Tekst
Ola Szałek

Zdjęcia
dzięki uprzejmości slowhop



Jak to jest rzucić wszystko i wyjechać na wieś? Zostawić pracę, modne coffee shopy, chodzić od rana do wieczora w jednych dresowych spodniach i pić kawę z widokiem? Oni się na to zdecydowali i stworzyli legendarne już miejsca dla tych z nas, którzy szukają na wakacje czegoś innego niż standardowy hotel i spa.

Historie ludzi, którzy zdecydowali się na prowadzenie pensjonatu pełne są wyczerpujących remontów, pracy 24/7 i wakacji w dziwnych terminach. Ale gdybyście zapytali każdego z nich, czy wróciłby do poprzedniego życia - odpowiedź byłaby tylko jedna. Poznajcie ludzi, którzy zdecydowali się porzucić miasto dla wsi. Trochę bardziej designerskiej, z pomysłem, ale nadal wsi.




 

Kawkowo


Kawkowo
Nowe Kawkowo na Warmii to wieś zamieszkana przez ludzi wolnego ducha, którzy kiedyś emigrowali z wielkich miast. Tworzą tu galerie, pensjonaty i agroturystyki i Bóg wie co jeszcze. Wystarczy, żeby słowo "wiocha" nabrało nowego uroku. Jest tam też Staszek Kamionka, człowiek po studiach z zarządzania z Warszawy, który postanowił kiedyś zbudować ekologiczny dom z gliny w samym środku Lawendowego Pola. Projekt dokończył ktoś inny, ale Staszek w Kawkowie został, znalazł wiekowy dom i postanowił z hukiem wyrwać się z systemu pracy od 9-17, domu z kredytem na przedmieściach i biszkoptowego labradora, a przy okazji sprawdzić samego siebie.
Na co dzień jest gospodarzem pięknego domu ze stodołą i zamiast w zarządzaniu, robi w fotografii, która dla niego wpisuje się w szukanie piękna dookoła siebie. Dom w Kawkowie stał się wdzięcznym tematem zdjęć i nieustającym źródłem emocji, pracy i nowych imion do zapamiętania.

Więcej o Kawkowie




 

Dom Tkacza


Dom Tkacza

Historia Domu Tkacza tak naprawdę zaczyna się wtedy, kiedy Wojtek Siwiec po raz enty mija stary dom, który znał z dzieciństwa. Dom był spory, urokliwie położony nad strumieniem w wiosce Rościszów, znanej niegdyś jako centrum dolnośląskiego tkactwa, jeszcze przed erą industrialną, a potem jako niemiecki kurort uzdrowiskowy w Górach Sowich. Po śmierci dotychczasowych właścicieli dom był pusty, a Wojtek, budowlaniec,  potrzebował projektu, w którym się sprawdzi. Nie sądził, że to będzie przygoda życia. Ze zwykłego domu wydobył prawdziwą siedzibę tkaczy, dbając o zachowanie najmniejszych szczegółów, odtwarzając obok autentyczną kuźnię, a w środku stanowisko tkacza. W przedsięwzięciu pomagała Wojtkowi siostra, Joanna, z zawodu fotografka, z pasji ogarniaczka wszystkiego tego, do czego Wojtek nie ma głowy.
Dom Tkacza jest aktualnie nietypowym pensjonatem, do którego ściągają ludzie poszukujący wyjątkowego odpoczynku u stóp Wielkiej Sowy, najwyższego wzniesienia Gór Sowich.

Więcej o Domu Tkacza




 

Chata Miłośliwka


Chata Miłośliwka
Sara Paleczny przyjechała w Beskidy z Krakowa. Niewiele by brakowało, a Miłośliwka nigdy by nie powstała. Zrujnowane siedlisko z sadem, daleko od asfaltu, w Beskidzie Niskim kupił wiele lat wcześniej jej narzeczony Łukasz, wędkarz amator. A potem postanowił je sprzedać. Sara, regularna weekendowa uciekinierka z Krakowa, najpierw stanowczo zaprotestowała, a potem wpadła na pomysł całkowitego przeorganizowania życia w miejscu, do którego nie dojedzie żaden kompaktowy samochód. Chata Miłośliwka jest teraz niezwykłą agroturystyką lub jak ktoś woli klimatycznym pensjonatem i stała się mekką dla tych, którzy chcą zapomnieć o bożym świecie.

Więcej o Chacie Miłośliwce



 

Złoty Jar


Złoty Jar

Najpierw była mama, Elżbieta Szumska, która postanowiła kupić kopalnię złota. Potem jej córka, Małgorzata Szumska, podróżniczka i pisarka, która wraz z partnerem, Maćkiem Dziczkowskim, zamachnęła się na stary, poniemiecki pensjonat. Jak już wszystko udało się wyremontować, przy zachowaniu duszy tych miejsc, cała trójka stworzyła w Złotym Stoku taką miejscówkę dla wędrowców, że powinni dostać setki nagród. No i dostają. Za atrakcję turystyczną, jedno z najlepszych miejsc noclegowych na Dolnym Śląsku albo za jedno z fajniejszych miejsc na retro wesele.

Więcej o Złotym Jarze

 

Dwór Dawidy


Dwór Dawidy

Jan Kozłowski, to człowiek od biznesu, który regularnie szukał oddechu podczas motocyklowych wypraw po Maroko. I to tam urodził się pomysł, żeby znaleźć w Polsce takie miejsce, jakich pełno w północnej Afryce - opuszczonych, tajemniczych, wartych odnowienia. Znalazł je tam, gdzie Warmia wita się z Żuławami Wiślanymi, nieopodal Pasłęka. Stary, klasycystyczny dwór z mansardowym dachem, po sąsiedzku z rezerwatem przyrody Lenki. Zrujnowana piękność była już obiecana, ale właściciela udało się przekonać.
Nowy gospodarz na dobre przeniósł się do Dawid po remoncie, tworząc tam swój świat w dawnym dworze, pełen odniesień do historii, natury i swoich afrykańskich przygód. Dwór Dawidy to teraz niezwykły pensjonat z pyszną kuchnią i kilkoma przepięknymi apartamentami.

Więcej o Dworze Dawidy

Tekst: Ola Szałek
właścicielka portalu slowhop.pl