Jacek Piotr Bławut. Reżyser, scenarzysta i muzyk


Czas czytania 11 minut

Jacek Piotr Bławut jest reżyserem i scenarzystą, a od niedawna zajmuje się również tworzeniem muzyki. Jest synem Jacka Bławuta reżysera, z którym często współpracuje, a ostatnio przy okazji produkcji filmu „Orzeł. Ostatni patrol”, do której stworzył dźwięki, muzykę, atmosferę dźwiękową. Uczył się w Liceum Plastycznym, później studiował szkło artystyczne w Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu – te doświadczenia wykorzystuje aktualnie w pracy twórczej. Swoją wiedzę i pasję tworzenia stara się przekazywać studentom Łódzkiej Szkoły Filmowej.

 

 

Mieszkam w Łodzi.

Z wykształcenia jestem artystą plastykiem o specjalizacji „szkło artystyczne”.

Wykształcenie dało mi bardzo dużo, a i tak myślę, że nie wykorzystałem wszystkiego, co mogły mi dać studia na mojej uczelni we Wrocławiu. „Szkło” na pewno nauczyło mnie cierpliwości i odporności na porażki. Ten materiał wymaga specyficznego podejścia i pokona każdego, kto oczekuje błyskawicznych rezultatów oraz źle znosi nieoczekiwane komplikacje. Myślę, że doświadczenie pracy ze szkłem przenoszę na inne dziedziny, którymi się aktualnie zajmuję.

Z zawodu jestem reżyserem, scenarzystą, a od kilku lat zajmuję się również muzyką.

Mój zawód jest dla mnie punktem wyjścia do dalszego rozwoju.

W tym zawodzie nauczyłem się, że... to zależy o czym dokładnie mówimy. Jako reżyser nauczyłem się, że nie jestem jedynym autorem dzieła, a jego kształt zależy od wielu osób, które angażują się w proces jego powstawania. Tak więc to dzieło wielu ludzi i to jest piękne w filmie. Jako reżyser muszę to złożyć w całość, ale chyba tak naprawdę więcej dostaję niż daję. Dlatego ta praca jest tak zaskakująca i nieprzewidywalna, co powoduje, że trudno tu o rutynę. Znów jako scenarzysta nauczyłem się, że opowiadanie historii jest podobne do zabierania kogoś w podróż, a muzyka i bycie kompozytorem co dzień zachwyca mnie czymś nowym, aż nie nadążam z nauką.

Jacek Bławut na planie filmu Dzień czekolady. Zdjęcie: Sylwester KaźmierczakMoi klienci to odbiorcy moich dzieł.

Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na odkrywanie nowych rzeczy. Szczególnie teraz, w dobie AI.

Praca jest dla mnie… sposobem na życie. Może brzmi to zbyt górnolotnie, ale to na prawdę coś bez czego trudno byłoby mi być sobą i jakkolwiek funkcjonować.

Początki swojej pracy wspominam... trudno określić, gdzie ten początek jest. Czy chodzi o moment, kiedy zarobiłem pierwsze pieniądze? Tego nawet nie pamiętam. Od małego dzieciaka wymyślałem historie, pisałem, rysowałem. Ten początek trudno wskazać. To był rodzaj powolnego procesu.

Z pewnością nie jest to praca dla... nie wiem. Jest na pewno dla mnie. W szkole filmowej staram się zarażać studentów pasją, a nie ich zniechęcać. Wszyscy powinniśmy mieć w sobie potrzebę do nieustającego poszukiwania i odkrywania nowych rzeczy niezależnie od drogi jaką wybierzemy. Nie można komuś powiedzieć, że to nie dla niego. Na szczęście mi również nikt tak nie powiedział, kiedy zacząłem zajmować się muzyką. Nikt nigdy nie kazał mi skupić się tylko na tym, co już potrafię. Dzięki temu wciąż się rozwijam. Nawet jeśli nie mamy predyspozycji do danego zawodu, ale mamy pasję, możemy osiągnąć cel ciężką pracą.

Kadr z filmu Dzień czekoladyMoja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie, który wykonuję to... cytując Lou Reeda i z albumu poświęconemu Andy’iemu Warholowi: It's work, the most important thing is work. Poza tym ważna jest odwaga i śmiałość do podejmowania ryzykownych, czasem szalonych decyzji. Ale po tym całym szaleństwie wydeptywania nowych ścieżek i ciężkiej pracy trzeba jeszcze wykazać się jedną rzeczą. Konieczne jest bycie krytycznym wobec samego siebie, inaczej trudno iść do przodu, a rozwój jest prawie niemożliwy. Ale ponad wszystko Lou Reed ma najwięcej racji.

 

Moje najważniejsze narzędzie pracy to głowa. Tam się rodzą wszystkie pomysły. Sny są dla mnie największym źródłem inspiracji, więc można powiedzieć, że też są pewnego rodzaju narzędziem. Mówiąc o pracy w filmie ważnym narzędziem jest też komunikacja, umiejętność słuchania i dostrzegania tego co w innych najlepsze. No i syntezator modularny, to najlepsze narzędzie do tworzenia muzyki. 

 

Gdybym nie robił tego, co teraz, to pewnie… cokolwiek tu powiem, pewnie zacznę to robić za jakiś czas, bo nie będę w stanie się temu oprzeć. Mógłbym przeprowadzić się na Wyspy Owcze i otworzyć tam budkę z rosołem. Myślę, że to złoty interes w miejscu gdzie ciągle wieje wiatr, pada i jest cholernie zimno. A odmian rosołu byłoby u mnie co nie miara. Teraz boję się, że to naprawdę się wydarzy.

