Ola Pietrucka. Zawód: właścicielka galerii biżuterii artystycznej


Czas czytania 11 minut

DZIEŃ Z ŻYCIA... Oli Pietruckiej. Założycielki i prowadzącej galerię biżuterii artystycznej - Galeria Olissima, www.olissimart.com

Z wykształcenia jestem... niedoszłym historykiem sztuki. W obronie pracy magisterskiej na Uniwersytecie Warszawskim „przeszkodziło mi” wygranie grantu z UE na założenie Galerii Olissima i musiałam jak najszybciej rozpocząć realizowanie tego pomysłu. W międzyczasie zmieniły się zasady na UW i nasz wydział wprowadził studia licencjackie - de facto moja edukacja zakończyła się na pięciu latach studiów.

Wstaję o... zazwyczaj w okolicach południa, bo pracuję w nocy, często do 6-7 rano.

Rano piję... wodę z cytryną, a potem słodką i mocną kawę z mlekiem.

Dzień pracy zaczynam o... jak tylko wstanę, bo i tak jest już południe...

Moje najważniejsze narzędzia pracy to...  komputer, Internet, komórka i umiejętność kontaktu z ludźmi.

Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na... pisanie maili i rozmowy telefoniczne - ogólnie kontaktowanie się z ludźmi. Moja korespondencja nie przypomina automatycznych powiadomień i jest bardzo zindywidualizowana - staram się zapamiętywać osoby, które pojawiają się w galerii kolejny raz i to procentuje. W ten sposób nieco uczłowieczam Internet i to powoduje, że kobiety chętnie kupują ozdoby właśnie u mnie - bo przecież my kobiety uwielbiamy kontakty międzyludzkie.

Mój dzień pracy... zaczyna się od przejrzenia maili, rozmów telefonicznych z klientami, czy omówienia np. zamówień specjalnych z twórcami, czasami spotykam się z kimś bezpośrednio- wbrew pozorom działalność internetowa nie ogranicza się tylko do kontaktów wirtualnych. Ogólnie rzecz biorąc większość mojej pracy to kontakty i poszukiwania, np. nowych twórców - przeglądam dziesiątki stron dziennie, sprawdzam „co w trawie piszczy”, jakie są trendy na świecie, wyszukuję nowe formy reklamy, staram się na bieżąco prowadzić mikroblog o biżuterii na Facebook’u i nasz galeryjny fanpage również tam. Szukam nowych sprzymierzeńców i pasjonatów, z którymi możemy współpracować nawzajem promując nasze działania. Poza tym taka galeria to mnóstwo szczegółów, o których nie ma co teraz pisać, bo związane są po prostu ze jej sprawami organizacyjnymi.

Obiad zwykle jem... Na kolację...

Moi klienci to... ludzie określani jako przedstawiciele wolnych zawodów: artyści, lekarze, notariusze, biznesmeni, prawnicy, pracownicy agencji reklamy, czy marketingu. Ogólnie rzecz biorąc inteligentni ludzie lubiący wyróżniać się z tłumu czymś niepospolitym, w tym przypadku biżuterią. W większości oczywiście są to kobiety w wieku ok. 25-50 lat, zazwyczaj z dużych miast, ale nie tylko, bo teraz coraz więcej ludzi ucieka na wieś i tam Internet nie raz jest jedyną opcją, żeby kupić coś ciekawego bez przemierzania wielu kilometrów.

Najtrudniejsze w mojej pracy... Ogólnie rzecz biorąc to najbardziej obciążająca jest odpowiedzialność za pracę ponad 100 osób, czyli współpracujących z galerią artystów. Sporym ryzykiem obarczone są rozwijane przez galerię coraz aktywniej zamówienia specjalne - marzenia i pomysły naszych klientów. Doprecyzowanie szczegółów bez bezpośredniego kontaktu - wszystko załatwiane jest „na odległość”, a w takich pracach bardzo ważne są detale i nie można niczego przegapić przed przystąpieniem twórcy do pracy. Generalnie dobra organizacja pracy to podstawa  

To co lubię robić najbardziej to... Poszukiwać i kreować. Krążyć np. po sieci, oglądać strony związane nie tylko z biżuterią, ale ogólnie ze sztuką, rozwijać swoją wiedzę na ten temat, wymyślać coś nowego, lub ulepszać to co już zostało wymyślone przez tysiące lat istnienia tego tematu. Jednym z najfantastyczniejszych momentów jest trafienie na nowego twórcę, który nie prezentuje jeszcze swoich w żadnej innej galerii... lub wskazywanie nowych źródeł inspiracji i pomysłów naszym twórcom.

Początki swojej pracy wspominam... Bardzo dużo pracy, czasami brakowało czasu na sen i nie spałam po dwie doby, bo miałam jeszcze niedoskonałe oprogramowanie i wszystko w galerii musiałam robić sama. Księgowość, marketing internetowy, którego uczyłam się na bieżąco, nie raz na własnych błędach, wystawianie ofert kilkudziesięciu osób - nieraz pisanie do nich tekstów, czy przygotowywanie zdjęć, a do tego po kilkadziesiąt maili dziennie zarówno od klientów, jak i artystów, do tego próbowałam promować nas i biżuterię pisząc artykuły na różne portale internetowe... to była tzw. szkoła przetrwania. Pieniądze na galerię wygrałam w konkursie organizowanym przez UE, więc było ich na tyle niewiele, że nie mogłam sobie pozwolić na dodatkowe koszty związane z prowadzeniem firmy - typu outsourcing. Teraz sporą część obowiązków przejęli twórcy, którym nowe, autorskie oprogramowanie galerii pozwala na pełną obsługę ich profili.  Bardzo pomaga mi również mąż, ale ponieważ cały czas rozwijamy galerię i ciągle wymyślamy coś nowego to pracy nam nie brakuje...

