Maciej Walczak. Artysta, przedsiębiorca


Czas czytania 13 minut


 

,,W akceptacji »słabości« tkwi prawdziwa siła. W niedoskonałości ukryta jest doskonałość.”

 

Maciej Walczak – przyszły doktor, aktualnie mgr sztuki. Artysta młodego pokolenia, doceniany i lubiany za pewność siebie i specyficzne poczucie humoru. Właściciel starczej duszy z niespotykaną elokwencją bycia, będący zarazem Piotrusiem Panem, ciągle szukającym nieodpowiedzialnych dziecięcych przygód.

Maciej znany jest jako muralista łódzkich kamienic, murów oraz wnętrz nowoczesnych przestrzeni. Malarz perfekcyjnej kreski kochający naturalne i wielkie płótna – tak wielkie, jak jego wystawy oraz obrazy zdobiące wnętrza mieszkań i domów klientów z całego świata. Detale i precyzja Jego rysunków budują ukrytą głębię, nadając formę trójwymiarowości dzieła.

Twórca linii wiodących donikąd, a finalnie łączących się w jedną całość.

Inspiracji szuka w mitologii, to tam ukryta jest cała siła przekazu i prawdziwa męskość, oddająca jedno oblicze Artysty. Drugie zaś ukazuje poprzez swoją delikatność, romantyczność, precyzję i perfekcyjną kreskę, świadczącą o wewnętrznym spokoju podczas procesu kreacji. Oba tworzą historię, pełną miłości, ukrytej złości i świadomego, mocnego przekazu. Swoista dawka uczuć i emocji w formie czystej i szczerej wypowiedzi.

Poprzez swoją sztukę uzewnętrznia własne demony i przeżycia, zabierając swoich odbiorców w daleką podróż. Linie są niczym droga ku odpowiedzi, która nigdy się nie kończy i nigdy nie nadejdzie, a ta podróż i wszystko co na niej będzie częścią nas samych już na zawsze.

 Fragment wybiegu Slow Fashion & Design vol. 3.2024

Mieszkam w centrum groteskowej Łodzi. Czuję się tu komfortowo, bo to miasto odzwierciedla moją osobowość, która jest pełna kontrastów. Kiedy piję poranną kawę widzę dwa budynki. Jeden jest ruiną, która wciąż stoi,  a drugi nowoczesnym, szklanym biurowcem. Mam w sobie coś i z jednego i z drugiego.

Z wykształcenia jestem magistrem sztuki, a obecnie robię doktorat. Kiedyś prawie zostałem architektem, ale po czterech latach studiów zrozumiałem, że to nie moja droga.



Wykształcenie dało mi znajomości, które wykorzystuję w biznesie i poszerzyło moje horyzonty. Podczas dziewięciu  lat na dwóch uczelniach poznałem wielu różnych ludzi, którzy otworzyli mnie na nowe perspektywy, a niektórzy stali się moimi inspiracjami.

Entropia mural. Stara Drukarnia. 2022


 Z zawodu jestem artystą i przedsiębiorcą. Do niedawna zajmowałem się głównie sztuką i pracami wysokościowymi na linach. Przełom w mojej karierze zawodowej nastąpił w momencie poznania pewnej niesamowicie zdolnej i kreatywnej, artystycznej duszy. Razem stworzyliśmy firmę WAV3, która jest fuzją naszych talentów i doświadczeń. Wspólnie organizujemy eventy z zakresu szeroko pojętej sztuki, fashion i zdrowego stylu życia, które łączą ludzi, zwiększając ich świadomość, a także dają im możliwości rozwoju oraz promocji. Wydarzenia te mają również charakter charytatywny. Podążamy za falą, a fala podąża za nami.

Mój zawód jest dla mnie drogą rozwoju, spełnieniem i służeniem światu swoim potencjałem (chyba w tej kolejności).

W tym zawodzie nauczyłem się, że warto mieć wielkie marzenia, zamieniać je w cele, a następnie konsekwentnie i cierpliwie do nich dążyć. Kiedy wychodzisz do świata z sercem i odwagą nagle zaczynają dziać się cuda, których nie da się przewidzieć, ani wytłumaczyć.
Z kolei w pracy na linach nauczyłem się, że nie ma sytuacji bez wyjścia i że ogranicza nas tylko własna pomysłowość. Czasami warto też być zuchwałym.

Projekt eko muraluMoi klienci to wszyscy ci, którzy doceniają to co robię, choć główna część moich przychodów pochodzi ze współpracy z dużymi firmami i ludźmi ze świata biznesu.

Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na planowanie i realizowanie przyszłości moich marzeń. Oprócz pracy, dużo czasu zajmuje mi doskonalenie ciała, ducha i umysłu poprzez sport, medytację i zdobywanie wiedzy z zakresu psychologii, filozofii  i rozwoju osobistego. Wieczorem mam czas na relaks i robienie bezproduktywnych z pozoru rzeczy. Przed snem praktykuję wdzięczność, pozytywną wizualizację, a czasami autohipnozę.



Początki swojej pracy wspominam... to zależy której, bo zajmowałem się w życiu wieloma rzeczami. Jako nastolatek, byłem ratownikiem W.O.P.R, później dorabiałem na budowie, udzielałem korepetycji z języka polskiego i pisałem eseje na zlecenie. Pierwsze poważne pieniądze zarobiłem za barem w Londynie, dzięki czemu mogłem utrzymać się na studiach na ASP po wyprowadzce z domu. Kiedy kasa stopniała dostałem propozycję pracy na linach i zanim zacząłem dostawać zlecenia artystyczne, to właśnie liny pozwoliły mi na w miarę godne życie. Na trzecim roku studiów namalowałem pierwszy komercyjny mural i wtedy zrozumiałem jak duży potencjał zarobkowy ma sztuka. Postawiłem wszystko na nią, a jednocześnie kontynuowałem prace wysokościowe, ponieważ zapewniały mi środki na inwestowanie w rozwój artystyczny. Zleceń na murale było coraz więcej, więc założyłem firmę, która działa od dwóch lat i ma się coraz lepiej. Zacząłem działać za granicą i organizować wystawy nie tylko swoje, ale i innych artystów, łącząc je z innymi wydarzeniami. Odpowiadając krótko na pytanie. Początki mojej obecnej pracy wspominam bardzo dobrze, bo trafiłem złoty strzał, ale droga do tego momentu była długa i wyboista.

Eko mural. Łódź, ul. Sierakowskiego. 2024Z pewnością nie jest to praca dla ludzi, którzy nie mają otwartości i odwagi by pokazać się światu, ale to akurat da się wypracować. Także dla tych, którym brak cierpliwości, wytrwałości i pokory. To również da się wypracować. Tak naprawdę każdy kto ma potrzebę tworzenia i artystyczny zmysł może żyć ze sztuki jeśli podejmie odpowiedni wysiłek, by stworzyć wyrazistą markę osobistą i rozpoznawalność.

Moja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie, który wykonuję... Na bazie moich doświadczeń mogę powiedzieć, że w tym zawodzie trzeba myśleć długofalowo, umieć przykręcić śrubę swojemu ego (przynajmniej na początku) i uodpornić się na hejt i krytykę. Być gotowym na odrzucenie,  nabrać dystansu do swojej twórczości i nie traktować jej zbyt poważnie. Chociaż moja sztuka narodziła się z intymności, tłumionych emocji i potrzeby ich uwolnienia, to traktuję ją również jak biznes, a nie tylko jak wzniosłą ideę, która czeka aż świat się nią zachwyci. Bądźcie szczerzy i autentyczni w tym co robicie, nawet jeśli na początku wydaje Wam się to nieatrakcyjne. Róbcie to z pasją i zaangażowaniem balansującym nawet na granicy hazardu. I nie bójcie się porażki. Z perspektywy czasu wiem, że porażki uczą więcej niż sukcesy.
 
Moje najważniejsze narzędzie pracy to serce.

Pożądanie. Stal pordzewiana. Wymiary 250x120 cm. 2023.

Gdybym nie robił tego, co teraz, to pojechałbym na wojnę i zginął bezsensowną śmiercią na polu chwały. Czasami włączam sobie szarżę Rohirrimów na Polach Pellenoru i żałuję, że nie mogę jechać z nimi prosto w tłum plugawych orków. A tak na poważnie to zdjąłbym buty, przyodział pokutną szatę i poszedł boso w góry. Cierpiałbym tam do końca moich dni jak na prawdziwego romantyka przystało.


Dzień pracy zaczynam wtedy kiedy czuję, że nadszedł czas.

Najtrudniejsze w mojej pracy przejście przez chwile zwątpienia i walka z wewnętrznym krytykiem. Początkowo trudne było również publiczne pokazywanie się ze swoją twórczością, bo bałem się że nie jest dość dobra. W dalszym ciągu miewam momenty, gdy nie jestem zadowolony z tego co robię, ale godzę się z tym i działam dalej, bo proces doskonalenia nigdy się nie kończy.

Plakatowanie stolicy. 2022.Inspiracji szukam w swoich emocjach i przeżyciach. Sztuka jest dla mnie formą autoterapii i tak samo jak boks pozwala mi wyrazić oraz wyzwolić siebie.

