Poznania. A także Volkswagen Group Polska, Bizzarto, Intertrend Polska, z którymi miałem przyjemność projektować i wdrażać meble. Ale również znaną „Epse” logo Energetyki Poznańskiej obecnie ENEA, w zakresie projektowania graficznego. Do tego rozwijam własne projekty.

Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na pozytywne myślenie.

Praca jest dla mnie spełnieniem marzeń. W dzieciństwie, wiele razy oglądałem kolorowy świat wyjeżdżając na zachód, za granicę do rodziny, marząc po powrocie, żeby nasz kraj był równie kolorowy i przyjazny dla swojego środowiska.

Początki swojej pracy wspominam... Pracę rozpocząłem już przed studiami, w Holandii, gdzie pracowałem w firmie jubilerskiej przy produkcji biżuterii. W czasie studiów projektowałem komunikację wizualną (Corporate Identity) dla komercyjnego banku, projektowałem stoiska targowe dla Pol Srebra czy Rytosztuki i wspierałem rodzinną firmę jubilerską. To był wyjątkowy czas pracy, nauki i przyjaźni. Dał mi mnóstwo pozytywnej energii, żeby iść przed siebie i skupiać się na wyjątkowych rzeczach.

BERLIN, SREBRNY NIEDZWIEDŹ, 1990. Pracownia Jubilerska Mańczak – EDICA spinka reprezentacyjnaZ pewnością nie jest to praca dla osób, które nie uczą się na błędach innych oraz własnych, ponieważ ta praca to ciągła ewolucja, zmiana, dostrzeganie i usuwanie błędów w dążeniu do doskonałości.

Moja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie, który wykonuję to... Czasy się zmieniają, narzędzia się zmieniają, klienci też, dlatego najważniejsze jest żeby wierzyć w siebie i swoje zdolności manuale, wyczucia formy, przestrzeni i estetyki, które dają możliwość kreowania lepszego, otaczającego nas środowiska.

Moje najważniejsze narzędzie pracy to... samoświadomość.

Gdybym nie robił tego, co teraz, to pewnie… Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ bardzo wcześnie miałem obrany cel zawodowy i z premedytacją brnąłem w swojej edukacji w kierunku uczelni skupionej w obrębie designu. Jednak, też równocześnie uprawiałem dużo sportu, pływałem na żaglach w poznańskiej Posnani, grałem w tenisa w klubie AZS Poznań i rekreacyjnie jeździłem na nartach, dlatego hipotetycznie mógłbym stwierdzić, że to sport będzie grać pierwsze skrzypce w moim życiu.

INTERTREND kolekcja Cancun ReFresh, Ryszard MańczakDzień pracy zaczynam w odpowiednim czasie, kiedy mam poukładany i wcześniej przemyślany harmonogram dnia, którego nie zawsze określają godziny.

Najtrudniejsze w mojej pracy... Właściwie w mojej pracy nie ma trudnych momentów, ponieważ każdy etap jest konsekwencją i rozwinięciem analizy projektu, pod wieloma aspektami prawidłowego funkcjonowania, a w procesie wdrożeniowym eliminuje błędy, które mogą powstać na skutek właściwości użytych materiałów. Bardzo często trzeba dostosowywać je do projektu na etapie prototypu, tak żeby uzyskać, jak najlepszą jakość i najprostszy sposób ich wykorzystania.

Inspiracji szukam... W otaczającym nas świecie i sytuacji w jakiej osadzone jest dane wyzwanie projektowe. Niewątpliwie pracownia „Bioniki w projektowaniu”  dr Włodzimierza Dreszera oraz „Designu Inspirującego” mojego mentora, prof. Rajmunda T. Hałasa, wskrzesiła we mnie umiejętności interpretowania rzeczywistości w sposób naturalny i związany z naturą, która dostarcza nam najlepsze przykłady konstrukcyjne.

Konkurencja to dla mnie... czas, z którym rywalizuję, żeby zdążyć zrobić jak najwięcej w swoim życiu.

INTERTREND kolekcja ROL ReFresh, Ryszard MańczakNigdy nie zdobędę się na to, aby zmieniać swoje poglądy w zależności od okoliczności, chyba że okoliczności określają ramy mojego postępowania – ale to dotyczy tylko sfery projektowej.

Pierwsze zarobione pieniądze wydałem na... Zawsze kochałem muzykę, dobrą zabawę w gronie przyjaciół, z którymi stworzyliśmy Dyskusyjną Grupę Miłośników Electric Light Orchestra i potocznie nazwaliśmy GEMELA, tworząc niezapomniane chwile naszej młodości. Śpiewałem nawet przez moment w chórze Cantillena w czasie licealnym, dlatego zainwestowałem w najlepszy dostępny wtedy na rynku sprzęt hi-fi, żeby uprzyjemniał mi pracę oraz chwile relaksu.

