Moho Design to dynamicznie rozwijająca się firma. Ledwo o niej usłyszeliśmy, a już robi międzynarodową karierę. O to, w jaki sposób odnieść sukces w biznesie, zapytaliśmy przedstawicielkę firmy - Magdalenę Lubińską.

Czy trudno jest zaistnieć na rynku takiej firmie, jak MohoDesign?

Z perspektywy czasu możemy ocenić, że trudno, ale na początku nie zastanawialiśmy się nad tym. Pasja była niewiarygodną siłą napędową i pchała nas do przodu.

Trudniej jest zaistnieć na rynku polskim, czy europejskim?

Zdecydowanie trudniej na europejskim, bo jest bardziej wymagający. Na polskim rynku tak naprawdę mało się dzieje i w tym układzie zaistnieć nie jest trudno. Poziom wzornictwa europejskiego jest nieporównywalnie wyższy i jest tu o co się bić.

Czy uważacie, że połączenie dobrego wzornictwa z biznesem jest możliwe?

Jak najbardziej tak. Świat zmierza w tym kierunku, że dobry design jest niezbędny w biznesie. Konsumenci są coraz bardziej świadomi i wyedukowani.

A kim są Wasi klienci?

Nasi klienci to selektywna grupa odbiorców. Nasze dywany są prezentowane w najlepszych showroomach wnętrzarskich na świecie. Prowadzimy rozmowy z jednym z sieciowych marketów i planujemy zaprojektować linię dla klienta mniej zamożnego.

Co daje uczestnictwo w konkursach takich, jak Śląska Rzecz czy „Best Textile” organizowanym przez Wallpaper?

Przede wszystkim prestiż oraz pomaga budować markę. Przekłada się na dalszy rozwój, wzmacnia pozycję, gwarantuje dobry PR w światowej prasie oraz otwiera wiele drzwi. Utwierdza nas również w naszym bezkompromisowym podejściu do designu.

Czy uważacie, że odnieśliście sukces?

Tak, duży, jest nim nagroda Wallpaper, doceniły nas tak wielkie postacie wchodzące w skład jury, jak Donna Karan, Mario Testino, Norman Foster, Murray Moss, Iwona Blazwick, Konstantin Grcic. Dywany do nowej kolekcji zaprojektował dla nas Ross Lovegrove, który jest ikoną współczesnego wzornictwa.

A co oznacza sukces w Waszej branży?

Możliwość sprzedawania tego, co nam się podoba, wyznaczania trendów oraz edukowania odbiorcy.

Jak oceniacie poziom polskiego wzornictwa?

Niestety, słabo, ale to wynika z uśpienia polskiego wzornictwa w latach 80. i 90. Na szczęście teraz błyskawicznie się ono rozwija. Potrzebne jest wsparcie organizacji rządowych wzorem krajów skandynawskich. Jeśli rząd dostrzeże, jaka ogromna siła tkwi w promowaniu designu, to szybko dogonimy światowy poziom. Już teraz obserwujemy polskich designerów, takich jak Tomasz Rygalik, swobodnie poruszających się w profesjonalnym świecie wśród wielkich marek.

Jak więc Waszym zdaniem wypada porównanie polskiego designu z wzornictwem europejskim czy światowym?

Jak już powiedziałam. Mamy bardzo wielu zdolnych ludzi, ale jak wszędzie do tego, by projekty nie pozostawały w biurkach, potrzebne są pieniądze i instytucje. Najwyższy czas, aby instytucje rządowe zrozumiały, że design może być ważnym elementem naszej gospodarki i promocji kraju.

Kto tworzy Waszą firmę — ile osób, z jakim wykształceniem (projektanci, marketingowcy)?

Filar naszej firmy tworzy zarząd, projektanci, dział eksportu — w sumie 9 osób, przy czym ich wykształcenie nie zawsze pokrywa się z funkcjami, które pełnią.

Jakie są Wasze plany na przyszłość?

W tym roku w kwietniu wraz z Rossem Lovegrove prezentujemy nową kolekcję w Mediolanie, we wrześniu w Londynie, a w grudniu w Nowym Jorku. A globalnie rzecz ujmując, nadal budujemy prestiż marki, zapraszamy do współpracy innych znanych designerów. W planach mamy również poszerzenie dziedziny, którą zajmuje się Moho, nie chcemy ograniczać się tylko do dywanów.