Konkurencja to dla mnie motywacja do stawania się jeszcze lepszym od niej.

Nigdy nie zdobędę się na to, aby świadomie skrzywdzić człowieka, który nie skrzywdził mnie.

Pierwsze zarobione pieniądze wydałem na Jordany. Było drogo, ale warto.

Największy sukces to bycie odważnym w byciu sobą, pomimo wszystkich przeciwności.

Wybieg Slow Fashion & Design vol.2.2024. Zdjęcie Wagner ArtsNajwiększa porażka to dopuszczenie się czynów i wypowiedzenie słów, które były raniące dla bliskich mi osób.

Nie wyobrażam sobie życia bez rozwoju i życia w zgodzie ze swoim sercem.

Jako dziecko marzyłem o byciu wojownikiem.

Po pracy to czas dla siebie lub bliskich. Albo szeroko pojęty rozwój osobisty.

Chaos. Rysunek tuszem. Wymiary 29x21 cm. 2022.To co lubię robić najbardziej to... ciężki wybór. Lubię walczyć na pięści i żegnać zachód słońca ze szczytu góry. Lubię zbiegać z tej góry pędząc beztrosko jakbym znowu był dzieckiem. Lubię tworzyć wydarzenia z dobrymi i wartościowymi ludźmi, którzy sprawiają, że moje serce rośnie, a ja czuję się potrzebny. I lubię chwile spędzone z kimś kogo kocham. Zwłaszcza wspólne kąpiele w przeręblu (żartuję, wolę sam, bo wtedy jest mi zimno tylko za siebie).

Jestem dumny z tego, że przetrwałem trudne lata mojego życia i odbiłem się od dna.

Najważniejsza decyzja w moim życiu to zmiana kierunku studiów i rozpoczęcie terapeutycznej przygody z boksem.

Największym szaleństwem w moim życiu było zrzucenie 14 kg i wystartowanie na Mistrzostwach Polski w Boksie po pół roku treningów bez doświadczenia w walce. Zostałem znokautowany w pierwszej rundzie przez ówczesnego Wicemistrza Polski, który prawie wybił mi ten sport z głowy.

Sztorm. Serigrafia. Wymiar 100x70 cm. 2020.Najważniejsze słowa jakie usłyszałem... Kiedy miałem 18 lat i nie było mnie stać na terapię, moja terapeutka zaproponowała żebym chodził do niej za darmo. Nie chciałem się zgodzić na taki układ, bo było mi głupio i czułem, że na to nie zasługuję. Wtedy ona powiedziała ,,ok, umówmy się, że kiedyś pomożesz komuś kto będzie potrzebował pomocy’’. Jej słowa mnie wzruszyły i w dużej mierze ukształtowały.

Chciałbym się jeszcze nauczyć tańczyć i być wirującym seksem na parkiecie.
 
Mój kraj to miejsce, w którym się urodziłem i wychowałem. Czuję się tu swobodnie, ponieważ bogactwo polskiego języka, pozwala mi na adekwatne i kwieciste wyrażanie myśli i uczuć.

Maciej Walczak. Zdjęcie kawaisztuka.plKultura jest dla mnie czymś co uszlachetnia serce i duszę.

Mój cel to w pierwszej kolejności być dobrym człowiekiem i uzdrowić swoją duszę, by móc cieszyć się życiem zamiast obserwować je zza pancernej szyby. Pogoń za sukcesami i wyparcie emocjonalne skończyło się dla mnie poczuciem ogromnej pustki i egzystencjalnym smutkiem. Na terapii zrozumiałem, że złość, choć bardzo energetyczna, nie jest rozwiązaniem długodystansowym i w końcu człowiek zaczyna się w niej spalać. Ulga przyszła, gdy zacząłem dopuszczać do siebie inne emocje i otwierać się na to co zostało stłumione. Wtedy zrozumiałem, że moją największą słabością była chęć bycia silnym za wszelką cenę, podczas gdy prawdziwą siłą jest tak naprawdę odwaga do bycia ,,słabym’’. Kiedy już pogodzę się sam ze sobą, chciałbym rozwijać to co robię, pomagać innym i mieć wokół siebie wartościowych i szczerych ludzi. Doświadczyć pięknej miłości i założyć rodzinę. Żyć w prawdzie i niczego nie żałować.

 

Wysłuchała Maja Ruszkowska-Mazerant

Więcej: instagram.com/walcz_ak/

Zdjęcia: instagram.com/wagner_arts_

Zdjęcie portretowe: facebook.com/kawaisztukapl