Wywiadu udzielili
przedstawiciele Kooperatyw Spożywczych z Krakowa, Łodzi i Poznania

Rozmawiała
Maja Ruszkowska-Mazerant

Zdjęcia
dzięki uprzejmości Kooperatyw



Strona www: Wawelska Kooperatywa Spożywcza




Strona www:  Kooperatywa Spożywcza w Łodzi


Strona www: Poznańska Kooperatywa Spożywcza



Dlaczego myśląc o zdrowym żywieniu, jesteśmy tak sfrustrowani? Dlaczego w czasach tak wszechogarniającej nas zewsząd informacji, czujemy, że nic nie wiemy, chociaż wiemy przecież coraz więcej? Czy w natłoku informacji, które do nas docierają, możemy wybrać tę, która jest sprawdzona i prawdziwa? A jeżeli sprawdzona, to przez kogo? I czy jest prawdziwa? Jak znaleźć zdrową żywność? Gdzie jej szukać? Jak ważna w tym procesie jest współpraca z innymi – ludźmi, rolnikami, producentami żywności?

Po przeczytaniu książki „Kto nam podkłada świnię” wydawnictwa Znak można dojść do smutnego stwierdzenia, że nie wszystko to co zdrowe, jest dla nas zdrowe. Co gorsze, możemy się przekonać, że globalna żywność ekologiczna, certyfikowana, może nam zaszkodzić. Warto zapoznać się z tą książką, aby sprawdzić, jak wygląda biznes żywieniowy dyktowany przez korporacje. Jak więc wybrać taką żywność, która będzie dla nas dobra?

Szukając odpowiedzi, warto zapoznać się z działalnością kooperatyw spożywczych. To grupy ludzi, którzy sami poszukują rolników do współpracy, sprawdzają ich ofertę, a później w zamkniętej grupie realizują zamówienia na to, co aktualnie jest im potrzebne, zgodne z porami roku oraz lokalnością. Porozmawialiśmy z kilkoma różnymi kooperatywami, które chcemy Wam przedstawić. Zobaczcie sami, jaką alternatywę dla żywności z supermarketów możecie znaleźć dla siebie i czy warto.

O kooperatywach spożywczych słyszymy już od jakiegoś czasu. Co zmieniło się w ostatnim czasie? Czy w Waszej kooperatywie zauważyliście większe zainteresowanie „nowych członków”?


Wawelska Kooperatywa Spożywcza: Od momentu powstania Wawelskiej Kooperatywy Spożywczej widzimy rosnące zapotrzebowanie na zdrowe, ekologiczne jedzenie. Ideą kooperatywy interesują się mieszkańcy dużych miast, którzy mają ograniczony dostęp do świeżego, zdrowego i lokalnego jedzenia. Coraz częściej w mediach pojawiają się tematy związane z negatywnymi skutkami spożywania jedzenia niskiej jakości. Mówi się też o wiele więcej o ekologii, zwraca się uwagę na tematy chemicznego skażenia gleby i pożywienia, które ląduje na stołach konsumentów. Ludzi nękają różnego rodzaju alergie i choroby. Mieszkańcy miast zaczynają dostrzegać potrzebę dostępu do zdrowego jedzenia. Niestety te, oferowane przez ekologiczne markety spożywcze czy sklepy internetowe, bywa także horrendalnie drogie, a więc tylko zamożni mogą sobie na nie pozwolić. Kooperatywa stara się przywrócić szerszy dostęp do tańszej żywności ekologicznej.

Kooperatywa Spożywcza w Łodzi: Zainteresowanie Kooperatywą jest w dużej mierze sezonowe – najwięcej osób pyta o możliwość dołączenia wiosną i jesienią. Nie widzimy szczególnie zwiększonego zainteresowania kooperatywami, co może wynikać z tego, że w ostatnich latach powstało sporo firm i start-upów, które oferują podobny model, ale przy dużo mniejszych wymaganiach. Stawiają raczej na relację klient-dostawca, chociaż promują się często hasłem „bezpośrednio od rolnika". W kooperatywach relacje z rolnikami są naprawdę bezpośrednie. Owszem, w ostatnich latach poziom świadomości żywieniowej i informacji na temat pozytywnych aspektów zdrowej i ekologicznej żywności wzrasta, lecz nie zmienia się niechęć do inicjatyw oddolnych i wspólnotowych. Ludzie wolą zapłacić więcej za zdrową żywność w sklepie, niż poświęcić jej swoją uwagę i czas, co jest warunkiem uczestnictwa w kooperatywie.

