Wywiad z Aiste Gazdar z Wild Food Cafe

Rozmawiała 
Paulina Piotrowska

Zdjęcia 
archiwum Wild Food Cafe

Strona www: LINK





Na Waszej stronie internetowej kilkukrotnie podkreślacie, że miejsce, które tworzycie, nie jest tylko wegetariańsko-wegańską restauracją – to także promowanie określonego stylu życia. Życia zdrowego, w zgodzie z naturą, w myśl wartości etycznych. Czy moglibyście opowiedzieć o tym coś więcej?


Aiste Gazdar: Poznaliśmy się w 2010 roku dzięki Facebookowi (profilowi na Facebooku prowadzonemu przez naszego przyjaciela, a poświęconemu naszej wzajemnej miłości – surowej żywności i czekoladzie). Na naszej pierwszej randce jedliśmy maliny, curry i surową, naturalną czekoladę, oczywiście zdając sobie sprawę, że żadne z nas nie jest w rzeczywistości smakoszem surowych potraw, jak to nam się wydawało. Oboje staraliśmy się odkrywać świat poprzez jedzenie i smaki – ostre i „bałaganiarskie” smaki Indii. Kminek i tahini podawane na Bliskim Wschodzie i serwowane w nieskończonej, dosłownie nieskończonej, ilości wersji falafel i hummus. Zen i „poukładane” smaki Japonii, które mówią o prostocie i opanowaniu, spełnieniu. Bogate i gorące dania kuchni meksykańskiej. Otwierające serca małe dania peruwiańskie. Wyrafinowane europejskie tradycje kulinarne oraz nowoczesne i tłuste zadowolenie amerykańskiej kultury fast food. Chcieliśmy odkryć to wszystko i pokochaliśmy poznawanie świata i składników przez jedzenie.

Właśnie dlatego zaczęliśmy zgłębiać tajniki świata roślin jadalnych, dzięki któremu możemy na nowo odkrywać siebie, jedzenie i świat w zupełnie nowy, nieoczekiwany sposób. Roślinna żywność otworzyła nam oczy na nas samych i nasze ciała, na skutki masowej produkcji żywności i opakowań, skutki uboczne nieustającej kultury konsumpcyjnej, szybkie tempo życia i jednorazowość – otworzyła nam oczy na nas jako jednostki, społeczność i społeczeństwo. Widzieliśmy, jak żywność jest ściśle powiązana z naszymi ekosystemami wewnętrznymi i zewnętrznymi oraz w jaki sposób codzienne odżywianie się pociąga za sobą nieskończone reakcje łańcuchowe na całym świecie.

Co robisz, gdy widzisz, jak świat wokół Ciebie szaleje, a pojawia się wizja świata innego rodzaju? Działasz. Z tego działania narodził się Wild Food Cafe.
To ogromne zadanie dla dwojga młodych, niedoświadczonych ludzi bez oszczędności, ale z misją. I tak daliśmy szansę temu pomysłowi, a to, co odkryliśmy w procesie jego realizacji, było największym wyzwaniem i satysfakcją z wyrażenia siebie, jakie mogliśmy sobie wymarzyć. Oboje byliśmy nastawieni tylko na naszą wizję, wsparcie wspólnoty, kwitnącą miłość do siebie i otwarcie na wysokiej jakości żywność na bazie roślin (i mocną wiarę w cuda).

Wild Food Cafe szybko znalazł swoich zapalonych zwolenników. Nasze dania są twórcze, zabawne, kolorowe i nieoczywiste. Nie określamy się mianem restauracji wegańskiej czy wegetariańskiej, ale po prostu koncentrujemy się na nawiązaniu stosunków ze wspaniałymi dostawcami oraz rzemieślnikami produkującymi żywność i przygotowywaniu żywności, z której jedzenia będziemy czerpać radość każdego dnia. To jest możliwe, tworząc na bazie roślin, głównie w surowej formie, wykorzystując je w zgodzie z aktualnymi porami roku.


Skąd nabraliście takich przekonań?

