Malina Wieczorek. Malarka


Czas czytania 14 minut

Malina Wieczorek jest malarką. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Jej obrazy znajdują się w kolekcjach na całym świecie. Wystawia od 1994 roku i w swojej twórczości skupia się na kobiecych aktach. Zachęca do społecznego dialogu na temat kobiecości oraz cielesności. Prowadzi również agencję marketingu społecznego oraz Fundację SM – Walcz o siebie. Propaguje wiedzę na temat Stwardnienia Rozsianego. Ma na swoim koncie kilkaset znaczących kampanii społecznych i szereg nagród: Laureatka listy 100 wpływowych ludzi reklamy wg Media Marketing, Mentorka w Klubie Mentorek Sieci Przedsiębiorczych Kobiet, Laureatka Lauru Eksperta, Listy Mocy – 100, finalistka Sukcesu Pisanego Szminką, konkursu Dyrektor Marketingu Roku, Listy 100 Wpływowych Osób w Ochronie Zdrowia oraz wiele innych. 

 

Mieszkam w środku lasu, w domu pod Warszawą. Dzięki temu mogę być blisko natury, która daje mi siłę do codziennych działań. Staram się, aby moja sztuka działała na odbiorcę w podobny sposób jak pobyt na łonie przyrody – dawała wytchnienie, odpoczynek, skłaniała do przemyśleń oraz celebracji życia.

Z wykształcenia jestem magistrem sztuki w dziedzinie architektury wnętrz z aneksem z projektowania graficznego. Jestem malarką, która łączy różne dziedziny sztuki. W 1996 roku otrzymałam dyplom z wyróżnieniem na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a wystawiam już od 1994 roku.

Wykształcenie dało mi przede wszystkim umiejętności warsztatowe, wiedzę i umiejętność kontrolowania wyobraźni. Podczas studiów rozwinęło się także moje upodobanie do eksperymentowania z formą, a także fascynacja ciałem. Dzięki zajęciom z prof. Januszem Tarabułą, a także spotkaniom z mistrzem prof. Jerzym Nowosielskim – który co prawda w trakcie moich studiów na ASP był już na emeryturze, ale zapraszał studentów na rozmowy do swojej pracowni – miałam także okazję do poznania twórczości stanowiącej wyławianie prawdy z materii oraz traktującej ciało w pewien sposób jako nośniki informacji. Ta sztuka pozostała moją inspiracją do dziś.

Z zawodu jestem malarką, ale także właścicielką agencji marketingu społecznego TELESCOPE, fundatorką i prezeską Fundacji SM – WALCZ O SIEBIE, a także założycielką Szkoły Motywacji.

„Akt”,120x140, 2022Mój zawód jest dla mnie połączeniem różnych sfer. Reklama daje mi dynamikę. Tutaj cały czas coś się dzieje. Akcja, działanie, nowe pomysły... W kontraście do tego stoi malarstwo, które stanowi dla mnie rodzaj medytacji i wejrzenia w siebie. Wymaga odpoczynku, oddechu. Stanowi przeciwwagę dla ekstrawertywnego świata marketingu.

W tym zawodzie nauczyłam się, że najważniejsze jest uczciwe podejście do tematu. Prawda, którą rozpoznajemy nie tylko emocjonalnie, ale też która jest narzędziem przekazu.

Moi klienci to osoby otwarte na piękno i drugiego człowieka. Na co dzień tworzę tzw. sztukę konceptualną, a więc taką, w której skupiam się nie tylko na eksponowaniu samego procesu twórczego, ale też na przekazie. W moich obrazach objawia się to poprzez eksplorację ludzkiej duszy i tego, co drzemie w każdym z nas. Sądzę, że wszystko dookoła – także obrazy – może być nie tylko piękną dekoracją, ale i inspiracją do dyskusji. We wszystkich swoich działaniach staram się podążać wytyczoną ścieżką i zwracać uwagę na pozytywne aspekty codzienności, podkreślając, że nie jesteśmy ograniczeni przez ciało, a wewnętrzna siła tkwi w nas samych.

Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na malarstwo i czytanie. Gdy maluję, w pewnym momencie obraz przejmuje kontrolę nade mną. Jestem w stanie podobnym do medytacji. Wiem, że w obecnych czasach nie każdy artysta oraz odbiorca postrzega twórczość w kategoriach transcendentnych, jednak dla mnie sztuka posiada w sobie element sakralny.

Praca jest dla mnie realizowaniem talentów, pomocą dla innych oraz dającą satysfakcję przyjemnością. Nie powiem nic nowego, jednak prawdą jest, że praca, którą wykonujemy z pasją, ciągle napędza do działania.

