Jak rozchmurzyć ponurego londyńczyka? Najlepiej rzucić mu pod nogi miniaturowy ogródek, postawić w nim maleńki fotelik i telewizor. Spuszczony wzrok ponuraka na pewno padnie na kolorową instalację, która w jednej chwili sprawi, że uśmiech znów zagości na jego twarzy.

Klika lat temu na londyńskich ulicach, a właściwie w ulicznych dziurach, zaczęły pojawiać się tajemnicze roślinne motywy – miniaturowe ogródki wypełniające smętne ubytki w jezdniach i chodnikach. Ku zdziwieniu przechodniów, jakiś czas później dołączyły do nich również maleńkie mebelki i sprzęty.

Autorem zaskakujących instalacji okazał się Steve Wheen – projektant i miłośnik ogrodów. Stęskniony za zielenią, której nie brakowało mu w rodzinnej Australii, wpadł na pomysł wykorzystania drogowych dziur i stworzenia w nich małych kwiatowych wysepek. Swój projekt nazwał po prostu „The Pathole Gardener”, czyli ogrodnik dziur drogowych.

Jego celem było również zainteresowanie i zaskoczenie mieszkańców Londynu, którzy, zabiegani i wiecznie spóźnieni, zwykle nie mają czasu rozglądać się dookoła siebie. Chciał sprawić, by choć na chwilę zwolnili i pochylili się nad jego ogrodniczymi dziełami. Społeczny odbiór instalacji interesował go na tyle, że postanowił nakręcić krótki film dokumentujący reakcje przechodniów.

Działalność Wheena szybko przyciągnęła uwagę mediów, które okrzyknęły go „Banksym drogowych dziur”. W 2012 roku miejski ogrodnik wydał też książkę o mini ogrodach, w której znalazły się zdjęcia jego dotychczasowych projektów. Swoją niecodzienną pasją zaraża zielonych pasjonatów z całego świata, którzy przysyłają mu fotograficzne dokumentacje własnych realizacji.

Miniaturowe ogrody Steve’a Wheena oraz jego naśladowców można oglądać na stronach internetowych: thepotholegardener.com oraz www.thelittlebookoflittlegardens.com

Tekst: Marta Klimek

Zdjęcia: dzięki uprzejmości Steve’a Wheena