Zrodziły się one w naszych sercach, w wyniku obserwacji świata i słuchania potrzeb ludzi wokół nas. Oboje mamy wieloletnie doświadczenie praktykowania jogi, medytacji i uważności. Widzimy, że świat potrzebuje zmiany a nasza dieta solidnego oczyszczenia. Wszystko, co robimy, dostarcza nowych, bardziej świadomych sposobów odżywiania i życia w działaniu – tym działaniem jest Wild Food Cafe.

Stworzyliście manifest, który stanowią trzy wartości: autentyczność, mistrzostwo i witalność. Jak je rozumiecie i w jaki sposób wcielacie je w życie?

Zobowiązujemy się do bycia w pełni autentycznymi w przygotowywanej przez nas żywności i w ten sposób prowadzimy nasz biznes. Zachęcamy nasz zespół do bycia autentycznym i prawdziwym wobec samych siebie. Jest to satysfakcjonujące, dlatego wszyscy odczuwamy efekty. Zobowiązujemy się również do opanowania naszego rzemiosła na wszystkich poziomach – zawsze doskonalimy się we wszystkim, co robimy. To naprawdę się dzieje – każdego dnia dążymy do coraz większego mistrzostwa.

Witalność jest siłą, która nas ożywia. Gdy wszystko w naszym życiu jest poukładane, witalność przepływa w sposób naturalny. To wibracja i energia, które każdy kocha, a jedzenie smakuje lepiej, gdy przygotowywane jest według tych zasad. Są z nami przez cały dzień spędzany w kuchni oraz pozwalają wyskoczyć z łóżka wcześnie rano. To jest nasza życiowa siła.

W Wild Food Cafe chętnie dzielicie się swoją pasją, organizując między innymi warsztaty kulinarne. Uczycie tam gotować, ale też zdrowo żyć. A Was kto tego nauczył?

Żadne z nas nie posiada kwalifikacji w żywieniu. Wszystkiego, co wiemy, nauczyliśmy się przez dziesięciolecia eksperymentowania i codziennego osobistego doświadczania. Oboje praktykowaliśmy i uczyliśmy się od wielkich nauczycieli z całego świata odpowiedzialnego i zdrowego życia. To, czego uczymy, jest prawdziwym odbiciem tego, co dobrze działa w naszym życiu. Mówimy także o naszych błędach, by inni uczyli się na nich i ich nie powtarzali! To działa, jeśli jest autentyczne i prawdziwe.

We wrześniu 2015 roku we Francji po raz pierwszy poprowadzicie autorski program „Wild Rejuvenation Raw & Food & Yoga Retreat”. Czy możecie opowiedzieć coś więcej o tym pomyśle?

Chodzi nam o to, aby natura łączyła ludzi i ułatwiała całościowe doświadczenie regeneracji i dobrego samopoczucia. Nasz program obejmuje jogę, medytację, nauczanie o surowej żywności, indywidualnego trenera, dźwiękowe „kąpiele” zdrowotne i oczywiście mnóstwo czasu na relaks i rozwijanie przyjaźni. Ważne jest, aby każdy miał trochę czasu wolnego w swoim intensywnym życiu, pełnym obowiązków, oraz by inwestować w jakość tego czasu  i doceniać wszystkie aspekty samego siebie – ciało, umysł i duszę. Efekt jest jeszcze potężniejszy, gdy przebywa się w grupie tak samo myślących ludzi. Wsparcie wspólnoty jest bardzo ważne. Tak więc zbieramy w jednym miejscu i czasie wszystkie te dziedziny, aby stworzyć podstawy do  podróży, której celem jest dobre samopoczucie.


Skąd wziął się pomysł na połączenie usług żywieniowych z ćwiczeniem yogi?


