Kate Lipecky. Artystka rzeźbiarka


Czas czytania 11 minut

Katarzyna Lipecky (ur. 1984) – ukończyła studia w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, realizując dyplom z malarstwa pod kierunkiem prof. Teresy Kotkowskiej-Rzepeckiej oraz aneks z rzeźby w pracowni prof. Józefa Murzyna. W 2008 roku zrealizowała projekt fotograficzny z planu filmu Młyn i krzyż w reżyserii Lecha Majewskiego. Jej kolejnym osiągnięciem był projekt Catharsis (2011–2013), który rozwijała i realizowała jako kuratorka grupy artystycznej. Od 2014 roku w ramach Kate Lipecky – The Sculpture Foundation wspiera działania artystów na rynku, promuje sztukę współczesną, zabiega o popularyzację i poprawę dostępu do wiedzy o kulturze wizualnej i jej tradycji. W 2015 roku jej rzeźba była eksponowana w MEAM – European Museum of Modern Art w Barcelonie.
 Prace artystki znajdują się w stałej kolekcji Muzeum Narodowego w Gdańsku oraz w wielu innych kolekcjach sztuki w Emiratach Arabskich, Belgii, Polsce, Litwie, Francji, Stanach Zjednoczonych. Prezentowane są nie tylko na targach sztuki, ale także w instytucjach państwowych, m.in. w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku.

Artystka przy pracy. Zdjęcie: Waldemar Urbaniak

Mieszkam w Polsce.

Z wykształcenia jestem malarzem sztalugowym; aneks z rzeźby w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.

Wykształcenie dało mi siłę do walki o swoje. Na początku nie pozwolono mi na zrobienie aneksu z rzeźby, ponieważ procedury Akademii bardzo nie lubią zmian. Dziś pierwsza rzeźba w moim życiu, którą zrealizowałam w Akademii Sztuk Pięknych, zdobi Muzeum Narodowe w Gdańsku. Wykonałam ją w brązie.

Rzeźba „Ananke", brąz – 130 x 68 x 52 cm. Edycja 3/7. W kolekcji prywatnej.

Z zawodu jestem rzeźbiarką.

Mój zawód jest dla mnie tym, co sama wybrałam. Studiowałam malarstwo, ale również grafikę, rzeźbę. Poza tym mam wykształcenie muzyczne (fortepian), tak więc zaplecze posiadam dość szerokie, dlatego wolę nie określać siebie jako rzeźbiarka. Preferuję określenie „artysta”, ponieważ aktywność może nas skłonić do szukania wyrazu, stosując inne narzędzia na wyrażanie siebie i świata.

W tym zawodzie nauczyłam się, że miłość i pasja nie mogą doprowadzić do niestosowania przepisów BHP. [uśmiech]

Rzeźba „Ananke", 130 x 68 x 52 cm. Edycja 3/7. W kolekcji prywatnej.

Lipecky zdecydowała się na kreację silnie ekspresyjną, ale poddaną pewnym rygorom w ramach balansu między klasycyzmem a awangardą. Poprzez mieszankę różnych epok łączy estetyczną doskonałość, jak np. kulturę antyczną z silnym ekspresjonizmem. W 2019 roku wygrała ogólnopolski konkurs organizowany przez Gazetę Wyborczą oraz Sebastiana Kulczyka – Jutronauci, przeznaczony dla artystów i naukowców tworzących przyszłość. Ostatnia wystawa: Mark Rothko Art Center (Łotwa).

Moi klienci to osoby zamożne, w większości całkowicie niezależne finansowo, milionerzy; wspaniali, wykształceni, niesamowicie oryginalni ludzie z wielkim taktem, wrażliwością. Ponadto moimi klientami są instytucje, w których również pracują wspaniali ludzie. Czasami rozmawiamy po parę godzin, co zresztą uwielbiam. Ich wiedza i wrażliwość – nie tylko na dzieła sztuki, ale także na życie – zapierają dech w piersiach.

Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na pracę. Uwielbiam pracować.

Praca jest dla mnie wszystkim. Jest jak woda – niezbędna do życia. To moja ogromna pasja.

Rzeźba ,,Meduza”, aluminium. Galeria Arty Cube, Wilno. Po prawej zdjęcie Izabela Kubik. W kolekcji prywatnej.

