Wywiad tygodnia
Anna Wende-Surmiak
2011-08-10
Czas czytania 4 minuty
DZIEŃ Z ŻYCIA... Anny Wende-Surmiak, w Muzeum Tatrzańskim w Zakopanem zajmuje się promocją, edukacją i kontaktami międzynarodowymi.
Z wykształcenia jestem... ”lingwistką stosowaną” (tzn. absolwentką filologii romańskiej w Instytucie Lingwistyki Stosowanej UW).
Wstaję o... 6:30 i spoglądam na świerki za oknem.
Rano piję... kawę oczywiście.
Dzień pracy zaczynam o... 7:00. Wiem, że to wcześnie, ale wyznaję zasadę: wcześniej zaczniesz, wcześniej skończysz – choć nie zawsze się to sprawdza.
Moje najważniejsze narzędzie pracy to... komputer. Uważam, że mój mąż – przewodnik tatrzański – ma lepiej, a przede wszystkim zdrowiej.
Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na... kontakty międzyludzkie.
Mój dzień pracy... Muzeum Tatrzańskie odmieniane przez wszystkie przypadki.
Obiad zwykle jem... tak, jem.
Moi klienci to... wszyscy, którzy są zainteresowani kulturą oraz ci, którzy nie są, a chciałabym żeby byli.
Najtrudniejsze w mojej pracy... pogodzić zamiary i siły.
To co lubię robić najbardziej to... spotykać ludzi oraz podróżować. A także the day after – nazajutrz po (udanym) wernisażu.
Początki swojej pracy wspominam... duży entuzjazm, małe doświadczenie. Wiem, że proporcje trochę zachwiane, ale to lepszy układ niż odwrotnie.
Praca zespołowa to dla mnie... zależy od zespołu. Nie ma większej przyjemności niż kreatywny i przyjazny zespół, gdy słabszy – nie jest łatwo.
Poziom stresu w pracy w skali od 1 do 10 oceniam na... są duże wahania (wbrew temu, co niektórzy sądzą o życiu muzealnika) i trudno mi wyciągnąć średnią.
Konkurencja... jeśli na wysokim poziomie – dobrze ją mieć.
Największy sukces... muzealny to wspólny projekt wystawienniczy (a w rezultacie i międzyludzki) Muzeum Tatrzańskiego z Museo Nazionale della Montagna w Turynie. Najpierw były najstarsze fotografie alpejskie u nas, następnie my w Turynie z duża wystawą „Tatry – czas odkrywców”, potem „Sezon włoski w Zakopanem”. Mam nadzieję, że to nie koniec.
Sen z powiek spędza mi... spędzają mi czasem różne demony.
W domu myślę o... różnościach, o pracy też dużo.
Inspiracji szukam... w ludziach i podróżach. Tak, wiem, że brzmi banalnie, ale to najczystsza prawda.
Odpoczywam... ostatni ktoś się ze mnie śmiał, że jestem jedną z niewielu osób, które odpoczywają „w pracy”, tzn. oglądając wystawy. Oraz w Dolinie Strążyskiej w Tatrach.
W tym zawodzie nauczyłam się, że... kultura to niełatwy kawałek chleba.
Z pewnością nie jest to praca dla... marzących o zbiciu fortuny.
Moja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie to... warto, a jeśli trafisz na ludzi z wizją i „dzikością serca”, będzie ciekawie.
Gdybym nie pracowała w obecnym zawodzie to byłabym... już byłam – nauczycielką francuskiego. Największa przyjemność - gdy po 10 latach spotykam byłego ucznia, który w szkole nie miał łatwo, a on wita się ze mną serdecznie.
Połączenie kultury i biznesu to dla mnie... to, czego wciąż zbyt mało w Polsce. Biznes kształtuje byt, kultura kształtuje świadomość. Wspólnie można by wiele dokonać.
Polska to dla mnie... ojczyzna, mimo wszystko.
Z wykształcenia jestem... ”lingwistką stosowaną” (tzn. absolwentką filologii romańskiej w Instytucie Lingwistyki Stosowanej UW).
Wstaję o... 6:30 i spoglądam na świerki za oknem.
Rano piję... kawę oczywiście.
Dzień pracy zaczynam o... 7:00. Wiem, że to wcześnie, ale wyznaję zasadę: wcześniej zaczniesz, wcześniej skończysz – choć nie zawsze się to sprawdza.
Moje najważniejsze narzędzie pracy to... komputer. Uważam, że mój mąż – przewodnik tatrzański – ma lepiej, a przede wszystkim zdrowiej.
Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na... kontakty międzyludzkie.
Mój dzień pracy... Muzeum Tatrzańskie odmieniane przez wszystkie przypadki.
Obiad zwykle jem... tak, jem.
Moi klienci to... wszyscy, którzy są zainteresowani kulturą oraz ci, którzy nie są, a chciałabym żeby byli.
Najtrudniejsze w mojej pracy... pogodzić zamiary i siły.
To co lubię robić najbardziej to... spotykać ludzi oraz podróżować. A także the day after – nazajutrz po (udanym) wernisażu.
Początki swojej pracy wspominam... duży entuzjazm, małe doświadczenie. Wiem, że proporcje trochę zachwiane, ale to lepszy układ niż odwrotnie.
Praca zespołowa to dla mnie... zależy od zespołu. Nie ma większej przyjemności niż kreatywny i przyjazny zespół, gdy słabszy – nie jest łatwo.
Poziom stresu w pracy w skali od 1 do 10 oceniam na... są duże wahania (wbrew temu, co niektórzy sądzą o życiu muzealnika) i trudno mi wyciągnąć średnią.
Konkurencja... jeśli na wysokim poziomie – dobrze ją mieć.
Największy sukces... muzealny to wspólny projekt wystawienniczy (a w rezultacie i międzyludzki) Muzeum Tatrzańskiego z Museo Nazionale della Montagna w Turynie. Najpierw były najstarsze fotografie alpejskie u nas, następnie my w Turynie z duża wystawą „Tatry – czas odkrywców”, potem „Sezon włoski w Zakopanem”. Mam nadzieję, że to nie koniec.
Sen z powiek spędza mi... spędzają mi czasem różne demony.
W domu myślę o... różnościach, o pracy też dużo.
Inspiracji szukam... w ludziach i podróżach. Tak, wiem, że brzmi banalnie, ale to najczystsza prawda.
Odpoczywam... ostatni ktoś się ze mnie śmiał, że jestem jedną z niewielu osób, które odpoczywają „w pracy”, tzn. oglądając wystawy. Oraz w Dolinie Strążyskiej w Tatrach.
W tym zawodzie nauczyłam się, że... kultura to niełatwy kawałek chleba.
Z pewnością nie jest to praca dla... marzących o zbiciu fortuny.
Moja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie to... warto, a jeśli trafisz na ludzi z wizją i „dzikością serca”, będzie ciekawie.
Gdybym nie pracowała w obecnym zawodzie to byłabym... już byłam – nauczycielką francuskiego. Największa przyjemność - gdy po 10 latach spotykam byłego ucznia, który w szkole nie miał łatwo, a on wita się ze mną serdecznie.
Połączenie kultury i biznesu to dla mnie... to, czego wciąż zbyt mało w Polsce. Biznes kształtuje byt, kultura kształtuje świadomość. Wspólnie można by wiele dokonać.
Polska to dla mnie... ojczyzna, mimo wszystko.