Widzimy siebie nie tylko jako świadczących usługi gastronomiczne, ale także ośrodek poprawiający samopoczucie. Jedzenie stanowi jedynie niewielką część całego obrazu, a zatem nie wystarcza do zapewnienia zdrowia. Musi być ono połączone z innymi dziedzinami aktywności. Joga to doskonały sposób na utrzymanie umysłu, ciała i duszy w harmonii i wprowadzenie człowieka w stan spokoju i równowagi. Aby cieszyć się zdrowiem i dobrym samopoczuciem, podejście musi być całościowe – to projekt interdyscyplinarny.

Wasza restauracja mieści się w Neal’s Yard w Covent Garden – małej alejce, która w latach 70. była skupiskiem opuszczonych magazynów, a dziś tętni życiem jako siedziba kilku niezależnych małych biznesów. W jaki sposób kolorowa, twórcza przestrzeń, w której mieści się Wasze lokum, wpływa na prowadzoną przez Was działalność i Wasz niewątpliwy sukces?

Przestrzeń, w której działamy, zdecydowanie ma na nas duży wpływ. Energia w Yard jest tak wyjątkowa, że niemożliwością jest, aby jej nie poczuć. Tkwi ona w całym naszym jedzeniu, wystroju, sposobie prowadzenia działalności gospodarczej. Wszystko, co robimy, zawsze zawiera element koloru, magii, zabawy. Co najważniejsze, wszystko robimy z miłości – to jest prawdziwy duch Neal’s Yard.

Wasze dania są tak samo kolorowe i różnorodne, jak aleja, w której mieści się Wild Food Cafe. Jaką rolę odgrywa wizualna strona serwowanych przez Was potraw i deserów?

Przede wszystkim żywność musi dobrze wyglądać. W przeciwnym razie nikt nie będzie chciał jej jeść! To nasz priorytet i mamy pewność, że nasze dania wyglądają bardzo kolorowo i apetycznie. Jest to łatwe do osiągnięcia, gdyż bazujemy wyłącznie na roślinach jadalnych. Rośliny są przecież bardzo kolorowe.

Czy w Londynie jest duże zapotrzebowanie na tego rodzaju biznes? Jak oceniają go Wasi klienci?

Zapotrzebowanie na zdrowe i pyszne jedzenie w Londynie jest ogromne. Kiedy otwieraliśmy restaurację, było tylko kilka innych miejsc oferujących podobne jedzenie. Teraz jest ich o wiele więcej. Ludzie chcą jeść zdrowe, świeże jedzenie. To naprawdę ekscytujące, obserwować takie przebudzenie i jesteśmy bardzo szczęśliwi, że stanowimy część tej żywieniowej rewolucji.

Jesteście małżeństwem, czy prowadzenie biznesu rodzinnie pomaga czy utrudnia pracę?

Małżeństwo wzmacnia biznes i społeczność wokół. Ludzie są inspirowani miłością/Miłość inspiruje ludzi. To na pewno pomaga. Jeśli chodzi o współpracę, to prawdopodobnie trudniejsze – ale zawsze uczymy i dostosowujemy się do siebie – ten proces ciągle trwa. Na pewno warto.

Wasz zespół zasilają ludzie z różnych krajów, także Polacy. Każdy zapewne ma inne zwyczaje kulinarne i styl życia.jaki sposób dobraliście taki zespół do współpracy i czy wizja prowadzonej przez Was restauracji i podejmowanych działań kulinarnych jest wypracowywana wspólnie?

Zespół wyłonił się naturalnie. Typ ludzi, którzy chcą być częścią Wild Food Cafe, to ludzie, którzy rozumieją, dlaczego robimy to, co robimy i są w stanie w pełni wyrazić siebie poprzez swoją pracę. Naszym priorytetem jest stworzenie takiej społeczności, by zespół mógł wspierać i motywować się nawzajem. Jesteśmy bardziej jak rodzina. Zespół jest naprawdę wielokulturowy, podobnie jak nasze jedzenie. Razem decydujemy o menu, a szefowie kuchni proponują swoje specjały, które odzwierciedlają ich korzenie w ten czy inny sposób.

http://wildfoodcafe.com

Polecamy przepisy na blogu Wild Food Cafe: http://wildfoodcafe.com/blog