W Krakowie od dwóch lat istnieje Nova - galeria stworzona przez młode małżeństwo. Promuje młodą sztukę polską, odnosi ją do współczesnej rzeczywistości i bezpośrednio ją komentuje. O sukcesie, jakim jest samo prowadzenie galerii, oraz perspektywach na przyszłość z Małgorzatą i Marcinem Gołębiewskimi rozmawia Maja Ruszkowska.

Jak doszło do powstania Galerii Nova?

Pragnęliśmy stworzyć własne miejsce, nową galerię o wyrazistym profilu – ukierunkowaną na prezentację młodej sztuki. W grudniu 2002 r. (niebawem miną 2 lata) otworzyliśmy Novą, rozpoczynając serie wystaw młodych malarzy, których wcześniej zaprosiliśmy do współpracy. Były to osoby biorące udział w festiwalu sztuki novart, w supemarkecie sztuki i innych ciekawych prezentacjach, które zwróciły nasza uwagę nie tylko tym, że poruszają się w kręgu realizmu, hiperrealizmu, fotorealizmu – czyli nurtów bardzo widocznych na przełomie wieków – ale również tym, że posiadają spójną koncepcję własnej twórczości, interesującą od strony treściowej.

Państwa Galeria jest galerią młodą, prowadzoną zresztą przez młodych ludzi. Jak odnajdują się Państwo na obecnym rynku sztuki?

Rynkiem sztuki w Polsce zaczęły rządzić mechanizmy podobne do światowych. Galerie współpracują z artystami na wyłączność, promując ich, organizując wystawy, zapewniając medialny oddźwięk, uczestnicząc w targach sztuki. Skupiają się na kilku wybranych artystach i poświęcają im czas, energię i fundusze. Ta sytuacja wydaje się być normalna i korzystna dla obu stron.

Wiem, że mają Państwo małe dziecko. Czy można połączyć pracę z życiem rodzinnym?

Z naszego doświadczenia wynika, że jest to możliwe. Paradoksalnie, mamy więcej czasu na życie rodzinne niż niejedna para pracująca osobno w określonych godzinach. Dzielimy się obowiązkami związanymi z galerią, jesteśmy elastyczni i w ten sposób godzimy pracę z rodziną.


Małgorzata i Marcin Gołębiewscy

Czy nastawiają się Państwo na biznes, czy na sztukę?

Działamy konsekwentnie. Bez zaangażowania, budowania prestiżu galerii, poszukiwania najbardziej interesujących artystycznych zjawisk osiągnięcie sukcesu finansowego jest niemożliwe. Galeria musi być wiarygodna, tropy, po których się porusza, muszą się sprawdzać, aby klienci byli przekonani do wyborów i do naszej oferty. Nie jesteśmy sklepem, nie nastawiamy się na komercję, punktem wyjścia jest sztuka, a jeśli jest przekonująca, to ma szansę znaleźć nabywcę.

Czy galerii w Polsce jest za dużo, czy za mało?

Galerii jest dużo, jednak nie łączylibyśmy miejsc, w których pokazuje się rozmaite obrazy, sklepów obwieszonych pracami od podłogi do sufitu, gdzie “każdy znajdzie coś dla siebie”, króluje kategoria dekoracyjności, z galeriami profilowymi, które mają określoną ofertę i w świadomy sposób prezentują wybranych artystów.

Czy współpracują Państwo z innymi galeriami?

Współpracujemy z instytucjami kultury, państwowymi galeriami, kuratorami. Kontakty z prywatnymi galeriami to głównie wizyty właścicieli galerii z Europy, prowadzących w Polsce research. Oczywiście mamy kontakty z galeriami zajmującymi się sztuką współczesną w Polsce, staramy się śledzić wydarzenia związane ze sztuką aktualną.


Malwina Rzonca, "biały", akryl, brokat/płótno

Proszę powiedzieć, jak wyglądają Państwa kontakty z artystami, a jak z odbiorcami sztuki?

Artyści to właściwie nasze pokolenie, łączy nas podobny ogląd rzeczywistości, więc kontakty są nie tylko zawodowe, ale również towarzyskie. Klienci to często ludzie młodzi, będący na początku swojej kolekcjonerskiej drogi, ale również obcokrajowcy, dla których młoda polska sztuka jest zjawiskiem interesującym.

Państwa największy sukces?

Sukcesem jest samo prowadzenie galerii, realizacja programu, zaistnienie galerii i kilku nazwisk artystów z nią związanych w środowisku polskiej sztuki aktualnej.

A perspektywy na przyszłość?

Jesteśmy przekonani, że to, co robimy w Krakowie ma sens, ale interesuje nas wyjście poza granice kraju, możliwość prezentacji naszych artystów na targach listę w Bazylei czy friezart w Londynie. To jest naszym celem. Obserwujemy duże zainteresowanie w świecie polską sztuką, która ma szansę przestać być lokalna, więc perspektywy dla galerii i artystów mamy nadzieję są dobre.

http://www.nova.art.pl


Marcin Mroczkowski, "dom mickey'ego", olej/płotno



Katarzyna Skrobiszewska, "effata", akryl/płótno, 115 x150 cm, 2004

Na górze
Joanna Pawlik, bez tytułu, olej/płotno

zdjęcia: Galeria Nova