Cezary Płatak to młody, obiecujący, zaangażowany człowiek. Potrafi wyczarować z pnia drzewa designerskie komódki – pamiątki. Inspiracje czerpie z nowoczesnej muzyki, wzornictwa, i kultury ludowej. Swoje umiejętności manualne, rękodzielnicze przekazuje młodemu pokoleniu podczas zajęć w Centrum Kultury Dziecka w Zgierzu gdzie jest instruktorem.

Brałeś udział w projekcie „Zawód pamiątkarz”, który właśnie się zakończył. Co skłoniło cię do zgłoszenia się na te zajęcia?

Do wzięcia udziału w projekcie skłoniła mnie chęć zarówno poszerzenia moich kwalifikacji zawodowych jako instruktora rzemiosła, jak i samego powrotu do rękodzieła, ponieważ przez kilka ostatnich lat (szczególnie podczas pobytu w Wielkiej Brytanii) bardzo rzadko się nim zajmowałem.

A jak porównasz zajęcia w ramach tego projektu z zajęciami Małopolskiego Uniwersytetu Ludowego, gdzie studiowałeś rękodzieło ludowe?

Zajęcia na MUL-u miały swój specyficzny charakter tworzony przez samo miejsce pałacu Ostaszewskich i przez pozostałych słuchaczy pochodzących z całej Polski. Czas nauki na Podkarpaciu zaliczam do jednego z najciekawszych okresów mojego dotychczasowego życia. Poznałem tam wielu wspaniałych ludzi, z którymi przyjaźnię się do dzisiaj. Co do samych zajęć były one oczywiście znacznie bardziej rozciągnięte w czasie — ceramika, rzeźba, haft, wiklina, tkanina to zajęcia, których nauka na MUL-u trwała dwa lata. Dla mnie to, że podczas trwania projektu były to jedynie dzień lub dwa nie stanowi problemu, ponieważ miałem okazję poznać wyżej wymienione techniki już wcześniej. W przypadku projektu „Zawód pamiątkarz” były więc one dla mnie wspaniałą możliwością odświeżenia sobie tego tematu.

 

Mieszkałeś na Podkarpaciu, w Leicester w Wielkiej Brytanii, teraz mieszkasz w Zgierzu. Które miejsce jest ci najbardziej bliskie?


Każde z tych miejsc jest mi bliskie w mniejszym lub większym stopniu. Jeżeli chodzi o Leicester, to traktowałem je jedynie jako przystanek na mojej drodze. Przyznam, że choć darzę je sentymentem, to jednak nie specjalnie za nim tęsknię. Z kolei Zgierz to moje rodzinne miasto, tu się urodziłem i wychowałem, tu mam wielu przyjaciół. Można powiedzieć, że znam tu każdy kąt, więc to miasto jest mi specjalnie bliskie. To Podkarpacie jednak jest tym miejscem, gdzie wracam z największą radością. Zakochałem się w krajobrazach Bieszczad, specyficznym klimacie podkarpackich wsi, gdzie życie toczy się w zgodzie z naturą. Mam cichą nadzieję, że uda mi się pewnego dnia tam wrócić i zostać. Póki co jest to jednak cel na nieco dalszym planie.

 

Jesteś instruktorem rzemiosła w zgierskim Centrum Kultury Dziecka. Co Tobie jako artyście daje praca z dziećmi?

Przede wszystkim olbrzymią satysfakcję. Bardzo lubię dzieci, czas z nimi spędzony to dla mnie zawsze niesamowita frajda. Wydaje mi się, że choć przekroczyłem trzydziestkę, to mam w sobie bardzo silny pierwiastek dziecka. I dlatego tak dobrze czuję się w towarzystwie milusińskich. Poza tym zawsze twierdziłem, że praca z dziećmi może być dla artysty bardzo inspirująca.

Czy dzieci są otwarte na tradycję? Które zajęcia podobają im się najbardziej? I jak myślisz dlaczego?

Dzieci zawsze otwarte są na wszystko, co dla nich nowe i nieznane. Oczywiście trzeba im to umiejętnie przedstawić. My na naszych zajęciach przede wszystkim wspólnie się bawimy, a najwięcej radości sprawia dzieciom możliwość, jak to nazywam, ubabrania się. Właśnie dlatego zajęcia z gliną są zawsze witane przez dzieci entuzjastycznie.

 

Zainteresowało mnie Twoje hobby. Czy możesz powiedzieć o nim coś więcej? Ono nie jest związane z twórczością ludową [uśmiech].


Tworzeniem muzyki zajmuję się niemal 10 lat. Jeszcze jako nastolatek wspólnie z grupą kolegów założyliśmy zespół metalowy. Niewiele potrafiliśmy, ale na pewno robiliśmy dużo hałasu. Teraz, gdy wracamy w rozmowach do tamtych czasów śmiejemy się z tego naszego „metalowania”.
Gatunkowo muzyką, która pochłonęła mnie całkowicie, jest hip-hop. Na jej tle spełniam się jako tekściarz i „nawijacz”. Przyznam, że z twórczością ludową ma to niewiele wspólnego, jednak mam głowę pełną muzycznych pomysłów niekoniecznie związanych bezpośrednio z hip-hopem. Uwielbiam niemal każdy gatunek muzyczny, a jednymi z najbliższych mi poza wyżej wymienionym są etno folk i reggae. W związku z tym marzy mi się projekt muzyczny, który byłby połączeniem oryginalnych ludowych tekstów z muzyką współczesną w klimacie roots reggae.

Na koniec powrócę do tematu pamiątkarza. Czy planujesz tworzyć i sprzedawać pamiątki z województwa łódzkiego?

Jak najbardziej tak. Mam nadzieję wziąć udział w szkoleniach o zakładaniu własnej działalności i jeżeli tylko uda mi się pozyskać środki jeszcze w tym roku, otworzyć własny warsztat. Wykonywałbym tam pamiątki z regionu, ale także inne formy rękodzieła.

Rozmawiała: Maja Ruszkowska-Mazerant