Poznańska Kooperatywa Spożywcza: Nasza kooperatywa istnieje już od niemal 6-ciu lat i sukcesywnie przyciąga kolejnych członków. Wzrost jest wprost proporcjonalny do naszych chęci działania i potrzeb, trudno znaleźć tutaj bezpośrednią korelacją ze wzrastającą świadomością społeczną (ruchów oddolnych) i zdrowotną. Z całą pewnością nie jest ona jednak bez znaczenia.


 

Wawelska Kooperatywa Spożywcza


Jakie są główne zasady dołączenia do kooperatywy?

WKS: Kooperatywa działa tylko dlatego, że jej członkowie są zaangażowani w przeróżne prace na jej rzecz, a jest co robić! Każdy z nas w ciągu miesiąca powinien przepracować na rzecz Kooperatywy co najmniej 2 godziny. W Wawelskiej Kooperatywie Spożywczej mamy takie funkcje jak opiekun dostawcy, który utrzymuje kontakt z rolnikiem, paczkujący w dniu dostawy przyjmują zamówienie od rolników i odważają zamówione ilości. Koordynator tygodniowy nadzoruje prace związane z zamówieniami. Są także inne funkcje: wprowadzanie nowych członków, sprzątanie lokalu czy wysyłka cotygodniowego newslettera – dla każdego coś miłego. Z drugiej strony ci, którzy chcieliby dołączyć do Kooperatywy, muszą pamiętać, że nie jest sklep i nie ma możliwości zaopatrzenia się w potrzebne produkty poza dniami odbioru.

KSŁ: Wielu ludzi myli kooperatywy ze sklepami. Owszem, istnieją sklepy prowadzone przez kooperatywy, ale większość z nich działa trochę bardziej jak kluby zakupowe. Kooperatywy w Polsce działają na różnych zasadach i różne są zasady dołączania do nich. Aby się do nas przyłączyć, trzeba przyjść na spotkanie wprowadzające, podczas którego wyjaśniamy zasady działania, bo zdajemy sobie sprawę, że nie wszystkim ostatecznie będzie odpowiadało to, że muszą w swoje zakupy włożyć jakiś wysiłek. Dołączyć może każdy i każda niezależnie od płci, wieku, wykształcenia, wykonywanego zawodu czy poziomu zarobków. Warunkiem przyłączenia jest zaakceptowanie zasady, że każda z osób, która zamawia produkty w naszej Kooperatywie, musi brać czynny udział w pracach – najczęściej jest to udział w ważeniu albo kontakt z dostawcą lub dostawczynią, choć formy zaangażowania zależą od możliwości danej osoby w danym momencie. Jeśli mówimy o czasie, minimum to ok. 2 godzin w miesiącu pracy na rzecz Kooperatywy.

PKS: Każdy kto chce uczestniczyć w kooperatywie może wejść na naszą stronę i zapoznać się z regulaminem i zasadami u nas obowiązującymi. Musi również uczestniczyć w regularnie organizowanych spotkaniach dla nowych członków, na których da się poznać. Stawiamy na budowę relacji, a nie na bezosobowe zakupy.


 

Kooperatywa Spożywcza w Łodzi


Skąd mamy pewność, że warzywa, owoce – produkty, które kupujecie w ramach kooperatywny naprawdę są lepszej jakości?


WKS: Nie każdy z naszych dostawców ma certyfikat ekologicznego gospodarstwa. Zanim Kooperatywy przyjmie rolnika do swojego grona i nawiąże z nim dłuższą współpracę, członkowie w ramach prac wizytują gospodarstwo, rozmawiają z członkami rodziny – bardzo uważnie przyglądamy się pracy rolników, a oni dzielą się z nami swoją szeroką wiedzą na temat prowadzenia siedliska ekologicznego. Niektórzy z rolników to nasi przyjaciele, rodzina i znajomi. Śmiało możemy powiedzieć, że wiemy, co jemy, bo znamy tych, którzy nas karmią. Mamy do nich zaufanie, i odwrotnie – oni także ufają nam.

