Wywiad tygodnia
Sława Tchórzewska. Projektantka biżuterii współczesnej
2023-10-30
Czas czytania 13 minut
Sława Tchórzewska jest uznaną projektantką biżuterii współczesnej, niszowej. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Łodzi na Wydziale Tkaniny i Ubioru. Od 23 lat zawodowo zajmuje się tworzeniem biżuterii, wykorzystując techniki m.in. do budowli szybowców. Jej pomysły prezentowane są na światowych targach dedykowanych biżuterii współczesnej. Znajdują się również w kolekcjach muzealnych, ale przede wszystkim mają trafiać do odbiorców otwartych, odważnych i chcących wyrazić swoją osobowość. Kiedyś, ktoś nazwał ją przestrzenną bajkopisarką i to określenie bardzo do niej pasuje.
Mieszkam w Warszawie, ale docelowo mam zamiar przenieść się na wieś.
Z wykształcenia jestem projektantką biżuterii, choć w zasadzie nic nie projektuję, bo wszystkie moje działania są wynikiem spontanicznej pracy i wyobraźni.
Wykształcenie dało mi niesamowity impuls do zanurzenia się w świat biżuterii współczesnej, o której zawsze marzyłam. Myślenie kreatywne to podstawa do ciekawych rozwiązań.
Autoportret Sława TchórzewskaZ zawodu jestem... Ukończyłam Akademię Sztuk Pięknych im. Wł. Strzemińskiego w Łodzi na Wydziale Tkaniny i Ubioru oraz Kolegium Mody w zakresie wzornictwa; specjalizacja stylistyka mody – projektowanie biżuterii.
Mój zawód jest dla mnie nieustającym wyzwaniem, daje niezwykłe poczucie wolności.
W tym zawodzie nauczyłam się, że trzeba być niebywale konsekwentnym i szczerym w wypowiedzi. Zawsze byłam osobą, która szukała niebanalnych rozwiązań, celowo odeszłam od typowego złotnictwa, ponieważ interesują mnie techniki i rozwiązania, które sama odkrywam. Wykorzystuję m.in. techniki do budowli szybowców.
Moi klienci to fantastyczne (przede wszystkim) kobiety, zdecydowanie dojrzałe osoby (i nie mam tu na myśli wieku). Otwarte na świat. Odpowiednie kolory w kolczykach niesamowicie podkreślają urodę klientki. U mnie często jest tak, że najpierw panie kupują moje prace, a dopiero potem do nich ubranie. Moja biżuteria nie jest dodatkiem do ubioru, tylko wyrażeniem osobowości.
Brosza z bursztynem, motyw filmowy. Zdjęcie Sława Tchórzewska
Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na pracach warsztatowych, dobieraniu odpowiednich kolorów, wycinaniu i malowaniu elementów. Moje prace to wyłącznie UNIKATY. Biżuteria niszowa dla wytrawnych odbiorców. Wykorzystuję wiele technik, a każdy detal to kolejny etap. Tu nigdy nie ma serii takich samych elementów. Przykładem są kolczyki, które pochłaniają najwięcej czasu – nie powstają z żadnych form, sama wycinam każdy kształt i bardzo często kilkukrotnie jeden element jest zalewany kilka razy żywicą. Wykonuję też krótkie serie prac na eventy sprzedażowe, ale zdecydowanie najbardziej lubię zamówienia na duże naszyjniki lub na brosze z bursztynami. Klienci muszą być cierpliwi, bo prace nie powstają z dnia na dzień.
Praca jest dla mnie schronem od otaczającego świata. Tworzę swój, bardzo specyficzny. Ktoś mnie kiedyś nazwał przestrzenną bajkopisarką i bardzo to do mnie pasuje. Jestem osobą bardzo pracowitą, ale dystans jest bardzo ważny, żeby czegoś nie sknocić.
Brosza z bursztynem AMBERIF DESIGN AWARD. Zdjęcie Sława Tchórzewska
Początki swojej pracy wspominam bardzo czule. Nie miałam żadnych podstaw do stania się osobą, którą jestem teraz. Początek był bardzo trudny, bo żeby tworzyć biżuterię, trzeba mieć pieniądze na materiał i narzędzia, a ja nie miałam. Byłam bardzo zamkniętą i niezwykle nieśmiałą osobą. Pierwsze wytwory robiłam m.in z rozbitego szkła z budek telefonicznych.
Największym krokiem było odważenie się wzięcia udziału w Międzynarodowych Targach branżowych Amberif w Gdańsku, gdzie przyjeżdżał cały świat. Ja wtedy (23 lata temu), pomimo wspomnianej nieśmiałości, chciałam się sprawdzić, czy coś potrafię i jeśli ktokolwiek miał mnie wtedy ocenić, to tylko znawcy tematu i profesjonaliści. I co? I szok! Mam cudne wspomnienia. Sprzedałam wszystko, nawet spódnicę, którą sobie uszyłam na te targi. Bransolety, wtedy ze skór po męskich kamizelkach z secondhandu, zrobiły furorę i posypały się zamówienia.