 

 


Jacek Bławut na planie filmu Dzień czekolady. Zdjęcie: Sylwester Kaźmierczak

Dzień pracy zaczynam o 8. Mam trójkę dzieci więc początek dnia jest zawsze wyzwaniem – delikatnie mówiąc. Kiedy o 6.30 otwieram oczy zwykle przez głowę przelatuje mi pytanie: dlaczego muszę wstać, skoro mam wolny zawód i mógłbym naprawdę się wyspać. To oczywiście pytanie retoryczne i staram się zbyt wiele o tym nie myśleć.

Najtrudniejsze w mojej pracy to utrzymanie wewnętrznej dyscypliny, konsekwentność i nie zrażanie się porażkami.

Inspiracji szukam w snach.

Konkurencja to dla mnie... w mojej branży jest dużo miejsca dla każdego. Nie myślę o innych twórcach w kategorii konkurencji.

Kadr z filmu Dzień czekoladyNigdy nie zdobędę się na to, aby… nigdy nie mów nigdy.

Pierwsze zarobione pieniądze wydałem na płyty z muzyką, najpewniej współczesną.

Największy sukces na pewno nie jest związany z pracą. To wszystko o czym mówię jest super, ale są rzeczy ważniejsze i one stanowią o moim rozumieniu słowa „sukces”.

Największa porażka… często zdarzają mi się mikro porażki. W kwestiach zawodowych zwykle tyczą się kontroli nad moimi słabościami. Czasem trudno jest mi przekonać siebie samego, że „to” się uda, że trzeba dalej działać mimo komplikacji i to właśnie jest przykład porażki.

Nie wyobrażam sobie życia bez dźwięku. Tak już mam.

Fotos z filmu How to destroy time machines. Zdjęcie: Michał MarczakJako dziecko marzyłem… jako dziecko wymyślałem w swojej głowie historie, potem starałem się je narysować, jednocześnie słuchając na swoim pierwszym walkmanie muzyki, która przenosiła mnie do wymyślonego świata. Gdyby mnie wtedy spytać o czym marzę, pewnie nie powiedziałbym, że o byciu filmowcem. Ale dzisiaj to wydaje mi się oczywiste.

Po pracy to czas dla rodziny. Problem w tym, że w wolnym zawodzie ta granica bardzo się rozmywa. Nie zawsze na niekorzyść rodziny. Czasem improwizujemy i niezależnie od dnia tygodnia wyjeżdżamy gdzieś z dzieciakami, albo robię sobie wolne i spędzam dzień z jednym z dzieci. Ja uwielbiam taką spontaniczność. Ale jest też ciemna strona tego zawodu. Zdarza się, że praca nie kończy się o 17-tej, a czasem trudno w ogóle się z niej wydostać.

To co lubię robić najbardziej to wszystko wymieniłem już wcześniej.

Jestem dumny z... znów będzie coś wydumanego, ale dumny to ja mogę być i często jestem, z moich dzieci.

Kadr z filmu Samotność dźwiękuNajważniejsza decyzja w moim życiu to… poważne pytanie. Wiele zawdzięczam w życiu małym zbiegom okoliczności, przypadkowi, szczęściu. Nie wiem, czy stanąłem dotychczas przed dylematem, który uznałbym za najważniejszy w moim życiu. Może to jeszcze przede mną, ale wcale nie wiem, czy na to czekam.

Największym szaleństwem w moim życiu było... Mam wrażenie, że moje życie oparte jest na improwizacji. Na co dzień podejmuję wiele spontanicznych decyzji, więc wszystko co robię ma w sobie odrobinę szaleństwa. Nie powiem jednak, że w życiu zrobiłem coś naprawdę szalonego, bo jeśli się udało, to wcale nie było takie szalone, jakby mogło się zdawać.

Najważniejsze słowa jakie usłyszałem... Na mojej drodze pojawiło się kilka osób, których słowa wpłynęły na mnie, ukształtowały mnie, uczyniły mnie szczęśliwym. Te słowa zwykle wypływały od osób bliskich, ale nie tylko. Ważne są te, które kieruje w moją stronę żona, wymagając na mnie, żebym uwierzył w siebie, albo zwyczajnie deklarując, że mnie kocha. Innym przykładem jest mój nauczyciel historii sztuki z liceum, który nauczył mnie patrzeć na sztukę, w szczególności tę współczesną. Dużo tych słów było. Wiele z nich zaważyło na decyzjach jakie podjąłem w życiu.

Sesja nagrań do filmu Orzeł. Ostatni Patrol. Zdjęcie Dariusz MinkiewiczChciałbym się jeszcze nauczyć… duuużo, duuużo! Jeszcze nie wiem czego i to jest najbardziej ekscytujące. Tyle rzeczy mnie fascynuje, że wręcz tego nie ogarniam. Czasem to jest problem, bo samemu trzeba sobie nałożyć dyscyplinę i być konsekwentnym w działaniu.

Mój kraj to dla mnie miejsce skąd wywodzą się moje korzenie, gdzie rodziły się słowiańskie legendy, gdzie rosną piękne drzewa i rozciągają się dzikie łąki… to źródło wielu inspiracji.

Kultura jest dla mnie moim hostem.

Mój cel... tworzyć, działać, dać się zaskoczyć przyszłości, a najważniejsze pozostać w ruchu. Maya Deren – pionierka amerykańskiej awangardy twierdziła, że ruch to to, co czyni nas żywymi i chyba miała rację.

 

Wysłuchała Maja Ruszkowska-Mazerant

Przeczytaj informacje o Jacku na Film Polski

Zobacz film How To Destroy Time Machines na: dafilms