W grudniu 2007 roku na festiwalu OFAFA rozdano kolejne nagrody dla twórców autorskich filmów animowanych. W wywiadzie z Panem Mariuszem Frukaczem podsumowujemy miniony festiwal. Rozmawiamy też o cechach dobrego animatora.

Festiwal OFAFA istnieje od 1993 r. Przez te lata wręczyli Państwo wiele nagród. Czy mógłby Pan podać nazwiska laureatów, którzy odnieśli sukces?
 
Dla wielu twórców sukcesem jest już otrzymanie nagrody na OFAFIE, najważniejszym festiwalu prezentującym w pełnym spektrum polską animację. Nas organizatorów najbardziej cieszą te sukcesy, które stanowią przełomy w karierach młodych twórców i przekładają się na następne nagrody. Mamy swoich „wychowanków” festiwalowych, czyli osoby, które na OFAFIE przechodziły przez wszystkie trzy konkursy, co świadczy o ich ciągłym rozwoju. Tak było w przypadku Anny Matysik z Krakowa, która na festiwalu zdobywała nagrody jako amatorka. Zachęcona tymi sukcesami rozpoczęła naukę w PWSFTviT w Łodzi i ponownie, tym razem z filmami studenckimi („Oj da da na”, „Nalepioki”), wygrywała konkurs OFAFY. W 2005 r. Anna Matysik została nagrodzona przez jury naszego festiwalu Srebrną Kreską, czyli drugą nagrodą w kategorii filmu profesjonalnego, za film „Mozartomania”. Jej twórczość jest świetnie rozpoznawalna w kraju i za granicą, aktualnie mieszka w Stuttgarcie i realizuje animacje za pieniądze niemieckich podatników.

Na OFAFĘ co roku przyjeżdża większość producentów filmu animowanego w Polsce, którzy polują na talenty. To u nas Ewa Sobolewska z Telewizyjnego Studia Filmów Animowanych w Poznaniu zauważyła talent Joanny Jasińskiej-Koronkiewicz, wówczas studentki IV roku szkoły filmowej i zaproponowała jej współpracę. Nagrodzony Grand Prix OFAFY film „Mileńka” (2001) stał się dla Jasińskiej przepustką do zawodowej kariery. W trzy lata po studiach młoda reżyserka ma już na swoim koncie trzy profesjonalne filmy („Len”, „Dies irae”, odcinek z serii „Miś Fantazy”) i propozycje kolejnych realizacji.
Takich przykładów jest znacznie więcej, wystarczy wymienić nazwiska Tomasza Bagińskiego (nagroda dla „Katedry” jeszcze przed nominacją do Oscara), Wojciecha Bąkowskiego (nagrody za filmy studenckie i zawodowe) czy Wojciecha Wawszczyka, który po sukcesach festiwalowych dostał świetne propozycje pracy z USA.

Skoncentrowałem się tylko na młodych twórcach, ale także wielu twórców profesjonalnych, o ugruntowanej już pozycji w środowisku, rozpoczyna ze swoim nowym filmem pochód festiwalowy od OFAFY.

Czy to oznacza, że warto brać udział w tego typu festiwalach?

Jeżeli twórcy zależy na konfrontacji filmu z publicznością, to w praktyce nie ma innego wyjścia. Filmy animowane funkcjonują ciągle w dość zamkniętym kręgu bywalców festiwali i specjalistycznych przeglądów. Na szczęście po latach zastoju również telewizja zaczyna prezentować animacje na antenie (głównie TVP Kultura i Kino Polska), ale jest to ciągle kropla w morzu potrzeb. Odkąd reklamy wyparły z kin tzw. dodatki, czyli krótkometrażowe filmy pokazywane przed głównymi seansami, filmy animowane zostały zepchnięte do getta środowiskowego. Sukcesy polskich animatorów („Katedra”, a teraz „Piotruś i wilk”) rozbudziły większe zainteresowanie filmem animowanym, stąd też w ostatnich latach na festiwalu często mamy komplet publiczności. Ale to jest tylko jedna z zalet uczestniczenia w konkursach festiwalowych. Poza tym twórcy mogą konfrontować swoje pomysły z dokonaniami innych, uczestniczyć w dyskusjach i, co już zaznaczyłem wcześniej, otrzymywać ciekawe propozycje współpracy.
 
W ramach konkursu przyznają Państwo nagrody w trzech kategoriach: twórców zawodowych, studentów wyższych uczelni filmowych i plastycznych, oraz amatorów. Skąd pomysł na taki podział?
 
Pierwotnie OFAFA była Ogólnopolskim Festiwalem Amatorskich Filmów Animowanych, dopiero po trzech pierwszych edycjach stała się miejscem prezentującym także dokonania twórców zawodowych, a nazwę zmieniliśmy na Ogólnopolski Festiwal Autorskich Filmów Animowanych. Tak więc na naszym festiwalu nie ma produkcji niemających charakteru autorskiego, takich jak animowane reklamy i teledyski, lecz prezentujemy artystyczne wypowiedzi zrealizowane w formie filmu animowanego.

