W jaki sposób kompleksowo podejść do zagadnienia literatury? Jak łowić talenty? A także, kiedy żałować, że wydało się książkę, opowiada Pan Artur Burszta - dyrektor i właściciel Biura Literackiego we Wrocławiu.

Biuro Literackie to nie tylko wydawnictwo, to również księgarnia i festiwal literacki — skąd pomysł na tego typu działalność?

Pierwszy był festiwal, po roku pojawiły się książki. Początkowo publikowaliśmy kilka tomików rocznie, obecnie wydajemy ponad czterdzieści tytułów w dziesięciu seriach. Od 2000 r. prowadzimy sklep internetowy, a od 2004 księgarnię we Wrocławiu. Strona internetowa, która otrzymała niedawno nagrodę „Papierowego Ekranu” dla najciekawszego portalu o książkach w Polsce, ma swoje początku w 1998 r. Rozwijamy naszą działalność pomału, ale za to bardzo konsekwentnie. Zamiast gonić listy bestsellerów zajmujemy się współczesną poezją, czyli tym, co obecnie najlepsze w polskiej literaturze.

Proszę opowiedzieć o projektach realizowanych przez Biuro Literackie.

Oprócz „Portu Wrocław” i działalności wydawniczej, od nieomal samego początku zajmujemy się edukacją literacką. Obok „Warsztatów Literackich”, realizujemy „Pogotowie Poetyckie” i „Laboratorium” — projekty dla początkujących autorów. Do tego dochodzi „Poetycki Wrocław” — cykl spotkań edukacyjnych w liceach.
 
Realizuje Pan również „Połów” — czym on jest dla debiutantów? Jakie daje korzyści młodym twórcom?

Próbujemy „wyłowić” w każdym roku najciekawszych autorów przed debiutem książkowym, oferując publikację tomiku w Biurze Literackim. Chętnych nie brakuje. Tylko w ostatnich trzech latach na nasz adres napłynęło ponad tysiąc propozycji. Dla jednych to kolejny konkurs literacki, dla innych szansa na publikację w oficynie, w której swoje książki wydaje Piotr Sommer, Marcin Świetlicki czy Bohdan Zadura. Swoje robią pewnie też wyróżnienia dla biurowych debiutantów — Anna Podczaszy za książkę „Danc” otrzymała nominację do Nagrody Nike (2001), książkę „Listopad nad Narwią” Julii Fiedorczuk Polskie Towarzystwo Wydawców Książek uznało za najciekawszym debiut w 2002 r., a Łukasz Jarosz za tomik „Soma” w 2006 r. otrzymał nagrodę główną w Konkursie Młodych Twórców organizowanym przez Fundację Kultury.

Współpracują Państwo zarówno z młodymi, jak i doświadczonymi twórcami, a także tymi przed debiutem — czym się oni różnią między sobą?

Faktycznie, Biuro Literackie to kilka pokoleń autorów — Krystyna Miłobędzka właśnie skończyła 75 lat, najmłodszy autor, któremu wydaliśmy książkę, miał niespełna 16. W Biurze jest miejsce dla Jacka Dehnela i Krzysztofa Siwczyka, Andrzeja Sosnowskiego i Henryka Grynberga. Do tego dochodzą książki zagranicznych poetów — Jurija Andruchowycza, Rainera Kunze i Harrego Mathewsa, by wspomnieć tylko tych, których książki ukażą się niebawem. Oferujemy więc bogactwo poetyk i spojrzeń na literaturę.
 
Biuro Literackie prowadzi również warsztaty. Na czym one polegają? Jaki jest ich efekt?

To zazwyczaj trzydniowy cykl zajęć opracowanych w taki sposób, by wyposażyć początkującego autora w zasób niezbędnej wiedzy. Niewiele ma to wspólnego z typową szkołą pisania. Może zabrzmi to trochę zaskakująco, ale staramy się co poniektórym, jeśli nie wybić z głowy pisanie, to przynajmniej sprowadzić ich nieco na ziemię.
 
A w jaki sposób młody twórca powinien zaplanować swoją twórczą ścieżkę? O czym musi pamiętać?

Nie ma gotowych recept i rad. Najważniejsze to nie spieszyć się zbytnio ze swoim debiutem. Od pierwszej publikacji prasowej do wydania książki przez Marcina Świetlickiego minęło 15 lat. Bardzo często przypominam ten fakt młodym autorom, którzy palą się do szybkiego wydania książki.

KIEDY AUTOR, MAJĄCY AMBICJE DORÓWNAĆ DEHNELOWI, SIWCZYKOWI CZY PODGÓRNIK, MA POWODY, BY ŻAŁOWAĆ WYDANIA KSIĄŻKI

1. Gdy do wydania książki musiał dołożyć z własnej kieszeni.
2. Gdy wydawca przekazał mu więcej niż 10% nakładu książki, bo to sygnał, że nie ma pomysłu na jej dystrybucję.
3. Gdy sam zaczyna rozdawać „na lewo i prawo” egzemplarze swojej książki.
4. Gdy czytelnik nie ma możliwości zakupu książki, choćby za pośrednictwem Internetu.
5. Gdy książka nie została zrecenzowana przez chociaż jedno pismo pokroju „Twórczości”, „Lampy”, „Odry”, „Nowych Książek”, „FA-artu” czy „Studium”.