Wywiad tygodnia
Wanda Franek. Zawód: Śpiewaczka
2011-04-13
Czas czytania 4 minuty
Dzień z życia ŚPIEWACZKI
Z wykształcenia jestem... magistrem sztuki, specjalność: śpiew solowy, jednym słowem: śpiewaczką.
Wstaję... ok. 7.00.
Rano piję... latte z kardamonem.
Dzień pracy zaczynam o... 9.00 - 10.00.
Moje najważniejsze narzędzie pracy to... głos i mózg [śmiech].
Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na... śpiew: próby zespołu, pracę z pianistą, ćwiczenie utworów, ostatnio głównie pieśni.
Mój dzień pracy... (jeśli nie mam akurat próby czy koncertu) nie jest planowany z kalendarzem. Zdarza się, że ćwiczę nie zważając na przeciwności, ale czasami nawet brzydka pogoda wpływa na mój plan pracy. Jeśli mam koncert, wszystko podporządkowuję temu wydarzeniu.
Obiad zwykle jem... koło 15.00 - 16.00. Często poza domem.
Moi klienci to... publiczność.
Najtrudniejsze w mojej pracy... mieć odporność nosorożca, wrażliwość mimozy i nie pogubić się w tym. [śmiech]
To co lubię robić najbardziej to... muzyka.
Początki swojej pracy wspominam... z uśmiechem. Bywało trudno, bo cały czas walczy się z przeciwnościami, ograniczeniami własnego ciała, tremą, niepewnością. Czasem nadal tak jest, ale nigdy nie żałowałam.
Praca zespołowa to dla mnie... kwintesencja tworzenia. Uwielbiam muzykę kameralną, a praca w kwintecie „BEL CONSORT” daje mi olbrzymią satysfakcję.
Poziom stresu w pracy w skali od 1 do 10 oceniam na... przed koncertem 9,5. Ale warto!
Konkurencja... napędza do pracy, inspiruje, pozwala, a nawet każe podejmować wyzwania.
Największy sukces... zawodowy: każdy udany koncert, czyli taki, kiedy mam poczucie, że przekazałam publiczności coś wartościowego.
Sen z powiek spędza mi... niepewne jutro.
W domu myślę o... domu. Czyli o bliskich ludziach.
Inspiracji szukam... specjalnie nie szukam. Sama się pojawia, nie wiadomo skąd.
Odpoczywam... kiedy jestem spokojna.
W tym zawodzie nauczyłam się, że... największą wartość ma to, co jest trudne do osiągnięcia i że naprawdę warto się o to starać.
Z pewnością nie jest to praca dla... leniwych, łatwo poddających się i nieutalentowanych.
Moja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie... przede wszystkim sprawdź siebie. Dowiedz się (od kogoś kompetentnego) czy masz predyspozycje, a jeśli tak, po prostu zacznij śpiewać i szykuj się na lata ciężkiej pracy.
Gdybym nie pracowała w obecnym zawodzie to byłabym... zawsze blisko, może prowadziłabym agencję koncertową...
Połączenie kultury i biznesu... podziwiam i w stu procentach popieram wszelkie inicjatywy łączące te dwie dziedziny. Oczywiście nie mówię o komercjalizacji i dostosowaniu poziomu do oczekiwań najmniej wymagających odbiorców, ale uważam, że kultura pomaga biznesowi, a biznes kulturze.
Polska to dla mnie... ojczyzna. Bez względu na wciąż zmieniające się nastroje społeczno-polityczne.
Z wykształcenia jestem... magistrem sztuki, specjalność: śpiew solowy, jednym słowem: śpiewaczką.
Wstaję... ok. 7.00.
Rano piję... latte z kardamonem.
Dzień pracy zaczynam o... 9.00 - 10.00.
Moje najważniejsze narzędzie pracy to... głos i mózg [śmiech].
Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na... śpiew: próby zespołu, pracę z pianistą, ćwiczenie utworów, ostatnio głównie pieśni.
Mój dzień pracy... (jeśli nie mam akurat próby czy koncertu) nie jest planowany z kalendarzem. Zdarza się, że ćwiczę nie zważając na przeciwności, ale czasami nawet brzydka pogoda wpływa na mój plan pracy. Jeśli mam koncert, wszystko podporządkowuję temu wydarzeniu.
Obiad zwykle jem... koło 15.00 - 16.00. Często poza domem.
Moi klienci to... publiczność.
Najtrudniejsze w mojej pracy... mieć odporność nosorożca, wrażliwość mimozy i nie pogubić się w tym. [śmiech]
To co lubię robić najbardziej to... muzyka.
Początki swojej pracy wspominam... z uśmiechem. Bywało trudno, bo cały czas walczy się z przeciwnościami, ograniczeniami własnego ciała, tremą, niepewnością. Czasem nadal tak jest, ale nigdy nie żałowałam.
Praca zespołowa to dla mnie... kwintesencja tworzenia. Uwielbiam muzykę kameralną, a praca w kwintecie „BEL CONSORT” daje mi olbrzymią satysfakcję.
Poziom stresu w pracy w skali od 1 do 10 oceniam na... przed koncertem 9,5. Ale warto!
Konkurencja... napędza do pracy, inspiruje, pozwala, a nawet każe podejmować wyzwania.
Największy sukces... zawodowy: każdy udany koncert, czyli taki, kiedy mam poczucie, że przekazałam publiczności coś wartościowego.
Sen z powiek spędza mi... niepewne jutro.
W domu myślę o... domu. Czyli o bliskich ludziach.
Inspiracji szukam... specjalnie nie szukam. Sama się pojawia, nie wiadomo skąd.
Odpoczywam... kiedy jestem spokojna.
W tym zawodzie nauczyłam się, że... największą wartość ma to, co jest trudne do osiągnięcia i że naprawdę warto się o to starać.
Z pewnością nie jest to praca dla... leniwych, łatwo poddających się i nieutalentowanych.
Moja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie... przede wszystkim sprawdź siebie. Dowiedz się (od kogoś kompetentnego) czy masz predyspozycje, a jeśli tak, po prostu zacznij śpiewać i szykuj się na lata ciężkiej pracy.
Gdybym nie pracowała w obecnym zawodzie to byłabym... zawsze blisko, może prowadziłabym agencję koncertową...
Połączenie kultury i biznesu... podziwiam i w stu procentach popieram wszelkie inicjatywy łączące te dwie dziedziny. Oczywiście nie mówię o komercjalizacji i dostosowaniu poziomu do oczekiwań najmniej wymagających odbiorców, ale uważam, że kultura pomaga biznesowi, a biznes kulturze.
Polska to dla mnie... ojczyzna. Bez względu na wciąż zmieniające się nastroje społeczno-polityczne.
Warszawska Opera Kameralna, listopad 2009. Przedstawienie "L'amante di tutte" B. Galuppiego, Wanda Franek w roli Lucindy
Filharmonia Dolnośląska z orkiestrą, luty 2011. Pod batutą T. Strugały.