Wszystko zaczęło się zmieniać, kiedy wzięłam udział w konkursie i wygrałam 1 kg srebra na Targach Amberif. To mnie bardzo wzmocniło, bo jestem w rodzinie rodzynkiem artystycznym i bliscy nie mieli zielonego pojęcia o tym świecie i targach. Jak przeglądam zdjęcia prac, które wtedy wykonywałam, bardzo doceniam swój upór w pozytywnym znaczeniu i podświadomą moc, którą miałam zawsze. Potrzebowałam tylko impulsu, żeby powolutku zaczęły się uwalniać emocje.
Brosza JAKOŚĆ, Legnicki Festiwal SREBRO. Zdjęcie: Sława Tchórzewska
Z pewnością nie jest to praca dla osoby, która raz dwa coś wymyśli, najczęściej z półfabrykatów, nazwie się projektantką biżuterii artystycznej i zdobędzie świat bez ciężkiej, wieloletniej pracy. To tak nie działa.
Moja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie, który wykonuję to... To nie praca tylko pasja. Proponuję pojeździć na targi, na festiwale dedykowane biżuterii współczesnej, zrobić rekonesans, czy rzeczywiście są gotowe do wejścia w ten świat, bo to bardzo żmudna praca. Chcę tu podkreślić, że mam na myśli osoby, które ambitnie podchodzą do tematu, bo świat zalany jest biżuterią, która zazwyczaj jest wynikiem, odtwarzania w milionach odsłon i ometkowana jako autorska. To bardzo rozległy temat i ma wiele odsłon. W internecie można obserwować setki stron, często profesjonalnych, z super zdjęciami modelek itp., ale ta biżuteria jest na poziomie sztucznie wygenerowanych zachwytów, podlana dobrym piarem. Zachęcam do brania udziału w konkursach. To bardzo rozwija i uczy.
Moje najważniejsze narzędzie pracy to nożyczki.
Broszki i kolczyki. Zdjęcie: Sława Tchórzewska
Gdybym nie robiła tego, co teraz, to byłabym osobą działającą w sektorze kreatywnym, bo oprócz biżuterii, bardzo lubię malować meble, czasem zdarza się mural na zamówienie, popełniam fascynatory, dodatki do torebek, czasem coś szyję.
Dzień pracy zaczynam pomiędzy 6-7 rano. Pies mnie trąca pyskiem na dzień dobry. [uśmiech]
Najtrudniejsze w mojej pracy to zgranie w czasie, bo oprócz warsztatu, trzeba wszystko sfotografować, zapakować, pamiętać o milionie różnych rzeczy, które trzeba ze sobą zabrać na targi, zaprojektować stoisko, mieć zawsze na wszelki wypadek narzędzia, słowem o wszystkim trzeba pamiętać, bo tu wchodzi niezła logistyka.
Ta profesja to niezłe doświadczenia również w zakresie wystawienniczym.
Sława Tchórzewska. Zdjęcie: Ola Pietucka
Inspiracji szukam... Nie szukam. Staram się wyciszyć, słuchać dobrej muzyki, często obserwuję przyrodę. Potrzebuję przestrzeni w mojej głowie, wtedy działam.
Konkurencja to dla mnie... Jako takiej nie mam, bo moja twórczość wychodzi poza ramy. To raczej konfrontacja z artystami z całego świata – jak wypadam w niezwykle różnorodnych technikach, rozwiązaniach, a także jakości wykonania i oczywiście pomysłowości.
Artyści zagraniczni, którzy obserwują mój profil na Instagramie, cieszą się, jak mogą mnie poznać na żywo (np. ostatnio na targach w Amsterdamie) – to bardzo miłe.
Nigdy nie zdobędę się na to, aby... staram się nie używać określenia nigdy.
Ja już tylu rzeczy doświadczyłam, że naprawdę warto robić swoje jak najlepiej się potrafi, mieć dużo pokory i nie przejmować się za bardzo, iść do przodu. Tu chodzi o dojrzałość artystyczną, ja nie pokarzę niczego, z czego nie jestem zadowolona, często zmieniam, wyrzucam do kosza. Muszę czuć spokój, wtedy praca jest kompletna.
Pierścień z bursztynami. Zdjęcie: Sława TchórzewskaPierwsze zarobione pieniądze wydałam na profesjonalne narzędzia, bo to podstawa i komfort pracy.
Największy sukces to fakt, że moje prace były prezentowane m.in w Tokyo Metropolitan Art Museum, JOYA Barcelona Art Jewellery & Objects, Sieraad Art Fair w Amsterdamie, Milano Jewelry Week. Kilka moich prac jest obiektami muzealnymi. To niezwykłe uczucie, kiedy twórczość artysty mogą zobaczyć ludzie na świecie i to w najlepszych miejscach.