Początki swojej pracy wspominam ciężko. Pracy z rynkiem nauczyłam się od ludzi zupełnie niepowiązanych ze sztuką, a bardziej z giełdą, oraz od osób posiadających duże, znaczące firmy na rynku.

Z pewnością nie jest to praca dla pokornych.

Moja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie, który wykonuję, to... Nie poddawaj się. Jeśli coś Ci nie wychodzi, znajdź przyczynę i sam szukaj rozwiązania. Rozwiązania zawsze przychodzą.

Rzeźba ,,Wibracje", plastelina, 120 x 80 x 180 cm. W kolekcji prywatnej.

Moje najważniejsze narzędzie pracy to... Dużo tego – wszelkiego rodzaju maszyny, ale i potencjał ludzki. Przy jednym z projektów pracowałam z trzema firmami (kamieniarze, odlewnicy, firma budowlana).

Gdybym nie robiła tego, co teraz, to pewnie byłabym projektantką mody. [uśmiech] Gdybym była kucharzem, szukałabym innego wymyślnego dania. Gdybym była lekarzem, stwierdziłabym, że wątroba pasuje bardziej wizualnie w miejsce serca. [uśmiech] Zawsze proces twórczy musiałby mieć jakieś ujście. [uśmiech]

Dzień pracy zaczynam po południu, gdy wstanę. Pracuję głównie w nocy.
 Czasem kończę nad ranem o 4.00. Uwielbiam ten stan, kiedy najpierw bawią się po ulicach kuny, o 3.00 wychodzą lisy, a o 4.00 wracają artyści, alkoholicy lub zmarnowane dziewanny ze zranionym sercem, idące od ukochanego, zapłakane do domu.

Najtrudniejsza w mojej pracy jest praca z żywicami – wiecznie zapominam założyć maski, a potem cierpię, niestety.

Rzeźba ,,Twins”, zimny brąz. W kolekcji prywatnej.

Inspiracji szukam w modzie, architekturze, literaturze – zwłaszcza antyk mnie inspirował. Uwielbiam te tragedie i miłości z mitologii greckiej, gdzie miłość, śmierć, zemsta, pasja – wszystko mieszało się z niesamowitym wyczuciem. Stąd zresztą tytuły rzeźb. Ananke – bogini nieuchronnego przeznaczenia, Nike czy Meduza. W tym momencie w nowej serii rzeźb interesują mnie: moda, biologia, mikroświat, nowe trendy w nauce, nowe technologie. Inspirację najczęściej czerpię spoza sztuki.

Konkurencja to dla mnie forma komunikacji. Lubię patrzeć na konkurencję.

Nigdy nie zdobędę się na to, aby pracować rano. Nie da rady – wolę noc. [uśmiech]

Rzeźba ,,Twins II”, brąz, złocenie 24 K. W kolekcji prywatnej.

Pierwsze zarobione pieniądze wydałam na ciuchy. [uśmiech] Byłam na trzecim roku. Sprzedałam za bardzo dobrą cenę obrazy do Dubaju i taka śmierdząca rozpuszczalnikiem, w ciuchach brudnych od farb i starych, poszłam do galerii handlowej. Tam pani chciała mnie wyprosić, więc powiedziałam: „Kupuję wszystko, co jest na manekinach”. Jej mina była bezcenna. Cóż, chciałam pani pokazać, że ludzi nie ocenia się po okładce. Poza tym naprawdę nie miałam czasu na ubieranie się, sortowanie tych ciuchów, więc kupiłam gotowca.

Największy sukces... Syn, a z resztą jest tak, że gdy osiągnie się jedną górę, to zaraz widać drugą.