KSŁ: Z osobami, z którymi współpracujemy, znamy się od lat. Nie tylko one odwiedzają nas, dostarczając produkty, ale i my – grupa kooperantek i kooperantów – bywamy u nich w gospodarstwach z wizytą. Niektóre gospodarstwa posiadają certyfikaty świadczące o uprawie ekologicznej. Oczywiście, nie daje to pełnej gwarancji co do jakości produktów ani sposobu ich uprawy lub wytwarzania, ale wobec dostawców i dostawczyń używamy tej samej zasady, co wobec członkiń i członków: darzymy ich zaufaniem. W niektórych przypadkach relacje między kooperatywą a dostawcami nie ograniczają się do dostarczania produktów; niektórzy dostawcy i dostawczynie należą do kooperatywy i zamawiają w niej produkty, co dodatkowo zacieśnia więzi, podnosi poziom zaufania i ułatwia współpracę.

PKS: Każdy dostawca sprzedający swoje wyroby w ramach kooperatywy ma obowiązek zapoznać się z naszymi wymogami. Poza tym powinien też przystąpić do kooperatywy jako jej członek i zamawiać produkty. Nie chcemy, by pozostawał anonimowy. Dzięki temu w naturalny sposób czuje się bardziej zobowiązany do utrzymywania jak najwyższej jakości proponowanych przez siebie wyrobów, na czym każdemu z klientów kooperatywy zależy. Ma on również obowiązek przyjąć niezapowiedziane (i zapowiedziane) wizyty członków kooperatywy. Każdy bowiem ma prawo mieć wgląd w to, jak są produkowane, hodowane czy przerabiane produkty. Opieramy się bowiem na zaufaniu – nie mamy przecież do dyspozycji skomplikowanej aparatury do pomiarów – nie o to zresztą w tym chodzi.

 

Poznańska Kooperatywa Spożywcza


Czy działalność kooperatywy to dobry pomysł na łączenie ludzi z miast i wsi? Uwrażliwianie „mieszczuchów” na ciężką pracę „ludzi roli”? A także znajdowanie możliwości zbytu dla małych inicjatyw wiejskich i tym samym wspieranie ich w działalności.

WKS: Cena żywności musi być sprawiedliwa. Jako Wawelska Kooperatywa Spożywcza mamy bardzo bliskie relacje z rolnikami. W sezonie czasem organizujemy wyjazdy na zaprzyjaźnione gospodarstwa, podczas których pomagamy przy pracach w polu. To bardzo ważne, żeby uświadamiać mieszkańców miasta, skąd pochodzi dobre, zdrowe jedzenie oraz jak wielkiej i ciężkiej pracy wymaga wyprodukowanie jej.

KSŁ: Kooperatywy są na pewno dobrym sposobem na przełamanie odczłowieczenia rolnictwa, powiązanego z wielkimi sieciami handlowymi, które upowszechniły się w Polsce po okresie transformacji i wejściu do Unii Europejskiej. Powszechność sklepów wielkopowierzchniowych spowodowała, że ludzie z wygody robią tam codzienne zakupy. Kooperatywy kupują warzywa od małych producentów i producentek, którzy nie mają szans na wprowadzenie swoich produktów do marketów, bo są zbyt mali – swoje dochody opierają na dostawach do lokalnych sklepów, bezpośrednio do ludzi czy do kooperatyw właśnie. Nasza Kooperatywa organizowała odwiedziny w gospodarstwach naszych dostawców i dostawczyń, co pozwoliło poznać ich metody pracy, podejście do gospodarstwa, trudności, z jakimi się stykają.

PKS: Zdecydowanie to jedno z ważniejszych zagadnień. Kolejne pokolenia nie wiedzą, że udka kurczaka nie rosną na drzewach! [uśmiech] U nas natomiast każdy zainteresowany, w czasie wyjazdów do naszego głównego gospodarstwa, może ziemi „posmakować”, czyli samemu coś zasadzić, pielęgnować, podlać czy choćby odchwaścić sałatę, która potem wyląduje na jego stole. To bardzo zbliża i dodatkowo buduje świadomość.
Co więcej, staramy się aktywizować również społeczności wiejskie – być może zostaną tam utworzone kooperatywy gospodarstw, które będą dbały o regularne dostawy wysokiej jakości organicznego pożywienia do miast, wspierając tym samych pojedynczych gospodarzy.
Co ważne, właśnie organicznego, a nie ekologicznego, permakulturowego, a nie chemicznego i mechanicznego. Certyfikaty nie są dla nas najważniejsze. Najważniejsze jest serce i pasja, jaką się wkłada w codzienne życie.

