IKOON czyli żywa tkanka twórcza. Grupa artystów zainteresowanych głównie sztuką nowych mediów. Nie czekając na zbawienie, działają. Spragnieni aktywności twórczej. O tym jak funkcjonuje kolektyw oraz o improwizacji rozmawiam z Łukaszem Gronowskim pomysłodawcą projektu.

Czym jest IKOON?

“Ikoon” jest kolektywem młodych artystów, kuratorów i krytyków, zainteresowanych przede wszystkim sztuką nowych mediów. Zajmujemy się szeroko pojęta animacją kultury, organizacją wystaw i wydarzeń kulturalnych takich, jak: “Retransmisja – festiwal sztuki wideo”, “Biennale Fotografii – Remis”, “64 pola możliwości”, oraz współorganizujemy szereg innych wydarzeń. Prowadzimy też prowincjonalną galerię “Teren osobny” (http://www.teren-osobny.prv.pl/) w pomieszczeniach starego więzienia w Janowie Lubelskim. Prowadzimy także portal internetowy – http://www.ikoon.art.pl.

Ikoon jest próbą znalezienia przez młodych artystów pewnej tożsamości, własnego miejsca w świecie sztuki. Jest też nieustannym warsztatem. Eksperymentujemy na różnych płaszczyznach. Uczymy się na własnych błędach, poznajemy różne mechanizmy, niektóre rzeczy staramy się zmieniać. Najważniejsze jest to, że pragniemy działać, tu i teraz, nie czekając na “zbawienie”, w postaci chociażby propozycji z galerii. Chcemy utrzymywać kontakty z kuratorami, galeriami, instytucjami, fundacjami, przedstawiać im własne propozycje

Obecnie Artyści związani z Ikoon.art to: Paweł Bownik, Tomek Cichowski, Łukasz Gronowski, Maciej Jabłoński i Iwona El Tanbouli-Jablońska (czyli “F11”), Natalia Jakubowska, Maja Kaszkur, Jacek Kołodziejski, Anna Łoskiewicz, Łukasz Smudziński, oraz osoby głównie piszące, czyli Łukasz Białkowski i Michał Jakubowicz. Skład cały czas się aktualizuje.

Czy macie lidera, czy każdy ma prawo głosu w równym stopniu?

Jestem pomysłodawcą całego projektu, także nazwy. Koledzy i koleżanki mówią do mnie czasami “Ojcze założycielu”, jakby pozapominali, że z założenia jestem anarchistą. Tak, czy inaczej, Ikoon jest kolektywem, a nie stowarzyszeniem, a co za tym idzie, nie posiadamy żadnych formalnych władz. Nad wszystkimi projektami dyskutujemy wspólnie. Aby jednak radosna twórczość nie zamieniała się w totalny chaos, za każdy projekt jest odpowiedzialna jedna, dwie osoby. Stworzyliśmy sobie także wewnętrzny podział na artystów kuratorów, którzy zajmują się daną działką. Maja Kaszkur jest odpowiedzialna za fotografię (w takim bardziej klasycznym znaczeniu), Paweł Bownik i Jacek Kołodziejski zajmują się obiektami, instalacjami i różnego rodzaju mixmediami, ja zaś – głównie działką videoart. Te osoby starają się trzymać pewien porządek, brać na siebie odpowiedzialność za poczynania reszty osób związanych z ich działkami.

Tworzycie portal, w planach jest magazyn – czy łatwo jest prowadzić tego typu działalność? Na jakie trudności natrafiacie?

Obecnie jesteśmy w momencie poważnych zmian w naszym portalu. Wprawdzie, w ciągu tego roku, zaistniał on w świadomości ludzi, jednak na dłuższą metę – nie sprawdził się. Chcemy, aby była to strona z wyraźnym podziałem na magazyn o sztuce, z aktualnymi informacjami i recenzjami, oraz na działkę związaną tylko i wyłącznie z działalnością Ikoon.

