Lotte to młoda projektantka wzornictwa. Artystka zaangażowana. Realizowane przez nią projekty mają przesłanie, usiłuje poprzez nie odpowiedzieć na problemy społeczne, próbuje pobudzać świadomości odbiorców.

Jesteś projektantką wzornictwa, ale nie tylko projektujesz, Twoje projekty niosą przesłanie. Opowiedz, proszę, o tym.

Jako projektantka staram się pozytywnie wpływać na społeczeństwo. Jestem przekonana, że na projektancie spoczywa o wiele większa odpowiedzialność niż po prostu tworzenie nowych produktów. Nimi włącza się w ogromny strumień innych produktów, które są bardzo szybko zużywane i odrzucane, dlatego uważam, że należy robić wszystko, aby uzasadnić ich istnienie. Projekty, które realizuję są odpowiedzią lub usiłowaniem odpowiedzi na problemy społeczne lub też próbą budzenia świadomości odbiorców.

Czy uważasz, że artysta powinien wychowywać społeczeństwo?

Nie, zdecydowanie nie. Każdy artysta lub projektant powinien wypracować swoje własne podejście na swoich własnych produktach. Jeśli chodzi o mnie, mogę powiedzieć, że są w moich projektach aspekty, dla których chcę tworzyć rozwiązania i wobec których chcę budzić świadomość odbiorców. Jednak ogólnie rzecz biorąc, bardziej koncentruję się na konkretnych rozwiązaniach problemów społecznych, tam gdzie design może coś zmieniać, a mniej na edukacji. I choć jestem przekonana, że sztuka i design mogą otwierać odbiorcom oczy, co może być kształcące, to nie uważam, że to powinno być celem samym w sobie.

Jaki jest holenderski odbiorca sztuki? Jak są odbierane Twoje prace?

Nie rozumiem tego pytania — czyż każda osoba nie jest unikatowa? A moje prace są odbierane bardzo dobrze. W tym roku po wystawie w Mediolanie miałam bardzo dobre recenzje prasowe, reakcje kolegów i firm. Jest to prawdopodobnie wyrazem ogólnych tendencji w projektowaniu oraz potrzeby ludzi, aby spojrzeć na design pod innym kątem. Jest zapotrzebowanie na projektantów, którzy pracują w sposób innowacyjny, lecz jednocześnie odpowiedzialny, prospołeczny, z zachowaniem ciągłości.

Widziałam Twoją pracę — kulę zrobioną z zużytych filiżanek po kawie. Skąd taki pomysł?

Jest to misa wykonana z zużytych poliestrowych filiżanek do kawy. Pomysł wziął się z obserwacji, że codziennie wyrzucamy setki filiżanek i że korzystanie z jednej własnej filiżanki (widziane jako alternatywa) nie ma szansy się przyjąć. Chciałam znaleźć sposób na ponowne wykorzystanie materiałów poprzez podniesienie ich standardu zamiast obecnej degradacji. Zwykle po recyklingu materiały używane są jako surowiec do wytwarzania produktów o niskiej jakości. Chciałam pokazać, że odpady mogą być wykorzystane także w produktach o jakości wyższej niż produkt pierwotny i że mogą być też zastosowane jako dekoracja. To dlatego zaczęłam tworzyć kształty kwiatowe z tanich filiżanek. Kiedy tworzy się taki kształt (za pomocą podgrzewania), materiały łączą się i nie trzeba dodawać żadnego nowego tworzywa.

Opowiedz, proszę, o współpracy z tureckimi kobietami i swoim projekcie Bloei!

Chodzi o turecką tradycję w kontekście holenderskim. Pierwsze pokolenie kobiet tureckich zamieszkało w Holandii w późnych latach 70. ubiegłego wieku. Grupa ta to obecnie ok. 90 tys. kobiet — 80 do 85% z tych kobiet zajmuje w społeczeństwie holenderskim niską pozycję.

Kiedy ludzie przyjeżdżają do Holandii, przywożą ze sobą pewien „bagaż”. Może to być wiedza lub umiejętności. Dla kobiet tureckich jest to ich rzemiosło. Zajmowały się nim od czasu, gdy były małymi dziewczynkami, aby skompletować swój posag. Tureckie kobiety przywiozły swoje tradycyjne rzemiosło do Holandii i nadal trudnią się nim w domach.

Kiedy ich rzemiosło jest wykorzystywane innowacyjnie w nowych, współczesnych produktach, znajduje swoje miejsce w Holandii. W ten sposób staje się pomostem łączącym te kobiety ze społeczeństwem holenderskim. Podnosi ich samoocenę i pomaga im poczuć się bardziej u siebie w nowym otoczeniu.
Podczas serii warsztatów pracowałam z dziesięcioma tureckimi kobietami z pierwszego pokolenia mieszkającego w Utrechcie. Pracowałyśmy nad Oya, dekoracyjnym obszyciem wokół welonu, który te kobiety nadal noszą. Oya jest wykonane głównie szydełkiem. Stworzyłyśmy dwie nowe kolekcje Oya — jedną dla ciała i jedną dla wnętrza. Świat Oya to świat kwiatów. Wszystkie kwiaty niosą inne przesłania i te przesłania nadal są obecne w nowych produktach. Poprzez ten projekt mam nadzieję zmienić sytuację tureckich kobiet w Holandii. W ten sposób design może coś odmienić.