 

Wawelska Kooperatywa Spożywcza


Czy dobre, zdrowie jedzenie musi być drogie?

WKS: Wpadliśmy w pułapkę niskich cen jedzenia w supermarketach. Warzywa i owoce ze sklepów są tanie, bo pochodzą z ogromnych monokulturowych upraw z dalekich krajów. Rosną na sztucznych nawozach, są spryskiwane szkodliwą chemią, żeby się nie psuły w długiej podróży na nasze, polskie stoły, a na dodatek ich zbieranie to praca maszyn, a nie ludzkich rąk. To wszystko sprawia, że na przykład luksusowe niegdyś awokado, dziś kosztuje raptem 4 zł za sztukę. Z kolei rolnicy prowadzący ekologiczne gospodarstwa uprawiają jedzenie na glebie bogatej w składniki odżywcze, nie pryskają roślin środkami ochrony, a takie warzywa wymagają specjalnej uwagi i troski, a na dodatek ogromnej wiedzy i pracy fizycznej rolnika w polu. To wszystko sprawia, że zdrowe jedzenie po prostu musi być droższe. Supermarkety ekologiczne dodatkowo narzucają swoje marże, co powoduje kolejne koszty. Natomiast dzięki kooperatywie konsument ma bezpośredni kontakt z rolnikiem, dzięki czemu ceny produktów są niższe niż w eko-marketach, ale wciąż sprawiedliwe.

KSŁ: Może nie drogie, lecz droższe. Produkowanie bez użycia intensywnych odżywek oraz silnie działających środków owado-, pleśnio-, grzybobójczych może wiązać się z większą wrażliwością na pojawiające się czynniki zagrażające uprawom. Równocześnie sposoby zbierania plonów w mniejszych gospodarstwach, uprawiających zróżnicowane warzywa oraz owoce, wiążą się z większymi nakładami czasu i pracy – bez dostępu do szybkodziałających, przemysłowych maszyn. Już chociażby te czynniki mogą przekładać się na wyższe ceny produktów, jednak nie wydaje się, by przekraczały one granice rozsądku. Stanowią niebudzący sprzeciwu kompromis pomiędzy ilością a jakością. Slow fashion i slow food są droższe, ale też w duchu tych ideologii warto podkreślić zwracanie uwagi na ograniczenie nadmiernej konsumpcji i dokładanie wagi do jakości wybieranych przez nas produktów – dla dobra nas samych oraz środowiska, w którym żyjemy, a także, konieczność uczciwej zapłaty za wykonaną pracę.

PKS: Musi i nie musi jednocześnie. Rolnictwo JEST uzależnione od natury, a ta zaś zawsze była i jest nieprzewidywalna. Sztuczne nawozy, nasiona, skomplikowana maszyneria i chemia mają na celu zminimalizować straty i obniżyć koszty, maksymalizując jednocześnie zbiór z metra. Jeden ze znajomych rolników prowadzący Rumską Komitywę Spożywczą przeprowadził eksperyment – na jednej części pola zasiał organiczną marchewkę i dbał o nią zgodnie z rolniczą wiedzą pokoleniową, a na drugim wysiał nasiona modyfikowane, doprawił chemią, spryskał roundupem i kto tam wie, czym jeszcze.
Z pierwszego pola zebrał około 60% krzywych, małych marchewek, którymi zajadały się robaki i… ludzie, bo były wyjątkowo smaczne. Z drugiego niemal 95% plonu jak ze sztancy – wszystkie proste, równej długości – jak ze sklepu.
Babalski twierdzi, że żywność organiczna musi być o około 30% droższa niż inna. Mówimy jednak o naturze wspierającej zdrowie, w której nie musimy wydawać pieniędzy na suplementy, leki ect. Co więc jest droższe, a co tańsze? Nam w kooperatywie najdroższe sercu jest zdrowie [uśmiech].

Rozmawiała Maja Ruszkowska-Mazerant