Dorota Dot Okulicz. Psycholożka, psychoedukatorka


Czas czytania 11 minut

Dorota Dot Okulicz jest psycholożką, psychoterapeutką (w trakcie szkolenia w nurcie poznawczo-behawioralnym), integratorką doświadczeń psychodelicznych, podcasterką, eventowcem, marketingowcem. Przez ponad 12 lat pracowała w marketingu i reklamie. Zajmowała się copywritingiem, prowadziła kampanie reklamowe, tworzyła komunikację w social media i strategie, zarządzała zespołami. Prowadziła własną jednoosobową agencję marketingową. Obecnie, od 2018 roku, zajmuje się psychologią jako full freelacerka. A także oprócz mnóstwa czynności, które wykonuje, prowadzi podcast FLOW your mind! o pasjach na metapoziomie i psychologii.

Dorota Dot Okulicz. Zdjęcie: Jakub Badełek

Mieszkam w Warszawie.

Z wykształcenia jestem psycholożką.

Wykształcenie dało mi możliwość kształcenia się w zawodzie psychoterapeutki (bez tytułu mgr nie byłoby to możliwe) – z tego powodu wróciłam po latach od porzucenia ich, by je ukończyć.

Z zawodu jestem full freelancerką od 2018 roku, a aktualnie: psycholożką, psychoterapeutką (w trakcie szkolenia), integratorką doświadczeń psychodelicznych, psychoedukatorką i diagnostką dorosłych osób z ADHD, eventowcem, marketingowcem, podcasterką.



Mój zawód jest dla mnie…

Prowadzenie psychoterapii i integracji psychodelicznej okazało się dla mnie spełnieniem – niesamowicie mnie gruntuje, uspokaja, osadza w sobie, rozwija. Każda sesja to nowa podróż, ale też często lekcja. Staram się podchodzić do spotkań z pacjentami świadomie i… samoświadomie. Nie brakuje w tej pracy wzruszeń i wglądów.


Z kolei organizacja i prowadzenie eventów na żywo to eksplozja wrażeń, boost energetyczny, towarzyski. Mam w sobie kawałek, który lubi, gdy wydarzy się coś nieprzewidzianego, co trzeba tu i teraz „ogarnąć” – moje ADHD podskakuje i szybko szuka możliwych rozwiązań. Ta praca jest też jednak bardzo eksploatująca. Dzień po wydarzeniu najchętniej odpoczywałabym pod kocem i nie musiała robić nic. Zwykle jednak czeka na mnie któraś z moich prac. [uśmiech]

Zdjęcie: Mirek KaźmierczakW tym zawodzie nauczyłam się, że powodzenie procesu psychoterapii zależy w dużej mierze od zaangażowania pacjenta_tki i chęci zmiany, zaglądania w głąb siebie. Wcale nie mam dużego wpływu na powodzenie procesu, a na pewno mniejszy niż kiedyś myślałam.

Moi klienci to osoby mierzące się z zaburzeniami psychicznymi, osobowości, z neuroróżnorodnością (ADHD, spektrum autyzmu). Osoby wrażliwe, kreatywne, poszukujące, pragnące zmiany, zagubione, z trudnymi doświadczeniami w najbliższych relacjach.

Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na pracę. Ciągle uczę się i próbuję zmieniać proporcje i dodaję do moich dni więcej odpoczynku, oddechu, ruchu i snu.

Praca jest dla mnie drogą do spełnienia. Przestrzenią, w którą już od wielu lat staram się wkładać to, co daje mi poczucie flow, a jednocześnie pozwala zarabiać tyle, bym mogła żyć spokojnie i zaspokajać swoje potrzeby. Bardzo trudno mi znaleźć balans między jednym a drugim, wszak żyjemy w warunkach skrajnej niepewności (jak startupy).

Początki swojej pracy wspominam z mieszanymi uczuciami. Zaczynałam pracę w reklamie na początku studiów. Bardzo szybko miałam swój własny zespół (w wieku 22 lat), ale też bardzo łatwo przychodziło mi zapracowywanie się po godzinach. Eksploatowałam się wtedy na maksa. Wtedy słowo balans jeszcze nie pojawiało się w mojej głowie, tym bardziej dbanie o siebie i swoje potrzeby.


Teraz przeskoczę do pracy psychoterapeutycznej: pierwsza sesja – totalny stres. Czuję, że nadal jestem w fazie początkowej, bo planuję, że ta droga potrwa przez kolejne lata mojego życia. Najbardziej zaskoczyło mnie chyba to, ile ta praca daje mi poczucia sensu, jak bardzo mnie rozwija, jak bardzo napędza do nauki i zdobywania nowych umiejętności. Jak bardzo mnie od środka wypełnia.

Zdjęcie: Jakub BadełekZ pewnością nie jest to praca dla...

psychoterapia – nie dla osób, które wiele kosztuje kontakt z drugim człowiekiem, które same nie przeszły jeszcze swojej psychoterapii i czują, że nie mają rozpoznanych swoich wewnętrznych splątań w stopniu pozwalającym im oddzielać swoje od cudzego – i tu disclaimer* nie ma idealnego momentu, stanu, bo psychoterapeuta też jest człowiekiem, który doświadcza kryzysów, trudnych okresów w życiu, regresu na swojej własnej drodze rozwoju – myślę, że najważniejsze, by być w stanie to dostrzec i sięgnąć po pomoc także dla siebie, gdy jej potrzebujemy.


eventy – nie dla osób, które źle znoszą pracę pod presją czasu, niespodziewanych wypadków, występowanie na scenie na oczach kilkuset (lub więcej) widzów, ale disclaimer* te wrażenia można sobie dozować. [uśmiech]

 

Moja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie, który wykonuję to take care of yourself first. [uśmiech]

Moje najważniejsze narzędzie pracy to ja sama – mój umysł, ciało, emocje, doświadczenia, wiedza oraz relacja z drugim człowiekiem.