OFAFA, w przeciwieństwie do wielu innych festiwali związanych z animacją, stara się prezentować całe spektrum polskiej animacji — od filmów profesjonalnych, realizowanych w zawodowych studiach, przez etiudy studenckie, aż po dokonania amatorów. Ale rywalizacja między filmem reżysera, za którym stoi potężne studio filmowe i budżet rzędu kilkuset tysięcy, a filmem amatora, zrealizowanym na domowym komputerze z wykorzystaniem prostego aparatu cyfrowego, naszym zdaniem byłaby nierówna. Można powiedzieć, że dobry film, bez względu na sposób jego produkcji, sam się obroni. Tak też czasami się dzieje, czego przykładem mogą być nagrody publiczności, które często wędrowały do filmów studenckich lub amatorskich. Aby jednak móc uważnie śledzić w jednym miejscu, co się dzieje na różnych polach animacji, konieczne było utworzenie trzech kategorii. Jestem przekonany, że ta formuła się sprawdza, a potwierdzeniem tego są wspomniane wcześniej kariery i ogromne zainteresowanie twórców i publiczności festiwalem.


Kadr z filmu "Piotruś i wilk"

O czym powinien pamiętać młody animator, chcący zgłosić swoją pracę?

Przede wszystkim o obowiązujących terminach i regulaminie festiwalu, które są dostępne na naszej stronie http://www.ofafa.pl. Twórcy niestety często czekają do ostatniej chwili z wysłaniem filmów i zgłoszeń, co powoduje, że niekompletne lub niezgodne z regulaminem prace nie mogą być przed festiwalem poprawione. Nie stosujemy ograniczeń metrażu filmu ani techniki animacji, w której ma być wykonany. Warunkiem podstawowym jest autorski charakter filmu, czyli twórca musi być autorem przynajmniej dwóch jego elementów, np. reżyserii i plastyki. Zgłaszający ponosi także odpowiedzialność za uregulowanie kwestii związanych z prawami autorskimi do wykorzystanej w filmie np. muzyki lub tekstu literackiego. W przypadku twórców niepełnoletnich film do konkursu zgłosić może jedynie opiekun takiej osoby.

Czym kierują się Państwo, dokonując wyboru najlepszych filmów?
 
Roczna produkcja polskich filmów animowanych nie jest bardzo duża. Mimo że w ostatnich latach powstaje zauważalnie więcej filmów, liczba ta oscyluje w okolicy 100 tytułów łącznie we wszystkich kategoriach. Z tych filmów wybieramy naszym zdaniem najciekawsze: w tym roku dopuściliśmy do konkursu 83 tytuły: 23 profesjonalne, 37 studenckich i 23 amatorskie. Jak widać, selekcja nie była bardzo ostra, ponieważ chcemy umożliwić twórcom, szczególnie amatorom i studentom, zaistnienie w środowisku filmu animowanego i zachęcić ich do dalszych prób. Do konkursu nie dopuszczamy filmów niespełniających warunków regulaminu oraz o niskim poziomie artystycznym. Pozwalamy, aby to profesjonalne jury, złożone z najwybitniejszych twórców i krytyków filmu animowanego, decydowało o tym, co w danym roku powstało najciekawszego.

Podczas festiwalu odbywają się również warsztaty. Jaki jest ich cel? I jakie tematy były poruszane w roku 2007?
 
W 2007 r. odbyły się pierwsze warsztaty przy naszym festiwalu. Współorganizatorem wydarzenia było Policealne Studium Plastyczne AnimaArt, gdzie zainteresowani, w kameralnym gronie, mogli zaznajomić się z tajnikami produkcji filmu animowanego, a ci bardziej wtajemniczeni zrealizować krótkie ćwiczenia filmowe. Efekt dwudniowych prac pod kierunkiem doświadczonych pedagogów można było zobaczyć na zakończenie festiwalu. Zaprezentowane krótkie, kilkunastosekundowe animacje, wzbudziły ogromne zainteresowanie publiczności.

Kiedy odbędzie się tegoroczna edycja OFAFY? Czy zechciałby Pan zdradzić Państwa plany związane z programem?
 
W tym roku OFAFA odbędzie się w dniach 11–13 grudnia, tradycyjnie w krakowskim kinoteatrze Wrzos. Oprócz konkursu, który już dzisiaj zapowiada się niezwykle interesująco, publiczność będzie mogła zobaczyć wiele zaskakujących przeglądów. Na razie jest jednak zbyt wcześnie, by podawać szczegóły, ponieważ nie wszystko zostały już ustalone. Warto śledzić naszą stronę internetową, gdzie będziemy informować o obowiązujących terminach i zapowiadać festiwalowe wydarzenia.

A jakie są, według Pana, trzy cechy dobrego animatora?

Na pierwszym miejscu wymieniłbym ogromną cierpliwość, ponieważ tworzenie filmu animowanego jest bardzo praco- i czasochłonne. Znam wielu twórców, którzy porzucali swoje pomysły ze względu na uciążliwości realizacyjne i przedłużający się proces twórczy. By zdać sobie sprawę z ogromu pracy, jaką musi wykonać twórca, wystarczy przypomnieć, że na jedną sekundę filmu składają się 24 klatki! Po drugie, musi wykazać się talentem plastycznym i wyczuciem ruchu, by w ciekawej formie zaprezentować swoją opowieść. Niemal niezbędne okazuje się także dobre opanowaniem komputera, ponieważ jest on wykorzystywany nawet przy klasycznych technikach animacji. A trzecia cecha — wyzwolona wyobraźnia — jest niezbędna każdemu twórcy, nie tylko filmu animowanego.