Największa porażka… Praca z profesjonalistami. Ceną za taką współpracę zawsze są zniszczone prace, niestety. Na początku warto jednak sprawdzić, jakie możliwości ma dana galeria. Nawet jeśli wszystko zostaje nam przedstawione w różowym świetle, to osoba, która sprzedaje prace w cenie między 6 000 a 10 000 PLN, nie sprzeda nagle pracy za 20 000 EUR. Dlaczego? Ponieważ nie ma klientów, nie posiada determinacji ani siły, nie ma odpowiedniej świadomości finansowej na poziomie 80 000 PLN w górę. Dla takich galerii jest to próg nie do przeskoczenia, więc… porobią sobie zdjęcia z rzeźbą, popstrykają słodkie zdjęcia na Instagram, a zakończenie jest smutne. Najczęściej muszę szukać rzeźby lub otrzymuję zniszczoną pracę. Naprawa rzeźby w aluminium, gdzie trzeba naprawić chrom, to koszt 600–1200 PLN, nie licząc kosztów transportu. Nie łudźmy się – tam, gdzie nie ma obrotu między 20 000 a 100 000 EUR, nie otrzymamy nic. I to nie wina artysty, tylko braku komunikacji po jednej i po drugiej stronie. Pierwsze są pieniądze, potem intencje, jakie ktoś posiada w stosunku do naszej twórczości i zaangażowanie galerii w promocję. Umowa nas – szczerze mówiąc – nie zabezpiecza. Kto wygra w sądzie? Kto będzie walczył latami? Umowa jest ważna, ale tak naprawdę niewiele daje.

Nie wyobrażam sobie życia bez dostępu do internetu. [uśmiech] Dzięki niemu mogę się komunikować ze światem bez pośredników.

Ceramika ,,Roślina” w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, Park Centrum.

Jako dziecko marzyłam… Nie miałam takich marzeń, że będę kimś i tu droga zaplanowana... Nie miałam czasu! Wciąż była zabawa, skakanie po sianie, zbieranie stonek na ziemniakach, cięcie pokrzywy sierpem, zbieranie rzęsy dla kur – na wsi było kupę pracy. W tygodniu fortepian. Z jednej szkoły szło się do drugiej. Jako mały człowiek nie miałam czasu na snucie marzeń. Żyłam tu i teraz. Powiem szczerze, że to był wspaniały okres. Mam piękne wspomnienia.

Po pracy to czas na spanie. [uśmiech]

To, co lubię robić najbardziej, to widzieć efekt końcowy – rzeźbę już skończoną.

Rzeźba ,,Nike", brąz. W kolekcji Muzem Narodowego w Gdańsku. Zdjęcie Marcin Wołoszczak

Jestem dumna z wielu wystaw, które udało mi się zakończyć z powodzeniem, a także z wykonanych prac w brązie. To był dla mnie ciężki materiał. Musiałam wiele się nauczyć. Czego nie uczyłam się w Akademii, uczyłam się, będąc już na rynku.

Najważniejsza decyzja w moim życiu to zakończenie znajomości, które ciągnęły mnie w dół. Nasze zdrowie, życie i marzenia są najważniejsze.

Największym szaleństwem w moim życiu była kąpiel w fontannie publicznej nago. [uśmiech] Proszę nie pytać artysty o szalone rzeczy w życiu – szaleństwo to nasz urok. [uśmiech]

Ceramika, 38 x 38 cm.

Najważniejsze słowa, jakie usłyszałam… „The work has a raw energy that is subtly disturbing (Nike reminds me of Rodin's Walking Man)” [tłum. red. Praca ma surową energię, która jest subtelnie niepokojąca (Nike przypomina mi Walking Mana Rodina)] – wypowiedź kuratorki zdecydowanie dodała mi siły.

Chciałabym się jeszcze nauczyć francuskiego, hiszpańskiego oraz gry na skrzypcach.

Mój kraj to dla mnie zdecydowanie wyzwanie. [uśmiech]

Kultura jest dla mnie częścią naszego życia. Wszystko, co nas otacza, jest wykonane przez artystów, projektantów, twórców… Od krzesełka po kubeczek. Kultura nie tylko jest w muzeum. Istnieje także w naszym życiu codziennym.

Mój cel... Aby wykonać i doznać jeszcze wiele świetnych, ciekawych realizacji, a także poznać jeszcze więcej wspaniałych ludzi.

 

Strona artystki katelipecky.com

Rzeźby można zakupić bezpośrednio u artystki. Kontakt poprzez stronę www.

Wysłuchała Maja Ruszkowska-Mazerant

Dziękujemy Pani Ludmile Gałkiewicz za pomoc w realizacji wywiadu.