Nowy numer "Purpose" poświęciliśmy ośrodkom kultury. Dlaczego tym razem wybraliśmy taki temat? Chcieliśmy przeanalizować, czym dzisiaj są te miejsca i jakie spełniają zadania. A także, jaka jest różnica między ośrodkami państwowymi a coraz częściej powstającymi prywatnymi.

Kiedy byłam dzieckiem, uwielbiałam Młodzieżowy Dom Kultury — miejsce, w którym mogłam rozwijać swoje pasje. Ponieważ trudno było mi się zdecydować, co wybrać, podzieliłam zajęcia na półroczne kursy: malarstwa i rysunku, szycia oraz modelarstwa. Miałam też „kartę stałego klienta” biblioteki (byłam ulubienicą pani bibliotekarki, bo brałam do czytania wszystko, bez wybrzydzania). Na zajęciach sklejania samolotów byłam jedyną dziewczynką. Tata był ze mnie dumny, bo choć nie mógł swojej pasji przekazać synowi, to we mnie ujawniła się ona sama. Zajęcia malarskie prowadziła pani, która najbardziej dbała o to, żeby każdy po pracy zostawił czysty stolik, a że lubię porządek, polubiłam i te spotkania. Najlepiej jednak wspominam zajęcia z kroju, szycia i projektowania — uczyła nas tego przemiła starsza pani, która kiedyś była krawcową (w dzisiejszych czasach słowo prawie nieużywane, a tak przecież ładne i to w żeńskiej formie), a później realizowała się na emeryturze, przekazując swoją wiedzę młodemu pokoleniu. Robiła to w sposób, z którym nie spotkałam się później u żadnego pedagoga. To właśnie dzięki tym zajęciom postanowiłam zostać projektantką mody i studiować na Akademii Sztuk Pięknych. Miałam wtedy 12 lat.

Kiedy patrzę na dzisiejszą młodzież, a raczej dzieci, zastanawiam się, jak dużo z nich chodzi na niewymuszone przez rodziców zajęcia. Czy rozwijają na nich swoje pasje? Poszukują siebie? Swojego miejsca w świecie? W ofercie dzisiejszego świata jest duża różnorodność zajęć pozalekcyjnych i mnogość różnych ośrodków kultury. Nie za wszystkie zajęcia trzeba płacić. Jest przy tym dużo miejsc, w których dzieci mogą nauczyć się nie tylko malować, rysować czy pisać, ale mogą także poznać, co to przyjaźń, pomoc innym i wspólna realizacja pasji. Cudownie jest być dzieckiem i móc spróbować wszystkiego. Wspaniale jest też mieć rodziców, którzy pomogą, a nie będą wybierać za dziecko. Mam nadzieję, że dla mojego małego synka będę takim rodzicem.

W czasie pracy nad tym numerem magazynu, było nam bardzo trudno wybrać tylko kilka miejsc kultury. I przyznam, że na selekcję najlepszych i najciekawszych nie wystarczyłby rok. Dlatego nasz wybór jest bardzo subiektywny. Mamy też nadzieję, że ciekawy.

36 numer magazynu Purpose - przedsiębiorczość w kulturze został zrealizowany w ramach Programu Operacyjnego Promocja Czytelnictwa ogłoszonego przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.