W warsztatach prezentujemy trzy wypowiedzi z trzech różnych źródeł, które pomogą przyszłym rysownikom i ilustratorom podjąć decyzję, w jaki sposób i gdzie starać się o pracę. Praca w wydawnictwie, agencji reklamowej, czy na własny rachunek? A może wszystkie te pomysły da się połączyć? Opis specyfiki każdej z tych prac znajdziecie w tekście. Decyzja, którą z możliwości wybierzecie, należy do Was.

Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza Sp. z o.o.
http://www.santorski.pl
Katarzyna Biegańska
Dyrektor ds. Wydawniczych

Jako wydawnictwo jesteście Państwo w stałym kontakcie z rysownikami i ilustratorami. Proszę powiedzieć, jak wygląda ta współpraca?

Mamy w swojej ofercie niewiele książek ilustrowanych, więc współpraca z grafikami ogranicza się w zasadzie do projektowania okładek i opracowania graficznego środków książek. Na ogół nie zlecamy projektów w trybie konkursowym, chyba że mamy wyjątkowe wymagania przy konkretnym tytule. Wielu wydawców tak robi — dostają kilka projektów od razu i mogą coś wybrać. My staramy się szanować czas grafików i nie zlecać tej samej pracy kilku osobom.

Co powinien zrobić młody twórca, aby dostać zlecenie od wydawnictwa? Jakie są Państwa wymagania?

Powinien dostarczyć nam profesjonalnie przygotowane portfolio, najlepiej na płycie CD lub papierowe. W ogóle nie odpowiadam na pytania w stylu: „Czy są państwo zainteresowani nawiązaniem współpracy z nowym grafikiem. Jeśli tak, proszę o kontakt”. Nie mam czasu na tego typu korespondencję. Grafik, który szuka pracy powinien iść do wydawnictwa od razu z kompletem materiałów i informacji. Chętnie nawiązujemy współpracę z nowymi osobami, bo jest to zawsze świeże spojrzenie. W ostatnim roku zaczęliśmy pracować z 15 nowymi grafikami.

Czy jest duże zapotrzebowanie na ilustratorów w branży wydawniczej?

Na rynku nie ma dużego popytu na piękne ilustracje. Książka ilustrowana to najczęściej książka dla dzieci, a rodzice wciąż wolą kupować kolorowe koszmarki rysowane komputerowo niż publikację z pięknymi, ale na przykład bardziej subtelnymi i wysmakowanymi ilustracjami. Prawidłowość jest taka, że książki pięknie opracowane graficznie i edytorsko dostają nagrody, ale się nie sprzedają.

A jak oceniają Państwo poziom polskich ilustratorów, rysowników?

Jest wielu świetnych twórców. Na wystawach ilustracji podczas bolońskich targów książki były wystawiane także prace polskich twórców i w niczym nie ustępowały pracom twórców zagranicznych.

Na koniec więc jeszcze pytanie związane z pracą dla ilustratorów — czy poszukują Państwo nowych rąk?

Zawsze.


Agencja G7
http://www.g7agencja.pl
Joanna Zielińska

Proszę wytłumaczyć, co to jest storyboard i animatic?

Storyboard to rozrysowanie kluczowych scen filmu reklamowego. A animatic to zanimowany storyboard, przygotowywany najczęściej na potrzeby badań konsumenckich, przed podjęciem decyzji o skierowaniu scenariusza do produkcji. Z reguły badane są alternatywne pomysły, a badanie ma na celu wyłonienie scenariusza najlepiej odbieranegoprzez konsumentów.

Czy współpraca z rysownikami, ilustratorami jest niezbędna w Państwa pracy?

Jest niezbędna szczególnie na etapie przygotowań do pracy nad filmem. Zdarza się też, że korzystamy z usług ilustratorów przy tworzeniu reklam drukowanych i telewizyjnych.

A o czym powinien pamiętać ilustrator, który chce współpracować z agencjami reklamowymi? Jakie powinien posiadać umiejętności?

 

Ilustrator powinien mieć portfolio swoich prac, a w nim prace odpowiadające charakterem danemu projektowi (rodzaj kreski). Powinien także potrafić pracować pod presją czasu i pod kierunkiem Art Direktora. Ponadto powinien być dyspozycyjny (zlecenia „na już", praca w weekendy) oraz mieć poczucie humoru i dystans do siebie (konieczny przy częstej konieczności wprowadzania zmian/poprawek do już skończonej pracy).