Nie chcemy konkurować z portalami o sztuce, które są naprawdę aktualne i zajmują się głównie “updatowaniem” swoich informacji. Pragniemy stworzyć forum do dyskusji o sztuce współczesnej z głównym naciskiem na nowe media. Chcemy też informować ludzi o różnego rodzaju projektach, akcjach, takich wydarzeniach oddolnych, dziejących się poza dużymi instytucjami i galeriami sztuki.

Na pewno trudno jest prowadzić portal informacyjny, ponieważ potrzeba co najmniej jednej, dwóch osób, które mogłyby zajmować się tylko tym. Na razie pracujemy bądź uczymy się i nie nadążamy za wszystkimi nowościami. Być może to się zmieni.


Paweł Bownik - Nieszczelna noc

Współpracujecie z innymi grupami, przykładem może być Retransmisja. Czy możesz powiedzieć coś więcej o tym festiwalu? Byliście również w Łodzi, jak odbieracie nasze miasto? Jak wyglądała Wasza współpraca z łódzką Grupą Central?

Wydaje mi się, że nasi rówieśnicy, tzn. urodzeni w połowie lat siedemdziesiątych i na początku osiemdziesiątych, to ludzie bardzo spragnieni aktywności twórczej. Zaobserwowałem w ostatnim czasie coraz więcej ciekawych inicjatyw ze strony młodych artystów czy animatorów kultury. Mam nadzieję, że będziemy trzymali ze sobą kontakt i razem współdziałali. Retransmisja zaistniała m.in. dzięki takiej właśnie współpracy. Jest to próba stworzenia cyklicznego festiwalu sztuki video, który mógłby stać się forum nie tylko artystów wideo, ale wszystkich artystów, którzy posługują się obrazem ruchomym. Chciałem, aby pierwsza edycja odnosiła się do korzeni sztuki wideo, aby była taka podstawowa. W gruncie rzeczy Retransmisja Vol.1 była maratonem videoartu. Cztery godziny, nie zawsze łatwej w odbiorze, sztuki ruchomego obrazka – były po trosze eksperymentem, z którego wyciągnęliśmy wiele wniosków.

Ponadto, należy dodać, iż nie mieliśmy żadnego budżetu na ten festiwal, udało nam się zebrać kilku sponsorów, którzy wydrukowali plakaty, dali nagrywarkę dvd i płyty, jednak żaden sponsor nie dał nam ani złotówki. Był to swoisty eksperyment i do dzisiaj wiele osób nie wierzy w to, że udało się to zorganizować w całej Polsce bez żadnych funduszy (oczywiście nie licząc moich własnych, ale były to grosze). Wszystko tak naprawdę dzięki małym grupom ludzi w różnych miastach, którzy współorganizowali to wydarzenie u siebie, dzięki mniejszym i większym galeriom oraz artystom, którzy zgodzili się udostępnić swoje prace za darmo. Dzięki temu wejście na Retransmisję było darmowe.

Ideą Retransmisji było też otwarcie się lokalnych środowisk artystycznych na środowiska z innej części Polski, na współpracę między nimi. Następna Retransmisja odbędzie się w 2006 r. i myślę, że będzie jeszcze silniej oparta na współpracy między różnymi środowiskami, różnymi miastami i galeriami w Polsce.

Retransmisja w Łodzi, obok gdańskiej, była najbardziej udana. Głównie dzięki Grupie Cental, która przygotowała bardzo fajne wydarzenia w Muzeum Artystów, oraz reszcie środowiska skupionego wokół pracowni “V13” – prowadzonej przez Kondrada Kuzyszyna na łódzkiej ASP. Ponadto widać było, że łódzka publiczność jest tym naprawdę zainteresowana, było miejsce na dyskusję i malutkie spory. Łódź ma bardzo ciekawe środowisko twórcze, wydaje mi się, że powolutku zaświeci wyraźniej na polskiej mapie sztuki. Mam też nadzieję, że takie grupy, jak Central czy Fabers, będą organizować jak najwięcej ciekawych wydarzeń.


Paweł Bownik - Traktat o sztucznym świetle

Z kim najlepiej Wam się współpracuje bądź współpracowało?