Praca zespołowa to dla mnie... podstawa, żeby cokolwiek fajnego i innego można było w życiu dokonać, a także „zaistnieć” w tłumie innych stron internetowych...

Poziom stresu w pracy w skali od 1 do 10 oceniam na... Wszystko zależy od czasu, bo sprzedaż biżuterii wygląda w skali roku jak sinusoida. Są miesiące gdzie ruch jest bardzo duży i mnóstwo się dzieje - wtedy jest stres dochodzący chwilami i do 8, ale zazwyczaj praca jest sympatyczna, raczej z małą dawką stresu, być może jest to kwestia tego, że ja po prostu lubię to robić i mam coraz lepiej dopasowaną grupę współpracowników.

Konkurencja... w temacie biżuterii artystycznej w internecie jest i to olbrzymia. Chociaż ze względu na to, że bardzo uważnie dobieramy twórców i biżuterię, oraz staramy się mieć swój wyrazisty styl, to taką poważną, bezpośrednią konkurencję stanowią jakieś 2-3 galerie. Ich plusem jest to, że istnieją dłużej od Olissimy, naszym plusem jest to, że oprócz chęci zarobku, biżuteria jest dla nas wielką pasją - chyba wszyscy w tej galerii to fascynacji i miłośnicy tego tematu. Cały czas staramy się wyróżniać na różne sposoby, m.in. jako jedyni nie mamy tzw. składaków, czyli biżuterii z gotowych półfabrykatów - wszystkie nasze prace to rękodzieło, często unikaty. Specjalizujemy się tylko i wyłącznie w biżuterii oraz przedmiotach złotniczych (ten dział dopiero rozwijamy) przez co oczywiście dodatkowo ograniczamy sobie klientelę, ale jednocześnie coraz precyzyjniej trafiamy na świadomie wybrany przez nas target. Jednocześnie prężnie rozwijamy zamówienia dla dużych firm - są to ozdoby wykonane w większej ilości, ale mamy także i te personalizowane - dopasowane idealnie do zamawiającego, o których wcześniej pisałam. Różnorodność naszych twórców i ich możliwości pozwalają na zrealizowanie praktycznie każdego, nawet najwymyślniejszego projektu.

Największy sukces... Ten największy jest chyba jeszcze przed nami. Możemy się jednak pochwalić wykonaniem naprawdę trudnych zleceń, których ze względu na duże skomplikowanie klienci nie mogli wykonać nawet poza Polską a nam się udało [uśmiech] (np. miniatury, ikony etc.) , realizacjami biżuterii na zamówienie – naprawdę trudno jest wykonać biżuterię, którą na samym początku jest tylko w wyobraźni klienta, oraz coraz częstszą współpracą z firmami dla których realizujemy ekskluzywne zlecenia specjalne m.in. Ballantine’s, Desperados, czy TVN.

Sen z powiek spędza mi... To co lansowane jest w temacie biżuterii w mediach oraz brak edukacji jeżeli chodzi ogólnie o sztukę wśród dzieci i młodzieży. Coraz rzadziej w szkołach prowadzone są zajęcia z plastyki, czy muzyki, dlatego coraz trudniej będzie sztukę sprzedać i z niej żyć w naszym kraju. Z wrażliwością i wyczuciem piękna rodzą się nieliczni, natomiast można tego nauczyć - „czym skorupka za młodu nasiąknie...„ - bez tego trudno będzie o świadomych klientów.

W domu myślę o... pracy, praktycznie zawsze myślę o pracy, bo pracuję w domu...

Inspiracji szukam... Wszędzie i to w sensie dosłownym.

Odpoczywam... z moją rodziną lub np. na koncertach, bo kocham muzykę i taniec... ale również pracując lub buszując po Internecie.

W tym zawodzie nauczyłam się, że... warto jest nie poddawać się tylko dlatego, że jest ciężko lub, że coś nie wyszło tak jak chciałam... konsekwencja w działaniu opłaca się dopiero po jakimś czasie i dlatego warto bym cierpliwym.

Z pewnością nie jest to praca dla... Człowieka bez pasji do tego tematu, takiego, który liczy na szybki i duży zarobek... tu trzeba czasu i pomysłu na to co chce się innym pokazać, a także przyzwyczajenia się do słabszych miesięcy.

Moja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie to... Znalezienie niszy nawet w popularnym temacie i korzystanie z funduszy unijnych, a także uczenia się takiej działalności od zera, łącznie z obsługą oprogramowania. Jeszcze jedna rada to nie przesadzać w pierwszym roku z inwestycjami, lepiej jest pracować więcej samemu, choćby i za kilkadziesiąt innych osób...

Gdybym nie pracowała w obecnym zawodzie to byłabym... Prawdopodobnie pracowałabym w jakiejś galerii stacjonarnej lub jak dawniej odkrywała stare ozdoby i szukała dla nich nowego „domu” u jakiegoś kolekcjonera.

Połączenie kultury i biznesu to dla mnie... Połączenie miłości z rozsądkiem - stworzenie nowego rodzaju niszowej usługi opartej na sztuce, ale z możliwością życia z jej tworzenia.

Polska to dla mnie... Kraj wielu możliwości - pełen zdolnych ludzi, których potencjału cały czas się nie docenia.