A czym zajmujesz się teraz?

W tym momencie pracuję (jako ochotniczka) nad projektem dla Zimbabwe. Przekładam ich rzemiosło na nowe produkty oparte o ich tradycyjne techniki. Tworzę ich stronę internetową i projektuję gadżety, które mogą pomóc znaleźć sponsorów i mogą być wykorzystane jako „reklama”. Ponadto nadal pracuję nad projektem Tulipa, w którym ozdabiam wazony i nadzoruję ich produkcję, aby można je było wprowadzić na rynek jesienią. Robię też badania, by stwierdzić, czy mogę rozpocząć projekt zajmujący się problemami młodzieży tu, w Utrechcie. Nadal też pracuję nad projektem Bloei! — w zeszłym tygodniu kolekcja została przesłana do muzeum włókienniczego w Tilburgu, gdzie zostanie sprzedana w ich muzealnym sklepiku. I oczywiście muszę zmienić swoją stronę internetową, sprawić, by była nieco bardziej profesjonalna!

Czy to, co robisz, stanowi dla Ciebie źródło dochodu? Czy utrzymujesz się ze swojej twórczości, czy też musisz zajmować się pracą dodatkową?

W chwili obecnej wykonuję dodatkową pracę, inną niż projektowanie, przez dwa dni w tygodniu. Kiedy w zeszłym roku uzyskałam dyplom, uznałam, że muszę dać sobie czas nim przejdę do pracy na pełny etat. Mam nadzieję znaleźć dodatkowe zajęcie bardziej związane z projektowaniem, lecz praca na część etatu w studiach projektowych należy do rzadkości.

A czy na holenderskich uczelniach projektowania studenci są uczeni przedsiębiorczości? Jeżeli tak, to jak taka nauka wygląda?

To całkowicie zależy od rodzaju wykształcenia. Ogólnie narzeka się, że szkoły artystyczne źle przygotowują studentów do prawdziwego życia i komercyjnych aspektów sztuki i projektowania. Ale wzornictwo przemysłowe wykładane jest na różnych uniwersytetach i akademiach, i każda uczelnia inaczej wyposaża swoich studentów. Moje pierwsze studia — wzornictwo przemysłowe na Uniwersytecie w Hadze — nauczyło mnie ogólnego zarządzania w sposób, w jaki uczy się wszystkich aspektów prowadzenia agencji projektowej (takich jak planowanie projektu, komunikacja z klientami i producentami, rozpisywanie przetargów, rejestracja czasu pracy itd.). Mój dyplom magisterski dotyczył jednak bardziej tworzenia i określenia mojej własnej wizji designu.

Jak wygląda Twoja współpraca z firmami i fundacjami?

W tym momencie koncentruję się na swoich własnych projektach, takich jak projekt Bloei! czy wazony Tulipa. Realizuję też nowe projekty z młodzieżą, poszukuję dróg współpracy z fundacją, która już ma doświadczenie w takiej pracy. Z firmami współpracuję w tym sensie, że włączają one moje produkty (projekty) w swoje kolekcje na zasadzie tantiemów. Pracuję też czasem na zlecenie firm, ale to nie jest moje główne zajęcie.

Nawiązuję szeroką współpracę z fundacjami. Moje projekty dotyczą zagadnień społecznych lub problemów grup społecznych. W tej dziedzinie, aby dany projekt zyskał solidne podstawy, potrzebni są profesjonaliści. Na przykład przy projekcie Bloei! współpracowałam z domem kultury, więc mogę z nimi nadal dyskutować jak projekt ewoluuje, co można poprawić, a społeczne problemy uczestników omawiane są z profesjonalistami. Ponadto fundacje często ułatwiają realizację projektu, oferują przestrzeń do pracy, pomagają sfinansować projekt lub poszukać dotacji, aby projekt mógł zostać zrealizowany.

Czy uważasz, że Twoje prace mogłyby znaleźć nabywców w Polsce? Jak wygląda Polska w Twoich oczach? Czy znasz jakichś polskich artystów?

Nigdy nie byłam w Polsce, ale postrzegam ją jako kraj o bogatej historii i kulturze. Muszą tam więc być wspaniali współcześni artyści i architekci. Mam nadzieję, że po okresie komunizmu przyszedł w Polsce czas na tętniącą życiem kulturę artystyczną, w której jest miejsce na różnorodne podejścia i środki wyrazu.
Chętnie spotkam ludzi w każdym zakątku świata! Bardzo bym więc chciała poznać także polskich artystów, projektantów, a także klientów, ale w chwili obecnej nie mam żadnych zawodowych kontaktów z Waszym krajem. Nie znam polskiego rynku. Poza tym nie jestem tak bardzo zainteresowana poszukiwaniem klientów. Uważam, że istnieją możliwości i związki między firmami/osobami i zawsze można je spotkać jakoś, gdzieś.

Może na zakończenie chciałabyś coś poradzić polskim młodym artystom?

Podążajcie za swoimi marzeniami i niech Was nie przerażają trudności, jakie możecie napotkać w swojej pracy. Szukajcie ludzi, którzy będą Was wspierać i nawiązujcie współpracę, która podniesie Wasze projekty na wyższy poziom. Starajcie się uczyć od ludzi, którzy w wybranej przez Was dziedzinie pracują od lat.