Piotr Dabov. Zawód: właściciel skateparku i szkółki


Czas czytania 6 minut


Od zawsze na desce.
Kultura skateboardingu, snowboard i surfing ukształtowały jego życie osobiste i zawodowe. Obecnie prowadzi jedyny kryty skatepark w Łodzi, Szkółkę Deskorolki, skateshop, firmę deskorolkową oraz czasopismo skejtowe. Kocha snowboard, a latem surfing.




Mieszkam w Łodzi od zawsze. Moje serce bije pomiędzy kamienicami albo na wieżach fabryk.
Trochę niczym android, albo punk, oczywiście cały czas na desce.

Z wykształcenia jestem
magistrem zarządzania, pchnięty przez rodziców, z niewinnego banano-joint życia nieświadomego nastolatka, w kapitalistyczną marynarkę przychodów i zysku.

Wykształcenie dało mi mało. Może w pewnym momencie po miliardzie tabletek pluszsz jakie używaliśmy aby uczyć się do sesji miałem wyższą moc obliczeniową. Cenię niektórych wykładowców do dzisiaj.

Z zawodu jestem płynącym na betonowej fali surferem. Właścicielem jedynego krytego skateparku w Łodzi. Trenerem szkółki deskorolki, klubowych Mistrzów Polski U16, czyli Łódź Skate Club. Właścicielem firmy POGO3012 od lat tworzącej ubrania nie tylko dla skejtów. Snowboarderem, team managerem Pathron Snowboards. Joginem, Veganem, człowiekiem na pewno. PMA.





Mój zawód jest dla mnie całkowitym dopełnieniem. Deska, obojętnie czy ta na śniegu, wodzie, czy betonie to dla mnie naturalny element kultury, życia, pracy.  Chociaż nie zawsze jest słodko, ale… jeździć trzeba.

W tym zawodzie nauczyłem się, że
nie ma fali nie do ujechania.

Moi klienci to tęcza. Wszystkie kolory. Od dzieciaków z getta, dla których deskorolka to forma ucieczki, przez rodziców oraz dzieci klasy średniej i wyższej obecnych na zajęciach szkółki.

Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na oddychanie. Za dużo siedzę na socialach i telefonie. Bardzo dużo na szkółce deskorolki,  coraz więcej fotografuję i filmuję.

Praca jest dla mnie…
spełnieniem, marzeniem, przekleństwem.

Początki swojej pracy wspominam z rozrzewnieniem. Nigdy nie wybiegałem za bardzo do przodu. Byłem, jestem w tu i teraz.

Z pewnością nie jest to praca dla
niezdecydowanych introwertyków.

Moja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie, który wykonuję to… jeżeli chodzi o trenerkę, to prócz merytorycznej wiedzy w momentach kiedy czegoś naprawdę nie wiesz, nie pokazuj tego przed uczniami.

Moje najważniejsze narzędzie pracy to moje ciało.

Gdybym nie robił tego, co teraz, to pewnie żyłbym w klasztorze buddyjskim, bądź mieszkał nad oceanem tylko po to aby surfować jak najczęściej, albo byłbym przewodnikiem wysokogórskim.

Dzień pracy zaczynam od otwarcia oczu. Owsianka. Oddech. Prysznic. Powinna być joga rano ale mój wewnętrzny pracoholik jest silniejszy niestety.

Najtrudniejsze w mojej pracy to znalezienie przestrzeni do jazdy dla samego siebie.




Inspiracji szukam w starych magazynach skate, surf, snow, muzyce i filmach video z 70tych i 80tych.

Konkurencja to dla mnie naturalna kolej rzeczy. Kiedyś walczyłem, tworzyłem niepotrzebne podziały, a prawda jest taka że jeśli coś robisz dobrze , to prędzej czy później zostaniesz doceniony niezależnie ile osób Cię naśladuje, bądź konkuruje.  Działaj sercem.

Nigdy nie zdobędę się na to, aby z zimną krwią zarabiać na niewiedzy, bądź nieszczęściu.

Pierwsze zarobione pieniądze wydałem na
abc do nurkowania.

Największy sukces to moje dzieci. Szymek, Ida, Antek. Znalezienie drogi pomiędzy demonami, mistrzami, bogami a samym sobą.

Największa porażka to brak kontroli emocji. Za dużo ognia w młodzieńczych sytuacjach.

Nie wyobrażam sobie życia bez przestrzeni dla siebie. Bez ruchu. Wszystko i tak płynie, dosłownie i w przenośni. Potrzebuję bliskości z naturą. Słońce, las, ocean, góry.

Jako dziecko marzyłem aby kierować statkiem kosmicznym i podbijać planety, albo zostać komandosem.

Po pracy to czas
na celebrację lotu. Nic nie robienie. Święto dla ciała. Dobre jedzenie bez trupów. Świeże powietrze, prawdziwych przyjaciół.

To co lubię robić najbardziej to zakręt w głębokim puchu na snowboardzie. Ustana fala na surfie, wylądowany trik na deskorolce.

Jestem dumny przede wszystkim z moich dzieci. Ostatnimi czasy, w związku z szalonymi zmianami społecznymi, okazało się, że pracownicy są dla mnie jak rodzina.

Najważniejsza decyzja w moim życiu to otwarcie firmy deskorolkowej prawie 20 lat temu.

Największym szaleństwem w moim życiu było:
Podejście i zjazd na snowboardzie z Mt. Blanc
Otwarcie firmy deskorolkowej w Polsce
Testowanie granic rzeczywistości na spółkę z Chuckiem Palaniukiem, Jimem Morrisonem, Henry Rollinsem.
Spotkanie Lamy Ole Nydhala i pierwszych nauczycieli jogi, a szczególnie Michała Szczepanika.

Najważniejsze słowa jakie usłyszałem „Ślepy koń najlepiej ciągnie wóz”.

Chciałbym się jeszcze nauczyć robić salto do tyłu, 540 backside i szpagat.

Mój kraj to dla mnie powód do dumy i smutku.

Kultura jest dla mnie niezobowiązującą otoczką, bez której wszystko smakowałoby inaczej.

Mój cel to być szczęśliwym i dawać szczęście wszystkim wokół.

Tutaj można lepiej poznać Piotra
i obserwować jego działania:

www.ambassadors.pl
www.pogo3012.com
www.lodzskateclub.com
www.dizastermag.pl

INSTAGRAM
@dabovski
@lodz_skate_club
@super_skate_szkolka
@pogo3012
@ambassadors_polska
@dizastermag
@pathronsnowboards