Zdjęcie: Jakub BadełekGdybym nie robiła tego, co teraz, to pewnie byłabym aktorką i/lub reżyserką teatralną – a kto wie, może do tego kawałka jeszcze powrócę. [uśmiech]

Dzień pracy zaczynam o 11, czasem o 8. Każdy mój dzień ma inny grafik i moje ADHD bardzo to lubi, nie ma nudy. [uśmiech]

Najtrudniejsze w mojej pracy... momenty, w których nie wiem, co powiedzieć, co dalej zrobić – i tu mam różne opcje:
dać sobie czas na pobycie w tym dyskomforcie, akceptację, odpuszczenie – wówczas pojawia się przestrzeń na czucie i zwykle słowa przychodzą do mnie same

później: porozmawiać z superwizorem lub koleżankami/kolegami w zawodzie – takie konsultacje dają spojrzenie z nowej perspektywy


Inspiracji szukam wszędzie! W swojej własnej głowie, w rozmowach z innymi, w podcastach, artykułach, badaniach, szkoleniach, książkach, na wydarzeniach, festiwalach. W naturze, w drodze, w tańcu i ruchu ciała, w śpiewie, w pisaniu, w medytacji, w kontakcie ze sztuką, w teatrze, w kinie… i tak mogłabym wymieniać jeszcze długo. [uśmiech]

Zdjęcie: Jakub BadełekKonkurencja to dla mnie... Gdy pojawia się to słowo i związany z nim lęk, mówię sobie STOP. Jeśli spojrzymy na każdego człowieka jako osobny byt, ze swoim unikalnym zestawem cech osobowości, doświadczeniami, środowiskiem dorastania i życia, wykształceniem… to nie mamy konkurencji, bo każdy jest wyjątkowy. Myślę, że naszym zadaniem jest docieranie do tzw. swoich ludzi, a cudzych możemy zostawić dla innych. [uśmiech]

Nigdy nie zdobędę się na to, aby… Nie ma takiej rzeczy – jeśli teraz się czegoś boję, nie znaczy, że nigdy się na to nie zdobędę. Ba! Jeśli wiem, czego się boję, są większe szanse, że pewnego dnia spróbuję po to sięgnąć.

Pierwsze zarobione pieniądze wydałam na odtwarzacz MP3 – muzyka to mój codzienny towarzysz życia od dzieciństwa.

Największy sukces… Wymienię te, które jako pierwsze przyszły mi na myśl:
stworzenie własnego spektaklu od podstaw i wystawienie go na dwóch festiwalach w czasach liceum, na jednym z nich został nagrodzony

zorganizowanie i poprowadzenie eventu na Placu Defilad, w którym wzięło udział ok. 500 osób (czerwiec 2023)
rozpoczęcie pracy z pacjentami jako integratorka doświadczeń psychodelicznych (w KetamineClinic) na początku drogi w nowym zawodzie

 

 

 

Największa porażka… strata pracy w startupie, którą uwielbiałam – ale tylko z perspektywy tam i wtedy. Teraz to po prostu jeden z etapów mojej drogi. Dzięki temu trudnemu doświadczeniu ruszyłam bardzo szybko w drogę, która doprowadziła mnie do miejsca, w którym jestem teraz.

Nie wyobrażam sobie życia bez ludzi.

Jako dziecko marzyłam, by zostać łyżwiarką figurową

Po pracy to czas na spotkania z bliskimi ludźmi, a ostatnio coraz częściej – na mój czas ze sobą. Odpoczynek i praktyki self-maintenance (tak je nazywam), czyli: medytację, journaling, jogę, ale też spacer, ruch, śpiew, pisanie.

Zdjęcie: Jakub BadełekTo co lubię robić najbardziej to... nie ma takiej jednej rzeczy. Ale do tego, co już opowiedziałam, dodam: śpiewać! Kocham śpiewać!

Jestem dumna z tego, że mimo różnego rodzaju przeszkód i trudnych doświadczeń, idę dalej, ciągle. I dalej mam w sobie (chyba nawet więcej niż kiedyś) ogromną ciekawość świata, otwartość na nowe, chęć do tworzenia i coraz większą odwagę.

Najważniejsza decyzja w moim życiu to założenie własnej działalności i porzucenie etatu w agencji reklamowej – to otworzyło wiele nowych przestrzeni, w których żyję od kilku lat.

Największym szaleństwem w moim życiu była pewna wycieczka do Londynu.

Najważniejsze słowa jakie usłyszałam… TO MINIE.

Chciałabym się jeszcze nauczyć tak wielu rzeczy, że potrzebuję na to kilku równoległych żyć. [uśmiech]

Mój kraj to dla mnie dom.

Kultura jest dla mnie przestrzenią, w której czuję się u siebie, daje mi inspirację i impuls do przeobrażania się i wzrastania, wzrusza, łączy z drugim człowiekiem.

Mój cel… rozwijać się dalej w każdym istotnym dla mnie aspekcie; odkrywać ciągle nowe rzeczy, miejsca, poznawać ludzi; praktykować odpoczynek i dbać o swoje zasoby.

 

Wysłuchała Maja Ruszkowska-Mazerant

Dowiedz się więcej: dorotadotokulicz.pl

IG @dot.oku

podcast FLOW your mind! na Spotify >>TUTAJ<<

Zdjęcia dzięki uprzejmości Doroty.
Autorzy: Jakub Badełek >>profil na FB<< oraz Mirek Kaźmierczak.