Na zdjęciu autorki książki. Po lewej Małgorzata Jakubczak, po prawej Katarzyna Kędzierska

Czy możliwe jest mniej myśleć? Czy można nie tworzyć będąc twórcą? Czy odpowiedzią na gonitwę myśli i natłok pomysłów jest mindfulness? Zapytaliśmy o to Katarzynę Kędzierską, współautorkę książki „Odkrywanie mindfulnes”, a także propagatorkę minimalizmu.

Zacznę od pytania, które od razu mi się nasunęło jako pierwsze – jak mniej myśleć? Twórcy sektora kreatywnego są w szczególności narażeni na ciągłe myślenie. Czy jest w ogóle możliwe, aby mniej myśleć?

Nie, nie da się mniej myśleć [uśmiech]. Nasz mózg jest tak skonstruowany, że proces myślenia trwa niemalże nieprzerwanie. Można jednak tak wytrenować umysł, aby nam się wydawało, że myślimy „mniej”, choć w gruncie rzeczy te myśli będą po prostu mniej dokuczliwe; przestaniemy się w nich topić i gubić. Jednym z najlepszych narzędzi do takiego treningu jest medytacja, w tym medytacja mindfulness, której jestem certyfikowaną trenerką.

Prawidłowo rozumiana i praktykowana medytacja może być czasem, w którym damy się myślom „wybiegać”, co sprawi, że będą mniej absorbujące, a my nauczymy się zdrowego dystansu wobec własnych myśli.

 

Jak radzić sobie z natłokiem pomysłów? Twórczość z definicji to „proces tworzenia czegoś” – a więc twórca musi tworzyć, inaczej nie jest twórcą. W sektorze kreatywnym, gdzie m.in. artyści, projektanci, architekci, pisarze, etc. żyją z twórczości własnej, nie można sobie pozwolić na zatrzymanie się. Dodatkowo ilość wytworów kultury i kreatywnych pomysłów jest przytłaczająca, co bardzo frustruje przedstawicieli sektora kreatywnego.

Sama, poprzez moją pracę blogerską, od dziesięciu lat jestem twórczynią. Oczywiście, twórca potrzebuje tworzyć, inaczej nie jest twórcą. Jednak twórca potrzebuje też czasami NIE tworzyć i to też kształtuje go jako twórcę. Im dłużej tworzę, piszę, tym mocniej jest to dla mnie oczywiste. Le Corbusier przez 18 lat spędzał każdy sierpień w Cabanon – 12-metrowej, niezwykle ascetycznej chacie z bali. Wierzę, że takie intencjonalne odcięcie się od bodźców, odosobnienie jest ogromnie potrzebne artystom, twórcom.

Frustrację najczęściej wywołuje nadmiar bodźców, połączony z porównywaniem się do innych twórców. Prawdziwie zabójcza mieszanka. Widziałam to bardzo wyraźnie u siebie – może dlatego, że wieloletnia medytacja daje mi pewien poziom pogłębionej autorefleksji czy świadomości. Między innymi z tego powodu dokładnie rok temu wycofałam się z jakiejkolwiek obecności w mediach społecznościowych. Nie twierdzę, że to uniwersalny sposób dla każdego, ale mnie, szczególnie jako twórczyni, dało ogromny spokój ducha i wyzwoliło niesamowite zasoby kreatywności. Już dawno zauważyłam, że najlepsze pomysły przychodzą do mnie wtedy, gdy jestem zajęta życiem i tworzeniem, a nie patrzeniem, jak żyją i tworzą inni.
 

 


Czy praktyka mindfulness jest „dobra” dla twórców? Albo inaczej: czy powinna zwrócić ich uwagę jako swoistego rodzaju ratunek?

Zdecydowanie tak – choćby z powodów, które wskazałam chwilę wcześniej. Każdy potrzebuje wytchnienia, świadomości i bycia blisko siebie. Jednak zawody, które nas szczególnie eksploatują – nasze zasoby, emocjonalność i wrażliwość – potrzebują narzędzia, jakim jest medytacja, wyjątkowo mocno.



Pani pierwsza książka „Chcieć mniej” była chyba wprowadzeniem do dalszych poszukiwań, których się Pani podjęła. Czy aktualna „Odkrywanie mindfulness” jest właśnie odpowiedzią na te poszukiwania?

