Artur Zaguła
Niedawno odbyły się mistrzostwa Europy w piłce nożnej, a lada dzień zaczynają się Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Warto więc poświęcić parę słów związkom sportu i sztuki. Jest to ciekawy temat, choć dziś obydwie dziedziny są bardzo od siebie oddalone. Powszechne jest przekonanie, że ludzie kultury są najczęściej mało sprawni fizycznie i nie interesują się sportem, zaś sportowcy są na ogół odbierani jako mało zainteresowani kulturą. Są oczywiście wyjątki, takie jak choćby nasz mistrz tenisa Wojciech Fibak, który równocześnie jest kolekcjonerem sztuki. Z innej strony można podać przykład znanego aktora Daniela Olbrychskiego, który uprawiał wiele dyscyplin sportowych, z boksem na czele. Tym niemniej relacje między sportem a sztuką nie należą dziś do najłatwiejszych.

Nie zawsze tak było, dlatego chciałbym przypomnieć i krótko przedstawić podejmowane próby związania sportu i sztuki. Współczesne działania są zresztą oparte na historycznej tradycji wywodzącej się ze starożytnej Grecji, w której sport i sztuka były ze sobą bardzo blisko związane. Panował tam ideał harmonijnego rozwoju człowieka, doskonałego zarówno fizycznie, jak i intelektualnie. Ideę tą określano jako kalokagathia i właśnie nią przepojone były poglądy twórcy nowożytnych igrzysk olimpijskich – Pierre’a de Coubertina. Jego pomysłem była organizacja zarówno zawodów sportowych, jak i towarzyszących im konkursów sztuki. Odbywały się one w latach 1912–1948 i obejmowały różne dziedziny: muzykę, literaturę i plastykę. Niestety zaplanowany na rok 1952 konkurs w Helsinkach nie odbył się, co jak twierdził Fiński Komitet Olimpijski spowodowane było brakiem czasu. Jednym z argumentów był również „amatorski” charakter igrzysk olimpijskich, a przecież artyści tworzący dzieła biorące udział w konkursie byli zawodowcami.

Trzeba od razu powiedzieć, że de Coubertin zdawał sobie sprawę, że nie będzie łatwo zachęcić artystów do uczestnictwa: prawdopodobnie początkowo – pisał – udział w tego rodzaju zawodach będzie się przedstawiał skromnie pod względem ilości, a nawet mizernie co do jakości. Liczył jednak, że w następnych pokoleniach znajdzie się więcej pracowników umysłowych, którzy będą równocześnie miłośnikami sportu. Tak właściwie się stało, ponieważ od igrzysk w Paryżu w 1924 roku olimpijskie konkursy sztuki cieszyły się naprawdę dużą popularnością. Co ciekawe, uczestniczyli w nich wybitni przedstawiciele różnych dziedzin sztuki. Zacytujmy fragment z książki Wojciecha Lipońskiego: Strona artystyczna olimpiady paryskiej była imponująca, stając się wzorem dla wszystkich późniejszych imprez (celebrowanie otwarcia, honorowanie zwycięzców). Powszechny aplauz zyskał też sobie „Wieczór artystyczny VIII olimpiady”, zorganizowany na Polach Elizejskich, podczas którego kilkutysięczny chór, w towarzystwie połączonych orkiestr symfonicznych i iluminacji świetlnej, wykonał IX Symfonię Beethovena. Zdołano też sprawić, że w konkursach sztuki wzięła większa niż dotąd liczba uczestników. Architektura zgromadziła 14 prac, muzyka – 17, malarstwo – 44, literatura – 46, a rzeźba – 47. W następnych latach znacznie zwiększyła się liczba dzieł konkursowych i polepszyła ich jakość.

Duży udział w olimpijskich konkursach sztuki miała Polska. Po raz pierwszy uczestniczyliśmy w nich w Amsterdamie w 1928 roku i od razu otrzymaliśmy pierwszą nagrodę w dziedzinie poezji (Kazimierz Wierzyński) oraz brązowy medal za cykl akwarel (Władysław Skoczylas). Na każdej olimpiadzie aż do 1948 roku zdobywaliśmy laury we wszystkich dziedzinach, a tematyka sportowa na stałe zagościła w malarstwie, grafice czy rzeźbie. Podejmowali ją najbardziej znani twórcy, tacy jak Leon Chwistek, Tytus Czyżewski, Wacław Borowski, Rafał Malczewski, Felicjan Kowarski, Roman Kramsztyk, Ludomir Ślendziński, Alfons Karny i wielu innych. Żeby nie wymieniać wszystkich, którzy uczestniczyli w konkursach, zdobyli medale i wyróżnienia, powiedzmy w tym miejscu o ostatnim z konkursów w Londynie. Tam po raz pierwszy otrzymaliśmy złoty medal w dziedzinie muzyki za „Symfonię olimpijską” Zbigniewa Turskiego. W tej samej dziedzinie wyróżniono Grażynę Bacewicz i Stanisława Wiechowicza. Z kolei w dziedzinie liryki wyróżnienie otrzymał Jarosław Iwaszkiewicz, zaś w dziale rzeźby – Jerzy Bandura i Franciszek Strynkiewicz.

W dzisiejszych czasach jedyną pozostałością po ideałach de Coubertina powiązania kultury fizycznej i artystycznej pozostaje ceremonia otwarcia i zamknięcia igrzysk. Jednak i one są znacznie bliższe kulturze popularnej niż tzw. kulturze wysokiej. Można żałować dawnych czasów, ale w dobie komercjalizacji wszystkich dziedzin życia wygrywa wielkie, spektakularne widowisko.

Tekst: Artur Zaguła