Największy sukces... to satysfakcja, że to co robię, jest dostrzegane na arenie międzynarodowej i nagradzane w różnych kategoriach. Poczynając od konkursu rysunku w New Delhi, za czasów żelaznej kurtyny – gdzie rodzicie musieli występować do kuratora sztuki w celu uzyskania certyfikatu na wywóz prac za granicę – czy srebrny niedźwiedź otrzymany w Berlinie dla naszej rodzinnej firmy jubilerskiej, czy po ostatni międzynarodowy konkurs designerski A’Design Award we Włoszech, w którym wygrałem wiele prestiżowych kategorii jednym wyjątkowym multifunkcyjnym projektem Puf Tango i mój produkt promowany jest na cały świecie. Ale również parę prestiżowych nagród dla Starego Browaru 50/50, za najlepsze centrum handlowe średniej wielkości na świecie (Phoenix/Arizona), gdzie byłem autorem systemu informacji wizualnej, stało się również symbolem miasta Poznania i zdobyło nagrodę im. Jana  Baptysty Quadro, czy też THE BEST OF THE BEST za najlepsze centrum handlowe. Niewątpliwie ogromnym sukcesem był też mój udział w Tortona Design Week gdzie – w Superstudio 13 – miałem autorską wystawę "Private Atmosphere", której kuratorem był Giulio Cappellini, guru światowego designu. A ponieważ Gosella Borioli zaprezentowała moją czarno-białą sofę we włoskim magazynie GRAZIA.IT wśród 10 najciekawszych projektów wydarzenia uznałem, że będzie to wyjątkowa nazwa dla mojej sofy, przypominającej konturem kształt ust.

Największa porażka… To projekty, w których poświęcam czas na uświadamianiu inwestorom, że najważniejszym etapem w projektowaniu nie jest efekt początkowy, tylko końcowy wynikający z nadzoru nad wykonaniem prototypu, dzięki któremu możemy wyeliminować ewentualne błędy. Ponieważ projekt to naczynia połączone, które wymagają mojego fizycznego zaangażowania, razem z technologiami firmy po to żeby efekt końcowy był równie imponujący, jak początkowy. To przekonanie inwestora, że nawet teoretycznie najprostszy projekt wymaga nadzoru autorskiego nad wdrożeniem, żeby satysfakcja z realizacji leżała po obu stronach projektanta i producenta, żeby taki projekt nie został potem wyrzucany do lamusa, albo był poddawany kosztownej modernizacji w trakcie produkcji.   

 

CONCORDIA DESIGN Love Seat GRAZIA, Ryszard Mańczak. Zdjęcie: Michał RóżalskiNie wyobrażam sobie życia bez... muzyki i zawodów Formuły 1, choć nie omieszkam posmakować zapachu cygar z odrobiną szlachetnej whisky.

Jako dziecko marzyłem… żeby zostać dyplomatą i w pewnym sensie się to ziściło, ponieważ w moim zawodzie bardzo często trzeba umiejętnie prowadzić rozmowy, tak żeby projekt nie odbiegł za daleko od koncepcji i był realizowany zgodnie z założeniami projektanta.

Po pracy to czas... na relaks przy odrobinie dobrej jazzowej muzyki, eksplorowania wydarzeń kulturalnych, wystaw i ciekawych koncertów, które idealnie dopełniają moją mentalną przestrzeń.  

To co lubię robić najbardziej to... jeździć na rowerze, choć ostatnio musiałem postawić rower na stojak.



Jestem dumny z mojego syna, który potrafił zaraz po studiach spełniać się w pracy trenera personalnego, z wykorzystaniem doświadczenia biotechnologa w tworzeniu planów treningowych opartych o anatomię i procesy biologiczne, zachodzące w naszym organizmie. A także z córki, która artystycznie przeskoczyła ojca, już na poziomie liceum i ukończyła je z wybitnymi osiągnięciami.  

Najważniejsza decyzja w moim życiu to… powrót z zagranicy, kiedy w liceum miałem razem z rodziną wyjechać na stałe do Kanady.

Największym szaleństwem w moim życiu była… podróż taksówką do Królestwa Lichtenstein na umówione spotkanie biznesowe, którego nie wypadało odmówić ze względu na wiarygodność i budowane relacje partnerskie. Niewątpliwie była to wyjątkowa przygoda mimo, że obfitowała w wiele nieprzewidzianych sytuacji, które podnosiły adrenalinę.

Najważniejsze słowa jakie usłyszałem… to słowa mojego profesora języka polskiego, Bogdana Frankowskiego, wychowawcy klasy z poznańskiego Marcinka: „Łam czego rozum nie złamie, sięgaj tam, gdzie wzrok nie sięga” i stała się motorem mojej pracy.

STARY BROWAR 5050 System Informacji Kierunkowej, Ryszard MańczakChciałbym się jeszcze nauczyć… Zawsze fascynowały mnie połączenia naturalnych materiałów w prosty niebanalny sposób, dlatego moim marzeniem jest poznać japońską sztukę łączenia drewna bez użycia gwoździ – Sashimono – tym bardziej, że mój nowy projekt nawiązuje do kultury dalekiego wschodu i może być jego idealnym uzupełnieniem, a także rynkiem zbytu dla firmy, która jest otwarta na klientów azjatyckich i nie przekreśla wykorzystania dotychczasowych kanałów dystrybucji.

Mój kraj to dla mnie… przykład, że marzenia z dzieciństwa się spełniają, dając nam ogromne możliwości, dzięki którym możemy się rozwijać i razem z polskimi markami tworzyć nowe globalne rozwiązania. Takie, które dostrzegane są na całym świecie, z czego możemy być dumni jako Polacy.

Kultura jest dla mnie… balsamem dla okaleczonych zmysłów przez architektoniczny chaos, z którego powoli nasze miasta się podnoszą, nie zawsze we właściwym kierunku.

Mój cel... to zostawić po sobie, jak najwięcej uporządkowanej, uproszczonej i przyjaznej przestrzeni, dla tych, którzy zgadzają się z moją dewizą, że im mniej, tym więcej.

Wysłuchała Maja Ruszkowska-Mazerant

Zobacz więcej: ryszardmanczak.pl