„Chcieć mniej” było o minimalizmie i porządkach w sferze materialnej (domu, mieszkaniu), a ponadto zgłębiałam tam temat, dlaczego „mniej” może być takie cenne i ważne również w innych aspektach naszego życia. Nie traktuję jej jako wprowadzenia. Jest kompletną całością, ale i – faktycznie – często porządki w rzeczach sprawiają, że mamy potrzebę zrobienia też porządków „w głowie”. I tu odpowiedzią może być mindfulness.

 


W jaki sposób uważność może nam pomóc w pracy twórczej? Praktyka mindfulness stała się ostatnio bardzo modna – jak skorzystać z niej w sposób prawidłowy? O co w niej tak naprawdę chodzi?

Mindfulness pozwala nauczyć się momentów pełnego, świadomego, przytomnego życia najczęściej, jak to możliwe. Uczy tego poprzez medytację, czyli taki czas, gdy celowo zatrzymujemy się w miejscu, uczymy skupiania, kierowania uwagi, obserwowania i pracy z naszym ciałem, myślami i emocjami. Jak korzystać w sposób prawidłowy? Najlepiej znaleźć dla siebie nauczyciela, który wie, co robi, i po prostu zacząć. Czytanie o medytacji to nie jest medytacja.

 


Pisze Pani, że mindfulness „nie jest narzędziem do poprawy wydajności i kreatywności” – co to znaczy?

Badania bezsprzecznie pokazują, że medytacja w wyraźny sposób poprawia wydajność (nawet 120% wzrostu produktywności) i kreatywność (wzrost nawet u 93% badanych osób). Jednak to nie działa jak za pstryknięciem palca. Medytacja mindfulness jest dość przekornym narzędziem. Nie zadziała jak tabletka, od razu. Bardziej przypomina wysokiej jakości witaminę, którą trzeba brać regularnie przez dłuższy czas. Efekty pojawią się tym szybciej, im mniej będziemy ich oczekiwać i się na nie nastawiać. Taki paradoks [uśmiech].

 

Czy jednak mindfulness może pomóc nam w lepszym zrozumieniu sensu własnej pracy twórczej – tego co faktycznie chcemy robić, tworzyć i przekazywać swojej publiczności (jakkolwiek by ją nie nazwać – klienci, czytelnicy, widzowie, użytkownicy etc.)?

Oczywiście. Mindfulness pozwala nam być bliżej siebie. Bliżej swojego ciała, emocji i myśli. Pozwala nam lepiej rozumieć to, co się w nas samych dzieje. A to najlepsza droga dla twórcy.

 


Od czego zacząć? Jakie są pierwsze kroki? Dla niektórych medytacja wydaje się „śmieszna” bądź wręcz niemożliwa.

Po prostu wystarczy spróbować. Choćby po to, żeby przekonać się, że to nie dla mnie [uśmiech]. Jak wspominałam, naprawdę najlepiej zacząć z nauczycielem, który wie, co robi. Genialnie byłoby, jeśli ktoś ma taką możliwość, wziąć udział w kursie MBSR. Jest to kurs redukcji stresu w oparciu o mindfulness, przeznaczony też dla osób, które nigdy nie miały z medytacją do czynienia.

Alternatywą może być jakiegoś rodzaju kurs online (sama przygotowałam taki pakiet medytacji dla początkujących plus e-book) lub grupa medytacyjna na żywo z nauczycielem (regularnie prowadzę takie grupy online). Jest też mnóstwo nauczycieli, którzy prowadzą darmowe spotkania, webinary czy medytacje. Na rynku mamy dużo aplikacji do medytacji, co jest bardzo fajne, ale praca z nauczycielem, który pokieruje i pokaże, o co chodzi, pozwoli uniknąć zniechęcenia czy niezrozumienia.

 



Czy mogłaby Pani wskazać 5 zasad, które pozwolą twórcom zatrzymać się w pędzie twórczym i złapać oddech, dystans, chwilę ciszy? Co poradziłaby Pani tym, który chcieliby, ale nie wiedzą jak i czy w ogóle potrafią?

Nie [uśmiech]. Bo to nie o zasady chodzi, a o świadome „bycie”. Zatrzymać się to właśnie pozwolić, by życie działo się tak, jak chce; bez zasad, ale i bez uciekania. Szczególnie bez uciekania od tego, co trudne czy niekomfortowe.

 

Na koniec zapytam jeszcze, co dla Pani znaczy „MNIEJ”?

„Mniej” jest dla mnie narzędziem do budowania wartościowego życia. Ponieważ gdy pozwolę sobie na mniej w jednym miejscu, w innym będę miała więcej na to, co rzeczywiście jest ważne.

 

Rozmawiała Maja Ruszkowska-Mazerant