W pracowni artystki. Zdjęcie: Maks ToroPoczątki swojej pracy wspominam bardzo intensywnie. W zasadzie swoją działalność zawodową rozpoczęłam już na ostatnich latach studiów. Mieszkałam wtedy na tzw. dwa domy: w Krakowie, gdzie studiowałam oraz w Warszawie, gdzie pracowałam i dostałam jedną z pierwszych nagród reklamowych w Polsce za okładkę na płytę. Pamiętam dzień, w którym tę statuetkę przywiozłam na uczelnię i dziekan wręczył mi ją ponownie przy całym gronie profesorskim. Choć ja sama jeszcze nie byłam tego świadoma, oni już wtedy wiedzieli, że pójdę niestandardową drogą i że będę działać na wielu polach. Dali mi ogromny pakiet zaufania, właściwie indywidualny tok studiów, co dodało mi wiatru w żagle.

Z pewnością nie jest to praca dla osoby, która nie ma w sobie dużych pokładów energii i empatii. Malarstwo, ale także działalność społeczna, wymagają ode mnie na co dzień dużego zaangażowania emocjonalnego. Tak więc osoba, która się z tym nie utożsamia, nie odnalazłaby się w tym świecie.

Moja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie, który wykonuję to być sobą i być autentycznym, ponieważ prawda i wnikliwe spojrzenie w temat same się obronią – zarówno jeśli chodzi o odbiorców moich obrazów, jak i kampanii reklamowych. Oni czują, że jest to szczere i płynie z głębi serca.

Moje najważniejsze narzędzie pracy to mój umysł. Bez wyobraźni i procesów myślowych nie byłabym w stanie zbudować obecnego życia. Wszystko zaczyna się w głowie, a naszym zadaniem jest przekuwać pomysły – nawet najbardziej ambitne czy szalone – na działanie.

Gdybym nie robiła tego, co teraz, to pewnie poszłabym w ścieżkę naukową, badając możliwości ludzkiego mózgu oraz faktyczne pochodzenie człowieka.

Dzień pracy zaczynam o… oj, późno – jestem nocnym markiem. Zaczynam od śniadania z prasówką i załatwiania bieżących zobowiązań. Pragnę zbudować Dom Myśli Twórczej na Warmii – miejsce dla artystów i nie tylko. Kiedy minie południe, poświęcam się sztuce.

„Akt”,120x140, 2022Najtrudniejsze w mojej pracy jest znajdowanie czasu na realizację wszystkich pasji oraz przełączanie się pomiędzy dziedzinami niekiedy odległymi od siebie. Niestety, doba ma ograniczoną liczbę godzin, a ja zawsze chciałabym zrobić odrobinę więcej, pójść o krok dalej. Najtrudniejsze jest dawanie sobie czasu i pozwolenie na tak ważny odpoczynek, a także – mimo bycia w ciągłym biegu – dbanie o potrzeby ciała.

Inspiracji szukam w codzienności – w osobach, które spotykam na co dzień na ulicy i w przedmiotach, które mnie otaczają. Każdy z nich niesie swoją własną historię. Mam w domu ogromne lustro, które pochodzi ze scenografii do jednego z teledysków realizowanego przeze mnie wiele lat temu. Ma trzy metry wysokości i zniekształca odbijaną przestrzeń – świat widziany z tej właśnie perspektywy bywa często moją inspiracją, jak w „Alicji w krainie czarów”.

Konkurencja to dla mnie przede wszystkim inspiracja. Kibicuję wszystkim znajomym, szczególnie artystom. A sukces jest konsekwencją działań.

Nigdy nie zdobędę się na to, aby… się poddać i stracić dobre postrzeganie rzeczywistości – to się nazywa w slangu psychologicznym „nadzieją podstawową”. Czyli jestem tu i teraz, nawet z jakimiś problemami, ale jestem po coś. W życiu staram się myśleć nie tyle pozytywnie, ale przede wszystkim konstruktywnie – w świadomy sposób filtruję treści, jakie tworzy oraz odbiera mój umysł. Pragnę, aby energia, jaką przeznaczam na działanie, była używana do wprowadzania pożytecznych zmian zarówno w moim życiu, jak i innych ludzi.

Pierwsze zarobione pieniądze wydałam… Nie pamiętam. Zarabiałam od początku studiów, ale za pierwsze większe pieniądze kupiłam mieszkanie w kamienicy w Warszawie, gdzie piętro wyżej mieszkał kiedyś Kornel Makuszyński. Było totalnie zrujnowane, ale piękne, wysokie, z kominkiem. Każde kolejne moje miejsce nawiązywało do tych półmetrowych murów – widocznie mam to we krwi.