Freelencer ZIUTO
http://www.ziuto.pl
Wiesław Skupniewicz

Współpracuje Pan z firmami reklamowymi przy tworzeniu wizerunku produktów, zrobił Pan ilustracje do Danonek, Kubusia, Cheetos. Proszę nam zdradzić, w jaki sposób otrzymał Pan to zlecenie i jak przebiegała współpraca? A także, dlaczego zajął się Pan ilustracją.

 

Rysowaniem zawodowo zająłem się stosunkowo późno, bo dopiero kilka lat temu, w wieku 23 lat. Było w tym również odrobinę przypadku. Wszystko zaczęło się za sprawą znajomego, dzięki któremu udało mi się dostać do biura rysowników w jednej z poznańskich agencji reklamowych. Wcześniej nie miałem żadnego przygotowania w tym kierunku, może poza tworzeniem groteskowych ilustracji do jednej z lokalnych gazet, i podejmowaniem pierwszych bezowocnych, a także, co tu kryć, nieporadnych kroków w komiksie.

 

W agencji zaprezentowałem dość mizerne portfolio i „na próbę” wykonałem ilustracje do storyboardu. Okazało się, że istotnie niewiele jeszcze umiałem i musiałem się mocno starać, żeby nadrobić warsztatowe braki. Na szczęście nawał pracy był tak znaczny, że łatwo było ukryć niedociągnięcia w storyboardowych kadrach czy ilustracjach.

 

Można powiedzieć, że miałem odrobinę szczęścia i trafiłem od razu do dużej agencji obsługującej znane marki. Pozwoliło mi to na pracę przy takich projektach jak Danonki, Kubuś czy Cheetos. Początkowo wykonywałem jedynie rysunki projektowe, ale po pewnym czasie zacząłem pracować nad gotowymi ilustracjami, które później wykorzystywane były w różnego rodzaju kampaniach. Po kilku latach pracy doszedłem do wniosku, że czas spróbować własnych sił. Opuściłem agencję i zacząłem pracę samodzielnie.

 

 

Obecnie przyznać muszę, że daje to zdecydowanie więcej możliwości, jeśli chodzi o rozwój zawodowy. Można samemu wybierać (przynajmniej w pewnym stopniu) zlecenia, nad którymi się pracuje. Samodzielna praca zmusza również do zdobywania coraz to nowych doświadczeń i umiejętności. Musiałem na przykład strasznie szybko przyswoić sobie Illustratora, ponieważ okazało się, że klienci w większości przypadków wymagają wektorów.

Kontakty, które pozostały mi z okresu, gdy pracowałem w agencji pozwalają mi na pracę przy poważnych zleceniach. Miałem okazję na stworzenie postaci Mlekołaków czy Des i Dexa. Ale pracuję również nad projektami mniejszymi czy wręcz małymi, bo jak inaczej nazwać narysowanie dla serwisu internetowego pojedynczej grafiki przedstawiającej szczurka…

Jak wygląda praca nad zleceniem, skąd czerpie Pan pomysły? Czy jest to bardzo ścisła współpraca z agencją? Jak dużo ma Pan swobody przy wykonywaniu zlecenia?

W tym miejscu chciałem wspomnieć o Internecie. Pracując w agencji reklamowej, nie do końca miałem możliwość wykorzystania Internetu jako narzędzia. Obecnie jest inaczej, nie wyobrażam sobie pracy bez niego. Na założenie własnej strony zdecydowałem się dopiero po pewnym czasie samodzielnej pracy. Firmę, której zleciłem to zadanie znalazłem również za pośrednictwem Internetu. Grafikom tworzącym moją stronę zostawiłem praktycznie wolną rękę, jeśli chodzi o jej projekt, gdyż z doświadczenia wiem, że wtedy zazwyczaj wychodzą rzeczy dobre. Co tu kryć — z efektu jestem zadowolony. Pierwsze zlecenie miałem niespełna 15 minut od uruchomienia serwisu. Od tamtego czasu każdemu grafikowi, rysownikowi polecam założenie własnej strony, bo daje to po prostu ogromne możliwości, jeśli chodzi o prezentację własnego dorobku. Chociażby dlatego, że nie trzeba bawić się w wysyłanie plików jpg pocztą tradycyjną, co nie jest zresztą dobrze postrzegane przez klientów. Jedynym mankamentem posiadania strony internetowej jest to, że dość często zgłaszają się klienci nie do końca poważni, którzy chcieliby, żeby zrobić dla nich coś na wysokim poziomie, ale za darmo. Cóż, to chyba specyfika tego kraju.