Trudno wprost odpowiedzieć na to pytanie, bo współpracujemy zarówno z małymi organizacjami, jak i dużymi instytucjami, z bardzo różnymi efektami. Po Retransmisji mogę powiedzieć, że mniejsze jednostki, grupy bardziej niezależne, sprawowały się dużo lepiej, piętrzyły o wiele mniej problemów i przykładały się bardziej niż większe instytucje państwowe. Być może to kwestia innego języka, innych zwyczajów, a może pewnej skromności, lub jej braku…

Sami jesteście artystami, czy w Polsce trudno jest się przebić? Jak u nas robi się karierę?

Jak mówiłem wcześniej, pragniemy stworzyć sobie jakąś tożsamość, być może zaowocuje to kiedyś powstaniem galerii. Jednak największy problem polega moim zdaniem na słabym kontakcie kuratorów z młodymi artystami. Z naszego doświadczenia wiemy, że kuratorzy nie gryzą, że młody artysta może zaproponować swoje prace w postaci jakiegoś ciekawego portfolio i może to potem czymś zaowocować. Wydaje mi się jednak, że sami kuratorzy nie prowokują takich sytuacji, jakichś spotkań z młodymi artystami, swego rodzaju “researchów”.

Prawda jest taka, że trzeba się troszeczkę “namachać”, aby zaistnieć w jakiś sposób w świadomości kuratorów, którzy przecież są przepustką do galerii. Można to obejść, organizując wystawy i wydarzenia artystyczne samemu, tak jak my to próbujemy robić.

Inne problemy zaczynają się wtedy, kiedy rozmawiamy o życiu z tworzenia sztuki. Polska jest bardzo prowincjonalna, jeśli chodzi o rynek sztuki. Można powiedzieć, że istnieją jedynie jakieś jego zalążki. Wciąż jest bardzo mało galerii prywatnych, które nie tylko wystawiają, ale i sprzedają polską sztukę współczesną. Te, które istnieją, są raczej zamknięte i dochodzi się do nich krętymi ścieżkami. To wszystko jest mix polityki, układów i innych tym podobnych rzeczy. To wszystko działa raczej na niekorzyść samej sztuki. Nie zgadzam się też, że artysta głodny to artysta płodny, bo być może wiele ciekawych dzieł sztuki nie powstanie z braku funduszów właśnie. Nie znamy na razie lekarstwa na to wszystko. Improwizujemy, poruszamy się po tych strukturach na zasadzie prób i błędów.


Maciej Jabłoński - Pairs

Teraz może trochę o pieniądzach, w bardzo bezpośredni sposób: czy zarabiacie (dobrze) na tym, co robicie?

Absolutnie nie. Jak na razie dokładamy i inwestujemy w Ikoon. Marzymy o tym, że kiedyś się to zmieni, ale to wszystko możemy osiągnąć jedynie ciężką pracą. Dlatego też większość z nas pracuje, np. w agencjach reklamowych. Jesteśmy skazani na swego rodzaju schizofrenię.

Jakie macie plany na ten rok?

W tym roku współorganizujemy dużą imprezę z tradycjami, czyli Ogólnopolskie Biennale Fotografii. To dość zabawna sytuacja, ponieważ w pewien sposób dorastaliśmy na tej imprezie. Wiele rzeczy nie podobało nam się do końca. Teraz będziemy organizować z tej okazji trzy wystawy i mamy nadzieję zrewolucjonizować tę lekko skostniałą imprezę – zarówno pod względem organizacji, jak i fotografii, które będzie można tam oglądać. Ponadto już na początku lutego współorganizujemy w Sztokholmie wydarzenie o nazwie “Polen.Edu” (http://www.polen.edu.pl/), które jest prezentacją młodej polskiej kultury i sztuki w Szwecji. W kwietniu z kolei organizujemy wystawę pt. “Art in the room” w galerii “Zero Projekt” w Berlinie (http://www.zero-project.org/), gdzie sztuka będzie eksponowana tak, jakby była integralną częścią czyjejś przestrzeni życiowej. Jest to swoista (lekko sarkastyczna) odpowiedź na mechanizmy obowiązujące na rynku sztuki, gdzie panuje podział na sztukę użytkową, dekoracyjną i galeryjną. Tak więc w 2005 r. próżnować nie będziemy.