Muzea to przestrzeń handlowo-usługowa operująca produktem o wysokiej jakości świadczonym w sposób wyrafinowany i unikalny. Czy w polskich muzeach jest tak rzeczywiście? Czy produkt w postaci kultury może zostać zaoferowany inaczej niż telefon komórkowy czy batonik, ale równie skutecznie? A może to dobrze, że kultura reprezentowana przez muzea opiera się nachalnemu a nawet prostackiemu marketingowi?

Pytań można by postawić jeszcze mnóstwo. Najważniejszym jest jednak to: Czy jesteśmy zadowoleni z tego jak działają polskie muzea, i czy jesteśmy zainteresowani tym, co mają do zaoferowania?

Jestem zdania, że muzea niestety nie potrafią zaistnieć w rynkowej rzeczywistości. Dotyczy to nie tylko muzeów, ale większości instytucji kultury będących we władaniu władz samorządowych. Są jednak wyjątki od tej smutnej reguły. Przykładem może być stworzone w Warszawie Muzeum Powstania Warszawskiego. Projekt ten zaistniał w świadomości Polaków głównie dzięki doskonałym działaniom public relations które realizowane był równolegle do działań upamiętniających obchody Powstania Warszawskiego. Nic by nie dały jednak same działania informacyjno-promocyjne gdyby nie produkt, który muzeum zaoferowało zwiedzającym. Produkt w postaci pamięci o wydarzeniach z 1944 roku został ubrany w odpowiednią formę plastyczną i merytoryczną a następnie udostępniono go zwiedzającym. Muzeum Powstania Warszawskiego to nowoczesny projekt mówiący o przeszłości w sposób interesujący i nietuzinkowy. A tylko w taki sposób można przyciągnąć do tego typu instytucji klientów w postaci zwiedzających.

Polska to kraj, w którym dopiero rozwija się marketing w kulturze, i rynkowe podejście do sfery kultury. Rozumieją to już przedstawiciele prywatnego sektora kultury. Fundacje, stowarzyszenia a nawet prywatne firmy które włączają się w absorpcję środków, generowanych przez kulturę. „Walka” toczy się o ogromne pieniądze płynące do instytucji z różnego rodzaju źródeł począwszy od dotacji, grantów, poprzez działalność handlowo-usługową (np. sprzedaż biletów, pamiątek) skończywszy na współpracy z firmami zainteresowanymi sponsorowaniem kultury.

Na świecie istnieją profesjonalne firmy, które zajmują się już od kilkudziesięciu lat wspieraniem muzeów w rynkowym funkcjonowaniu. Przygotowują plany marketingowe, zajmują się obsługa public relations, tworzą identyfikację graficzną. Przykładem takiej firmy jest LORD. Firma z Kanady obsługująca instytucje kultury rozsiane po całym świecie, doradzająca im, w jaki sposób pozyskać klienta, który zapłaci za obcowanie z produktem oferowanym przez instytucję. Firma ta kompleksowo zajmuje się restrukturyzacją skostniałych struktur muzealnych wprowadzając w nie nową jakość w postaci skutecznego marketingu, pomaga w pozyskaniu różnego rodzaju źródeł finansowania, środków publicznych czy funduszy sponsorów prywatnych. Firma Lord zatrudnia na całym świecie kilkudziesięciu konsultantów-specjalistów, aktualnie rozpoczęła realizacje programu stażowego dla młodych osób zainteresowanych pracą w obszarze kultury.

W Polsce pokutuje przeświadczenie, że współpraca z prywatnymi podmiotami zewnętrznymi kończy się korupcją bądź innymi nadużyciami. Tylko jednak podmioty o takim potencjale, jak np. LORD są w Polsce w stanie animować instytucje kultury tak, aby odniosły rynkowy sukces. Włodarze miast, regionów muszą zdać sobie sprawę, że instytucje kultury w tym muzea to „firmy”, które bez dobrych planów marketingowych, promocji, public relations czy w końcu doskonałych menadżerów nie poradzą sobie w rywalizacji o klienta. Klienta, którego w dzisiejszych czasach jest bardzo trudno zadowolić i który zdecydowanie chętniej wybierze batonik i telefon komórkowy niż wizytę w muzeum, w którym od roku nic ciekawego się nie wydarzyło.