Dotychczasowym standardem zwiedzania muzeum była sytuacja, w której nieruchome obiekty ogląda poruszający się widz. Dziś coraz częściej mamy do czynienia z inną sytuacją, to widz stoi, a przed nim przesuwają się obrazy. Sztuka multimedialna, szczególnie instalacje wideo, powoli zaczynają dominować w galeriach i muzeach sztuki współczesnej. Jest to proces niezwykle dynamiczny, a przecież tego rodzaju dzieła mają raptem może czterdzieści lat historii.

Prehistoria sztuki multimedialnej sięga mniej więcej lat sześćdziesiątych. Za początek tego rodzaju sztuki uważa się wykonane w 1963 roku instalacje Nam June Paika Exposition of Music – Electronic Television oraz Wolfa Vostella Television Decollage. W nich po raz pierwszy wykorzystano obraz telewizyjny i poddano go manipulacjom, które potem można było zapisywać na taśmie magnetycznej. Od tego czasu pojawiła się mnóstwo prac artystycznych wykorzystujących zapis wideo. Początki tego rodzaju sztuki związane są dość ściśle z konceptualizmem, co nie pozostawało bez wpływu na dalszy jej rozwój. Jednak wraz z jej rozwojem oraz poszerzaniem dostępności tego medium rozwijały się i na naszych oczach pojawiają się nowe możliwości.

Kilkadziesiąt lat dzielące nas od początków sztuki multimedialnej poważnie zmieniły jej charakter. Początkowo skupiano się głównie na eksperymentalnym charakterze medium, badano je, badano relacje między zapisem i rzeczywistością. Sposób przekazu był głównym punktem odniesienia. Wraz z rozwojem technologicznym zaczęto stosować nowe strategie, dużo większą rolę zaczęła odgrywać strona narracyjna. Potem doszła możliwość digitalizacji zapisu i działań interakcyjnych oraz umieszczania dzieł w Internecie. Wszystko to gruntownie zmieniło pojęcie sztuki wideo i spowodowało, że z nieznaczącej, eksperymentalnej dziedziny, pokazywanej jeszcze w latach 70. gdzieś w bocznych salach galeryjnych, dzisiaj jest to chyba najbardziej popularny środek wyrazu wśród artystów. Nawet Akademie Sztuk Pięknych musiały powołać do życia pracownie zajmujące się sztuką multimedialną.

Obecnie instalacje multimedialne zajmują poczesne miejsce w salach galeryjnych i muzealnych, a po wystawy czołowych twórców trzeba ustawiać się w długiej kolejce. I nie dotyczy to jedynie najbogatszych krajów, ale całego świata. Pokazana parę lat temu w Zachęcie wystawa współczesnej sztuki chińskiej zawierała ku zaskoczeniu wielu ogromny materiał multimedialny. Dlatego konieczny staje się głębszy namysł na tego rodzaju sztuką, choć podobnie, jak w obszarze sztuki komputerowej, problemem jest brak dystansu do badanego przedmiotu. W Polsce taki naukowy namysł jest udziałem Ryszarda Kluszczyńskiego, który od wielu lat stara się opisywać wszelkie zjawiska związane z sztuką multimedialną, czego dowodem jest książka: Film, wideo, multimedia, sztuka ruchomego obrazu w erze elektronicznej wydana w 1999 roku. Choć pisana na gorąco, dziś po kilku latach jest już mocno zdezaktualizowana, i nie dlatego, że poglądy autora są nieaktualne, ale dlatego, że możliwości technologiczne gruntownie się od tego czasu zmieniły.

Spróbujmy zastanowić się nad typami dzieł wykorzystującymi środki multimedialne. Pierwszy z nich to ten, od którego się wszystko zaczęło czyli instalacje w systemie zamkniętym. Tak wyglądały pierwsze prace Nam June Paika i Vostella, w których mieliśmy zamknięty obieg obrazu i wpływającego na jego przekształcenia elementów. Innym typem są obiekty przestrzenne włączające zapis wideo w swój obszar. Można w tym zakresie mieścić także wszelkie instalacje multimedialne. Najpopularniejszym dzisiaj typem jest projekcja, która niegdyś musiała odbywać się na ekranie telewizora. Obecnie dzięki projektorom multimedialnym oraz rozbudowanym systemom nagłośnienia projekcje odbywają się w salach specjalnie do nich przygotowanych. Jeszcze innym typem mogą być artystyczne projekty interaktywne. Mogą one mieć miejsce zarówno w przestrzeni realnej, w której zwiedzający ingeruje w dzieło, jak i w przestrzeni wirtualnej.

Wszystko to powoduje trudności badawcze, o których pisał Kluszczyński: Interaktywna sztuka multimediów, stawia przed badaczem szereg problemów, w dodatku znacznie bardziej złożonych i skomplikowanych niż miało to miejsce dotychczas. Ich rozwiązanie jest – jak zawsze – uzależnione od przyjętych aksjomatów. I tak, na przykład, uznanie, że relacyjność jest podstawowym atrybutem instalacji, otwiera drogę do zaakceptowania Internetu jako nowej przestrzeni sztuki instalacji. Proces dematerializacji dzieła osiąga tu całkowite spełnienie, a sztuka instalacji utożsamia się ze sztuką komunikowania (stając się jednym z jej podstawowych obecnie rodzajów).

Na koniec chciałbym podnieść jeszcze jeden problem. Mimo demokratyzacji medium multimedialnego jaka nastąpiła w ostatnim czasie, najbardziej spektakularne realizacje są udziałem artystów pochodzących z państw o najbardziej zaawansowanych technologiach. Pewnie ma to źródła historyczne, tam najwcześniej posługiwano się tym medium i najlepiej je zbadano. Powodem drugim są środki finansowe, które pozwalają na zastosowanie najnowszych możliwości. Różnica między polską sztuką multimedialną a np. twórczością Billa Violi jest taka, mniej więcej, jak między naszym kinem i produkcją Hollywood. Nie znaczy to, że wszystko co u nas powstaje jest gorsze, ale jest jak w dystrybucji filmów. Polskie filmów nie obejrzymy w światowych kinach, można obejrzeć je jedynie na specjalnych pokazach, festiwalach, czy imprezach organizowanych przez państwowe instytucje.