Największa porażka... w swoim życiu nie używam takiego określenia. Jeśli coś nie wyszło, to trudno – trzeba wyciągnąć wnioski i iść dalej.
Naszyjnik z bursztynami. Zdjęcie: Sława TchórzewskaNie wyobrażam sobie życia bez sztuki. To dzięki niej – my ludzie – jesteśmy bogatsi wewnętrznie. Biżuteria współczesna to również dziedzina sztuki, o której mało kto ma pojęcie. Ja pozostawiam niedopowiedzenie, nie lubię nazywać swoich prac, one i tak bardzo działają na wyobraźnię. Przygotowuję teraz prace na wystawę do Galerii Yes w Poznaniu na początku grudnia, wypowiem się tam na tematy społeczne. Biżuteria artystyczna to kopalnia pomysłów.
Jako dziecko marzyłam, żeby być kolorowym ptakiem.
Po pracy to czas raczej dla mnie, pomiędzy działaniami. W tym roku często pomagałam chłopakowi w wypuszczaniu samolotu na zawodach modelarskich. Zaczęliśmy również działania na wsi, wszystko sami od podstaw w prawie 100 letnim domu, to jest mega wyzwanie, ale cztery zdolne ręce i dwie kreatywne głowy, to mega potencjał. [uśmiech] Kiedy jestem na targach zagranicznych bardzo sobie cenię kontakt z ludźmi, którzy widzą moją twórczość pierwszy raz, to jest niesamowite uczucie i wspaniała wymiana energii. W czasie wolnym lubię chodzić na wystawy, a jeśli nie ma na to czasu, to po prostu chłonąć nowe miejsca. Również w Polsce na wakacjach, jadąc jako pasażerka na motocyklu, wdycham te cudne zapachy trawy, ziemi po deszczu. Uwielbiam wgapiać się w mikro świat stawów, patrzeć na stwory latające, absolutnie fascynujący świat. Jest taki cudny staw w Sokołowsku albo w Magurskim Parku Narodowym.
Pierścień z bursztynami. Zdjęcie: Sława TchórzewskaJestem dumna z wielu rzeczy. Przede wszystkim, z tego że nigdy się nie poddałam, pomimo wielu przeciwieństw. Kiedy praca twórcza jest prawdziwa, to przynosi efekty i nagrody. Jestem dumna, że dla wielu ludzi moja twórczość to skarb, nie tylko jako forma do noszenia, ale za wartość wypowiedzi.
Najważniejsza decyzja w moim życiu to wydobycie moich umiejętności na powierzchnię. Pierwsze lata to były setki wzorów z grawerowanymi wzorami na srebrze – czarno białe, ale w pewnym momencie powiedziałam: stop! Kocham przestrzeń i urodziłam się kolorystką, a to dar. Zaczęłam więc eksperymentować z nowymi materiałami. Tak powstały moje pierwsze przestrzenne pierścienie, głównie z bursztynami. Bardzo zależy mi na przełamywaniu stereotypów. Nie ograniczam się do żadnych materiałów, działam intuicyjnie.
Największym szaleństwem w moim życiu było... wszystko przede mną.
Najważniejsze słowa, jakie usłyszałam od osoby bardzo majętnej, obytej w świecie, że nigdzie nie widziała takiej biżuterii jak moja i nawet najpiękniejszy brylant będzie pustym kamieniem przy całej opowieści, która powstaje w moich pracach.
Stoisko na Sieraad Art Fair w Amsterdamie, 2023 rokChciałabym się jeszcze nauczyć... Chciałabym bardziej pogłębić swoje techniki.
Mój kraj to dla mnie potężne wyzwanie. Brakuje edukacji i funduszy choćby na fantastyczne wystawy, a biżuteria artystyczna jest niedoceniona. Marzy mi się super wystawa, gdzie widz będzie wchodził w świat dosłownie, bo biżuteria wcale nie musi być zamknięta w szklanej gablocie. Bardzo brakuje takich wystaw w Polsce.
Kultura jest dla mnie najważniejszą istotą ludzkości. Bez niej nic po nas nie zostanie. To artysta jest lustrem społeczeństwa, nawet jeśli wypowiada się na tematy trudne, zwłaszcza w naszym kraju. Wydobywa z nas emocje daje impuls do myślenia
Mój cel to wymarzona pracownia, z kącikiem meksykańskim. Baza już jest, trzeba ją teraz dopieścić. [uśmiech] Wystawy i w miarę możliwości wyjazdy w świat – niekoniecznie zawodowo – bo bardzo mnie to rozwija i otwiera na świat.
Wysłuchała Maja Ruszkowska-Mazerant
Zobacz profile Sławy Tchórzewskiej:
facebook.com/SlawaTchorzewskaBizuteriaNiszowa
instagram.com/slawatchorzewska
Biżuterię można zamawiać kontaktując się bezpośrednio z projektantką.