„Akt”,120x130, 2022Największy sukces to… Mam na swoim koncie ponad sto kampanii społecznych, kilkadziesiąt znaczących nagród polskich i międzynarodowych, w tym kilka nagród Effie, Złotego Magellana i Stevie Awards. Większość tworzonych reklam to też dzieła sztuki, np. w warstwie filmowej i graficznej, choć reklamy to zawsze praca zbiorowa.

Największym sukcesem jest dla mnie jednak to, że mogę łączyć różne pasje i przekuwać je w coś dobrego. Zawodowo żyję kilkoma życiami na raz: maluję, robię reklamy społeczne, prowadzę fundację i to wszystko łączy się harmonijnie w moim życiu.

Co do malarstwa, warto też wspomnieć, że akty mojego autorstwa zdobią od lat wiele siedzib Private Banking Pekao S.A. w całej Polsce. Czasem, przeglądając internet, znajduję na międzynarodowych aukcjach swoje obrazy. Żyją własnym życiem, jest ich gdzieś w świecie kilkaset i to wszystko razem jest dla mnie niezwykle fascynującym osiągnięciem.

Największa porażka… kiedy nie mogę pomóc konkretnej osobie, kiedy widzę cierpienie. Albo teraz, gdy polaryzacje, nie tylko polityczne, ale przede wszystkim społeczne, są tak silne, że ludzie nie są w stanie ze sobą rozmawiać. Mam wrażenie, że tracimy coś ważnego jako cywilizacja.

Nie wyobrażam sobie życia bez sztuki. Malarstwo stanowi nieodłączną część mojego życia, wnosząc w nie ogromną satysfakcję i motywację do działania. Jest także odskocznią, pewnego rodzaju twórczym sanktuarium, do którego mogę się udać codziennie.

Jako dziecko marzyłam… na pewno o części tego wszystkiego, co mam, a reszta nie ma znaczenia.

Po pracy to czas... Nie ma takiego czasu. Cały czas jestem w procesie twórczo-myślowym – nie mam wakacji od tego, wdrażam w te działania rodzinę, ale… to nie udręka. To moc i sens życia.

„Akt”,120x130, 2022To, co lubię robić najbardziej, to pracować i podróżować. Wymyślać nowe tezy, obserwować świat i ciągle się go uczyć. I spędzać czas z rodziną.

Jestem dumna z tego, że moje obrazy mają stałe ekspozycje w prestiżowych kolekcjach korporacyjnych i prywatnych na całym świecie, a działalność w postaci ponad stu kampanii społecznych i Fundacji SM – WALCZ O SIEBIE ma realny wpływ na zmianę percepcji wielu osób.

Najważniejsza decyzja w moim życiu to podjęcie walki o swoje życie i innych. Moja filozofia polega na pokonywaniu trudności oraz ciągłym szukaniu rozwiązań. Gdyby nie to, na pewno nie byłabym teraz w obecnym miejscu.
 
Największym szaleństwem w moim życiu było… kiedyś zmienić wszystko i wejść w nowe bez gwarancji powodzenia. Nie było łatwo, ale najważniejsze, że istniejemy.

Najważniejsze słowa, jakie usłyszałam… Powiem nieskromnie, że jest ich wiele – takie kamienie milowe, szczególnie pomagając osobom poprzez różne działania społeczne. Ale to jest coś jak powinność. Skoro ma się wiedzę, umiejętności, to należy się nimi dzielić. Z fajnych i ważnych słów mam też takie wspomnienie, kiedy byłam jeszcze na studiach i przyjechałam do domu. Usłyszałam wtedy od mamy, że wyglądam jak ktoś, kto za chwilę usłyszy coś miłego – taka totalna lekkość bytu. Wiele od tego czasu się wydarzyło, również bardzo trudnych sytuacji, ale wtedy był to niesamowity stan ducha. No i oczywiście najważniejsze to pierwsze sylaby i słowa mojego synka. To jest magia absolutna i największa miłość.



Chciałabym się jeszcze nauczyć cierpliwości, choć to pewnie nie na mój temperament.

Mój kraj to dla mnie ważna sprawa. Choć kocham podróże, zawsze po czasie tęsknię. Zgłębiam historię; wiem, że jest tu coś szczególnego, w ludziach.

Kultura jest dla mnie jak powietrze, bez którego nie mogłabym żyć. Kultura to także nasze korzenie, do których często sięgam – przodkowie, zapomniane obyczaje, symbole i archetypy.

Mój cel… Dać z siebie jak najwięcej. Wiem, że zasila to nie tylko mnie i bliskich, ale też wiele osób, których istnień nie znam. Pragnę szukać prawdy o życiu poprzez sztukę. I zwyczajnie żyć.

 

Wysłuchała Maja Ruszkowska-Mazerant

Strona artystki malinawieczorek.com

Strona Fundacji www.sm-walczosiebie.pl