Jak Pan sądzi, o czym powinien pamiętać każdy ilustrator/rysownik, kiedy stara się o pracę w agencjach reklamowych?

 

Trzeba po prostu pamiętać, aby zawsze kwestie finansowe dokładnie ustalić od razu na początku pracy, żeby potem nie wyszły niemiłe niespodzianki. I lepiej nie rozpoczynać pracy w ogóle, niż potem żałować, że poświęciło się czas i energię na coś, co jest tego niewarte. Najlepiej też rozliczać się, przyjmując zaliczkę. Następnie wykonać projekt, zaprezentować go klientowi w formie pliku jpg i dopiero po odebraniu reszty płatności przekazać klientowi pliki źródłowe.

Tak staram się postępować z nowymi klientami. Po pewnym czasie można pozwolić sobie na traktowanie ich z większym zaufaniem, szczególnie, jeśli współpraca układa się dobrze, ale na początek jest to, myślę, dobry sposób. Niestety, mimo to zdarzyło mi się kilkakrotnie, że po przesłaniu jpg klient przestał się odzywać — widocznie wystarczyło mu to, co otrzymał. Wtedy nie pozostaje nic innego, jak dopisać takiego klienta do listy osób, dla których w przyszłości nie należy podejmować się żadnych prac.

Na koniec jeszcze o samej pracy. Bardzo rzadko zdarza się, że mam wolną rękę, jeśli chodzi o tworzenie postaci i ilustracji z postaciami już istniejącymi. Dzieje się tak szczególnie w przypadku współpracy z dużymi agencjami reklamowymi i dużymi klientami. Wtedy zazwyczaj wszystko jest z góry ustalone, a moje zadanie ogranicza się jedynie do wykonania ilustracji według wszystkich uwag. Nie jest to rzeczą łatwą — często ilustracje poprawiane są kilkakrotnie, nieraz trzeba zaczynać wszystko od nowa. Większą satysfakcję przynosi praca dla mniejszych klientów nad mniejszymi zleceniami, wtedy istotnie można zaprezentować swój punkt widzenia i wykazać się kreacyjnością. Wtedy natchnienie czerpię ze starych ilustracji Warner Bros czy Hanna-Barbera. Mam też kilku twórców komiksowych, na których prace lubię spojrzeć podczas wykonywania własnej.

 

Jednak trzeba pamiętać, że ostateczną decyzję podejmuje klient i zawsze trzeba liczyć się ze zmianami w grafice (nawet, jeśli nie do końca są one uzasadnione), choć zazwyczaj można znaleźć kompromis. Cóż, taka jest specyfika tej pracy. Można byłoby oczywiście się z tym nie zgadzać, tylko że wtedy raczej trudno by było doprowadzić jakikolwiek projekt do końca. Innym rozwiązaniem jest zrobienie od czasu do czasu czegoś wyłącznie dla siebie, wtedy nie ma problemu z akceptacją grafiki i ma się pełną satysfakcję z pracy. Jeśli więc tylko mam możliwość, robię własne, niezależne projekty — pozwalają mi one na odzyskanie motywacji po ciężkich przeprawach z klientami.

 

Specyfika pracy dla firm reklamowych powoduje, że niewiele jest tu miejsca dla artystów pragnących wyrażać się poprzez własną twórczość (spotkałem kilku takich na swojej drodze i zazwyczaj rezygnowali niezadowoleni), chyba że ktoś ma już wyrobioną renomę i może sobie pozwolić na dyktowanie warunków. Jeśli jednak ktoś początkujący pragnie podjąć pracę jako ilustrator w reklamie, proponuję aby podszedł do tego z dużym dystansem — inaczej trudno mu będzie zaakceptować wymagania klienta, tworzenie w jakimś konkretnym, narzuconym z góry stylu, a ciągłe zmiany, poprawki i praca w pośpiechu mogą skutecznie go zniechęcić. Trzeba przez to przejść. I choć tak naprawdę chodzi tu tylko o zrobienie ładnego obrazka, to mimo wszystko ten rodzaj pracy polecam rysownikom o naprawdę mocnych nerwach